Polityczna zmiana. Po tygodniach zaostrzającego się konfliktu doszło do rozłamu w skrajnie prawicowej Konfederacji. Odeszło z niej ugrupowanie Wolnościowcy, w tym trzej posłowie, którzy utworzyli nowe koło w Sejmie. Konfederacji zostało dziewięciu parlamentarzystów
Od marca 2022 roku Konfederację tworzyły cztery ugrupowania: Ruch Narodowy, KORWiN (obecnie pod nazwą Nowa Nadzieja), Konfederacja Korony Polskiej i Wolnościowcy. Jednak w ostatni piątek 10 lutego usunięto z niej Artura Dziambora, lidera Wolnościowców.
Najpierw stanął on przed sądem partyjnym. Zarzucono mu, że:
- jego wypowiedzi szkodzą partii,
- zbyt pochlebnie wypowiada się o politykach z innych ugrupowań opozycyjnych,
- prawybory Nowej Nadziei porównał do putinowskiego referendum w Donbasie.
Poseł nie zgodził się z zarzutami. Mimo to sąd partyjny wydał decyzję o usunięciu go z listy członków Konfederacji. Dziambor jeszcze tego samego dnia napisał o tym na Twitterze, dodając: „Jednocześnie informuję, że pozostaję prezesem partii Wolnościowcy, do której serdecznie zapraszam.”
Natomiast w poniedziałek 13 lutego on i dwaj inni posłowie: Jakub Kulesza i Dobromir Sośnierz poinformowali, że ugrupowanie Wolnościowców odchodzi z Konfederacji.
"Jest to koniec Konfederacji, jaką znamy, na jaką się umawialiśmy", stwierdził Sośnierz. "Najbardziej merytoryczni posłowie są z niej usuwani. Konfederacja dostała się pod but triumwiratu Braun - Mentzen - Winnicki".
Zarzuty stawiane Dziamborowi były prawdopodobnie tylko pretekstem do pozbycia się uciążliwych partnerów w Konfederacji.
Wewnętrzny podział zaczął się dużo wcześniej - przed ostatecznym rozłamem miały miejsce przynajmniej dwa akty tego procesu.
Pierwszy w marcu 2022 roku, gdy posłowie Dziambor, Kulesza i Sośnierz odeszli z partii KORWiN w proteście wobec prorosyjskich wypowiedzi jej ówczesnego lidera, Janusza Korwin-Mikkego. Zostali jednak w Konfederacji. Porozumieli się w Radzie Liderów i mieli zagwarantowane pierwsze miejsca na listach wyborczych Konfederacji do parlamentu w swoich okręgach. Prawdopodobnie właśnie na tym najbardziej im zależało.
Ale w październiku miał miejsce drugi akt – zmienił się lider partii KORWiN. Odszedł Janusz Korwin-Mikke, a jego miejsce zajął Sławomir Mentzen.
Zaraz po wybraniu go na prezesa zapowiedział, że zamierza przeprowadzić prawybory, by ustalić, kto będzie liderem list. Zrealizował ten pomysł w styczniu i lutym 2023 roku, głosowania zakończyły się 5 lutego. Odbyły się w 20 okręgach, czyli w mniej niż połowie wszystkich okręgów wyborczych w Polsce. Ale miały miejsce między innymi tam, gdzie pierwsze miejsca wcześniej obiecano Wolnościowcom.
To już był otwarty konflikt z liderami tego ugrupowania.
Wolnościowcy nie pozostali dłużni. W styczniu wydali oświadczenie, w którym podkreślili, że uważają „prawybory za wewnętrzną sprawę partii Nowa Nadzieja i nie uznają jej kompetencji do przeprowadzania głosowania w okręgach, w których liderem listy był przedstawiciel Wolnościowców, zwłaszcza w trzech okręgach poselskich objętych dodatkowo gwarancjami z 2021 roku. Dlatego nasi posłowie nie biorą w nich udziału i domagają się od Konfederacji wykonania uchwały gwarancyjnej”. Zaznaczyli również, że „Rada Liderów Konfederacji dotąd nie usankcjonowała prawyborów i nie zadeklarowała, czy i w jakim stopniu uzna ich wyniki”.
