Radosław Sikorski już dwa razy próbował zostać kandydatem Platformy Obywatelskiej na prezydenta (w 2010 i 2020 roku) i dwa razy mu się nie udało. Próbuje ponownie. Czy przegra po raz trzeci?
Sam Sikorski nie zaprzecza, że chce kandydować.
Kiedy Renata Grochal w TVP Info zapytała: „Byłbym lepszym prezydentem niż Rafał Trzaskowski. Tak czy nie?”, Sikorski odpowiedział: „Proponuję tę rozmowę przenieść na inny termin”. A dociskany („tak czy nie?”), szef MSZ się roześmiał. „Uważam, że każdy nasz kandydat będzie lepszy od obecnego prezydenta i od kandydata PiS-u. I że te wybory wygramy. Jeden z naszych kandydatów wygra”.
To nie brzmi jak odpowiedź: „Rafał Trzaskowski jest naszym kandydatem. Tylko Rafał Trzaskowski”.
Tymczasem Trzaskowski jest najpopularniejszym politykiem rządzącej koalicji. W dodatku spontanicznie wskazywanym przez jej wyborców jako przyszły prezydent. Jednak na pięć tygodni przed planowanym ogłoszeniem kandydata Koalicji Obywatelskiej (co ma nastąpić 7 grudnia 2024), Trzaskowski przestał być pewniakiem.
Może chodzi o to, żeby Trzaskowski nie został od razu ukoronowany, tylko musiał stoczyć jakąś pierwszą walkę, zanim przystąpi do boju o prezydenturę? A może jednak Donald Tusk zupełnie serio rozważa wystawienie Radosława Sikorskiego?
W najnowszym odcinku „Programu Politycznego” Dominika Sitnicka i Agata Szczęśniak opowiadają o nastrojach na zapleczu Rafała Trzaskowskiego. Zastanawiają się, czy Radosław Sikorski na pewno jest niewybieralny. Analizują też możliwe kalkulacje Donalda Tuska. Sikorski czy Trzaskowski – który byłby lepszy nie tylko dla Polski, ale też dla Platformy Obywatelskiej?
Ciąg dalszy tekstu pod wideo. „Program Polityczny” możecie oglądać na kanale OKO.press na YouTubie i słuchać w Spotify i na Apple Podcasts.
Osoby pracujące z Rafałem Trzaskowskim całkowicie odrzucają możliwość startu Radosława Sikorskiego w wyborach prezydenckich. Nie komentują tego, czy narracja dotycząca bezpieczeństwa i sytuacja międzynarodowa sprzyjają szefowi MSZ, który pracuje na wizerunek silnego człowieka na trudne czasy. Wskazują przede wszystkim na sondaże prezydenckie, w których Sikorski wypada słabiej od Trzaskowskiego.
Jedno z takich badań zamówiła sama Koalicja Obywatelska. W pierwszej turze Trzaskowski wypada bardzo dobrze. Wśród zdecydowanych wyborców może liczyć na 37 proc. Kandydat PiS-u (nie został wskazany na przykład Przemysław Czarnek albo Karol Nawrocki) dostaje 32 proc. W drugiej turze znów: wśród zdecydowanych, Rafał Trzaskowski zgarnia 53 proc. Radosław Sikorski 42 proc. Kandydat PiS-u w obu badaniach dostaje 40 proc. Resztę stanowią osoby niezdecydowane.
Robią to także media i ich wyniki są bardzo podobne. 23 października Wirtualna Polska opublikowała wyniki sondażu zrealizowanego przez United Surveys, w którym pokazano pierwszą turę z dwoma kandydatami KO. W pierwszym scenariuszu kandydat koalicji Rafał Trzaskowski zajmuje pierwsze miejsce w pierwszej turze wyborów prezydenckich z wynikiem 39 proc. Poparcia. Za nim jest potencjalny kandydat PiS – prezes IPN Karol Nawrocki z wynikiem 27 proc. głosów.
W drugiej wersji kandydat KO Radosław Sikorski dostaje 25 proc. i wchodzi do drugiej tury, ale dopiero za Nawrockim, który utrzymuje 26 proc. Co się dzieje z wytraconym poparciem szefa MSZ? W tym wariancie o kilka punktów procentowych rosną wyniki Szymona Hołowni, Sławomira Mentzena i Agnieszki Dziemianowicz-Bąk.
„Od osób z otoczenia Rafała Trzaskowskiego słyszę: Popatrz tylko na te badania. Fajnie, że Radosław Sikorski się tak stara, to ambitny polityk, ale nie nadaje się na drugą turę. Jest niewybieralny” – mówi Dominika Sitnicka.
„Wszystkie dywagacje wokół ewentualnego startu Sikorskiego nazywają medialnymi gierkami, wymysłem dziennikarzy. Twierdzą, że nie stresuje ich, że oficjalne ogłoszenie kandydatów nastąpi dopiero 7 grudnia. Mówią, że to dobrze. Najlepiej to jakby przesunąć start kampanii i na koniec grudnia albo w ogóle na styczeń, bo najlepsza kampania to krótka i intensywna kampania” – cytuje wypowiedzi rozmówców z zaplecza prezydenta Warszawy dziennikarka OKO.press.
Trzaskowski wygrywa z Sikorskim w sondażach. Sprawa wydaje się więc oczywista. Ale nie jest. Dlaczego? Dwa tygodnie temu rzeczowo przedstawił to Bartłomiej Sienkiewicz w rozmowie z Renatą Grochal w Trójce.
"Traktujemy sondaże prezydenckie jako odbicie rzeczywistości. To nie jest dobre rozwiązanie. Tak daleko do wyborów prezydenckich sondaże są projekcją. Opowieścią, co by było, gdyby.
Najciekawsze sondaże są te, które nie dotyczą wyborów prezydenckich, tylko dotyczą kontrowersyjnych kwestii w Polsce. Obyczajowych, uchodźczych, bezpieczeństwa. Te sondaże pokazują zupełnie inną, a moim zdaniem prawdziwą rzeczywistość"
– mówił europoseł i były minister kultury.
Wśród dziennikarzy krąży opowieść o raporcie z badań mającym pochodzić z otoczenia szefa MSZ-u. Z naszych informacji wynika, że nie wiadomo, kto zrealizował to badanie i jaką metodą (w przypadki sondażu KO był to Ipsos). Nie pytano tam o to, na kogo badani oddaliby swój głos w najbliższych wyborach, ale o to, jak oceniają obu polityków w kontekście różnych wyzwań politycznych, między innymi właśnie bezpieczeństwa czy migracji. Do tego pokazano tam możliwe przepływy elektoratów oraz sufity kandydatów.
„I jak się domyślacie, w tym badaniu zrealizowanym podobno w lipcu, pochodzącym ze środowiska Radosława Sikorskiego, okazało się, że to Radosław Sikorski jest jednak lepszym kandydatem. Fun fact dotyczący tego badania jest również taki, że raport został w dużej mierze napisany po angielsku” – mówi Dominika Sitnicka.
„A jak się [Sikorskiego] zestawi z Karolem Nawrockim, który jest prezesem IPN z politycznego nadania i to jest koniec jego kariery... [Sikorskiego], który był przez wiele lat szefem MSZ-u, szefem MON, jest figurą w świecie, to nie ma tutaj równej walki. Właściwie nie ma takiego kandydata ze strony PiS-u, o którym się teraz mówi na poważnie, na którego tle Radosław Sikorski wypadałby źle” – dodaje Dominika Sitnicka.
Współpracownicy Rafała Trzaskowskiego przewidują dwa scenariusze, w których to nie prezydent Warszawy byłby kandydatem KO.
Oba, jak zaznaczają, są ekstremalnie mało prawdopodobne.
Prawdopodobieństwo każdego z tych scenariuszy współpracownicy Trzaskowskiego uważają jednak za bliskie zera. „Ja bym to potraktowała po prostu jako dowód na to, że jednak w tym zapleczu Rafała Trzaskowskiego myśli się o tych alternatywnych scenariuszach” – uważa Sitnicka.
