W piątek 19 lutego Ministerstwo Zdrowia poinformowało o wykryciu 8 777 nowych zakażeń. To trzeci dzień z kolei, kiedy zakażenia oscylują wokół 9 tys.
I potwierdzenie trendu, który widać również w skierowaniach na testy PCR wystawianych przez lekarzy Podstawowej Opieki Zdrowotnej, które wzrosły o 18 proc. w stosunku do zeszłego tygodnia. O 400 osób wzrosły w tym okresie również hospitalizacje – w piątek w szpitalach było 12 441 pacjentów cierpiących na COVID-19.
Trzecia fala i wirus z Afryki
Dlatego na piątkowej konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski nie przebierał w słowach:
„Trzecia fala pandemii już jest w Polsce, trzeba to wyraźnie powiedzieć”
– mówił
Wzrost zakażeń to skutek poluzowania restrykcji, ale być może odczuwamy już również skutki pojawienia się w Polsce nowych wariantów koronawirusa. Szczególnie szybko rozprzestrzenia się wariant z Wielkiej Brytanii, B.1.1.7, który jest do 56 proc. bardziej zaraźliwy od dotychczas dominujących. „Na początku, kiedy zaczęliśmy to badać, stanowił on około 5 proc. sekwencjonowanych próbek, teraz już blisko 10 proc.” – mówił minister. Poinformował też o wykryciu w Polsce pierwszego przypadku zakażenia wariantem z Republiki Południowej Afryki. Ten z kolei zawiera kluczową mutację białka szczytowego koronawirusa, co zmniejsza skuteczność dostępnych szczepionek. Wariant B.1.351 wykryto u pacjenta z okolic Suwałk.
Czy Polska jest przygotowana na trzecią falę epidemii? Minister Niedzielski zapewniał, że tak – przypominał, że na pacjentów z COVID czeka 26 tys. łóżek w szpitalach. Jednak nie przeciwdziałamy wystarczająco aktywnie rozprzestrzenianiu się wirusa. Testy wykonywane są głównie u osób z objawami, ale już nie u osób, które miały z nimi kontakt. To wbrew rekomendacjom Światowej Organizacji Zdrowia, która zaleca szerokie testowanie, także osób niemających objawów choroby i ograniczanie w ten sposób ognisk epidemicznych.
Tymczasem nawet zabójcza jesienna fala zachorowań nie przybliżyła nas znacznie do odporności zbiorowiskowej – według badań Państwowego Zakładu Higieny przeciwciała wobec SARS-CoV-2 ma 36,5 proc. mieszkańców Krotoszyna, ale tylko 8,8 proc. grójczan. Odsetek dla Warszawy wynosi 17,3 proc. Większość ekspertów uważa, że dopiero gdy przeciwciała (czy to po szczepieniu, czy przechorowaniu) ma co najmniej 70 proc. populacji, epidemia ostatecznie wygasa.
Minister zdrowia zaapelował tymczasem do odpowiedzialności Polaków – zachowywania dystansu, noszenia maseczek, mycia rąk. I zapowiedział, że
w najbliższym czasie przyłbice i chusty znikną z listy akcesoriów, którymi można zasłaniać usta i nos tam, gdzie jest taki obowiązek. Rada medyczna przy premierze ma również zarekomendować noszenie maseczek medycznych zamiast materiałowych.
To zgodne z ostatnimi badaniami na temat skuteczności różnych sposobów na zasłanianie twarzy. Na cenzurowanym są zwłaszcza przyłbice, zza których wirusy wraz z kropelkami śliny przedostają się bokami. Ostatnim „krzykiem mody” jest zaś noszenie podwójnych maseczek – jednorazowej, a na niej drugiej z tkaniny. Według amerykańskich Centrów ds. Kontroli i Prewencji Chorób taki sposób możemy zablokować do 90 proc. więcej wirusów.