Dobromir Sośnierz na Facebooku wskazywał też słabe punkty prawyborów i wyliczał, dlaczego nie można ich uznać za obowiązujące. A w poniedziałek poinformował, że Wolnościowcy przygotowali raport na temat nieprawidłowości podczas przeprowadzonych głosowań. Zamierzali przedstawić go Radzie Liderów Konfederacji w najbliższą środę, 15 lutego.
"W tych prawyborach jedna osoba mogła zagłosować wielokrotnie. Dochodziły do nas takie sygnały i sprawdziliśmy to. Moja asystentka zagłosowała cztery razy, w Bielsku-Białej i w Katowicach, bez przeszkód", mówił podczas konferencji prasowej poseł Sośnierz. "Co więcej, trzy ostatnie razy zagłosowała na jeden przelew, to znaczy raz zapłaciła, a trzy razy zagłosowała".
Wyjaśnijmy: aby głosować w prawyborach, trzeba było się zarejestrować oraz zapłacić 20 zł od jednej osoby głosującej.
"Takie prawybory nie są nic warte", podkreślał Sośnierz. "Tylko ten jeden argument powinien je unieważnić".
Raport jednak nie zostanie przedstawiony Radzie Liderów, ponieważ Wolnościowcy już w niej nie uczestniczą. Według posłów tego ugrupowania właśnie zgromadzenie dowodów na nieprawidłowości w prawyborach mogły być powodem szybkiego postawienia przed sądem partyjnym Dziambora i usunięcia go z Konfederacji.
Wszystko po to, by Nowa Nadzieja nie musiała tłumaczyć się ze swoich głosowań.
"Zarzucano mi także, że moje wypowiedzi działają na szkodę Konfederacji. Skrajnie się z tym nie zgadzam", podkreślał poseł Artur Dziambor. "A co z wypowiedziami Janusza Korwin-Mikkego? Jakoś nie ma wniosku o usunięcie go z partii. Także różne wyskoki posła Brauna przechodziły bez echa. A na szkodę Konfederacji działały podobno moje wypowiedzi".
Wolnościowcy to najmniejsze ugrupowanie spośród czterech, które do tej pory tworzyły Konfederację. Rozłam nie przeszkodzi jej więc dalej funkcjonować i wystawić własne listy do parlamentu. Oczywiście, jeśli nie pojawią się kolejne wewnętrzne konflikty.
Wolnościowcy także zamierzają startować do Sejmu samodzielnie.
"Będziemy gotowi do zbiórki podpisów i startu w wyborach", zapewnił Dziambor. "Ta przygoda może skończyć się bardzo fajnym wynikiem w wyborach 2023 roku".
Partia zamierza zaprosić do współpracy środowiska wolnorynkowe, które są poza parlamentem i nie chcą współpracować z Konfederacją.
Na oświadczenia Wolnościowców zareagowali na Twitterze liderzy Konfederacji. Mentzen nawet nie zająknął się na temat prawyborów.
„Wolność musi być związana z odpowiedzialnością. Wszyscy podjęliśmy decyzje, poniesiemy ich konsekwencje. Nie ma co tu więcej dyskutować. Czas wskaże wygranych, historia oceni decyzje", napisał. "Konfederacja jest silna i zwarta jak nigdy dotąd, idziemy po dwucyfrowy wynik w wyborach!”
Natomiast Robert Winnicki z Ruchu Narodowego napisał: „Trzej posłowie, którzy dziś opuścili koło Konfederacji, odrzucili wszystkie, kompromisowe propozycje dotyczące list wyborczych, jakie udało się wypracować w ciągu ostatnich miesięcy. - Wszystkie inne powody są tylko dorabianiem historyjek do własnych słabości i braku realizmu”.
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Komentarze