Podejrzewany o zbrodnie wojenne Netanjahu próbował wczoraj zaczarować Donalda Trumpa listem do Norweskiego Komitetu Noblowskiego. Minister obrony Izraela Jisra'el Kac ogłosił wczoraj plan utworzenia „miasta humanitarnego” w zrujnowanym przez Izrael mieście Rafah
Na początku roboczej kolacji w Białym Domu 7 lipca premier Izraela Benjamin Netanjahu zwrócił się do prezydenta USA Donalda Trumpa:
„Chcę wyrazić uznanie i podziw nie tylko wszystkich Izraelczyków, ale także narodu żydowskiego oraz wielu, wielu wielbicieli na całym świecie, dla pańskiego przywództwa, przywództwa wolnego świata, przywództwa w słusznej sprawie oraz dążenia do pokoju i bezpieczeństwa. Ale prezydent zrobił już wiele. Zawarł Porozumienia Abrahamowe. W tej chwili buduje pokój, w jednym kraju i jednym regionie po drugim”.
W tym momencie Netanjahu wstał i wręczył Trumpowi kopertę z listem
„Dlatego chcę wręczyć panu, Panie Prezydencie, list, który wysłałem do komitetu Nagrody Nobla. Nominuje on pana do Pokojowej Nagrody Nobla, na którą w pełni zasługuje. I powinien pan ją otrzymać” – zakończył Netanjahu.
Trump wyglądał na zaskoczonego i poruszonego.
„Nie spodziewałem się tego. Dziękuję bardzo. Ma to dla mnie duże znaczenie, że dostałem to od ciebie” – zareagował amerykański prezydent.
W tym miejscu warto zaznaczyć, że tego rodzaju nominacja nie ma zbyt wielkiego znaczenia dla otrzymania tej nagrody. Jest to zupełnie inny gest niż nominacja np. do Oscarów, gdzie mamy pięciu-dziesięciu=pretendentów do najważniejszej nagrody, którzy mogą pochwalić się nominacją.
Każdego roku Norweski Instytut Noblowski otrzymuje kilkaset tego rodzaju nominacji. Regulamin nagrody określa, kto może je zgłaszać. Pełną listę można sprawdzić na stronie internetowej Komitetu. Benjamin Netanjahu mieści się w tych kryteriach, ponieważ jest głową rządu.
Terminem, do którego można zgłaszać tego rodzaju nominacje, jest 31 stycznia. Wiemy też, że przed tym terminem Trump został zgłoszony przez pochodzącą z Izraela profesorkę Anat Alon-Beck. Według izraelskich mediów list Netanjahu do Norweskiego Komitetu Noblowskiego ma datę 1 lipca 2025 roku. Jako główny powód nominacji list podaje rolę Trumpa w osiągnięciu Porozumień Abrahamowych. To podpisana 15 września 2020 roku umowa o normalizacji stosunków między Izraelem a Bahrajnem i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, do której dołączyły później Sudan i Maroko.
Czyli: Netanjahu nominował Trumpa do przyszłorocznej nagrody, w razie, gdyby amerykański prezydent nie wygrał w tym roku, za osiągnięcie sprzed pięciu lat.
Na tej podstawie widać więc, że jest to pusty polityczny gest Netanjahu wobec Trumpa, który od lat ma obsesję na punkcie Pokojowej Nagrody Nobla.
Podczas tej samej kolacji, nominowany został zapytany przez dziennikarzy, czy jego zdaniem Palestyńczycy powinni zostać siłą deportowani ze zniszczonej Strefy Gazy. Trump uznał, że na to pytanie odpowie jego gość, Netanjahu.
Premier Izraela odparł:
„To nazywa się wolny wybór. Jeśli ci ludzie chcą zostać, mogą zostać, ale jeśli chcą wyjechać, powinni mieć taką możliwość. To nie powinno być więzienie. [...] Ściśle współpracujemy ze Stanami Zjednoczonymi, by znaleźć kraje, które będą dążyć do tego, o czym same mówiły – do zapewnienia Palestyńczykom lepszej przyszłości. I myślę, że jesteśmy blisko znalezienia kilku krajów”.
Przypomnijmy: przez większą część ostatnich 21 miesięcy izraelska armia prowadzi inwazję Strefy Gazy. Izraelskie bomby spadają na palestyńskie budynki. Izraelskie buldożery równają z ziemią gruzy. W grudniu 2024 roku UNOSAT szacował, że w Strefie Gazy zniszczonych zostało 69 proc. budynków. Na podstawie badania z początku stycznia Michael Spagat, profesor ekonomii na Royal Holloway, University of London wraz z zespołem oszacowali, że od października 2023 roku w Strefie Gazy z powodu trwającej izraelskiej inwazji zginęło 83 tys. osób. Dziś obie statystyki byłyby gorsze. Przez ostatnie półtora miesiąca przy punktach rozdzielania pomocy humanitarnej dochodzi do masakr, których sprawcami są izraelscy żołnierze. Izraelski dziennik „HaArec” opublikował relacje żołnierzy, którzy mówili o tym otwarcie.