Minister Niedzielski nie poinformował w piątek, kiedy ta zmiana zostanie wprowadzona. Przyłbice to standardowe wyposażenie osób obsługujących kasy w dużych sklepach. Na pewno trudniej będzie im wytrzymać całą zmianę w maseczce.
O dwa miliony szczepionek więcej
Odpowiedzialny za Narodowy Program Szczepień przeciwko COVID-19 szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk zapowiedział na tej samej konferencji prasowej nowości. Przede wszystkim przedstawił nowy harmonogram szczepień, uwzględniający również dostawy od AstryZeneki i perturbacje w związku z opóźnianiem dostaw przez wszystkie trzy firmy.
Dzięki temu, że preparat firmy AstraZeneca i Uniwersytetu Oksfordzkiego został dopuszczony do użycia w Unii Europejskiej,
będzie można zaszczepić w I kwartale o milion osób więcej niż prognozowano w poprzednim harmonogramie, czyli ponad 4 mln.
W związku z tym jeszcze w marcu zacznie się szczepienie kolejnych grup:
- 15 marca osób przewlekle chorych (dializowanych, wymagających mechanicznej wentylacji, w trakcie choroby nowotworowej);
- od 22 marca służb mundurowych i osób w wieku 60-65 lat.
Osoby 60 plus wyprzedzą więc w kolejce 600 tys. 70 plus, którym nie udało się zarejestrować na szczepienia w I kwartale, a także te w wieku 65-70 lat – dla nich nie podano jeszcze nawet terminu początku zapisów. To dlatego, że sześćdziesięciolatkowie będą szczepieni preparatem AstraZeneca, rekomendowanym przez radę medyczną do tylko do 65. roku życia z powodu niewystarczających badań skuteczności wśród starszych grup wiekowych.
Można się spodziewać, że taka decyzja wzbudzi protesty i frustrację „pominiętych”, którzy muszą czekać na kolejne dostawy szczepionek Pfizera i Moderny (w ich przypadku nie ma górnych ograniczeń wiekowych). Minister Dworczyk po raz kolejny powtórzył, że zapisy na drugi kwartał nie zostaną otwarte, jeśli rząd nie dostanie wiarygodnych gwarancji od producentów na temat wiosennych dostaw.
To prawda, że wszystkie trzy firmy wprowadziły zamieszanie w dostawach w I kwartale, spowolniając je, przesuwając lub nawet znacznie redukując, jak AstraZeneca. Z tego względu na trzy tygodnie, do 7 marca zostały przerwane szczepienia grupy „zero”, czyli osób związanych ze służbą zdrowia. Już raczej nie lekarzy (zaszczepiło się 94 proc. z nich), pielęgniarek czy ratowników medycznych, ale osób niezaangażowanych bezpośrednio w pracę z pacjentami, jak farmaceuci, diagności, pracownicy administracji itp.
Jednak rząd najwyraźniej chce obciążyć koncerny także zamieszaniem spowodowanym przesunięciem największych tygodniowych dostaw do punktów szczepień z poniedziałków na wtorek i środę. Szef Agencji Rezerw Materiałowych Michał Kuczmierowski tłumaczył, że z powodu zmniejszenia dostaw zrezygnowano z buforu, czyli zostawiania w magazynie połowy szczepionek na drugą dawkę. W związku z tym po każdej dostawie trzeba podzielić i rozesłać o wiele więcej dawek niż przedtem.
Z tego powodu kilkanaście tysięcy seniorów dowiedziało się, że ich poniedziałkowe szczepienia muszą zostać przesunięte, a punkty szczepień zostały zdezorientowane napływającymi w ostatniej chwili zapowiedziami, że dostawa przyjdzie później. Dopiero teraz Kuczmierowski poinformował, że dostaw do punktów w poniedziałki nie będzie już na stałe.
Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli chodzi o tempo szczepień na tle innych krajów Unii Europejskiej wypadamy bardzo dobrze. W ilości dawek na 100 mieszkańców wyprzedza nas tylko mała Malta i nieduża Dania.