W sprawie startu Tuska również wypowiedział się Bartłomiej Sienkiewicz, który jest jednym z najbardziej zaufanych współpracowników premiera.
„Donald Tusk zaprzeczał tym pogłoskom zarówno na drodze oficjalnej, jak i nieoficjalnej. I ile razy by nie mówił o tym, z tym większą ochotą koalicjanci marzą o tym, by Donald Tusk poszedł na emeryturę pod kryształowy żyrandol” – mówił Sienkiewicz w rozmowie z Renatą Grochal.
„Mam wrażenie, że w tych głosach jest zawarta pewna refleksja o tym, że koalicjanci chcieliby może zobaczyć kogoś innego w przyszłości na fotelu premiera. Ta koalicja będzie tak długo trwała, dopóki Donald Tusk będzie premierem. I mówił jedno: odpowiedzialność za to, co dzieje się w Polsce, wyklucza start Donalda Tuska na prezydenta. Mówił to wielokrotnie. Ktoś z uporem maniaka nie chce przyjąć tej prawdy do rzeczywistości” – twierdzi Sienkiewicz.
„W PSL-u od lat funkcjonuje marzenie polityczne o premierze technicznym, którym miałby oczywiście zostać Władysław Kosiniak-Kamysz” – mówi Agata Szczęśniak. Taka możliwość byłaby, gdyby Tusk opuścił fotel premiera. Można też usłyszeć argument, że Donald Tusk po prostu lubi różne stanowiska. „A to premier, a to »król Europy«, a to prezydent. To jest jakieś zupełne nierozumienie. Donald Tusk nie jest kolekcjonerem stanowisk, jest osobą, która lubi realną władzę” – ocenia Agata Szczęśniak.
Nie jest jednak przypadkiem, że PSL rozpuszczał pogłoski dotyczące startu Tuska. Dziennikarki OKO.press żartują, że Marek Sawicki z PSL-u na pytania o związki partnerskie odpowiada: „A Donald Tusk zostanie prezydentem”. „Nie chodzi tylko o to, że Marek Sawicki bardzo nie lubi odpowiadać na pytania o związki partnerskie czy o aborcję. Choć nie lubi. Ale też PSL tutaj uprawia swoją grę polityczną” – mówi Agata Szczęśniak.
W PSL-u nie ma miłości do Rafała Trzaskowskiego, który dotąd był domyślnym kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta. Gdyby Trzaskowski znalazł się w drugiej turze, PSL musiałby go poprzeć, choć pod względem przekonań jest to polityk bardzo daleki od ludowców.
I to właśnie PSL dziś dobitnie formułuje argumenty przeciwko kandydaturze Trzaskowskiego, a za kandydaturą Sikorskiego. Osobą, która lobbuje za kandydaturą Sikorskiego, jest Michał Kamiński, senator i strateg PSL-u.
Według polityków PSL-u Trzaskowski nie jest w stanie wygrać wyborów prezydenckich, bo nie przyciągnie konserwatywnych, ale niechętnych PiS-owi wyborców (PSL nazywa je głosami centrum). Ludowcy od lat twierdzą, że to właśnie tacy wyborcy decydują o wyniku wyborów prezydenckich. Ich zdaniem Trzaskowski nie ma szansy po nich sięgnąć, a pułap poparcia osiągnął w 2020 roku, kiedy przegrał z Andrzejem Dudą.
A przede wszystkim głośna sprawa krzyży w warszawskich urzędach. W maju 2024 okazało się, że prezydent Warszawy podpisał zarządzenie, które nie pozwala na umieszczanie symboli religijnych w warszawskich urzędach. Prezydentem Polski nie zostanie ktoś, kto wojuje z krzyżem – twierdzą ludowcy.
Od polityków Trzeciej Drogi dziennikarki OKO.press usłyszały też, że to Radosław Sikorski jest bliższy towarzysko Donaldowi Tuskowi niż Rafał Trzaskowski.
A przede wszystkim Trzaskowski nie kojarzy się z tematem, który prawdopodobnie zdominuje kampanię prezydencką, czyli bezpieczeństwo. Jeden z rozmówców tak określił różnicę między Sikorskim a Trzaskowskim:
„Jeden zamyka rosyjski konsulat, a drugi otwiera tramwaj. Jak pani myśli, kogo ludzie wybiorą?”.
Ciąg dalszy tekstu pod wideo.
W rozmowie na temat kandydatur Sikorskiego i Trzaskowskiego często pomija się fakt, że na decyzję Donalda Tuska wpłynie także jego ocena tego, kto jest dla niego wygodniejszym i łatwiejszym do kontrolowania partnerem.
Być może głosy centrowych wyborców nie mają aż takiego znaczenia, jak chciałby PSL. Może być tak, że przy dobrze prowadzonej kampanii jakikolwiek kandydat rządzącej koalicji wygra prezydenturę. Dlatego liczyć się może nie obecne sondażowe poparcie, tylko przyszła relacja prezydenta z premierem, rządem i główną partią, która go wystawiła. Czyli z Donaldem Tuskiem i Platformą.
„Funkcjonuje taki obraz Rafała Trzaskowskiego jako nieudanego polityka, który nie potrafi w polityce działać, budować sojuszy, podejmować ryzykownych decyzji i iść do przodu. Ale ta historia ma też drugą stronę” – zwraca uwagę Agata Szczęśniak.
W 2020 roku Rafał Trzaskowski prowadził rozmowy z Szymonem Hołownią i Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem na temat stworzenia nowej partii. Trzaskowski, który był i jest wiceprzewodniczącym Platformy Obywatelskiej, miałby wyprowadzić z niej część ludzi. To by oznaczało rozbicie i osłabienie PO. „To jest coś, czego Donald Tusk nie może mu wybaczyć i był to jeden z powodów, dla których w 2021 roku wrócił do polskiej polityki” – mówi Agata Szczęśniak.
To Sikorski, mimo niewyparzonego języka i nieprzewidywalności w wystąpieniach publicznych, może się okazać bardziej lojalnym partnerem premiera Tuska.
„Prezydent w polskim systemie nie jest postacią posiadającą dużo władzy, raczej odpowiada za blokowanie. Ale jest jednak ośrodkiem politycznym. Być może Rafał Trzaskowski nie przejął inicjatywy kilka lat temu, gdy miał okazję, ale gdyby zdobył samodzielną pozycję prezydenta, to byłby ważnym punktem odniesienia dla różnych polityków” – dodaje Szczęśniak.
„Gdyby Donald Tusk skręcał PO w bardziej prawicową stronę, co widać było w przypadku prawa migracyjnego, to te bardziej progresywne środowiska polityczne zaczęłyby się gromadzić wokół Rafała Trzaskowskiego. Stałby się, chcąc nie chcąc, osobnym ośrodkiem przyciągania politycznego. A prezydent może odgrywać rolę, nawet jeśli jest teoretycznie z tego samego obozu. Tak było w przypadku Aleksandra Kwaśniewskiego”.
„Politycy się zmieniają, dorastają, czego przykładem jest sam Donald Tusk, który bardzo długo był uważany za polityka w krótkich spodenkach. Nie chcę powiedzieć, że Rafał Trzaskowski z pewnością umiałby użyć ewentualnej władzy prezydenckiej w celach politycznych, budowania jakiegoś ośrodka politycznego, ale myślę, że Donald Tusk z pewnością bierze to pod uwagę, że mogłoby się tak stać” – mówi Agata Szczęśniak.
„Radosław Sikorski nie ma tak naprawdę swojego mocnego środowiska i zaplecza. Rafał Trzaskowski już to ma, już w tej chwili. To są osoby, które chociażby robią Campus Polska przyszłości. Sławomir Nitras, Barbara Nowacka, Adam Szłapka. Sikorski tego nie ma, więc jest po prostu bardziej bezpiecznym kandydatem” – dodaje Dominika Sitnicka.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze