0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: AFP PHOTO /HUNGARY'S PRIME MINISTER'S OFFICE/MINISZTERELNÖKI SAJTÓIRODA "AFP PHOTO /HUNGARY'S...
  • Rosyjska ropa płynie wciąż na Węgry, Słowację i do Turcji. Antydemokratycznych i ultrakonserwatywnych przywódców tych krajów Trump nazywa „wielkimi przyjaciółmi”, choć Orbán, Fico i Erdogăn utrzymują ciepłe stosunki z Moskwą;
  • Trump, wzywając do bojkotu rosyjskiej ropy, pogrąża się w narracyjnym chaosie. Wcześniej krytykował ukraińskie ataki na prowadzący do Europy rosyjski ropociąg „Przyjaźń”. Wyraził wtedy współczucie dla Węgrów i Słowaków, dotkniętych przerwami w dostawach surowca;
  • Trump wezwał również do wprowadzenia wysokich ceł na Chiny we wszystkich krajach NATO. Jednocześnie Węgry, Słowacja i Turcja coraz mocniej uzależniają swoje gospodarki od chińskich inwestycji;
  • Wiele wskazuje na to, że amerykański prezydent tak naprawdę nie chce wprowadzić kolejnych sankcji i próbuje zrzucić odpowiedzialność na sojuszników. Dziwi jednak to, że wykorzystuje w ten sposób bliskich ideologicznie partnerów.

Trump stawia warunek

Donald Trump zapowiedział, że jest gotowy na rozszerzenie sankcji wobec Rosji, ale postawił warunek: zero importu ropy z Rosji do krajów NATO. „Zakup rosyjskiej ropy przez niektóre kraje jest szokujący! Poważnie osłabia to waszą pozycję negocjacyjną i siłę przetargową wobec Rosji" – napisał Trump na własnej platformie społecznościowej Truth Social. Poza tym prezydent Stanów Zjednoczonych zaapelował do państw Sojuszu o objęcie Chin cłami w wysokości od 50 do 100 proc. Pekin ściśle współpracuje z Moskwą, więc taki krok mógłby pomóc w zakończeniu wojny – argumentuje Trump.

Deklaracja prezydenta USA padła w czasie trwania manewrów „Zapad” na zachodzie Białorusi, w których bierze udział rosyjska i białoruska armia, oraz na niecały tydzień po wtargnięciu nad Polskę rosyjskich dronów – choć to wydarzenie Trump i członkowie jego administracji komentują z ostrożnością. Amerykański przywódca zasugerował, że mogło dojść do pomyłki rosyjskich wojsk. Podobną ewentualność dopuścił też szef waszyngtońskiej dyplomacji Marco Rubio, stwierdzając, że „istnieje wiele możliwości”. Wezwanie do uderzenia w chińską gospodarkę może wiązać się między innymi z niedawnym pokazem siły Pekinu podczas 80. rocznicy zakończenia II wojny światowej, w której obchodach wziął udział Władimir Putin.

Przeczytaj także:

Trump uderza w swoich

Z apelem Trumpa jest jeden poważny problem. Z Chinami i Rosją najbardziej po drodze jest jego najbliższym ideologicznym sojusznikom. „Jestem gotowy do działania, kiedy wy będziecie. Powiedzcie tylko, kiedy?” – napisał do Trump do przywódców państw NATO. Pytanie to skierowane jest przede wszystkim do stolic Słowacji, Węgier i Turcji. To jedyne kraje sojuszu, które wciąż kupują rosyjską ropę – i nie planują przestać.

Premierzy Węgier Wiktor Orbán i Słowacji Robert Fico to główni przeciwnicy pełnego embarga na rosyjskie węglowodory w Unii Europejskiej. Oba państwa wciąż ściągają rosyjski surowiec za pomocą rurociągu „Przyjaźń”. Udział rosyjskiej ropy w imporcie na Węgry stanowi około 70 proc., choć państwowy koncern MOL twierdzi, że stara się szukać możliwości zakupu z innych krajów. Również Słowacja utrzymuje swój przemysł petrochemiczny głównie dzięki rosyjskiemu surowcowi, którego udział w rynku sięga 75 proc. Największy słowacki koncern paliwowy Slovnaft jest zresztą uzależniony od węgierskiego MOL-a.

Fico i Orbán czekają na restart

Budapeszt i Bratysława sprzeciwiły się postulatowi szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, która zaproponowała całkowitą blokadę importu rosyjskiej ropy i gazu do UE.

„Uznajemy strategiczny cel zmniejszenia zależności energetycznej Unii Europejskiej od krajów trzecich. Nie zgadzam się na jednak na ekonomiczne samobójstwo” – odpowiadał von der Leyen Robert Fico. Jak komentował, przewodnicząca KE chce zbudować „nową żelazną kurtynę”, której powstanie doprowadzi do katastrofy w sektorze energetycznym. W polityce Ficy i Orbána widać próbę zabezpieczenia opcji szybkiego resetu w stosunkach ekonomicznych z Rosją po zakończeniu wojny w Ukrainie. Wskazuje na to między innymi Ośrodek Studiów Wschodnich, opisujący dyplomatyczną strategię węgierskiego premiera.

„Budapeszt liczy, że po zakończeniu wojny relacje Zachodu z Rosją wrócą na dawne tory, w związku z czym dywersyfikacja źródeł dostaw gazu i ropy nie jest konieczna. Tamtejsze władze nie widzą też powodu, aby zawieszać realizowaną przez Rosatom rozbudowę elektrowni jądrowej Paks. Węgry są zatem zdeterminowane, aby utrzymać dotychczasowe dostawy z Federacji Rosyjskiej mimo ryzyka tranzytu przez Ukrainę oraz rosnących kosztów politycznych związanych z pogłębiającą się nieufnością partnerów zachodnich” – zauważają analitycy OSW.

Trump i przyjaciele

Ukraina nie patrzy na sytuację z założonymi rękami. Ukraińska armia regularnie uderza w rosyjskie rafinerie dronami, co według agencji Reutera zmniejszyło ich możliwości produkcyjne o 17 procent. Ukraina w sierpniu i na początku września uderzyła dronami również w rurociąg „Przyjaźń” na terenie Rosji, co rozczarowało... Donalda Trumpa, w ostatnich dniach „zszokowanego” poziomem rosyjskiego importu do krajów NATO.

„Viktor, nie jestem zadowolony, słysząc o tym. Jestem tym bardzo rozgniewany. Przekaż Słowacji. Jesteś moim wielkim przyjacielem” – napisał Trump do Orbána po sierpniowym ataku na rosyjski ropociąg, który wpłynął na kilkudniową pauzę w transporcie surowca na Węgry i Słowację.

Orbán i Fico zasłużyli na miano przyjaciół Trumpa, reprezentując na europejskich salonach ultrakonserwatywne wartości. Uderzają w mniejszości, migrantów i uchodźców czy unijne ambicje klimatyczne. Bratysława i Budapeszt próbują przypodobać się Waszyngtonowi, obierając za cel ataków między innymi społeczność LGBT. Rząd Orbána doprowadził do delegalizacji budapesztańskiej Parady Równości (która mimo to przeszła przez stolicę), a Fico zapowiedział wpisanie do słowackiej konstytucji zapisu o istnieniu jedynie dwóch płci. Obaj politycy są więc cennymi sojusznikami w budowaniu ofensywy anti-woke, czyli sprzeciwu wobec progresywnej polityce dotyczącej praw człowieka.

Erdogăn pod rękę z Putinem, ale Trump go lubi

Słowacji i Węgrom zdarza się deklarować dążenie do zerwania z rosyjską ropą lub przynajmniej ograniczenie jej zużycia w swoim sektorze petrochemicznym. Oba kraje, mimo sprzeciwu wobec całkowitego zakazu importu, w ostatnich latach zmniejszyły uzależnienie od rosyjskiego surowca. Zupełnie inaczej jest z Turcją, która od pełnoskalowego ataku Putina na Ukrainę znacznie zwiększyła import ropy z Rosji. W 2023 roku Turcja znalazła się na trzeciej pozycji wśród największych importerów rosyjskiej ropy. Od rozpoczęcia wojny na pełną skalę do 2024 roku rosyjski import do Turcji wzrósł o 144 proc. Jednocześnie przedsiębiorstwa z tego kraju zaczęły eksportować ropę do krajów Unii Europejskiej na nieznaną do tej pory skalę. W tym przypadku wzrost sięgnął 146 proc. Bardzo możliwe, że na ten wynik wpływa reeksport rosyjskiego surowca do UE. Jednocześnie Ankara utrzymuje drugą z największych armii NATO, liczącą powyżej 400 tys. żołnierzy.

„Mam świetne relacje z człowiekiem o nazwisku Erdogăn. Słyszeliście o nim? Tak się składa, że go lubię, a on lubi mnie” – opisywał swoje stosunki z tureckim prezydentem Donald Trump. USA i Turcja pozostają w bliskich relacjach, jednak Erdogăn „drogim przyjacielem” swojego kraju nazywa Władimira Putina, z którym spotkał się w zeszłym roku. Po zablokowaniu tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę transport tego surowca do Europy jest możliwy jedynie dzięki utrzymywanemu przez Turcję rurociągowi Turkstream. Erdogăn stara się pozostawać w rozkroku pomiędzy NATO i Rosją, podejmując próby włączenia się w proces rozmów pokojowych między Kijowem a Moskwą.

Rosyjska ropa i chińskie elektryki

Sympatia, którą podobno darzą się nawzajem Trump i Erdogăn, nie przeszkadza ani w utrzymywaniu przyjaznych stosunków z Moskwą, ani w ściąganiu do Turcji potężnych chińskich inwestycji. Budowę fabryki planuje tam między innymi chiński motoryzacyjny gigant BYD. Koncern chce wydać miliard dolarów na linie produkcyjne, z których zjeżdżać ma 150 tys. elektrycznych i hybrydowych pojazdów rocznie. Ten sam producent zapowiada też rozpoczęcie produkcji na Węgrzech. Słowacja planuje zwiększenie importu surowców strategicznych z Chin. Wywodząca się z tego kraju firma ma zbudować na Słowacji gigafabrykę baterii i magazynów energii. Inwestycja ma być warta 1,2 mld euro. Węgrzy niedługo z dumą otworzą swój pierwszy odcinek kolei dużej prędkości zbudowany przez chińskie konsorcjum CCCC i prowadzący do serbskiego Belgradu, gdzie władzę mimo protestów utrzymuje proputinowski premier Aleksandar Vucić.

Nie ma więc szans ani na całkowite embargo na rosyjską ropę, ani na wejście na drogę wojny handlowej z Chinami przez wszystkie kraje Sojuszu Północnoatlantyckiego. Trudno wyobrazić sobie, by Donald Trump nie zdawał sobie z tego sprawy. Stawiając takie warunki swoim partnerom, amerykański prezydent daje więc do zrozumienia, że rozszerzenia amerykańskich sankcji na Rosję nie będzie. W wygodny dla siebie sposób zrzuca odpowiedzialność na sojuszników – zaskakujące jednak, że aż tak bliskich.

;
Na zdjęciu Marcel Wandas
Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl. Jeden ze współautorów podcastu "Drugi Rzut Oka". Interesuje się tematyką transformacji energetycznej, transportu publicznego, elektromobilności, w razie potrzeby również na posterunku przy tematach popkulturalnych. Mieszkaniec krakowskiej Mogiły, fan Eurowizji, miłośnik zespołów Scooter i Nine Inch Nails, najlepiej czujący się w Beskidach i przy bałtyckich wydmach.

Komentarze