Zakaz słuszny, tyle że o rok za późno. Przyłbice chronily tylko przed mandatem i niczym więcej.
Najpierw rząd musi wprowadzić stan wyjątkowy a potem może żądać czegoś od obywateli.
Morawiecki z Szumowskim ściągali samolotami „maseczki” warte tyle ile koronkowy szalik. Widać jak rodzi się kolejny biznes polityków PiS- maseczki dla policji i wojska bo dziś na ulicach policjanta w maseczce nie spotkasz.
Do znudzenia można powtarzać, a oko.press to ignoruje… odporność to nie tylko przeciwciała. Odporność (także zbiorowa) bazuje przede wszystkim na "komórkach pamięci". To one odpowiadają za produkcję przeciwciał przy ponownym zetknięciu się z patogenem po dłuższym czasie.
To są podstawy, żadna tajemna wiedza.
Poza tym wnioski z badania PZH są napisane wprost: wyniki należy traktować z dużą ostrożnością, a w kraju w zależności od miejsca może być ponad 30% osób, które już przeszły koronawirusa. Jak dla mnie to całkiem spory krok w kierunku odporności zbiorowej, tym bardziej że bazowano tu na obecności przeciwciał w krwi wychwytywanych przesiewowo, a zatem równie dobrze może być tych odpornych osób znacznie więcej (u części przeciwciała mogły już zaniknąć – w przeciwieństwie do "komórek pamięci" – lub być w zbyt małej ilości).
Jak dojdzie brazylijski wariat bedzie ta odpornosc zwowu na zero, wiec to nie rozwiazanie tylko myth.
Nie do końca, ludzki organizm jest zadziwiająco sprawny w naturalnych warunkach. Poza tym wtedy też szczepionki można wyrzucić na śmietnik.
póki mamy takie wzrosty zakażeń, jak teraz, odporności raczej nie mamy. A na temat limfocytów T są rzeczywiście obiecujące badania. MJ
— znów coś nie tak z odpowiadaniem – komentarz w losowym nmiejscu 🙁 —
Dziękuję za odpowiedź, pani Miłado 🙂
Zgodziłabym się z panią, gdyby w Polsce istniało rzetelne raportowanie zakażeń ORAZ rzetelne podawanie ich do wiadomości publicznej. Że jest z tym problem, to nie nowina.
Jeśli dwa miesiące temu było prawie 9 tysięcy i teraz jest prawie 9 tysięcy, to mówimy wyłącznie o przypadkach, które są wyłapane w testach (i to pomijając wszelkie możliwe pomyłki). Równie dobrze w grudniu zakażonych mogło być 100 tysięcy, a teraz 50 tysięcy i tego nie mamy szans zweryfikować, nawet jeśli tendencja jest malejąca. Poza tym mam poważne obawy, że przy braku możliwości jakiejkolwiek weryfikacji przez niezależne osoby, dostajemy taką oficjalną liczbę zakażeń, jaka jest wygodna dla rządzących…
Ktoś nie wziąl po uwagę, że przeciwciała utrzymują się w wykrywalnej ilości do 8 miesięcy. Skoro więc spłaszczamy krzywą ludzie tracą przeciwciała, jednak nie wiemy czy odporność też (ale otwierają drogę do dalszego namnażania się wirusa w drogach oddechowych możliwe że bez chorowaqnia ponownie). Nie jest badane ile % osób ma przeciciała lub komórki odpornościowe T.
Bolek – pełna zgoda – przez to rozciągnięcie epidemii w czasie, przez to że ludzie tracą odporność, mamy teraz 2 groźne mutacje wirusa. Tak ludzie (i zwierzęta) by zachorowali w podobnym czasie, byłyby wysokie liczby, ale epidemia by potem wycichła bo wszyscy mieliby przeciwciała w wysokim mianie ukrócające dość szybko mnożącego się wirusa w drogach oddechowych. A tak jest już po ptokach.
.
Każda dotychczasowa epidemia po maximum 3 falach wygasała. Za 5 lat czeka nas 35 fala epidemii. Czy nikt nie widzi co się dzieje? Wszystko po to aby wymusić obowiązkowość szczepionek co pół roku i wprowadzić nowy porządek świata.
.
BTW. Już niedługo ptasia grypa u ludzi. Coś się w Rosji dzieje i są pierwsi chorzy ludzie.
Jasne, a że przy okazji umarłoby kilkaset milionów ludzi, to taki drobny szczegół. Kto by się tym przejmował, na pewno nie ty.
Zapomnieli dodać, że zawilgocone maski chirurgiczne wypadają gorzej niż te materiałowe, bo zawilgocona maska chirurgiczna po 15 minutach staje się takim samym murem jak przyłbica – wszystko idzie bokiem i dodatkowo utrudnia oddychanie.
.
Poza tym jeżeli te nakazy wprowadzone nie na podstawie ustawy ale rozporządzenia do obalenia wprowadzają – NIECH NAM DADZĄ NA NIE PIENIĄDZE. Jedna maska na 15 minut – 4zł. Potrzeba przejazdu przez warszawę autobusem – 2 godziny czyli TRZYDZIEŚCI ZŁOTYCH na sam przejazd + bilet.
.
Za to "gorące przyciski" które muszą dotykać wychodzący z autobusów na mróz gdzie nie mogą zdezynfekować rąk, bo sobie je odmrożą – cieszą się w najlepsze, a ten wzrost zakażeń to skutek usunięcia nakazu otwierania drzwi autobusów automatycznie!
.
Pranie mózgu Wam robią!!!
.
Odnośnie testów: https://tinyurl.com/test-c0v1d
Intended use – FDA ma inne zdanie w sprawie testów – dlaczego nie wykonujemy też testów na grypę A i B (czynnik nie musi być źródłem choroby) oraz mamy nie brać objawów (wywiadu), które są kluczowe nawet zdaniem producenta testu i FDA?
Raczej jest już zgoda co do tego, że trudno się zarazić SARS-CoV-2 przeniesionym z jakiejś powierzchni, kluczowe znaczenie ma wirus wydychany. MJ
To więc po co dezynfekcja rąk? Nawet gdy się roznosi mniej to i tak środki ostrożności w postaci dezynfekcji (ale wykonywanej na prawdę, a nie że wszyscy imijają szerokim łukiem!) zmniejsza R (czyli transmisję wirusa). Teraz gdy wariant RPA i brytyjski rzekomo mają większą transmisję i R – powinno się dążyć do tego, aby TAM GDZIE TO MOŻLIWE ograniczyć jego transmisję też drogą dotykową. Gdy ktoś chory kaszlnie lub kichnie w rękę (a jakże przez maskę chirurgiczną, która co najwyżej redukuje o 20% ilość wirusów) – a potem dotknie tego przycisku w autobusach – potem wszyscy inni go też dotkną wychodząc lub wchodząc. Przyciski są już tak zasyfione, że nie wierzę w to że ktokolwiek je dezynfekuje. Z tygodnie na tydzień brudniejsze!
.
No ale cóż – nie wszyscy posiadają mózg by myśleć – liczy się wygoda kierowcy, nie bezpieczeństwo pasażera.
Nie wiem w jakim mieście zyjesz – w moim drzwi w środkach komunikacji otwierają się bez używania przycisków niemal od początku pandemii, nieczynne są również przyciski sygnalizacji świetlnej na przejściach dla pieszych.
W badaniach laboratoryjnych maseczki chirurgiczne filtrują 80% cząstek wielkości 0,007 mikrona (ok. dziesięciokrotnie mniejszych niż koronawirusy) więc te 20% z palca sobie wyssałaś.
W Gdańsku nadal wszystkie pojazdy komunikacji miejskiej mają wyłączone przyciski do otwierania drzwi przez pasażerów.
Różne modele obostrzeń na świecie są stosowane. Czy ktoś znalazł złoty środek?? Niestety nie. Nie można wszystkich zamknąć w domach do czasu wyginięcia wirusa, bo to nie nastąpi nigdy. Przy każdym luzowaniu obostrzeń następuje z czasem wzrost zakażeń. Wszędzie!!! Nie ma wyjścia. Albo trzeba przechorować, albo jak ktoś ma ochotę robić za królika, to niech się szczepi. Jak na razie to walczymy z wirusem, a z innych przyczyn umiera więcej ludzi niż dotychczas. Rezultat – sami się mordujemy. Zdrowia wszystkim życzę.
dane z żadnego kraju nie potwierdzają, że więcej osób umiera z innych przyczyn niż wirus. Według ostatniego badania brytyjskiego umiera na przykład co dziesiąta osoba wypisana ze szpitala po przechorowaniu COVID. MJ
Nie ma dowodów? Na razie nie ma dowodów na to, że nadwyżka zgonów w Polsce w listopadzie i grudniu ma związek z COVID. Za to znam relację wielu osób, które odprawiono z kwitkiem i musieli przerwać leczenie. Poodwoływano ludziom badania i terapie na nowotwory, zabiegi planowane, źle diagonozowano inne typy zapaleń płuc, źle diagnozowano ropień śródczaszkowy, źle diagnozowano choroby zapalne jamy ustnej i gardła. Wiele ludzi nie dostało się do kardiologa i zakończyło leczenie nadciśnienia tętniczego. TO NIE SĄ ZGONY NA COVID – TO JEST ZABUJANIE LUDZI – podobnie jak zabijają ludzi w ten sposób że "szczepi-mysie" a potem "mysi-nie-przyjmujemy-do-szpitala".
Przykłady zaniechań służby zdrowia wraz z omówieniem tutaj – jest też wątek o szczepieniach i co zrobiono źle. https://wolne-forum-transowe.pl/art-koronawirus-i-nieodpowiedzialnosc-sluzby-zdrowia
.
Nad szczepionym powinna być robiona taka ocgrona, aby czuł się jak jajko pod kurą – reagować powinni na każde jego kichnięcie, a nie wyganianie od lekarza do domu z saturacją 85% i ciśnieniem 190/110 oraz wysokimi troponinami.
.
Mi tej ciemnoty, że to spowodowane jest wirusem SARS-CoV-2 nikt już nie wciśnie.
Rozsiewaj kłamstwa i dezinformacje nadal – liczba zgonów na pewno od tego zmaleje.
Dowodów nie ma może oficjalnie. Moja znajoma ma kontakt z pacjentami onkologicznymi w szpitalu w Trójmieście. Z powodu obostrzeń covidowych (w tym na przykład przez miesiąc brak obrazowania, to były okolice kwietnia zeszłego roku) proporcje pacjentów z dobrymi rokowaniami vs ze złymi zmieniły się z 80:20 na 50:50. Jestem pewna, że osoby z różnych szpitali w całej Polsce mogłyby się podzielić podobnym brakiem dowodów, jak to covid wcale nie wpływa na wzrost innych zgonów…
Najgorzej jak ludzie zwalają winę na COVID a nie widzą prawdziwego zagrożenia. Jak dają sobie mydlić oczy, że to covid. Nie – to wina rządu i Kaczora, że ludzie giną. Co to znaczy, że ktoś ma czekać 3 dni na wynik testu, vco to znaczy "nie mamy miejsc niecovidowych proszę jechać gdzie indziej" i spędza w karetce 20 godzin. To jest wszystko nie winą covid (skoro miejsca w szpitalach SĄ!!! To jest wina celowej nieudolności w ustawach, rozporządzeniach itp.
.
WINĘ PONOSI RZĄD I KACZOR A NIE COVID!!! Skończcie z tą propagandą, że to wszystko jest wina wirusa. Cała ta zagrywka jest dla pieniędzy i aby uzyskać polityczną przewagę.
A już zupełnie oddzielną kwestią jest zdrowie psychiczne. Ilość prób samobójczych, w tym wśród dzieci i młodzieży, wzrosła – z powodu pandemii i wszystkiego, co wprowadzono w imię walki z covid. Czekam, aż zacznie się doliczać te zgony do ofiar błędnej walki z koronawirusem.
Poza tym jak to jest, że jeszcze kilka tygodni temu otwarcie pisano, że nadwyżek zgonów z zeszłego roku NIE DA SIĘ wytłumaczyć zgonami na covid? Rząd podał inną wersję czy co?
"i wszystkiego, co wprowadzono w imię walki z covid."
To jest wina tylko tej części! Sam wirus mógł co najwyżej spowodować ilość przypadków nerwicy (o strach przed chorobą). Ale nie to że ludzie chcą sobie odbierać życia. Od wieków ludzie umierali na choroby zakaźne, była żałoba i żyli dalej. Samobójstwa to efekt tych ograniczeń które wprowadzono i zablokowano interakcje społeczne zmuszając ludzi do życia w matrixie – na życzenie Kaczora i rządu!
.
"Czekam, aż zacznie się doliczać te zgony do ofiar błędnej walki z koronawirusem."
A ja czekam aż będzie to wliczane w ilość osób zabitych przez nasz wspaniały (i nie tylko nasz) rząd i politykierów z Wstydu (Izby niższej).
.
Należy dodać, że wiele rodzin jest zwaśnionych. Bez obostrzeń "epidemicznych" mogli codziennie spotykać się z innymi znajomymi w pracy, szkole, po wyjściu na badmingtona czy grę w piłkę. Teraz muszą siedzieć zamknięci w pokojach bez klamek (tak wygląda część rodzin) – w pracy zdalnej, nie mogą wyjśc do galerii, nie mogą zagrać w badmingtona, nie wyjdą na lekcje gdzie spotkają normalnych ludzi. Nie dziwię się, że część wybiera śmierć niż znoszenie toksycznej rodziny. Stąd mamy samobójstwa. Tymczasem gra w piłkę, gra w badmingtona, wyjście na sanki nie stanowi większego zagrożenia epidemicznego nawet gdy wyjdzie 20 osób na świeżym powietrzu.
Ważniejsze niż wprowadzanie nowych obostrzeń, byłoby egzekwowanie tych, które już są. Poruszam się ulicami jednego z największych polskich miast, okolice raczej nieturystyczne. Z regularnych obserwacji wynika, z dosyć dobrym przybliżeniem, że ludzie którzy mają zasłonięte usta i nos (czymkolwiek – maską, przyłbicą, szalikiem), są W MNIEJSZOŚCI – ok. 40-50%. Jedna trzecia ma maseczki lub inne szmatki, ale zasłania nimi tylko usta, a kichawa na wierzchu, lub dyndają im pod brodą. 20-25% nie ma zupełnie nic. Większość z nich to szczyle w wieku 20-25 lat, które nagle zwęszyły szansę na chodzenie w glorii bezkompromisowego "bohatera". Nie widzę by policja, straż miejska czy ktokolwiek cokolwiek z tym robił. Włażą do sklepów, środków komunikacji – obsługa nie reaguje, normalnie ich obsługuje.
Pierwszym w kolejności do wprowadzenia powinien być całkowity ZAKAZ obsługi osób bez maseczek lub z kichawami na wierzchu w sklepach i innych podobnych miejscach, obwarowany surowymi karami dla sprzedawców i usługodawców.
Nowe zalecenia dotyczące zasłaniania nosa i ust nie brzmią nawet źle, ale… Niestosowanie się do nich z pewnością nie będzie karane, tak jak jest obecnie. Noszenie maseczek chirurgicznych ma sens, pytanie tylko, jak z wykonalnością – dobrze pamiętam niedostępność i/lub absurdalne ceny takich maseczek na początku epidemii. Jak więc je nosić, jeśli znów staną się niedostępne lub będą kosztować tyle, że niejedna osoba nie będzie w stanie sobie na nie pozwolić?