0:00
0:00

0:00

Tekst Tadeusza Bartosia stanowi odpowiedź na analizę OKO.press sporu Janiny Ochojskiej z PAH z Marzeną Paczuską z TVP o to, czy Jezus był uchodźcą. Artykuł Bartosia publikujemy ku refleksji i autorefleksji, a na koniec dajemy krótką odpowiedź redakcji.

Przeczytaj także:

Badania historyczne nad postacią Jezusa trwają od kilkuset lat, a ich rozwój podobny jest do rozwoju samych nauk historycznych (nowe odkrycia, nowe metody itd.). Fundamentalne tezy dotyczące postaci Jezusa zostały wielokrotnie poddawane analizie, podejmowane przez kolejne pokolenia badaczy. Wszystko to doprowadziło do ustalenia minimum wiedzy, co do której istnieje zgoda większości specjalistów (zarówno badaczy konfesyjnych, czyli duchownych, jak i zwykłych historyków epoki).

Ewangelia jako metafora

Nie jest tak, że nic nie wiadomo o postaci Jezusa. Nie ma dziś wątpliwości co do historycznej autentyczności tego żydowskiego nauczyciela. Jednak opisane w Ewangeliach wydarzenia z jego życia nie są zapisem faktów. By to zrozumieć potrzeba uchwycić znaczenie literackiej konstrukcji tekstu:

Ewangelie nie są dziełem historycznym ale przesłaniem religijnym proklamującym unikalne znaczenie postaci Jezusa.

W ówczesnych czasach istniała metoda opowiadania o życiu bohatera przy użyciu istniejącej już opowieści o jakiejś wcześniejszej postaci biblijnej. I tak np. rozmowa Maryi z Gabrielem jest powtórzeniem schematu rozmowy Daniela z Gabrielem, zapisanym w Starym Testamencie. Kazanie wygłasza Jezus na Górze, ponieważ jest nowym prawodawcą, podobnie jak Mojżesz przyniósł tablice z przykazaniami, które otrzymał na górze (nie jest to wydarzenie historyczne, w Ewangelii Łukasza kazanie zostaje wygłoszone na równinie).

Mojżesz uciekający z Egiptu, plagi egipskie, wszystko to są obrazy literackie użyte do opisania doniosłości narodzin Jezusa. Są to obrazy literackie, mają sens religijny. Nie są zapisem faktów historycznych.

Dlatego nie ma dziś pośród badaczy (z wyłączeniem tych nastawionych fundamentalistycznie) wątpliwości, że Jezus nie uciekał z rodzicami przed Herodem do Egiptu. Nie był więc uciekinierem, migrantem itp. To jest literacka fikcja.

Podobnie jak nie urodził się w Betlejem, bo rodzice nie poszli na spis ludności, bo nie było wtedy spisu ludności.

Jezus historyczny, co o nim wiadomo

Urodził się w Nazarecie, tam spędził całe życie, był lokalnym wiejskim nauczycielem, otoczony grupką uczniów.

Wygłaszał nauki zbliżone do szkoły rabina Gemaliela. Pewnego razu wyruszył do Jerozolimy, ktoś na niego doniósł, władze pojmały go, i skazały na śmierć.

Taka była wtedy metoda, można by powiedzieć, prewencji władz rzymskich wobec potencjalnych rozrabiaków, wieszano w ten sposób dziesiątki albo i setki ludzi.

Historycznym wydarzeniem nie jest niestety także barwna opowieść o wizycie trzech mędrców ze wschodu. To znów zabieg literacki, mający podkreślić uniwersalne znaczenie narodzin Zbawiciela.

Trzeba pamiętać, że teksty Ewangelii są dziełami religijnymi, nie historycznymi. Że taki rodzaj opowiadania o wielkich postaciach był normalnym ówczesnym „zabiegiem literackim”. Nie miały na celu fałszowania, ale wyrażenia wiary w znaczenie opisywanego bohatera.

Czy OKO.press wierzy w nieomylność papieża?

W związku z tym wszystkim argument, że papież Franciszek porównywał Jezusa do uchodźcy nie jest satysfakcjonujący, zwłaszcza jeśli OKO przedstawia się dumnie jako organ służący rozróżnianiu fałszu od prawdy w publicznym dyskursie.

Nie da się logicznie założyć, że papież, jeśli coś mówi, to musi to być prawda. A taką przesłankę przyjął entymematycznie Daniel Flis. Tego nawet dogmat katolicki nie wymaga.

Tym bardziej nie może być wystarczającym argumentem za tezą o „uchodźctwie" Jezusa do Egiptu stwierdzenie, że tak jest napisane w Ewangelii Mateusza. W Ewangeliach jest opisane np. zmartwychwstanie Jezusa, ukazywanie się uczniom po śmierci. Nawet katolicy twierdzą, że to jest przedmiot wiary, a nie wiedzy. Powtórzmy:

Jezus historyczny to ktoś inny niż postać opisana w Ewangeliach. Ewangelie nie są dokumentem historycznym. Powstały jako teksty w grupach chrześcijańskich i zaczęły powstawać minimum 50 lat po śmierci Jezusa.

A ich ostateczne redakcja, podział na cztery teksty - cztery to znacząca liczba, mamy cztery strony świata, co oznacza powszechność, kosmiczne znaczenie - mógł zostać dokonany według niektórych badaczy dopiero w drugiej połowie II wieku. Nie sposób tutaj szerzej przedstawić całości badań historycznych, ale to się da sprawdzić. Obszernej literatury można szukać pod hasłem: "Jezus historyczny", "historical Jesus", "third quest" - "trzecie poszukiwanie".

Pani Paczuska też może mieć rację

I na koniec uwaga metodologiczna o znaczeniu uniwersalnym. Prawda, także ta dotycząca faktów historycznych, nie zależy od tego, kto ją stwierdza. Prawdziwe zdanie może wypowiedzieć ktoś, kogo zachowanie publiczne jest wysoce naganne (vide poczynania pani Paczuskiej w TVP), i vice versa, nieprawdziwe zdanie może wypowiadać osoba o uznanym autorytecie etycznym.

Może być też tak, że ktoś wypowiada zdanie prawdziwe, choć robi to przez przypadek, nie znając argumentów na jego korzyść. Platon nazywał to mniemaniem prawdziwym (o to mógłbym podejrzewać p. Paczuską, ale nie mam wystarczających podstaw, nie znam tej pani, co jednak nie rozstrzyga o prawdziwości lub fałszu tego podejrzenia).

Tekst p. Flisa staje po stronie p. Ochojskiej w jej sporze z p. Paczuską naciągając argumentację i fałszując wiedzę historyczną. Cytowany w tekście teolog Sebastian Duda nie został potraktowany poważnie, kiedy mówił, że opowieść o ucieczce Jezusa do Egiptu jest metaforą.

Z tego ogólny wniosek. Bezstronność wymaga niekiedy przyznania racji komuś, komu nigdy nie chcielibyśmy racji przyznać, i vice versa, nieprzyznania racji komuś, komu chcielibyśmy rację zawsze przyznawać.

Prawda nie jest na czyjekolwiek usługi. Ma wiele cech sztywnej starej panny.

Albo inaczej jeszcze: zdanie jest prawdziwe lub fałszywe niezależnie od tego, kto je wypowiada. Tego uczymy, mam nadzieję ciągle jeszcze, na zajęciach z logiki na pierwszym roku studiów.

Tadeusz Bartoś - filozof, teolog, publicysta, były dominikanin

Odpowiedź OKO.press: a "Herod spisek knuje"

Serdecznie dziękujemy za fact-checking wysokiej próby. Po przeczytaniu tego tekstu nikt nie ma już chyba wątpliwości, że Jezus historyczny nie był uchodźcą, to tylko Mateusz - jako jedyny z Ewangelistów - tak go przedstawił używając metafory przejścia w nawiązaniu do postaci Mojżesza.

Z tego punktu widzenia 100 procent racji ma p. Paczuska, a nie p. Ochojska. Zgoda. Tyle że myśmy nie analizowali "Jezusa historycznego", ale spojrzeliśmy na jego postać jako topos czy mit, czyli treść wiary katolickiej, która ma moc (lub ją traci) mobilizowania wiernych (i poniekąd niewiernych) do działań etycznych, np. na rzecz uchodźców.

Tego bowiem dotyczy aktualny spór: czy Nowy Testament jako zbiór nauk moralnych przełoży się na otwarcie na Innych, którzy przybywają do Europy. Ta kwestia żywo dotyka także niewierzących, gdyż nie wierzymy w Jezusa Chrystusa, a w innego Boga, a jego nauki nas wciąż dotyczą. A historia o ucieczce świętej rodziny panuje nad wyobraźnią. Dlatego całkowicie ahistorycznie śpiewamy w kolędzie:

Mędrcy świata, złość okrutna, Dziecię prześladuje. Wieść okropna, wieść to smutna, Herod spisek knuje.

OKO.press czasem zgadza się z Franciszkiem, a czasem demaskuje jego uprzedzenia, np. antygenderowe. Zdarza nam się także przyznać rację osobom, które nie są bohater/kami prawdomówności.

Ale dziękujemy za przypomnienie, że prawda nie jest na niczyje usługi, bo czasem można się zapędzić. "Amicus Plato sed magis veritas amica" - tę naczelną zasadę fact-checkingu powinniśmy wyryć sobie na ekranach laptopów. Bo takie jest nasze zobowiązanie i jedyne źródło naszej wiarygodności.

Z poważaniem

Piotr Pacewicz

;

Komentarze