Decyzja, czy w takim miejscu pozostać, czy nie, nie będzie podyktowana „wolnym wyborem”. Jeśli faktycznie granica ze Strefą Gazy zostanie otwarta, a Palestyńczycy zaczną swoją ojczyznę masowo opuszczać, będą robić to dlatego, że działania Izraela sprawiły, że miejsce, które nazywali domem, nie nadaje się do prowadzenia normalnego życia.
Trump i Netanjahu nie wspominali o planie, o którym mówił wczoraj minister obrony Izraela Jisra’el Kac.
„HaArec” podał wczoraj, że podczas planowanego 60-dniowego zawieszenia broni Izraelczycy zamierzają przesiedlić 600 tys. Palestyńczyków na ruiny znajdującego się na południu Strefy Gazy miasta Rafah. Miejsce to miałoby nazywać się „miastem humanitarnym”. Jego mieszkańcy musieliby najpierw przejść kontrolę bezpieczeństwa, a gdy znajdą się w środku, nie będą mogli go opuścić.
Nie jest jasne, jak łączy się to z „wolnym wyborem”, o którym mówił premier Netanjahu w Białym Domu.
Kac polecił wojsku przygotować się do wdrożenia tego planu. Izraelskie media piszą też, że ostatecznie do „miasta humanitarnego” należałoby przesiedlić całą ludność Strefy Gazy.
„HaArec” pisze też, że wbrew słowom Netanjahu, w nieoficjalnych rozmowach izraelscy urzędnicy przyznają, że żaden z krajów arabskich nie chce pomagać Izraelowi w opróżnieniu Strefy Gazy z Palestyńczyków.
Artykuł 49 IV Konwencji Genewskiej mówi:
„Przymusowe przesiedlania masowe lub indywidualne, jak również deportacje osób podlegających ochronie z terytorium okupowanego na terytorium Mocarstwa okupacyjnego lub na terytorium jakiegokolwiek innego Państwa okupowanego, lub nie okupowanego, są wzbronione bez względu na powody”.
Prof. Marcin Marciniak z Katedry Prawa Międzynarodowego Publicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego w analizie na stronie UJ stawia sprawę jasno: przymusowe przesiedlenia ludności to zbrodnia wojenna.
Prawnik Michael Sfard nazwał w „Guardianie” pomysł Kaca i Netanjahu „planem operacyjnym zbrodni przeciwko ludzkości”.
Na początku swojej kadencji Donald Trump przekonywał, że zamieni Strefę Gazy w „Riwierę Bliskiego Wschodu”, zamieszkałą przez ludzi z całego świata. Trump twierdził wtedy, że Palestyńczycy będą mogli zostać rezydentami jego wymarzonego kurortu nad Morzem Śródziemnym. Później amerykański prezydent kilkukrotnie wspominał o swoim pomyśle, ale w żadnym z tych wypadków nic nie sugerowało, by faktycznie działał w kierunku przekształcenia zniszczonej Strefy Gazy w „turystyczny raj”.
Delegacje Izraela i Hamasu od niedzieli 6 lipca przebywają w Katarze i prowadzą niebezpośrednie rozmowy o zawieszeniu broni. Na razie nie widać jednak w nich przełomu. Pomysł ministra Kaca z pewnością nie przybliży obu delegacji do osiągnięcia porozumienia.
Nie przybliży raczej też Donalda Trumpa, prezydenta kraju, który dostarcza Izraelowi amunicji do pacyfikowania Gazy, do otrzymania Nagrody Nobla. Szczególnie że nominację na przyszły rok wręczył mu przecież człowiek, wobec którego obowiązuje nakaz aresztowania Międzynarodowego Trybunału Karnego z powodu oskarżenia o zbrodnie wojenne w Strefie Gazy.
Dziennikarz OKO.press od 2018 roku. Publikował też m.in. w Res Publice Nowej, Miesięczniku ZNAK i magazynie „Kontakt”. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu, arabistyki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i historii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Autor reportażu historycznego "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022) o powojennych rozliczeniach wewnątrz polskiej społeczności żydowskiej. W OKO.press pisze głównie o gospodarce i polityce międzynarodowej oraz Bliskim Wschodzie.
Dziennikarz OKO.press od 2018 roku. Publikował też m.in. w Res Publice Nowej, Miesięczniku ZNAK i magazynie „Kontakt”. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu, arabistyki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i historii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Autor reportażu historycznego "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022) o powojennych rozliczeniach wewnątrz polskiej społeczności żydowskiej. W OKO.press pisze głównie o gospodarce i polityce międzynarodowej oraz Bliskim Wschodzie.
Komentarze