0:00
0:00

0:00

3 lipca 2019 roku Sąd Rejonowy w Warszawie (V Wydział Karny) skazał Tomasza Sikorę z artykułu 222 Kodeksu Karnego na 2 miesiące prac społecznych za naruszenie nietykalności funkcjonariusza podczas blokady marszu neofaszystów w Warszawie 1 maja 2018 roku.

Wyrok jest nieprawomocny.

Policjanci zeznający przed sądem twierdzili, że Sikora wielokrotnie i agresywnie atakował ich fizycznie.

Według relacji świadków zdarzeń, Sikora nie wdawał się w żadne przepychanki z policjantami, został brutalnie zatrzymany gdy odchodził z miejsca udanej blokady.

Fot. Spacerowiczka. W środku Tomek Ssak Sikora szturchany przez policjanta

Szturmowcy chcieli przejść przez Warszawę

Rok temu, 1 maja 2018, kilka neofaszystowskich ugrupowań zorganizowało marsz pod hasłem „Szturmowe Święto Pracy 2018”. Brali w nim udział członkowie takich skrajnych organizacji neofaszystowskich jak: Szturmowcy, Kongres Narodowo-Społeczny, Autonomiczni Nacjonaliści, stowarzyszenie Niklot.

OKO.press pisało o tym:

Przeczytaj także:

„Dumni synowie i córki swej krwi i ziemi” (to fragment deklaracji ideowej Szturmowców) chcieli uczcić Święto Pracy, bo „walka o prawa ludzi pracy, likwidacja wyzysku i sprawiedliwość społeczna to nieodłączna część ideologii Nacjonalizmu Szturmowego”.

Ruszyli z Palcu Zamkowego, nie więcej niż 50 osób. Udekorowani tatuażami - SS, 88 (Heil Hitler), swastykami, na flagach celtyckie krzyże. O organizatorach marszu neofaszystów pisaliśmy tu:

Na ich drodze stanęli antyfaszyści. Około 100 osób, aktywistów z takich organizacji jak Obywatele RP, Ogólnopolski Strajk Kobiet, Warszawski strajk Kobiet, Kolektyw Syrena, Antyfaszystowska Warszawa, Obywatele Solidarnie w Akcji, Studencki Komitet Antyfaszystowski.

I skutecznie ich zatrzymali. Neofaszyści przesuwali się naprzód z trudem i tylko dzięki interwencji policji. Blokadę usuwaną przez funkcjonariuszy zastępowała następna i następna. Ostatecznie policja rozwiązała marsz faszystów.

Była to pierwsza zakończona sukcesem blokada neofaszystowskiego pochodu. Kilka dni później podobnie, z sukcesem zakończyła się blokada w Katowicach.

Skuteczne zatrzymanie marszu było wynikiem nie tylko liczebnej przewagi antyfaszystów, ale także tego, że członkowie różnych organizacji zjednoczyli siły przeciw neofaszystom. Sukcesem było także to, że nie przekroczono zasady biernego oporu, sprzeciwu bez przemocy.

„Dajcie go mi”

Już po rozwiązaniu marszu policja zatrzymała jednego blokującego, Tomasza Sikorę z ruchu Obywatele RP. Tak tę sytuację relacjonowała „Gazecie Wyborczej” Iwona Wyszogrodzka, także Obywatelka RP:

„Gdy organizator rozwiązał marsz i wszyscy się rozchodzili, kilkanaście osób wciąż było otoczonych przez funkcjonariuszy. Kordon się rozluźnił, policja nie legitymowała osób otoczonych. Nikt nie mówił też, że jesteśmy zatrzymani.

W pewnym momencie kilka osób zaczęło przechodzić między policjantami, wtedy łapano nas i wrzucano z powrotem do kordonu. Tomek nawet nie zdążył się przedostać na drugą stronę, po prostu podszedł do policjantów. Policja była zdenerwowana, złapali go za ręce, za nogi, jeden z policjantów krzyknął: »dajcie go mi« i go wywleczono z kordonu”.

Sikora spędził noc w areszcie, nie mógł skorzystać z pomocy prawnika. Następnego dnia trafił w trybie (chuligańskim) przyspieszonym przed oblicze sądu. Już wówczas wydarzył się precedens. Zatrzymano go i dostarczono przed sąd razem z dwoma neofaszystami, przeciwko którym protestował. Dla wymiaru sprawiedliwości był to najwyraźniej drugorzędny drobiazg.

OKO.press transmitowało tę rozprawę:

Ostatecznie sprawę odroczono i skierowano do prokuratury, by w normalnym trybie przeprowadziła postępowanie przygotowawcze. I 3 lipca 2019 r. sąd rejonowy skazał Sikorę „za naruszenie nietykalności funkcjonariusza". Policjanci zeznający przed sądem twierdzili, że Sikora wielokrotnie i agresywnie atakował ich fizycznie.

Uniewinnieni za inną blokadę ONR

Skazanie Tomasza Sikory to pierwszy przypadek skazania za blokadę demonstracji faszystowskiej. Rok wcześniej, 29 kwietnia 2017 roku, aktywiści z Obywateli RP blokowali marsz Obozu Narodowo-Radykalnego, który zmierzał przez Warszawę dla uczczenia 83. rocznicy powstania ONR. Marsz był legalny.

Ochraniani przez policję narodowcy skandowali: „Polska dla Polaków”, „Idą biali wojownicy, narodowcy, katolicy”, „Płaczą Niemcy, płacze Francja, tak się kończy tolerancja”, oraz z stare jak świat hasła o drzewach, liściach. komunistach, kijach i lewackich ryjach. Policja (niekiedy) brutalnie rozbijała blokady. Przekonał się o tym 82-letni wówczas Bogusław Zalewski (Obywatele RP).

Kilka miesięcy później sąd umorzył i uniewinnił Obywateli RP. Sędzia, odnosząc się do zachowania i transparentów niesionych przez narodowców, uznał, że nie można pozwalać na wezwania do nienawiści, a blokada to realizacja prawa do wolności wyrażania poglądów.

Podobnie argumentował sędzia Łukasz Biliński (przeniesiony ostatnio do Wydziału Rodzinnego Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia), uniewinniając w innym postępowaniu uczestników blokady marszu ONR.

„To członkowie zgromadzenia ONR przekroczyli granice debaty publicznej, w której nie może być miejsca na przejawy ksenofobii i wrogości motywowanej religijnie".

Sędzia zwracał również uwagę na niezrozumiałą bierność policji wobec haseł wznoszonych przez uczestników marszu ONR i „nieuzasadnioną aktywność” w stosunku do uczestników kontrmanifestacji.

;
Na zdjęciu Robert Kowalski
Robert Kowalski

Dziennikarz radiowy i telewizyjny, producent, reżyser filmów dokumentalnych. Pracował w m.in Polskim Radiu, „Panoramie” TVP2. Był redaktorem naczelnym programu „Pegaz” i szefem publicystyki kulturalnej w TVP1. Współpracuje z Krytyką Polityczną, gdzie przeniósł zdjęty przez „dobrą zmianę” program „Sterniczki” z Radiowej Jedynki. Tworzy cykl „Kamera OKO.press”.

Komentarze