0:000:00

0:00

"Decyzja Trybunału potwierdza to, o czym wcześniej alarmowała Komisja Europejska, UNESCO i większość środowiska naukowego - to zwiększona wycinka, nie kornik, zagraża chronionym w Puszczy siedliskom i gatunkom i powinna zostać wstrzymana natychmiast, zanim dojdzie do nieodwracalnych szkód" - napisała koalicja "Kocham Puszczę" we wspólnym komunikacie.

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) przychylił się do wcześniejszego wniosku Komisji Europejskiej (KE). Poważnie potraktował informacje KE, że

naruszenie prawa w Puszczy Białowieskiej jest rażące. Polska łamie przepisy i dyrektywy środowiskowej, i ptasiej, a więc dwóch podstawowych aktów prawa środowiskowego UE.

Komisja podkreślała również, że działania związane z walką z kornikiem drukarzem mają charakter nieodwracalnej szkody. Zdewastowanych za pomocą ciężkiego sprzętu obszarów puszczy nie można przywrócić do ich pierwotnego stanu.

Dlatego Trybunał wzywa Polskę do:

  1. zaprzestania wycinki w puszczańskich borach i lasach bagiennych oraz łęgach wierzbowych, olszowych, topolowych i jesionowych, a także w starodrzewach;
  2. zaprzestania wycinki w siedliskach licznych gatunków zwierząt, m.in. dzięcioła trójpalczastego, trzmielojada i zagłębka bruzdkowanego;
  3. zaprzestania usuwania ponadstuletnich, martwych świerków;
  4. zaprzestania wycinki w ramach zwiększonego etatu cięć w Nadleśnictwie Białowieża (w marcu 2016 r., decyzją ministra środowiska Jana Szyszko, zwiększono go trzykrotnie).

"Na wyrok trzeba jeszcze poczekać, ale decyzja Trybunału oznacza, że od tego momentu prawo unijne nie zostawia wątpliwości i potwierdza to, o czym mówimy od dawna: wycinka jest nielegalna" - komentuje Robert Cyglicki, dyrektor Greenpeace Polska. "Jan Szyszko musi natychmiast wycofać swoje harwestery z Puszczy Białowieskiej. Jeśli tego nie zrobi, będzie odpowiedzialny nie tylko za dewastację Puszczy, ale również za wielomilionowe liczone w euro straty dla polskiego budżetu" - dodaje.

Przeczytaj także:

Polska musi zastosować się natychmiast

Kiedy UNESCO 5 lipca 2017 r. wezwało Polskę do natychmiastowego zaprzestania wycinki, resort tłumaczył się, że nie otrzymał jeszcze żadnego oficjalnego pisma, więc nie może niczego procedować. Podobnie o decyzji TSUE wypowiadał się również dziś Marek Waszczewski z zespołu prasowego resortu środowiska. "Dopóki nie otrzymamy oficjalnie decyzji Trybunału Sprawiedliwości, nie będziemy się do tej sprawy odnosić" - powiedział "Wyborczej" urzędnik.

Ale decyzja została podpisana wczoraj, więc najprawdopodobniej dotarła już do polskiego rządu. "Decyzja staje się wiążąca dla Polski od momentu doręczenia. Wystarczy przesłanie jej faksem czy nawet e-mailem" - mówi OKO.press Agata Szafraniuk, prawniczka z ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.

Następny krok

Ponadto decyzji o zastosowaniu środków środków tymczasowych z zasady nie można zaskarżyć. Decyzje takie na ogół są wydawane po przesłuchaniu obydwu stron: skarżącej i zaskarżanej. Czasem zdarzają się jednak sytuacje, gdy Trybunał decyduje o zastosowaniu środków tymczasowych jeszcze przed przesłuchaniem. Tak stało się teraz w przypadku Puszczy Białowieskiej, co pokazuje wagę sprawy.

Teraz Trybunał wezwie przedstawicieli Komisji Europejskiej i polskiego rządu na przesłuchanie. Po przesłuchaniu może podtrzymać zakaz wycinki albo od niego odstąpić - jeśli polska strona będzie bardziej przekonująca.

"Jednakże argumenty Minister Szyszko nie przekonały do tej pory Komisji Europejskiej, a miał na to ponad półtora roku. Dlatego wydaje się mało prawdopodobne, że uda mu się przekonać Trybunał, chyba że sam skutecznie wycofa się z wycinki" - wyjaśnia Szafraniuk.

Ministerstwo nie ma pola manewru

Decyzja TSUE nakazuje zaprzestanie wycinki "z wyjątkiem sytuacji zagrażających bezpieczeństwu publicznemu". Przypomnijmy, że resort środowiska intensywną wycinkę uzasadnia dwojako.

Po pierwsze - walką z kornikiem drukarzem. Po drugie, koniecznością usunięcia zabitych przez owada drzew, bo - rzekomo - zagrażają np. dla zdrowiu i życiu turystów. Można się więc spodziewać, że Ministerstwo Środowiska będzie się bronić argumentem o "zapewnieniu bezpieczeństwa publicznego".

"«Bezpieczeństwo publiczne»" to termin nieostry, nie mający jasnej definicji" - mówi Szafraniuk.

"Ale gdyby nawet Ministerstwo Środowiska chciało, to nie może uzasadniać obecnej wycinki względami bezpieczeństwa publicznego. Zapis z decyzji TSUE należy traktować raczej np. jako zgodę na usunięcie uschniętego drzewa przy jakimś uczęszczanym trakcie komunikacyjnym. Ale np. już nie cięcia w głębi lasu, w oddaleniu od dróg"

- wyjaśnia prawniczka z ClientEarth.

A jeśli resort nie posłucha?

Zapewnienie wykonania środków tymczasowych jest obowiązkiem Państwa Członkowskiego. Jak dotąd nie zdarzyło się, aby jakiś kraj nie wykonał nakazu Trybunału.

"Jeśli rząd polski nie będzie respektował postanowienia Trybunału, będzie to bardzo poważne naruszenie prawa unijnego. W takim wypadku Komisji Europejska uruchomi przyspieszoną procedurę naruszenia prawa i

ostatecznie będą nam za to grozić bardzo wysokie kary, czy też inne pośrednie konsekwencje - jak wstrzymanie środowiskowych funduszy unijnych" - mówi Szafraniuk.

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Przeczytaj także:

Komentarze