0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

"Z całą stanowczością i powagą ostrzegamy ciężarne, że fizjologiczne zmiany ciążowe nasilają objawy zakażenia koronawirusem i przebieg COVID-19 jest u ciężarnych cięższy niż bez ciąży. Nie mogę zrozumieć kobiety ciężarnej, która nie chce się zaszczepić. A mogłaby podarować własnemu dziecku niezwykły prezent jakim są przeciwciała, które sama wytworzyła dzięki szczepionce" - mówi OKO.press dr Maciej Socha, położnik, ginekolog, perinatolog, szef słynnego Oddziału Położniczo-Ginekologicznego Szpitala Św. Wojciecha w Gdańsku.

Z oburzeniem i wstydem mówi też o atakach antyszczepionkowców. Wini władze za brak wyraźnej odpowiedzi i odpowiedniej edukacji. Komentuje wypowiedzi prezydenta Dudy: "Nie można być trochę za szczepionkami, tak jak nie można być trochę w ciąży".

Piotr Pacewicz, OKO.press: Dzień dobry doktorze, prosimy cię o komentarz do ataku antyszczepionkowców na rodzinny piknik przed Ginekologiczno-Położniczym Szpitalem Klinicznym w Poznaniu.

Dr Maciej W. Socha*, położnik, ginekolog, perinatolog, m.in. szef Oddziału Położniczo-Ginekologicznego Szpitala Św. Wojciecha w Gdańsku: Przepraszam cię, ale muszę biec, zaraz zaczynam operację.

[pięć godzin później]

Już mogę rozmawiać.

To był zabieg w twoim szpitalu Św. Wojciecha w Gdańsku?

Tak. Pacjentka z rakiem jajnika, niestety zaawansowanym, operowaliśmy prawie cztery godziny. Trzeba było usunąć macicę z przydatkami i otrzewną, które były zmienione guzowato, dodatkowo węzły chłonne miedniczne i okołaortalne a także śledzionę. Udało się osiągnąć tzw. resekcję R0, nie zostały żadne makroskopowo widoczne ogniska raka i teraz czeka pacjentkę chemioterapia. Zrobiliśmy wszystko, co było możliwe. Szanse byłyby większe, gdyby zgłosiła się wcześniej, ale… chciała poczekać aż minie epidemia, bała się przyjść do szpitala.

To jedna z osób pośrednio poszkodowanych przez epidemię?

Tak. Pacjentki zamiast pójść po pomoc czekały obawiając się infekcji SARS-CoV-2 lub nie mogły z powodu obostrzeń dostać się do lekarza.

Jeszcze inne uległy zbiorowej ułudzie, że wszystkie choroby przestały istnieć, bo zagraża nam tylko COVID-19.

Opowiadałem już OKO.press o operacji 32-letniej matki dwójki dzieci, też z zaawansowanym rakiem jajnika. Lekarka w poradni ginekologii onkologicznej powiedziała, że nie może jej operować, bo z powodu pandemii nie ma miejsc ani terminów. Nie uzupełniła też diagnostyki, dodała, że „może ten guz się rozejdzie”.

Po ostatniej fali mamy natłok zgłoszeń do operacji. Coraz trudniej się pracuje, kolejne zmiany w opiece zdrowotnej nakładają się na konsekwencje pandemii. Są straszne braki kadry, szczególnie w szpitalach brakuje zarówno lekarzy, jak pielęgniarek, położnych, ratowników medycznych.

Jak sobie przypomnę, jak pracowało się jeszcze dwa lata temu... O ile trudniej teraz znaleźć anestezjologa, namówić ginekologa na dyżur na porodówce czy znaleźć lekarza stażystę, który chciałby rozpocząć specjalizację z chirurgii ogólnej albo medycyny ratunkowej. Procent PKB przeznaczany na zdrowie jest wciąż niezwykle mały, zwłaszcza w obecnej sytuacji, to skąpstwo i irracjonalne inwestowanie w inne dziedziny, ma groźne skutki. Stan zdrowia Polek i Polaków będzie się pogarszał. Chyba, że dojdzie do zmian systemowych.

Znasz ten poznański szpital, który został zaatakowany?

Oczywiście, to placówka Uniwersytetu Medycznego. Wiele doskonałych klinik świadczących w jednym szpitalu świadczenia z zakresu ginekologii oraz położnictwa i neonatologii, bodaj największy taki kompleks w Polsce. Na Pikniku Laktacyjnym, propagującym karmienie piersią, ciężarne kobiety i karmiące mamy mogły się też zaszczepić się przeciw COVID-19. Świetny pomysł, gratuluję, oby było więcej takich inicjatyw.

Jednocześnie wstyd mi za tych bandziorów i strasznie przykro, że coś takiego przydarzyło się osobom, które chciały pomóc specjalnej grupie, jaką są kobiety ciężarne. Przykro, to jedno. Właściwie to jestem oburzony i wściekły. Nie rozumiem, jak tak można.

"W związku z licznymi doniesieniami ze świata naukowego dowodzącymi bezpieczeństwa szczepień przeciw wirusowi SARS-CoV-2 w populacji szczególnie narażonych na ciężki przebieg COVID-19 pragniemy wyjść naprzeciw potrzebie zabezpieczenia kobiet ciężarnych i karmiących piersią" - zachęcali w Poznaniu.

Jasny przekaz, prawda medyczna wynikająca z badań naukowych! Aż głupio, że trzeba mówić takie rzeczy, ale skoro do niektórych pewne informacje nie docierają. Wynalezienie szczepionek jest jednym z kroków milowych w rozwoju ludzkości. Celem szczepionek jest zmniejszenie zachorowalności i konsekwencji choroby, jakimi mogą być kalectwo czy śmierć, a docelowo eradykacja, czyli zwalczenie, unicestwienie choroby.

Szczepienia są błogosławieństwem dla zdrowia publicznego. Jeśli ktoś ma wątpliwości, niech sobie sprawdzi, ile milionów ludzi umarło na ospę prawdziwą. Zachęcam, żeby spojrzeć w internecie na zdjęcia ludzi z polio, leżących przed wynalezieniem szczepionki w tzw. żelaznych płucach po kilkadziesiąt osób na salach wielkości boiska do koszykówki.

Popularność teorii antyszczepionkowych to pewnie rykoszet powszechnego dostępu do mass mediów. Każdy może wypowiadać jakiś pogląd, nie działa żaden mechanizm kontroli czy selekcji, dlatego tak łatwo szerzą się epidemie bzdur i konfabulacji. Jeśli bzdura z internetu trafi na podatny grunt, jakim są lęki ludzi o zdrowie, to tworzy się ogromna grupa szczepionkosceptyków lub antyszczepionkowców.

Wbrew żartom, że każdy Polak zna się na medycynie, brakuje edukacji, porządnie podanych informacji i kampanii informacyjnych, a także walki z bzdurami. Wiem z praktyki lekarskiej, że część czasu muszę poświęcać na walkę z dr. Google. Takie czasy. Nie możemy się poddawać i oddawać pola takim ludziom, jak dr (ale nie nauk medycznych) Jerzy Zięba czy Justyna Socha (zbieżność nazwisk przypadkowa).

Musimy walczyć o zdrowie, używając nie tylko leków, ale i informacji. Nie może być tak, że w mediach społecznościowych hasają idioci medyczni.

Widziałem niedawno mema z pytaniem: co by było, gdyby penicylinę wynaleziono w czasach internetu? Przeciwnicy argumentowaliby, żeby nie pozwolić sobie podawać czegoś z pleśni, że dżuma była z nami od zawsze i dalej będzie, że lepiej nie mieć nogi, niż spleśnieć itd.

Nie wiem, komu to się spodoba, a kogo zdenerwuję, ale mam poczucie współodpowiedzialności za zdrowie społeczne. I uważam, że nie powinno się wszystkim dawać głosu, inaczej - trzeba bezwzględnie walczyć z przejawami głupoty i nienawiści! W wielu krajach homofoby, mizogini i inni chorzy z nienawiści i głupoty ludzie nie są dopuszczani do głosu, by nie szkodzić społeczeństwu. Podobnie walczyć należy z antyszczepionkowcami, a my wszyscy powinniśmy się szczepić w poczuciu odpowiedzialności za siebie i za innych.

Szczepienie kobiet w ciąży jest nie tylko bezpieczne, ale wręcz konieczne i to w dwójnasób. Na podstawie badań ciąża została oficjalnie uznana za niezależny czynnik ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19. Nawet powszechne przekonanie, że kobiety ciężarne częściej niż chorzy z populacji ogólnej przechodzą chorobę bezobjawowo, nie wyklucza konsekwencji medycznych. Tak zwany long covid to już powszednie schorzenie z jakim zmagają się lekarze, a następstwa obniżenia wydolności organizmu i pogorszenia jego stanu w wyniku przechorowania (nawet skąpo- lub bezobjawowego), wpływają na ciążę i płód!

Z całą stanowczością i powagą ostrzegamy ciężarne, że fizjologiczne zmiany ciążowe nasilają objawy zakażenia koronawirusem i przebieg COVID-19 jest u ciężarnych cięższy niż bez ciąży.

Inne ustawienie przepony i zmiana sposobu oddychania, zmiany w składzie i gęstości krwi oraz zmiany w układzie odporności, fizjologiczne dla ciąży, stanowią czynniki ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19.

Jako położnik zajmujący się perinatologią, odpowiadam za przebieg ciąży, porodu i połogu oraz za to jakie konsekwencje to niesie dla matki i dziecka. Moim obowiązkiem jest przekonanie ciężarnej, aby pozwoliła mi zadbać o nią, ale przychodzący na świat człowiek czasem też potrzebuje adwokata walczącego o jego zdrowie i życie. To także moja rola.

Nie mogę zrozumieć postawy kobiety ciężarnej, która nie chce się zaszczepić. A mogłaby podarować własnemu dziecku niezwykły prezent jakim są przeciwciała przeciwko koronawirusowi, które sama wytworzyła dzięki szczepionce.

Opinie kobiet brzmią jakbyś je słyszał.

Ależ ja je słyszę każdego dnia, kiedy konsultuję pacjentki w Poradni Perinatologii i Diagnostyki Matczyno-Płodowej. W piątek [30 lipca - red.] przyjmowałem ponad 20 pacjentek i pięć poinformowało mnie, że się nie zaszczepią, bo nie chcą, żeby coś się stało dziecku i im samym. Nie potrafiły powiedzieć, skąd biorą się ich obawy. Niektóre z pacjentek niby słuchały moich argumentów, ale miałem wrażenie, że puszczają je mimo uszu i to nawet te najbardziej narażone na konsekwencje koronawirusa z uwagi na patologię ciąży.

Jeśli nie słuchają swojego lekarza, to mała szansa, że dotrze do nich ktokolwiek inny.

Powtarzał się jeden argument: tyle osób jest przeciw szczepionkom, tak ostro protestują i walczą o nieszczepienia, narażają się na karę, są krytykowani jako oszołomy... To skoro walczą tak zaciekle, to chyba coś musi w tym być, prawda?

Makabryczna wersja samospełniającej się przepowiedni antyszczepionkowców.

Tak. Skoro ktoś tyle ryzykuje dla swojej wiary, choćby to były czyste uprzedzenia, to dla niektórych osób stanowi to argument "za". Jedna z tych pięciu pacjentek poinformowała mnie także, że zapytała księdza w parafii. Ksiądz słyszał, że szczepionki pochodzą z martwych płodów i dziecko może od tego umrzeć. Pacjentka dodała, że Episkopat się ponoć wycofał z tego, ale… doktorze, to taki dobry ksiądz i mądry, a ja się boję.

Myślę sobie w złości, co taki ksiądz może na ten temat wiedzieć? Gdzie on słyszał takie bzdury?

Takie rzeczy w metropolitalnym Gdańsku?

