0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl. Spotkanie ruchu samorządowego 25.05.22Fot. Sławomir Kamińs...

Czterej liderzy opozycji siedli razem w czwartek 13 lipca 2023 wieczorem i rozmawiali o pakcie senackim. Donald Tusk, Włodzimierz Czarzasty, Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz spotkali się w tym gronie po raz pierwszy od tygodni. Mieli rozstrzygnąć sporne kwestie i ustalić datę ogłoszenia paktu senackiego.

Rozmowy nie zostały zakończone. Według jednego z naszych rozmówców powód był techniczny, a nie polityczny. Połowa liderskiego składu (Czarzasty i Kosiniak-Kamysz) musiała brać udział w posiedzeniu Sejmu, które w czwartek zakończyło się tuż przed godziną 23:00.

„Mamy 99 procent okręgów ustalonych” – mówi OKO.press jeden z uczestników rozmów o pakcie senackim.

Inni podają niższe szacunki: „Dogadaliśmy się w 80 procentach”. „Liderzy muszą ustalić nazwiska w 10-12 okręgach” – twierdzi inna osoba biorąca udział w negocjacjach. Jedną ze spornych kwestii jest okręg, z którego wystartuje Adam Bodnar, były rzecznik praw obywatelskich.

Opozycja liczy, że jesienią zdobędzie 65 miejsc w Senacie. Ma jej w tym pomóc właśnie pakt senacki. W każdym okręgu cztery opozycyjne formacje (PO/KO, Lewica, PSL i Polska 2050) chcą wystawić jednego kandydata lub kandydatkę. Tak, by głosy opozycyjnych wyborców się nie rozproszyły. W 2019 takie porozumienie przyniosło opozycji (minimalną) większość w izbie wyższej.

Przeczytaj także:

„Sukces paktu senackiego ogłosimy z wielką pompą”

„Zabiegaliśmy o to spotkanie od wielu tygodni, w końcu się udało” – powiedział nam dziś uczestnik senackich rozmów. Według wszystkich naszych rozmówców opozycja jest bliska przedstawienia ostatecznej wersji paktu.

Przed końcem lipca ma się odbyć wspólna konferencja prasowa z udziałem wszystkich liderów opozycji, na której ogłoszą 100 nazwisk opozycyjnych kandydatów. „Nazwiska kandydatów są drugorzędną sprawą, najważniejsze, żeby liderzy stanęli obok siebie” – uważa jeden z naszych rozmówców.

Niektórzy politycy, których nieoficjalnie pytamy o zdanie, są nawet bardziej optymistyczni, twierdzą, że do wspólnej konferencji może dojść nawet w przyszłym tygodniu. „Sukces paktu senackiego ogłosimy z wielką pompą” – zapewnia jeden z negocjatorów.

Spotkanie liderów odbyło się trzy dni po tym, jak współprzewodniczący Lewicy Robert Biedroń powiedział w Wirtualnej Polsce, że negocjacje zostały zerwane.

„Biedroń chlapnął” – komentuje nasz rozmówca, znający kulisy negocjacji. Opozycja nie chce tworzyć wrażenia, że nie umie się dogadać, a wypowiedź Biedronia stwarzała takie ryzyko wizerunkowe. To właśnie w minionym tygodniu rozmowy były szczególnie intensywne. Negocjatorzy spotykali się niemal codziennie, a finałem było czwartkowe spotkanie liderów.

„Nie ma i nigdy nie było zagrożenia dla paktu senackiego” – mówi OKO.press Dariusz Wieczorek z Lewicy.

Pakt senacki: o co w nim chodzi?

Fundamenty paktu opozycja ogłosiła już w marcu, a rozmowy prowadził specjalny zespół. Po co jeszcze spotkanie liderów?

„Są sytuacje, gdy są konflikty między nami” – opowiada jeden z członków zespołu. Czasem spory dotyczą tego, która partia dostanie który okręg, czasem chodzi o konkretne nazwiska.

Opozycja przyjmuje, że na pewno zdobędzie 65 mandatów senackich.

Pula tych 65 miejsc jest rozdzielna między partie uczestniczące w pakcie według specjalnego algorytmu. Podstawą wyliczeń jest poparcie partii w sondażach. Założenie jest też takie, że każda partia ma przynajmniej pięć pewnych mandatów. W kilku miejscach opozycja zleciła badania, które mają rozstrzygnąć, który z proponowanych kandydatów ma większe szanse.

Pozostałe 35 miejsc to te, gdzie najprawdopodobniej mandaty zdobędzie PiS. Walkę w tych okręgach weźmie na siebie w większości PSL. Ludowcy uważają, że tylko oni mają tam szansę w rywalizacji z partią Kaczyńskiego.

Według obecnych ustaleń Platforma Obywatelska ma dostać 39–40 miejsc z „pewnych” 65 mandatów, Lewica 7–9, resztą podzielą się PSL i Polska 2050.

„Są możliwości różnych kompromisów” – zastrzega jeden z negocjatorów.

Kto się cieszy, a kto nie

Ale choć wszyscy oficjalnie mówią o współpracy i „ostatniej prostej”, napięcia i spory w trakcie negocjacji były.

Już na początku czerwca słyszeliśmy, że Platforma Obywatelska opóźnia rozmowy i odsuwa spotkanie liderów. Dlaczego? Partia Tuska miała liczyć na poprawę swojej pozycji po marszu 4 czerwca. To wywołało nerwowość w szeregach Polski 2050, która uważała, że w paktowych rozliczeniach przypada jej zbyt mało mandatów. Negocjatorzy z innych mówią, że partia Hołowni jest sama sobie winna, bo proponuje kandydatów, których nikt nie zna.

Na ostatniej prostej najbardziej zadowolony jest PSL.

„Mamy odpowiedni stan posiadania. Zarówno w tych okręgach biorących, jak i w tych, gdzie tylko PSL może powalczyć z PiS-em o mandaty. Mamy dobrą reprezentację i plan, żeby przynajmniej podwoić liczbę mandatów” – mówi OKO.press Piotr Zgorzelski, wicemarszałek Sejmu z PSL. Ludowcy mają obecnie czterech senatorów.

Gdzie Bodnar, a gdzie Schetyna?

Liderzy opozycji dostali od zespołu negocjacyjnego listę z propozycjami nazwisk w poszczególnych okręgach. Co do większości z nich jest ponadpartyjna zgoda. Najbardziej zapalne punkty to Warszawa, Poznań i Kraków.

Jedną z niewiadomych na senackiej mapie opozycji jest warszawski okręg numer 44. W 2019 roku w ramach paktu senackiego mandat zdobył tam Kazimierz Michał Ujazdowski. Teraz miałby tam wystartować były rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar.

„Dla nas miejsce Ujazdowskiego jest nienaruszalne” – mówi OKO.press Piotr Zgorzelski z PSL, którego pytamy, czy ludowcy byliby skłonni oddać to miejsce byłemu RPO. Jeden z rozmówców przyznaje, że Bodnar miałby dostać inne miejsce – w okręgu, który Polska 2050 szykowała dla Jakuba Wygnańskiego.

„Adam Bodnar powinien być uważany za niezwykle cennego senatora i powinien być częścią paktu senackiego. Byłoby to złe dla niego i dla paktu, gdyby wystartował poza paktem” – mówi OKO.press Michał Kobosko z Polski 2050.

Decyzja w sprawie okręgu dla Bodnara to jedna z tych, jakie mają podjąć liderzy opozycji.

Do Senatu ma też startować Waldemar Pawlak. A nawet Grzegorz Schetyna – przynajmniej według jednego z naszych rozmówców.

„Nazwisko Giertycha się nie pojawiło”, Petru z „okręgu PiS-owskiego”

„Nie ma tematu Giertycha, nie ma tematu Petru” – mówi dwóch naszych rozmówców biorących udział w negocjacjach.

O tym, że Romana Giertycha w Senacie nie chce nawet wielkopolska Platforma Obywatelska, pisaliśmy tutaj:

Sam Giertych ogłosił, że wystartuje z niezależnego komitetu. Taka opcja teoretycznie wchodzi w grę, bo w niektórych okręgach pakt nie wystawi swoich kandydatów, jeśli są tam sprzyjający opozycji kandydaci niepartyjni. To między innymi Krzysztof Kwiatkowski.

W przypadku Giertycha Platforma ma jednak swoją kandydatkę. Były minister edukacji musiałby startować jako ten trzeci. „Jak zabierze głosy opozycji, to na całe życie będzie miał łatkę rozrabiaki” – mówi jeden z członków zespołu negocjacyjnego.

Zasadnicza różnica z sytuacją z 2019 roku polega na tym, że wtedy w większości okręgów faktycznie było tylko dwóch/dwoje kandydatów. Tym razem o Senat chcą walczyć Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy. To znaczy, że wyborcy nie zobaczą na liście dwóch nazwisk (z PiS-u i paktu senackiego), tylko trzy albo cztery.

Na opozycji słychać, że może to kosztować ją dwa-trzy mandaty z zakładanych 65.

Na co dzień negocjacje w sprawie paktu prowadzi zespół, który kieruje Zygmunt Frankiewicz, senator Koalicji Obywatelskiej. Do zespołu należą też: Marcin Kierwiński (PO), Dariusz Wieczorek (Lewica), Piotr Zgorzelski (Koalicja Polska PSL), Michał Kobosko (Polska 2050).

Czy opozycja faktycznie szybko domknie sprawę paktu senackiego?

„Po co się tak spieszyć?” – zastanawia się jeden z naszych rozmówców. Uważa, że szybkie ogłoszenie nazwisk pomoże PiS-owi przygotować przeciwko nim kampanię negatywną. Ale są też inne głosy.

„W interesie całej opozycji jest, żeby pakt senacki został zamknięty jak najszybciej. Wyborcy oczekują, że opozycja umie się dogadać, wyjść poza złośliwości. Wszyscy negocjują odpowiedzialnie” – mówi Michał Kobosko z Polski 2050.

;

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze