Dochodzenie zależnej od rządu prokuratury w sprawie Andrzeja Rzeplińskiego jest naruszeniem zasady trójpodziału władzy i próbą zastraszenia Trybunału Konstytucyjnego. Nie ma żadnych wątpliwości, że „trzema sędziami” są wybrani 7 października 2015 r. Roman Hauser, Krzysztof Ślebzak i Andrzej Jakubecki, od których Andrzej Duda nie odebrał ślubowania
Jest to próba, jak rozumiem - nieudolna - ingerencji w niezależność i odrębność władzy sądowniczej
Od blisko roku PiS twierdzi, że „trzema sędziami” są: Henryk Cioch, Lech Morawski i Mariusz Muszyński. Prezes Trybunału Konstytucyjnego natomiast czeka, aż prezydent Andrzej Duda przyjmie ślubowanie od „trzech sędziów” wybranych 8 października 2015 roku Romana Hausera, Krzysztofa Ślebzaka i Andrzeja Jakubeckiego.
18 sierpnia rzecznik katowickiej prokuratury poinformował, że wszczęto śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez Andrzeja Rzeplińskiego – właśnie przez niedopuszczenie do orzekania trzech sędziów – tych, przy których upiera się PiS.
W tym sporze PiS racji nie ma. Sędziami Trybunału Konstytucyjnego są Hauser, Ślebzak i Jakubiecki. Nie mogą orzekać, ponieważ Andrzej Duda nie odebrał od nich ślubowania. Cioch, Morawski i Muszyński natomiast nie są sędziami Trybunału, ponieważ wybrano ich na już obsadzone stanowiska.
W 2015 roku kadencje kończyło aż pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego – trzech 6 listopada, a dwóch na początku grudnia (dokładnie: 2 i 8 grudnia). Natomiast nowa kadencja Sejmu, który wybiera sędziów Trybunału, zaczynała się między tymi dwoma datami – Sejm VIII kadencji rozpoczął pracę 10 listopada.
Wiedząc o tym, większość PO-PSL przygotowała „mały zamach” na Trybunał – w ustawie uchwalonej 25 czerwca wprowadziła przepisy, które pozwoliły większości PO-PSL wybrać nie trzech, a pięciu sędziów Trybunału. Platforma przekonywała, że wybierając dwóch sędziów „na zapas”, chce zapobiec sytuacji, w której kolejny Sejm nie zdąży na czas wybrać sędziów, co skutkować będzie brakiem ciągłości prac Trybunału. Również tych dwóch, których powinna wybrać większość parlamentarna w następnej kadencji. Ustawę podpisał Bronisław Komorowski.
8 października większość PO-PSL postanowiła, że stanowiska obejmą: 7 listopada Roman Hauser, Krzysztof Ślebzak i Andrzej Jakubiecki, 3 grudnia Bronisław Sitek, a 9 grudnia Andrzej Sokala.
Konstytucja stanowi, że choć sędziowie są wybrani przez Sejm, to potem składają jeszcze ślubowanie przed prezydentem. A Andrzej Duda - który urząd objął 8 sierpnia – po prostu zignorował decyzje większości rządu PO-PSL. Ani Hauser, Ślebzak i Jakubecki, ani Sitek i Soka nie zostali zaproszeni przez Kancelarię Prezydenta w celu złożenia ślubowania.
PiS rozpoczyna wojnę z Trybunałem
Dwa porządki prawne w Polsce powstały w listopadzie 2015 roku. Jeszcze 23 października grupa posłów PiS złożyło do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie zgodności czerwcowej ustawy z Konstytucją, jednak 10 listopada wniosek został wycofany. To wtedy PiS podjęło decyzję o rozpoczęciu legislacyjnej wojny z ustrojem Polski, której celem jest sparaliżowanie Trybunału Konstytucyjnego lub obsadzenie go swoimi ludźmi.
19 listopada Sejm głosami PiS uchwalił ustawę – natychmiast podpisaną przez Andrzeja Dudę – która unieważniała wybór dokonany przez Sejm poprzedniej kadencji. Została ona natychmiast zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego. 25 listopada Sejm – głosami PiS i Kukiz’15 – podjął pięć uchwał „w sprawie stwierdzenia braku mocy prawnej” uchwał Sejmu poprzedniej kadencji.
Te uchwały są najsłabszym punktem pisowskiej ofensywy z jesieni ubiegłego roku. Sejm po prostu „stwierdza”, że uchwały podjęte przez poprzedni Sejm „nie mają mocy prawnej”.
Na jakiej podstawie – nie wiadomo. W uchwałach nie jest wymieniona żadna podstawa prawna uchwały Sejmu. Teoretycznie nie musi jej tam być, ale bez podstawy prawnej podejmowane są uchwały okolicznościowe, upamiętniające wydarzenia historyczne.
Uchwały o obsadzie stanowisk zawierają odniesienie do przepisów, na podstawie których Sejm podejmuje decyzję. Na przykład uchwała o wyborze marszałka Sejmu, dokonana zaledwie tydzień przed uchwałami „unieważniającymi”, które podstawy prawnej nie miały, brzmi następująco:
Wyrok z 3 grudnia
W międzyczasie, 17 listopada, wniosek o zbadanie zgodności z konstytucją ustawy z 25 czerwca złożyła do Trybunału Konstytucyjnego grupa posłów Platformy Obywatelskiej. Politycy tej partii zorientowali się, że tylko Trybunał Konstytucyjny może ustalić właściwy stan prawny.
Wyrok w sprawie ustawy z 25 czerwca Trybunał Konstytucyjny wydał 3 grudnia, którym Trybunał uporządkował sprawę wyboru sędziów. Trybunał stwierdził, że konstytucja nie pozwalała posłom Sejmu VII kadencji – czyli PO-PSL - na wybór dwóch sędziów, których kadencje rozpoczynały się już w czasie kolejnej kadencji Sejmu. Natomiast wybór „trzech sędziów” – Hausera, Ślebzaka i Jakubeckiego - Trybunał uznał za zgodny z konstytucją. Pozbawione podstawy prawnej uchwały „unieważniające” uznał za wyrażenie „stanowiska politycznego”, które nie mają mocy wiążącej prezydenta RP.
Trybunał stwierdził również, że wybór sędziów TK należy do wyłącznej kompetencji Sejmu.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Marek Zubik podkreślił, że prezydent ma konstytucyjny obowiązek niezwłocznego zaprzysiężenia wybranych sędziów i jakakolwiek inna wykładnia tego przepisu jest niedopuszczalna.
Ponieważ Art. 190 Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997 roku stanowi, że wyroki Trybunału Konstytucyjnego są ostateczne i mają moc powszechnie obowiązującą, zgodnie z polską konstytucją „trzema sędziami” są ci, których wybrał Sejm VII kadencji.
Andrzej Duda jednak orzeczenie zignorował i nie odebrał ślubowania od sędziów wybranych przez Sejm w październiku, a PiS nadal upierało się, że ich wybór został unieważniony. Teraz do forsowania tego pomysłu zatrudniona zostaje prokuratura.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Komentarze