Nie, przyjmowałem w naszej bydgoskiej klinice [dr Socha jest także dyrektorem kliniki LEKARZE Mostowa 4 – red.]. Miałem maraton przyjęć, bo nadrabiam zaległości, z powodu wyjazdu do Szkocji, gdzie wzięliśmy z narzeczonym ślub.

O! Gratulacje, także dla twego partnera.

Już męża! Mateusz też jest lekarzem, jeszcze na stażu podyplomowym. To inny temat, ale musiałem przerwać pracę, bo w swoim własnym kraju nadal nie mogę skorzystać, jak inni obywatele Polski, z prawa do poślubienia osoby, którą kocham.

Przeczytaj także:

Poznań był już piątą napaścią antyszczepionkowców. 25 lipca blokowano punkt szczepień w Grodzisku Mazowieckim, pobito ochroniarza. Antyszczepionkowcy wdarli się do domu dziecka w Aleksandrowie Kujawskim. W nocy 2 sierpnia, ktoś podpalił mobilny punkt szczepień i siedzibę sanepidu w Zamościu. I jeszcze w Gdyni 31 lipca...

...ci ludzie lżyli i poniżali medyków pracujących w szczepibusie przy bulwarze Nadmorskim. To już jest forma niebezpiecznego terroryzmu. Należałoby sięgnąć po radykalne rozwiązania. Nie dyskutować, trzeba karać za to, co robią.

Słyszałem, jak poseł Grzegorz Braun podszedł do mikrofonu po konferencji Adama Niedzielskiego [26 lipca 2021 - red.] i nazwał ministra zdrowia największym zbrodniarzem Rzeczpospolitej. Jego zwolennicy trzymali transparenty „stop segregacji sanitarnej”, „wara od naszych dzieci”, „Niedzielski=Mengele”.

To po prostu straszne, nie wolno na to pozwolić. Taki Braun wygaduje bzdury, a moje pacjentki myślą sobie: coś w tym musi być.

Nie spodziewałem się, że po półtora roku COVIDU-19 w Polsce ktoś będzie atakował punkty szczepień. Już na początku epidemii pytano mnie, co pan myśli doktorze o szczepieniach w ciąży lub przed zajściem w ciążę. Mówiłem, że biorąc pod uwagę to, jakim konstruktem inżynierii medycznej jest szczepionka, prawdopodobnie będzie bezpieczna. Potem śledziliśmy, jak zaszczepiła się jako pierwsza kobieta w ciąży, ginekolożka w USA. Kolejne badania utwierdzały nas w przekonaniu, że szczepionki są bezpieczne i skuteczne. I są! To generalnie szczepienie przed śmiercią!

Szczepienie przeciwko COVID jest bezpieczne zarówno w trakcie ciąży, karmienia piersią, jak też starań o ciążę. Kiedy słyszę, że ktoś boi się niepłodności po szczepionce, to krew mnie zalewa. Pogorszenie zdrowia kobiety po chorobie COVID-19 zmniejsza jej płodność, a w przypadku mężczyzn mamy dodatkowo bezpośredni wpływ na spermatogenezę i erekcję. Na konferencji "Ciąża w koronie", studenci z mojego koła naukowego na Collegium Medicum UMK cały panel poświęcili temu, jak choroba pogarsza parametry nasienia. Szczepionki nie mają tu wpływu, ale zakażenie SARS-CoV-2 obniża płodność i pogarsza erekcję!

W Polsce brakuje podstawowej edukacji seksualnej, wiedza o płodności i metodach antykoncepcji leży i podobnie jest z wiedzą o szczepieniach. To także mój obowiązek jako lekarza, aby edukować i staram się przekonywać pacjentki do przyjęcia informacji medycznych.

Podobnie robi na przykład Paweł Grzesiowski czy Bartek Fiałek, których znam osobiście i wiem, jaki hejt ich za to spotyka. Wielu lekarzy dostaje pogróżki!

A tymczasem co robią politycy odpowiedzialni za zdrowie Polaków? Powiem tylko, że robią za mało. Dużo za mało. A nawet szkodzą. Prezydent pochyla się wręcz z troską nad wolnością wyboru, żeby się nie szczepić.

"Jestem przeciwnikiem, żeby ludzi zmuszać do podejmowania takich decyzji, bo to jest kwestia wolnej woli człowieka. Jestem za tym, żeby mobilizować, namawiać, ułatwiać dostęp, tłumaczyć. Ale jestem bardzo wstrzemięźliwie nastawiony wobec wprowadzania jakichkolwiek obowiązków" - mówił Duda 30 lipca.

O własnym szczepieniu opowiadał tak, że brzmiało to jakby uległ przymusowi, sugerował, że jest przeciwnikiem szczepień! Niewiarygodne.

"Sam się zaszczepiłem, bo uważałem, że taka była konieczność związana też z wykonywaną przeze mnie funkcją, czy mi się to podoba, czy nie". W lipcu 2020 mówił, że "nie jest zwolennikiem nadmiernego szczepienia" i że miał złe doświadczenia ze szczepionkami na grypę. W czerwcu 2021 na konferencji w Bratysławie snuł rozważania, że "w 2020 roku nie mieliśmy szczepionki, a przypadków było tyle samo".

Prezydent niby zachęca i niby namawia do szczepienia, ale niby!

Nie można być trochę za szczepionkami, tak jak nie można być trochę w ciąży!

W ustach położnika to brzmi szczególnie wiarygodnie.

Prezydent nie wypowiada się wprost za koniecznością szczepień. A powinien alarmować, że poziom wyszczepienia jest w Polsce beznadziejnie niski. Czwarta fala wejdzie w nas jak nóż w masło.

Jak się z tym wszystkim czuje lekarz?

Pandemia COVID-19 jest dla nas ciężkim doświadczeniem. Jako lekarze jesteśmy na wojnie, stoczyliśmy wiele ciężkich bitew. Nikt nigdy nie będzie nam w stanie podziękować za to, co zrobiliśmy, zresztą nie chodzi o podziękowanie, ale czemu wylewa się na nas tyle hejtu, kiedy staramy się uniknąć kolejnej, czwartej bitwy?

Pamiętam pierwszą pacjentkę z koronawirusem w naszym szpitalu. Kiedy pojawiły się objawy już była wypisana. Wszyscy się baliśmy pobrać jej wymaz, pojechałem wraz z pielęgniarką Justyną do domu pacjentki, w przedpokoju przebierałem się w ochronny strój i pamiętam jak się wtedy bałem.

Zachęcam wszystkich antyszczepionkowców do wolontariatu w oddziałach z zakażonymi pacjentami.

Starałem się przez cały czas epidemii namawiać personel oddziału, żeby utrzymać standardy naszej pracy. Ale nie dziwiłem się, kiedy ktoś z personelu nam znikał, bo się bał zakażenia. Przez pewien czas byliśmy jedynym oddziałem, gdzie można było rodzić z osobą towarzyszącą, pamiętam, jak kiedyś położne ze łzami w oczach zapytały, dlaczego im to robię.

Wchodziliśmy w pandemię praktycznie bez wsparcia państwa, brakowało nawet zwykłych maseczek. Opowiadałem już OKO.press, jak poprosiłem mojego krawca z Bydgoszczy, Karola Włodarskiego, by je uszył. Dwie warstwy bawełny przedzielone materiałem atestowanym przez Państwowy Zakład Higieny po zakończeniu dnia przelewaliśmy wrzątkiem. I używaliśmy następnego dnia. Wybraliśmy z Karolem ładne kolory, żeby nas trochę pocieszyć w tej trudnej sytuacji.

Tragicznym dopełnieniem tej historii jest samobójcza śmierć pana Karola. Pośrednio związana z pandemią.

My, lekarze zapłaciliśmy wysoką cenę. Spora część personelu chorowała, wielu pracowników ochrony zdrowia umarło, część odeszła z zawodu. Teraz mamy nadmiar pacjentów i musimy wyznaczać komuś termin niezbędnej operacji np. za kilka miesięcy. I oczywiście ludzie mają pretensje do nas, bo do kogo mają mieć? My jesteśmy na pierwszej linii, ale to system nie funkcjonuje prawidłowo.

Teraz, kiedy już moglibyśmy wyjść z tej pandemii i trochę wszystko uporządkować, to pojawiają się antyszczepionkowcy z oskarżeniami, że niesiemy ludziom śmierć, czy też realizujemy interesy koncernów... Koszmarne, przedziwne doświadczenie.

Trzeba by to jakoś opanować. Osoby niezaszczepione, które mówiąc żargonem mają apetyt na ryzyko, nie powinny narażać zdrowia populacyjnego Polaków. Nie powinny korzystać z przywilejów, jakimi w dobie pandemii są wyjścia do kin, teatrów, restauracji, klubów czy nawet centrów handlowych.

OKO.press proponowało, że w ostateczności warto zapłacić za zaszczepienie tym, którzy tego nie chcą zrobić. Na przykład po 50 zł. Do poziomu odporności stadnej 24 mln osób zaszczepionych brakuje nam około 6 mln osób. To by kosztowało 3 mld. Na 500 plus idzie rocznie ponad 40 mld.

Myślę, że nie tędy droga. Stawiam na odpowiedzialność społeczną i edukację. Rzecz w tym, że władze boją się pójść na całość, bo sporo osób sceptycznych wobec szczepień to ludzie starsi, z małych miejscowości i ze wsi, gorzej wykształceni, o niższym statusie socjoekonomicznym. A to przecież elektorat PiS, beneficjenci transferów finansowych, podatni na populistyczną retorykę.

Władze mogą się bać, że na antyszczepionkowej fali ich zwolennicy mogliby odpłynąć do Konfederacji.

Wśród lekarzy nie znam antyszczepionkowców, a pojedyncze przypadki lekarzy koronasceptyków to jakieś aberracje logicznego myślenia i wiedzy.

Statystyki z 7 lipca mówią jednak, że nie zaszczepiło się 10 proc. lekarzy.

U nas w Gdańsku pracuje ponad 100 osób personelu, w tym ponad 30 lekarzy. Jestem pewien, że wszyscy lekarze są zaszczepieni. Po prostu myślimy racjonalnie, w oparciu o tzw. evidence based medicine, czyli medycynę opartą na (naukowych) dowodach. Szczepienie na COVID-19 ratuje przed ryzykiem ciężkiej choroby i śmierci. Każdy racjonalnie myślący człowiek powinien się zaszczepić.

Do tego dochodzą osobiste doświadczenia: nie zetknąłem się z nikim, kto po zaszczepieniu miałby poważniejsze objawy, natomiast widziałem wiele tragedii osób niezaszczepionych. Pamiętam jak przyjmowaliśmy poród pacjentki, pozytywny wynik testu przyszedł już po porodzie, ale nie miała objawów, więc wypisaliśmy ją do domu celem izolacji. Jakiś czas później dowiedziałem się, że leży w Warszawie w ciężkim stanie na ECMO [aparatura zastępujący pracę serca i płuc - red.], czeka na przeszczep płuc. Pojedyncze doświadczenia mogą nas zwieść na manowce, ale tutaj i naukowe dowody, i doświadczenia wskazują, że warto się szczepić. Zwłaszcza w ciąży ze względu na zdrowie i życie swoje, i swojego dziecka.

* dr n. med. Maciej W. Socha, lekarz specjalista położnictwa i ginekologii, ginekologii onkologicznej i perinatologii. Kierownik Oddziału Położniczo-Ginekologicznego Szpitala Św. Wojciecha w Gdańsku na Zaspie. Dyrektor kliniki LEKARZE Mostowa 4 w Bydgoszczy. Adiunkt p.o. kierownika Katedry Perinatologii, Ginekologii i Ginekologii Onkologicznej Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Bydgoszczy. Ma też MBA w zarządzaniu ochroną zdrowia. W 2020 roku dokonał coming out w wywiadzie dla „Repliki”, magazynu społeczno-kulturalnego LGBTQIA. Razem ze swym partnerem, także lekarzem Mateuszem Wartęgą wziął też udział w akcji „Afiszujemy się” (gejowski kalendarz).

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze