0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Wyborcza.plFot. Piotr Skórnicki...

38-sekundowy filmik odtworzono już ponad milion razy tylko na Twitterze i ponad 3 mln razy na TikToku. Klip jest zwięzły, a jego przesłanie polityczne jest jasne: gdy rządziła PO, ceny żywności były niskie, gdy rządzi PiS, jest drogo.

Możecie zobaczyć go tutaj:

View post on Twitter

Z politycznego punktu widzenia jest to udany filmik: krytykuje przeciwnika za rzeczy, które większość Polaków zna bardzo dobrze. Jest to też znany chwyt w repertuarze Tuska. Podczas telewizyjnej debaty z Jarosławem Kaczyńskim w 2007 roku pytał ówczesnego premiera Kaczyńskiego, czy wie, ile w dwa lata podrożały chleb czy ziemniaki. Lider PiS nie umiał odpowiedzieć na to pytanie. W powszechnej ocenie Tusk wygrał tamto starcie.

Jak często bywa z klipami politycznymi, równie ciekawe, jak to, co słyszymy, jest to, co zostało pominięte.

Przeanalizujmy to punkt po punkcie.

Sezonowość

Tusk trzyma gazetkę sieci „Biedronka” i rzeczywiście pokazuje ceny z marca 2015 roku. Gdy mówi „moja cena cebuli”, nie grzeszy precyzją: to rzecz jasna nie Donald Tusk hoduje i sprzedaje cebule, a w marcu 2015 roku premierką była Ewa Kopacz, Tusk był już szefem Rady Europejskiej. To jednak mało istotny szczegół, ważniejsze jest to, że ceny, które podaje, mniej więcej się zgadzają (dokładniej o tym za chwilę).

GUS co miesiąc podaje nie tylko ogólny wskaźnik cen, ale daje nam też informację, o ile rosną ceny poszczególnych kategorii produktów i usług. W ten sposób możemy sprawdzić, o ile wzrosły ceny żywności od 2015 roku. Aby móc lepiej porównać się do dziś, za bazę weźmiemy luty 2015 roku, a nie marzec, ponieważ nie mamy jeszcze informacji o inflacji za marzec.

Musimy jednak pamiętać, że warzywa w lutym zwykle są droższe niż w innych miesiącach, bo jesteśmy już daleko w czasie od ostatnich zbiorów i większość świeżych warzyw i owoców trzeba sprowadzać z zagranicy. Ale porównujemy tutaj luty do lutego. Problemem byłoby, gdybyśmy próbowali porównywać ceny warzyw np. w styczniu i czerwcu.

Przeczytaj także:

Co najszybciej drożeje? Wcale nie warzywa

Niestety w przypadku dokładnych kategorii żywności jak pieczywo czy warzywa, GUS podaje je dopiero od 2018 roku. W ich przypadku możemy więc sprawdzić, jak rosły ceny od 2017 roku. Gdy z kolei wziąć inflację całej żywności, to od lutego 2015 do lutego 2023 wzrosły one o 61,3 proc. Ale ponad połowa tego wzrostu to ten rok. Między lutym 2015 a lutym 2022 mamy wzrost o 29,3 proc. Do przyczyn wysokich cen w 2023 roku jeszcze dojdziemy.

Spójrzmy teraz na skumulowaną inflację kilku wybranych kategorii żywności od lutego 2017 roku:

  • Ceny warzyw wzrosły o 55 proc.,
  • Owoców – o 44 proc.,
  • Tłuszczy roślinnych – 73 proc.,
  • Pieczywa – aż o 92 proc.,
  • Drobiu – o 74 proc.

Skumulowana ogólna inflacja żywności to w tym czasie 54 proc. Na tym przykładzie widać dobrze, że to wcale nie warzywa i owoce drożeją najszybciej. Ceny warzyw silniej przyciągają uwagę zimą, bo wówczas są najdroższe w całym roku. Pieczywo nie ma takich sezonowych skoków, jego ceny rosną równomiernie.

Pomidory

Donald Tusk pokazał gazetkę dyskontu i najpewniej to właśnie z dyskontów brał swoje ceny. Dane GUS obejmują szerszy zakres, analitycy urzędu statystycznego uwzględniają także ceny w małych sklepach czy na targowiskach.

Dlatego bardzo interesujące dane dostarcza nam portal dlahandlu.pl. Znajdziemy tam zestawienia cen podstawowych produktów w kilkunastu sieciach handlowych od grudnia 2019.

Spójrzmy na kilogram pomidorów na wagę. Na tym przykładzie możemy zobaczyć, że Donald Tusk nie był dość dokładny.

Wykres cen pomidorów od 2009 roku. Widać wyraźnie sezonowość cen tego warzywa, co roku mamy wzrost zimą i wczesną wiosną. Ceny silnie rosną po 2021 roku.
źródło wykresu: dlahandlu.pl

Według danych dlahandlu.pl średnia cena kilograma pomidorów na wagę w marcu 2015 roku wynosiła 5,77 zł, minimalna – 3,49 zł. Tusk posłużył się więc stosunkowo niską, ale prawdziwą ceną. Ale mówiąc, że dziś kosztują 13 złotych, nieco nie doszacował, według danych portalu jest nawet gorzej. Średnia cena w marcu 2023 to 15,68 zł, minimalna – 14,99 zł. Średnio jest więc trzy razy drożej, i to akurat się u Tuska zgadza. I to rzeczywiście rekordowe ceny.

Na szczęście dużo drożej już nie będzie, a latem ceny pomidorów jak zwykle spadną. Niestety z pewnością będą droższe niż w ostatnich latach. Czy można natomiast winić za to partię rządzącą? Niekoniecznie, ale zajmiemy się tym jeszcze za chwilę. Najpierw spójrzmy jeszcze na ceny innych produktów, które pokazuje Donald Tusk.

Olej i schaboszczak

Jeśli chodzi o olej, w portalu dlahandlu.pl mamy jedynie litr, Tusk mówi o dwulitrowej butelce. Średnia i minimalna cena litra oleju według danych tego portalu rosną dwukrotnie, Tusk sugeruje nieco większy wzrost (z 8,99 do 22 zł przy dwóch litrach).

W przypadku „ulubionego schaboszczaka” szefa PO w filmiku średnia cena w marcu 2015 roku wynosiła 17,32 zł, w marcu 2023 roku – 22,45 zł. Tusk podaje cenę 11,99 zł z gazetki, a dzisiejszą – 21 zł. Portal podaje, że obecnie minimalna cena tego produktu (schab bez kości, 1 kg) to 17,99 zł. Ostatecznie to niewielkie różnice, większy problem widać, gdy spojrzymy na dłuższy przebieg cen schabu.

wykres cen kilograma schabu od 2009 roku. Do 2021 roku ceny są stabilne, później rosną
źródło wykresu: dlahandlu.pl

Cena mięsa nie jest tak sezonowa, jak owoce i warzywa. Przez praktycznie całą pierwszą kadencję PiS (2015-2019) cena była niższa niż na początku 2015 roku. To nie oznacza, że PO kiepsko zarządzało cenami schabu, a PiS świetnie. W ten sposób jednak widać, jak kruchy jest argument polityczny z cen żywności. Bo te bywają zmienne i kapryśne, zależą od wielu czynników.

W przypadku większości produktów schemat jest podobny i znaczne wzrosty następują dopiero w 2021 roku, czyli wtedy, gdy rozpoczął się kryzys inflacyjny.

Skąd tak wysokie ceny warzyw?

W danych GUS widać jednak też, że w lutym wzrost cen warzyw z miesiąca na miesiąc był znacznie wyższy niż zwykły sezonowy wzrost w tym miesiącu w ostatnich latach (7,2 proc., w latach 2020-2022 było to między 0,2 a 2,3 proc.). Natomiast wzrost cen owoców jest podobny jak w ostatnich pięciu latach. Skąd się wziął?

Przyczyn jest kilka. Najważniejsze to:

  • złe warunki atmosferyczne (susze, powodzie, zbyt niskie temperatury) w wielu miejscach na świecie, które utrudniały zbiory – w Hiszpanii, Maroku, Pakistanie, Azji Środkowej;
  • wysokie ceny energii, a przez to ograniczona produkcja lokalnych produktów szklarniowych;
  • niekorzystny kurs złotego, a więc droższy import żywności z zagranicy.

Z tym problemem zmaga się cała Europa. Przez niedobory część sieci handlowych w Wielkiej Brytanii wprowadziła ograniczenia liczby warzyw na osobę. W Szwecji mamy do czynienia z największym wzrostem cen żywności od 50 lat. Żywność zastąpiła w Niemczech energię jako najszybciej rosnąca grupa produktów.

Nawet Donald Tusk nie zrzuci winy za ceny warzyw w tych krajach na PiS.

Pierwszy punkt z trzech wymienionych powyżej pokazuje, że w czasach kryzysu klimatycznego podwyższone ceny żywności, a w szczególności warzyw i owoców, mogą zostać z nami na dłużej. Susze czy ekstremalne powodzie są coraz częstsze, a mają one wpływ na zbiory w kluczowych dla światowej produkcji żywności regionach.

Większe wyzwanie — inflacja bazowa

Większość czynników, jakie wpływają na wysokie dziś ceny żywności, nie zależy od PiS. Nie da się tego sprawdzić, ale najpewniej cena kilograma pomidorów byłaby bardzo podobna do dzisiejszej, gdyby Platforma Obywatelska rządziła Polską kolejne osiem lat.

PiS i NBP mają na koncie nie najlepsze decyzje w sprawie inflacji, nasz bank centralny nie gwarantuje odpowiedniej wiarygodności, a jego prezes jest obiektem żartów. Najnowsze dane o inflacji bazowej (po odjęciu najbardziej chwiejnych cen, czyli przede wszystkim energii i żywności) są niepokojące. W styczniu to 11,7 proc., w lutym – 12 proc. To jest prawdziwy problem, z którym władza musi się zmierzyć, w przypadku cen pomidorów nie ma wiele do powiedzenia.

Ogólna inflacja będzie w najbliższych miesiącach spadać, ale istnieje niebezpieczeństwo, że zatrzyma się na zaskakująco wysokim poziomie.

10 proc. to mniej niż 18 proc., ale to wciąż bardzo dużo.

Jeśli obecna opozycja przejmie władzę od PiS jesienią 2023 roku, może w spadku otrzymać zgniłe jajo w postaci odkotwiczonej inflacji, która nie chce spadać. Wysokie ceny warzyw zimą będą wtedy dużo mniejszym problemem niż wciąż zbyt szybko rosnące ceny pozostałych usług i produktów.

Pełny obraz

Jest jeszcze jeden problem z filmikiem Donalda Tuska. Nie uwzględnia on pensji i ich wzrostu. A te między styczniem 2015 roku a styczniem 2023 roku nominalnie wzrosły o 74,5 proc. Ceny żywności między lutym 2015 roku a 2023 roku – 0 61,3 proc. Te dwie suche liczby nie mówią nam jednak całej historii.

Dane o płacach z GUS dotyczą tylko około 40 proc. rynku pracy — dużych firm, gdzie zarabia się lepiej. Są to też wartości średnie, nie dotyczą każdego. W wielu wypadkach wzrost cen żywności jest większy niż wzrost pensji. Jak już pokazaliśmy, ceny niektórych produktów rosną szybciej — jak choćby pieczywa, o 92 proc. od 2015 roku. I jest jeszcze inny, ważny szczegół – pensje rosły w miarę równomiernie, a szybki wzrost cen to ostatnie dwa lata. Jest więc on wyjątkowo bolesny. Warto o tych wszystkich niuansach pamiętać, gdy rozmawiamy o cenach, również żywności.

Tego wszystkiego nie da się jednak zmieścić w kilkudziesięciosekundowym filmiku. Ostatecznie, tak jak pisaliśmy, Tusk wie, że mówienie o cenach może być skuteczne, przekonał się o tym w 2007 roku. Dziś inflacja jest nieporównanie wyższa. Ale wyższa jest też polityczna polaryzacja,

Tusk ma ogromny elektorat negatywny – spora część wyborców nie uwierzy mu, nawet gdy powie, że niebo jest niebieskie.

Tak czy inaczej, opozycja aż do wyborów będzie obwiniać PiS o wysokie ceny, bez względu na wszelkie niuanse. Czy skutecznie – zobaczymy.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze