Podpalenie i przecięcie kabli służących do sterowania ruchem było przyczyną masowych awarii na liniach francuskiej szybkiej kolei TGV. We Francji trwa szukanie winnych. Europejska kolej jest coraz częstszym celem przestępców – w tym tych powiązanych z Rosją.
Paraliż francuskiej kolei – taki miał być efekt piątkowych ataków na sieć superszybkich składów TGV w dzień rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich.
Ktokolwiek stał za atakami, musiał zdawać sobie sprawę z tego, jak trudno Francji będzie poradzić sobie bez pociągów, które od ponad 40 lat są dumą francuskiego przewoźnika SNCF.
Koleje dużych prędkości TGV miały być jednym z głównych środków transportu w związku z zamknięciem części francuskiego nieba. Samoloty nie przylatują do paryskich lotnisk ani nie wylatują z francuskiej stolicy. Maszyny nie mogą zbliżać się do niej na odległość 134 kilometrów.
Zamknięcie paryskich portów lotniczych Charles de Gaulle i Orly wpłynęło na odwołanie 2,2 tys. lotów.
Do Paryża z problemami przedostały się nasze tenisistki Magda Linette i Magdalena Fręch. W piątek po południu zawodniczki rozegrały między sobą przesunięty przez organizatora finałowy mecz turnieju WTA 250 w Pradze. Dolecieć do Francji zdążyły dzięki pomocy miliardera i właściciela InPostu Rafała Brzoski, który udostępnił im swój prywatny odrzutowiec.
Sportowczynie teoretycznie mogłyby spróbować przedostać się do Paryża dzięki międzynarodowej kolei. Ta jednak również ucierpiała po atakach, a do Paryża z trudem dojeżdżało TGV z zagranicy, w tym Niemiec, opóźnione i odwoływanego były superszybkie pociągi Eurostar z Niemiec, Belgii i Wielkiej Brytanii.
Taki był efekt ataków na trzy z czterech głównych linii kolei dużych prędkości – z Paryża do Bordeaux, z Paryża do Lille oraz z Paryża do Strasburga. Kolejarze udaremnili atak na linii do Marsylii, jednak wandale zdołali uciec. Służby podają, że znalazły już samochody dostawcze, którymi uciekli sprawcy, a także środki zapalające, które służyły do przeprowadzenia aktów sabotażu — jak nazywa wydarzenia z piątku francuska policja.
Niektóre z szybkich pociągów jeżdżą objazdami po liniach normalnej prędkości, często układających się niemal równolegle do torów przeznaczonych specjalnie dla TGV. Nie mają tam jednak dostępu do prądu o wystarczającym napięciu, co powoduje wielogodzinne opóźnienia. Wpuszczenie TGV na normalne tory hamuje również wolniejsze pociągi, które muszą dzielić się przepustowością linii ze składami najwyższej klasy.
Wczesnym sobotnim popołudniem sytuacja jest nadal daleka od normy. „Na paryskim dworcu Montparnasse tłok jest niesamowity. Ludzie długo koczują, czekając na swoje pociągi. Na tablicy widać opóźnienia większości pociągów. Czasem jest to po 30, 40 minut, ale i do półtorej godziny” – relacjonuje w rozmowie z nami znajdująca się w Paryżu Nicole Makarewicz, dziennikarka RMF24.pl.
Utrudnienia mają potrwać do końca weekendu, co z pewnością utrudni poruszanie się po kraju kibicom i sportowcom. Rozpoczęte oficjalnie w piątek Igrzyska Olimpijskie odbywają się w Paryżu, jednak stolica nie ma możliwości zorganizowania zawodów we wszystkich dyscyplinach. Chodzi między innymi o mecze piłki nożnej czy rugby, które odbywają się między innymi w Marsylii, Bordeaux czy Nicei.
Francuskie służby nie wskazują winnych ataku. Nie przeszkadza to jednak karuzeli spekulacji, która na dobre ruszyła w sobotę. „Sabotaż infrastruktury kolejowej we Francji przed igrzyskami w Paryżu został zaplanowany i przeprowadzony pod wpływem irańskiej osi zła i radykalnego islamu” – oświadczył na platformie X (twitter.com) Israel Katz, minister spraw zagranicznych Izraela.
Jak stwierdził, na takie podłoże aktów sabotażu wskazują informacje przekazane mu przez izraelski wywiad, który wcześniej ostrzegał Francuzów przed zagrożeniem terrorystycznym.
Inne głosy mówią o radykalnych organizacjach lewicowych i proekologicznych. Skrajnie lewicowe organizacje planowały już w 2008 roku kolejowy sabotaż we Francji. Na taki trop zwraca uwagę m.in. brytyjski „The Telegraph”.
Prezes SNCF Jean-Pierre Farandou powstrzymał się przed wskazaniem podejrzewanych o atak, mówiąc jedynie, że są „niebezpiecznymi szaleńcami”.
Nieco więcej szczegółów, choć też bez wskazywanie na sprawców, podał francuski premier Gabriel Attal. „Ten atak nie jest przypadkiem, to próba destabilizacji Francji” – mówił. Dodał, że władze przyglądają się również działaniom Rosji, wykluczonej z uczestnictwa w paryskich Igrzyskach. Ograniczona grupa sportowców z tego kraju (jak również Białorusi) występuje w zawodach w neutralnych barwach.
Sprawców ataków ma wskazać trwające właśnie dochodzenie w sprawie „uszkodzenia mienia mogącego zaszkodzić podstawowym interesom narodu”. W działania zaangażowanych jest ponad 50 śledczych żandarmerii.
„Według źródła zbliżonego do śledztwa, była to »dobrze przygotowana« operacja, zorganizowana przez »tę samą strukturę«. Na razie nie otrzymano żadnych roszczeń ze strony zamachowców. Te skoordynowane akty sabotażu miały miejsce w momencie, gdy wielu podróżnych planowało dotrzeć do stolicy, aby wziąć udział w otwarciu Igrzysk Olimpijskich, podczas gdy inni wyjeżdżali lub wracali z letnich wakacji” – pisała w sobotnie przedpołudnie agencja AFP.
W ostatnich miesiącach kolej jest coraz częstszym celem przestępców. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego bada sprawę kradzieży urządzeń, które potencjalnie mogłyby zostać użyte do zakłócenia ruchu pociągów w Polsce. Dwa komplety systemu radiołączności przywłaszczył sobie 44-latek, który zdołał wynieść je z zakładu zajmującego się ich projektowaniem i produkcjom na warszawskim Wawrze.
ABW „nie wyklucza żadnych scenariuszy”, bada również wątek rosyjski. Co ciekawe, w lutym tego roku zostały nadane sygnały radio-stop, używane do zatrzymania pociągów w przypadku nagłych wydarzeń. W dodatku bez użycia sprzętu produkowanego przez pracującą na rzecz polskiej kolei firmę Pyrylandia, który nie oferuje zaawansowanych możliwości.
"Nie da się nim zdalnie sterować rozjazdami czy wyświetlać sygnały zezwalające na jazdę na semaforach. Jedna z niewielu możliwych form kontrolowania ruchu pociągów w ten sposób, o ile nie jedyna, to dyktowanie rozkazów umożliwiających pominięcie semafora wskazującego sygnał »Stój« (czerwone światło).
Powyższe wymaga jednak szczegółowej wiedzy, jak np. sposób wywołania pociągu, numer składu, którego dotyczy komunikat, a także styl dyktowania samego rozkazu. W przypadku numeru pociągów pasażerskich jest to w miarę proste, ale z towarowymi już tak łatwo nie jest. Poza tym, ten sam efekt od ponad 34 lat można uzyskać kupując radiotelefon z drugiej ręki" – zwracał uwagę portal Defence24.
Podobny do francuskiego scenariusz podpalenia unieruchomił we wrześniu zeszłego roku pociągi pomiędzy Hamburgiem a Berlinem o osiągach podobnych do TGV. Policja informowała o „motywach politycznych” ataku.
Na sprawstwo Rosjan wskazuje z kolei czeski rząd, który oskarża obywateli tego kraju o cyberataki na infrastrukturę kolejową z kwietnia. Minister infrastruktury Martin Kupka wyjawił w wywiadzie z Financial Times, że rząd w Pradze łączy Rosjan z „tysiącami” prób zakłócenia ruchu na liniach kolejowych. W związku z zagrożeniem czeski rząd ograniczył możliwość uczestnictwa zagranicznych firm w przetargach na prace na liniach do Wiednia i Berlina.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Komentarze