0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Adam Stepien / Agencja GazetaAdam Stepien / Agenc...

W czwartek 15 kwietnia 2021 Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej orzekł, że Rzecznik Praw Obywatelskich nie może sprawować swojego urzędu po upływie kadencji, nawet jeśli nie został wybrany jego następca. Relacjonowaliśmy to orzeczenie w OKO.press:

Przeczytaj także:

O komentarz poprosiliśmy Jerzego Stępnia*, byłego prezesa TK.

A jednak władza cofnęła się przed natychmiastowym usunięciem Adama Bodnara z urzędu. Skorzystała z instytucji odroczenia wejścia wyroku Trybunału Konstytucyjnego w życie o trzy miesiące. Liczy zapewne na to, że w tym czasie zdobędzie odpowiednią większość w Senacie, aby swojego rzecznika jednak wybrać.

Albo może tylko stworzy sobie warunki do znowelizowania ustawy o Rzeczniku praw obywatelskich w taki sposób, aby otworzyć furtkę do mianowania kogoś w rodzaju osoby pełniącej obowiązki rzecznika po wygaśnięciu jego kadencji, a przez wyborem następnego.

Strategia Adama Bodnara, by uwypuklać w postępowaniu przed Trybunałem znaczenie art. 80 Konstytucji, który daje każdemu prawo występowania do RPO z wnioskiem o ochronę swoich wolności lub praw naruszanych przez organy władzy publicznej, okazała się więc bardzo efektywna. Świetna robota.

Wykrętny pomysł sędziego Piotrowicza

Pan Stanisław Piotrowicz - sędzia sprawozdawca - zadając w toku rozprawy pytania prof. Bodnarowi, ujawnił nieopatrznie (mówi to wiele o jego profesjonalizmie), co władza myśli o przyszłościowym rozwiązaniu tego pata.

Chodzi o pojawienie się w znowelizowanej ustawie o RPO „osoby pełniącej obowiązki rzecznika”.

Jak wiadomo, nie ma takiej instytucji w naszym systemie konstytucyjnym, a ponieważ utrwalona w europejskim porządku prawnym zasada czego prawo nie rozróżnia, tego nie wolno rozróżniać, takiego p.o. nie można wprowadzić.

W tym przypadku sędzia sprawozdawca wykreował byt, którego prawnie nie ma, i z tym bytem dzielnie walczył wraz z całym składem, stwarzając na przyszłość jednak pewne nowe, dotąd nieistniejące problemy.

Taki p.o. mógłby być powołany na podstawie specjalnej ustawy, ale już z pominięciem Senatu - i o to właśnie chodzi. Ewentualne weto Senatu do takiej nowelizacji może bowiem być odrzucone bezwzględną większością w Sejmie, ale aktu wyboru normalnego rzecznika według porządku konstytucyjnego obejść się już tak wprost nie da.

Dlaczego Trybunał nie obradował w pełnym składzie?

Warto też zwrócić uwagę na formalne aspekty tego orzeczenia. Podjęte zostało w składzie pięcioosobowym, a nie w pełnym składzie, czego wymaga aktualna ustawa o TK. Nie wyobrażam sobie, by którykolwiek z wcześniejszych prezesów odważyłby się na taką decyzję, zważywszy jaka jest waga sprawy na tle statusu Rzecznika Praw Obywatelskich.

Chodziło o uniknięcie zgłoszenia zdań odrębnych, a w pełnym składzie na pewno by się pojawiły. W ostatniej chwili wymieniono w składzie jednego sędziego. Zapewne chodziło o to samo – najwidoczniej nie chciał jeść zatrutych grzybów.

W składzie zasiadał Justyn Piskorski, sędzia dubler, a przewodniczyła rozprawie i wymieniała owego sędziego osoba, która na stanowisko prezesa TK nie została powołana lege artis.

Czy prezes zjadł obiad z Julią Przyłębską przed rozstrzygnięciem w Trybunale?

Nawet jeśli prezes Kaczyński w trakcie obiadu ze swoim odkryciem towarzyskim tego rozstrzygnięcia nie omawiał, to i tak nikt w to, oczywiście, nie wierzy.

Utrwaliło się bowiem już mocno przekonanie, że tak właśnie jest. A jeśli ludzie są o czymś mocno przekonani, fakty nie mają już żadnego znaczenia.

Wniosek stąd, że prezes odwlekł problem na jakiś czas, licząc, że jakoś to będzie. Rzecznik Praw Obywatelskich nie jest władzą, samodzielnie nie może o niczym zdecydować, a tylko monitorować, wnioskować, protestować, popierać, ale rządzących samo to brzęczenie muchy drażni.

Na drodze likwidacji wszystkich instytucji demokratycznych to już ostatni, poza Senatem i wolnymi mediami, bastion przed pełnym zapanowaniem na pobojowisku. Ale póki to nie nastąpi władza musi przeć do przodu i walczyć z każdym, kto podnosi głowę, bo każda władza dąży z natury rzeczy do zagarnięcia jak największej przestrzeni – tak długo, jak długo nie natknie się na opór (Monteskiusz).

*Jerzy Stępień – prawnik i polityk, senator I i II kadencji (1989-1993), wiceminister spraw wewnętrznych i administracji (1997-1999), sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, Prezes TK (2006-2008). W latach 2016-2017 prezes Instytutu Lecha Wałęsy. Członek Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego

;
Na zdjęciu Jerzy Stępień
Jerzy Stępień

Prawnik, sędzia, radca prawny i polityk. Senator I i II kadencji, podsekretarz stanu w rządzie Buzka, współautor reform administracyjnych w latach 1989-1999, współzałożyciel Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej, prezes Trybunału Konstytucyjnego (2006-2008), wykładowca Uczelni Łazarskiego, członek Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego

Komentarze