0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Foto Mandel NGAN / AFPFoto Mandel NGAN / A...

Donald Trump wyciąga rękę do multimiliardera i jednego z najbliższych ludzi w swoim politycznym otoczeniu. Zapowiedział, że kupi samochód marki Tesla – dumę Elona Muska. Wartość giełdowa firmy Tesla, produkującej samochody elektryczne, w ostatnich tygodniach pikuje.

Przyczyn kłopotów potentata elektromobilności można upatrywać w zaangażowaniu politycznym właściciela firmy. Musk kieruje federalnym departamentem DOGE, którego celem jest obcięcie wydatków w rządowych podmiotach. W związku z jego działaniami pracę straciły dziesiątki tysięcy urzędników. Jednocześnie biznesmen stara się wpływać na geopolitykę, wspierając skrajnie prawicowe partie w Europie m.in. przez swoją platformę X (dawniej Twitter).

Trump kupuje Teslę, a rakiety Muska wybuchają

Zdaniem prezydenta Trumpa Tesla padła ofiarą lewicowego spisku, który ma zniechęcić kierowców do jej pojazdów. To reakcja na kampanię przeciwników Trumpa i Muska, wzywających do bojkotu samochodów Tesla.

„Do Republikanów, Konserwatystów i wszystkich wspaniałych Amerykanów, Elon Musk »stawia wszystko na jedną kartę«, aby pomóc naszemu krajowi i wykonuje FANTASTYCZNĄ ROBOTĘ!” – zakomunikował Trump na platformie Truth Social, której niemal codziennie używa do wygłaszania swoich poglądów i politycznych decyzji.

„W każdym razie jutro rano kupię nową Teslę w dowód zaufania i wsparcia dla Elona Muska, prawdziwie wielkiego Amerykanina” – stwierdził Trump. Nadal czekamy na zdjęcie prezydenta z nowym egzemplarzem elektrycznego auta.

To próba wyciągnięcia Tesli z dołka. Problemy mają też jego inne biznesy. W OKO.press pisaliśmy już, że polityczne ambicje bogacza mogą nadwyrężyć wiarygodność jego kosmicznej spółki SpaceX.

Przedsiębiorca sugeruje, że mógłby wyłączyć łączność internetową zapewnianą przez satelity Starlink w Ukrainie, co poddałoby w wątpliwość sensowność podpisywania umów z Muskiem na dostarczanie łączności w innych krajach.

Przeczytaj także:

Jednocześnie firma SpaceX zaliczyła w ostatnich tygodniach kilka poważnych wpadek. Pozostałości jednej z rakiet Falcon 9 wylądowały w Polsce, mimo że powinny spłonąć w atmosferze. Niepowodzeniem zakończyły się też dwa kolejne testowe loty rakiety Starship.

Urzędowy optymizm Muska

Jednak to kłopoty Tesli przyciągają największą uwagę. Notowania producenta samochodów elektrycznych po serii wzrostów z zeszłego roku gwałtownie spadają. Jedynie w poniedziałek (10 marca) ich cena poszła w dół o 15 proc. Wartość firmy w drugim tygodniu marca wynosi „zaledwie" 715 mld dolarów, co oznacza ponad dwukrotny spadek wobec grudnia 2024. Wtedy jej wycena poszybowała na poziom 1,5 biliona dolarów. „W dłuższej perspektywie wszystko będzie dobrze” – przekazał właściciel firmy za pośrednictwem platformy X (Twitter).

Czy można mu wierzyć na słowo? Z jednej strony można wskazać, że wartość akcji do tej pory jedynie wróciła do stanu wyjściowego przed potężną zwyżką wartości. Jeszcze przed wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych, czyli w październiku 2024 roku, jedna akcja producenta kosztowała 213,65 dolara – czyli wciąż mniej, niż 10 marca, gdy akcje Tesli można było nabyć za 222,15 dolara. Mogłoby to być więc urealnienie kursu po jego podwyżce, spowodowanej wejściem Muska do federalnej administracji.

Tesla miała wiatr w żagle

Na reputację Tesli wpływały również ogłoszenia planów inwestycyjnych Muska (w tym choćby w autonomiczne taksówki Cybercab), jak i plany obcięcia federalnych funduszy na rozwój elektromobilności. Firma szefa departamentu DOGE mogłaby paradoksalnie zyskać na tym ruchu dzięki swojej stabilnej pozycji. Pozytywny dla Tesli scenariusz zakładał, że stanie się monopolistą po wycofaniu się z rynku elektryków innych producentów, którzy nie poradzą sobie bez rządowego wsparcia.

Nie można też pominąć dobrej sytuacji finansowej spółki, która przyciągała inwestorów. Z październikowego ogłoszenia wynikało, że jej przychód wzrósł rok do roku o osiem procent. Jedynie w trzecim kwartale '24 producent sprzedał ponad 462 tys. samochodów (6,4 proc. wzrostu rok do roku). Dla porównania Volkswagen musiał czekać trzy kwartały (od stycznia do października) na osiągnięcie wyniku 500 tys. sprzedanych elektryków na światowym rynku, notując przy tym pięcioprocentowy spadek w tym sektorze.

Przez cały 2024 rok firma Muska sprzedała prawie 1,8 mln pojazdów. Musk zakładał, że w 2025 roku na ulice wyjedzie o 20 do 30 proc. więcej Tesli, a producent może osiągnąć wynik nawet 2,5 mln sprzedanych egzemplarzy.

Firma Muska była więc „w gazie”, a w optymizm multimiliardera można było uwierzyć. Po kilku miesiącach stać go jedynie na lakoniczne zapewnienie, że w końcu wszystko będzie dobrze.

Heilujący CEO może utopić swoją firmę

Na razie wyniki Tesli są złe, a obserwatorzy rynku, choć ostrożni, nie spodziewają się dynamicznego odbicia. Katastrofalnie wygląda sprzedaż w Niemczech, gdzie producent miał problemy z PR-em od kilku lat. Grupy ekologiczne nie chciały się zgodzić na wycięcie lasu pod gigafabrykę elektryków pod Berlinem. Musk swoją firmę w prawdziwe kłopoty wpakował jednak dopiero po konserwatywnej konferencji CPAC, gdzie wykonał salut przypominający nazistowski gest „Sieg Heil”.

Niemieckich nabywców dodatkowo odstraszyło jasne opowiedzenie się multimiliardera po stronie skrajnie prawicowej partii AfD przed wyborami do Bundestagu. Efekt? Dane dotyczące lutego pokazują, że w ciągu miesiąca liczba rejestracji Tesli w Niemczech spadła aż o 76 proc. Jednocześnie za Odrą ogółem zarejestrowano o 31 proc. więcej samochodów elektrycznych wszystkich marek.

Sprzedaż Tesli spadała w lutym również na innych bogatych europejskich rynkach: w Holandii o 24 proc., w Szwecji o 42 proc., we Francji o 45 proc., we Włoszech o 55 proc., w Portugalii o 53 proc., w Danii i Norwegii o 48 proc.

Musk z niepokojem może patrzeć przede wszystkim na dane z tego ostatniego kraju. Rząd w Oslo zachęca obywateli do przesiadki do aut elektrycznych atrakcyjnymi ulgami podatkowymi, dzięki którym auta bateryjne zdominowały rynek (niemal 90 proc. wszystkich nowych egzemplarzy sprzedanych w 2024 roku), a amerykański producent stał się jednym z rynkowych liderów.

Nie lepiej jest poza Europą. W Chinach sprzedaż Tesli w lutym spadła o ponad 49 proc., w Australii w styczniu i lutym — o aż 65,5 proc.

Tesla to Musk

Czarne chmury nad Teslą zawisły również na amerykańskim rynku. Niektórzy z komentatorów zwracają uwagę, że Musk zaangażował się po niewłaściwej stronie, bo do tej pory dużą część klienteli Tesli stanowili proekologocznie nastawieni Demokraci.

Według danych działającego wewnątrz firmy biura Strategic Vision zdeklarowani zwolennicy Partii Demokratycznej stanowili w 2021 i 2022 roku 40 proc. nabywców Tesli. W kolejnych dwóch latach, po prawicowym zwrocie Muska, udział ten zaczął spadać. Na razie brakuje pełnych danych sprzedaży na amerykańskim rynku. Kłopoty Tesli widać jednak po wynikach w Kalifornii, gdzie sprzedaż wszystkich wiodących modeli producenta zanotowała spadek w 2024 roku – Model 3, jedna z najpopularniejszych Tesli na rynku, o aż 36 proc. Ogółem w Stanach sprzedaż Tesli w przeciągu poprzednich dwunastu miesięcy spadła o jeden procent.

Problem w tym, że „Musk jest Teslą, a Tesla Muskiem” – ocenił w wywiadzie dla magazynu „Fortune” analityk rynku technologicznego Dan Ives z firmy Weldbush Securities.

Tesla ma więcej problemów. Firma Muska, podobnie jak europejscy producenci, musi zmagać się z rosnącą presją chińskich producentów. Nie chodzi jedynie o konkurencyjność cenową. Według banku inwestycyjnego Goldman Sachs tamtejsze firmy branży automotive o wiele lepiej radzą sobie między innymi z rozwojem pojazdów autonomicznych.

Odbicie wciąż możliwe?

Amerykańscy analitycy ostrzegają jednak przed zbyt wczesnym spisywaniem Tesli na straty. Weldbrush Securities przewiduje, że Musk wciąż może skorzystać na obecności Trumpa w Białym Domu. Co więcej, dzięki departamentowi DOGE sam może kształtować zmiany pozytywne dla swoich przedsiębiorstw. Analitycy zauważają też, że Tesla może rzucić rękawice chińskim producentom, wprowadzając na rynek tańsze modele swoich samochodów.

Finansowy serwis The Street przewiduje, że wyprzedaż akcji Tesli może wkrótce się zakończyć, a ich cena może ustabilizować się na dłuższy czas. Agencja Reutera zauważyła z kolei, że ta cena przez długi czas była zawyżana, a początek 2025 roku przynosi korektę do poziomu odzwierciedlającego rzeczywistą wartość Tesli.

Wiele zależeć będzie od dalszych poczynań Muska w politycznym establishmencie USA. Działalność multimiliardera, jak i dającego mu władzę Donalda Trumpa, może w dalszym ciągu drażnić nabywców. Tesla w rzeczywistości będzie warta tyle, ile sprzeda samochodów.

;
Na zdjęciu Marcel Wandas
Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.

Komentarze