Ołeh Tatarow był twarzą ukraińskiej milicji z czasów rewolucji godności. Gdy 10 lat temu funkcjonariusze bili demonstrantów w Kijowie, on uzasadniał ich brutalność i mówił o prowokacjach. Teraz jest jednym z najbardziej oddanych współpracowników prezydenta Wołodymyra Zełenskiego
- Funkcjonariusze policji nie użyli broni palnej. Niektórzy ze zmarłych mają rany z tyłu głowy, co sugeruje, że strzały zostały oddane przez osoby, które były wśród protestujących – mówił Tatarow w lutym 2014 roku, gdy w Kijowie strzelano do demonstrantów.
Wówczas pełnił on od trzech lat funkcję zastępcy naczelnika Głównego Zarządu Śledczego MSW. Słowa te przypomniano mu w 2020 roku, gdy został wiceszefem Biura Prezydenta Ukrainy. Wypomniano, że prowadził wówczas sprawy karne przeciwko protestującym, w tym aktywistom bardzo popularnego ruchu Awtomajdan, czy aktywistki Tetiany Czornowił.
Później tłumaczył, że „nie wykonywał zbrodniczych rozkazów”, „wykonywał polecenia jako oficer”, a „żadnych osobistych opinii nie mógł ujawniać”.
Gdy w 2020 roku został zapytany przez ukraińską telewizję publiczną o ocenę rewolucji godności, odpowiedział:
- Moje stanowisko jest jednoznaczne, jeśli chodzi o wszystko, co się dzieje w państwie. Wszystko ma się odbywać zgodnie z prawem. Jeśli mówimy o jakichkolwiek wydarzeniach, to jest śledztwo, prokuratura, które mają je ocenić. Ja nie mam moralnego prawa, ani możliwości prawnych, aby oceniać jakiekolwiek wydarzenia. Zawsze kieruję się tylko faktami i tylko materiałami – powiedział, zdecydowanie unikając jednoznacznej odpowiedzi. Nie przyznał się do błędu, nie skrytykował Wiktora Janukowycza, nie mówił o krwawym i antydemokratycznym reżimie, który na przełomie 2013 i 2014 roku rządził w Kijowie.
Jak wielu urzędników tamtych czasów, po rewolucji godności Tatarow zniknął z radarów i zajął się działalnością adwokacką. Bronił, między innymi, wiceszefa administracji prezydenta za czasów Wiktora Janukowycza Andrija Portnowa, czy pochodzącego z Rosji oligarchy i obrońcy Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego Wadyma Nowynskiego, deputowanego promoskiewskiej Opozycyjnej Platformy Za Życie. Ta ostatnia sprawa była o tyle ciekawa, że dotyczyła domniemanego uczestnictwa biznesmena w porwaniu biskupa UPC MP Ołeksandra Drabynki w 2013 roku. Był on wówczas asystentem kierującego tą cerkwią na Ukrainie metropolity Wołodymyra. Mimo że cerkiew formalnie podlegała Moskwie, to duchowny był zbyt proukraińsko nastawiony, co nie odpowiadało Wiktrowi Janukowyczowi. Nowynski wraz z prezydentem i innymi urzędnikami mieli pozbawić Drabynkę wolności, aby w ten sposób wpłynąć na metropolitę Wołodymyra. Sprawa nigdy nie miała sądowego końca.
W Biurze Prezydenta Wołodymyra Zełenskiego Tatarow odpowiada za resorty siłowe, w tym Prokuraturę Generalną i Państwowe Biuro Śledcze (DBR). Ukraińscy analitycy wskazują wręcz, że zbudował system kontroli podobny do tego wprowadzonego przez Leonida Kuczmę. Niektórzy mówią, że jest drugą osobą w państwie po Wołodymyrze Zełenskim. Czyli miałby być nawet ważniejszy od szefa Biura Prezydenta Andrija Jermaka.
Ołeh Tatarow urodził się w Nowoukraince w obwodzie kirowogradzkim. Studiował w Charkowskim Uniwersytecie Spraw Wewnętrznych, czyli kuźni milicyjnych kadr. W Kijowie ukończył wzorowo Akademię MSW oraz Kijowski Uniwersytet im. Szewczenki. W wieku 28 lat był już doktorem prawa. W 2010 roku trafił do MSW. Brał udział m.in. w przygotowaniu nowego kodeksu karnego. Trzy lata później kierownictwo resortu postanowiło, że to on będzie twarzą działań milicji. Stąd jego występy przed kamerami, gdzie tłumaczył brutalność milicji.
Oprócz tego, że zaprzeczał – wbrew wszelkim świadectwom świadków i materiałom wideo – że mundurowi używali broni w lutym 2014 roku pod koniec rewolucji godności, to robił to także wcześniej, gdy w Kijowie trwały protesty. Uzasadniał na przykład brutalność milicji w nocy z 10 na 11 grudnia, gdy doszło do kolejnej próby usunięcia protestujących z centralnego placu stolicy. Ranne zostały wtedy 42 osoby. Mówił wtedy o tym, że trzeba było zapewnić przejazd dla transportu publicznego, a zrobiono to w nocy, aby „nie poruszać normalnego układu życia”.
Gdy 25 grudnia pojawiła się informacja o pobiciu dziennikarki i aktywistki Tetiany Czornowił, Tatarow przekonywał, że mogła to być prowokacja samej uczestniczki rewolucji godności. Podobnie było z porwaniem, pobiciem i torturowaniem innego aktywisty Dmytra Bułatowa w styczniu 2014 roku. To też miała być, zdaniem MSW, inscenizacja. Tę wersję znów przedstawiał Ołeh Tatarow.
Oczywiście, mógł zrezygnować ze stanowiska, wyjść z systemu. Tak robili na przykład urzędnicy w MSZ. Tatarow się jednak na to nie zgodził. Jego lojalność wobec reżimu została doceniona. W czasie rewolucji godności Tatarow otrzymał tytuł „zasłużonego prawnika Ukrainy”. Przyznał mu go Wiktor Janukowycz na osobisty wniosek Witalija Zacharczenki, ówczesnego ministra spraw wewnętrznych, „za wykonywanie decyzji prezydenta, Rady Najwyższej i Gabinetu Ministrów, kierowanie wysiłkami swoich podwładnych w celu wzmocnienia walki z przestępczością i praworządności w kraju”.
Po zwycięstwie rewolucji, w której mundurowi zabili ponad sto osób, Tatarow został usunięty ze stanowiska. Formalnie udało mu się je przywrócić w 2016 roku dzięki decyzji sądu. Wcześniej jednak, bo jeszcze w 2014 roku Tatarowa próbował zatrudnić gubernator obwodu chersońskiego Andrij Putyłow, jednak po fali społecznego oburzenia, musiał zrezygnować. Wówczas były śledczy zajął się działalnością adwokacką wraz ze swoim dotychczasowym zwierzchnikiem Wasylem Farynnykiem. Pracy było co niemiara, ponieważ po rewolucji godności nowe władze przez pewien czas starały się rozliczyć funkcjonariuszy i urzędników reżimu Wiktora Janukowycza.
Firma Tatarowa broniła też podejrzewanego o zdradę narodową sędziego z Krymu Walerija Czornobuka, który miał pomagać rosyjskiej władzy okupacyjnej na półwyspie przejmować miejscowy system sądowniczy. Nie przeszkodziło mu to później mieszkać w Dnieprze. W 2019 roku został w końcu pozbawiony stanowiska sędziego.
Jednocześnie Tatarow pracował, jako prawnik, w kijowskiej firmie deweloperskiej UkrBud, gdzie kierował wydziałem prawnym. Formalnie należała ona do państwa, ale de facto była pod kontrolą stołecznego biznesmena Maksyma Mykytasia.
Wiosną 2020 roku stanowisko szefa Biura Prezydenta objął Andrij Jermak. Już wtedy – jak pisała Ukraińska Prawda – Jermak próbował umieścić Tatarowa w Prokuraturze Generalnej. Jednak jej ówczesna szefowa Iryna Wenediktowa zdecydowanie się temu sprzeciwiła. W sierpniu Jermak przyjął Tatarowa w końcu na stanowisko swojego zastępcy do spraw organów ścigania.
Pierwszy sukces Tatarow miał już pod koniec roku, kiedy to zakończył się konkurs na szefa Państwowego Biura Śledczego (DBR). Został nim Ołeksij Suchaczow związany z urzędnikiem Biura Prezydenta.
Tamten rok Tatarow mógłby uznać za całkowicie udany, gdyby nie to, że w grudniu do Biura Prezydenta przyszli śledczy Narodowego Biura Antykorupcyjnego (NABU). Twierdzili, że gdy Tatrow pracował w UkrBudzie zapłacił ekspertowi za fałszywą ekspertyzę dotyczącą przejęcia majątku Gwardii Narodowej Ukrainy o wartości 80 milionów hrywien, czyli 8 milionów złotych. Dzięki niej szef tej firmy mógł uniknąć kłopotów z prawem. Chodziło o dość prosty schemat – Gwardia Narodowa oddała UkrBudowi ziemię w centrum Kijowa. Firma wybudowała wieżowiec, gdzie 50 mieszkań miało trafić do wojskowych. Później jednak zmieniono porozumienie i zamiast 50 mieszkań w centrum żołnierze dostali 65, tyle że na przedmieściach Kijowa. Ich wartość była dwa razy mniejsza.
Tatarow miał już wówczas tak mocną pozycję, że śledczy NABU nie zostali wpuszczeni do Biura Prezydenta. Później kontrolowana przez prezydenta Prokuratura Generalna zabrała sprawę NABU i przekazała kontrolowanej przez Wołodymyra Zełenskiego Służbie Bezpieczeństwa Ukrainy. Pod koniec 2021 roku sprawa została zamknięta.
W tym samym roku Arsen Awakow stracił stanowisko ministra spraw wewnętrznych, które piastował od 2014 roku. Jest to o tyle istotne, że to on po zwycięstwie rewolucji godności usunął Tatarowa z resortu. Teraz ten się zemścił robiąc wszystko, aby Awakow wyprowadził się z MSW. Zastąpił go Denys Monastyrski, któremu brakowało doświadczenia w kierowaniu resortem, więc de facto zajął się tym Tatarow. W ten sposób Biuro Prezydenta przejęło kontrolę nad MSW. Według Ukraińskiej Prawdy, Wołodymyr Zełenski ma być Tatarowowi za to dozgonnie wdzięczny.
W lipcu 2022 roku ze stanowiska szefa Służby Bezpieczeństwa został usunięty dawny przyjaciel prezydenta Iwan Bakanow. Zastąpił go związany z Tatarowem Wasyl Maluk. Przez pewien czas obowiązki prokuratora generalnego pełnił Ołeksij Symonenko, także związany z Tatarowem.
W ten sposób wiceszef Biura Prezydenta stał się niemal monopolistą, który kontroluje wszystkie organy ścigania, bądź też ich kierownictwo jest zobowiązane do koordynowania swoich działań z Tatarowem. Jeśli nawet nie ma takiego formalnego obowiązku, to ten urzędnik i tak ma swoich ludzi na przykład w NABU, czy Specjalnej Prokuraturze Antykorupcyjnej, czyli wie na bieżąco, co odbywa się w tych instytucjach.
Niektórzy eksperci mówią, że wykorzystując swoje możliwości Tatarow jest w stanie jedną rękę wszcząć wobec kogoś postępowanie, a drugą je zamknąć. Ofiara oczywiście staje się dłużnikiem, który jest winny usługi.
Pojawiają się też podejrzenia, że Tatarow zbiera informacje na temat członków drużyny Zełenskiego, innych polityków, wolontariuszy, czy wojskowych. To tak zwany „kompromat”, który można wykorzystać w odpowiednim momencie.
Sam jest człowiekiem, który prowadzi dość ascetyczny tryb życia. Kursuje między pracą a domem, spotyka się tylko w Biurze Prezydenta (a nie w restauracjach) i jeździ Mercedesem z 2017 roku.
Gdy Wołodymyr Zełenski został niedawno zapytany na konferencji prasowej o efektywność urzędników Biura Prezydenta, w tym właśnie Ołeha Tatarowa, zareagował bardzo nerwowo.
- To wiedzą i Stany Zjednoczone i wszyscy. Ołeh Tatarow razem z Wasylem Malukiem (szef SBU) zabijał Czeczenów na Ukrainie i w Kijowie, gdy pana tu nie było. Czy to za mało? Mam go wygonić, żeby go Rosjanie zabili? – mówił.
Prawdopodobnie prezydent miał na myśli „kadyrowców”, którzy mieli brać udział w działaniach w Kijowie. Ukraińcy raczej w to nie uwierzyli, szczególnie, że rosyjskie wojska, w tym podlegli Moskwie „kadyrowcy”, po prostu do stolicy nie doszli. W sieci pojawiła się cała fala memów z udziałem „bohaterskiego” urzędnika Biura Prezydenta porównywanego do Sylwestra Stallone'a lub Chucka Norrisa.
Paradoksalnie sprawa Tatarowa przyćmiła fakt, że konferencja miała być okazją dla prezydenta, aby opowiedzieć o nowej ukraińskiej broni, Palanyci, czyli dronie dalekiego zasięgu od 600 do 750 km. Wołodymyr Zełenski swoją nerwową odpowiedzią sprawił, że to, co Ukraińcy zapamiętają z tej konferencji, to właśnie jego reakcja, a nie opis wunderwaffe.
Po pierwsze dlatego, że ceni lojalnych urzędników. Po drugie, lubi też mieć tych, którym można delegować konkretne sfery zarządzania państwem. Tatarow zapewnia utrzymanie przynajmniej części systemu organów ścigania pod kontrolą władz. Na Ukrainie powstało NABU, Specjalizowana Prokuratura Antykorupcyjna i Wyższy Sąd Antykorupcyjny. Wciąż jednak są SBU, MSW, prokuratura, Państwowe Biuro Śledcze (DBR) i Biuro Bezpieczeństwa Gospodarczego, które są dalekie od niezależności i znajdują się właśnie pod kontrolą władz. Na ten aspekt zwraca też uwagę Unia Europejska. Negocjacje akcesyjne Ukrainy mają rozpocząć się od ustaleń dotyczących właśnie rządów prawa i reformy organów ścigania.
- Ołeh Tatarow ręcznie kieruje pracami organów ścigania. Wskazuje, które postępowania wszcząć, które zamknąć i które osoby powołać na kluczowe stanowiska. Wywierając na nie wpływ polityczny, Tatarow uniemożliwia Ukrainie członkostwo w UE i NATO – podkreśla w rozmowie z portalem Hromadske Daria Kaleniuk, dyrektorka Centrum Działań Antykorupcyjnych
Odpowiedź o Czeczenach może świadczyć też o tym, że Zełenski jest gotów bronić swoich ludzi, a Tatarow już jest za taką osobę uznawany. Przy tym nie podejmuje decyzji pod naciskiem społeczeństwa obywatelskiego, czy dziennikarzy. Czy raczej nie może pozwolić, aby tak to wyglądało. W końcu Wołodymyr Zełenski zwolnił z Biura Prezydenta Rostysława Szurmę, który był związany z prorosyjską Opozycyjną Platformą Za Życia, a którego brat pobierał rządowe dotacje na elektrownie słoneczne, które znajdują się na terenach okupowanych. Chodziło o kwotę 320 milionów hrywien, czyli ponad 32 milionów złotych, w okresie od lipca 2022 do lipca 2023 roku.
Gdy podejmowano decyzję o zwolnieniu Szurmy, szef Biura Prezydenta Andrij Jermak zasugerował, że spowodowały to naciski międzynarodowych partnerów. Później potwierdził to „Forbes”. Wiadomo, że takie naciski są też w sprawie Tatarowa. O ile jednak Szurma nie był niezastąpiony, to Tatarow zbudował sobie tak silną pozycję, że jego pozbycie się z Biura Prezydenta będzie dla Wołodymyra Zełenskiego nie lada wyzwaniem.
Dziennikarz Biełsatu, autor podcastu „Po prostu Wschód" (anchor.fm/pogorzelski) i współpracownik Radia 357. Do 2015 roku przez niemal 10 lat pracował w Kijowie jako korespondent Polskiego Radia.
Dziennikarz Biełsatu, autor podcastu „Po prostu Wschód" (anchor.fm/pogorzelski) i współpracownik Radia 357. Do 2015 roku przez niemal 10 lat pracował w Kijowie jako korespondent Polskiego Radia.
Komentarze