248 głosów „za”, 201 „przeciw”. Donald Tusk wraca na stanowisko premiera, które opuścił we wrześniu 2014 roku. Jutro exposé nowego premiera i głosowanie nad wotum zaufania, które Tusk z pewnością otrzyma. Zaprzysiężenie nowego rządu w środę o 09:00 w Pałacu Prezydenckim
Donald Tusk ponownie został wybrany przez Sejm na premiera rządu Polski. Szef PO pełnił już tę funkcję przez prawie siedem lat, w latach 2007-2014. Dziś otwiera nowy rozdział.
Między 10:15 a 19:00 Sejm odbył zaledwie dwa głosowania. Wyniki obu były znane z góry. Wiedzieliśmy, że Mateusz Morawiecki nie otrzyma wotum zaufania, wiedzieliśmy też, że Donald Tusk może być spokojny o większość i zostanie premierem. I tak się stało.
Ale, jak to bywa w demokracji, wszystko trzeba dokładnie omówić.
Najpierw więc pół dnia debatowano nad straceńczą kandydaturą premiera Morawieckiego. O przebiegu tej debaty można dokładniej przeczytać tutaj.
A gdy dwutygodniowy rząd Morawieckiego już upadł, przyszła pora na dyskusję nad Tuskiem. Kluby dostały 10 minut na wypowiedź, koła – pięć.
„Jeśli Donald Tusk zostanie premierem, będziemy merytoryczną opozycją” – powiedział poseł Mariusz Błaszczak, kończąc swoje dziesięciominutowe przemówienie. Większość swojego przemówienia poświęcił natomiast na apokaliptyczne wizje przyszłości z premierem Donaldem Tuskiem i przypominanie katastrofalnych jego zdaniem rządów Tuska w latach 2007-2014. Był to kolejne już dziś przypomnienie wszystkich dobrze znanych nam już przebojów pisowskiej propagandy. Tusk w jego przemówieniu był całkowicie uległy Brukseli i Berlinowi. A dziś jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa Polski i zepchnie Polskę na europejski margines.
Na czym ma więc polegać ta merytoryczna opozycja?
„Będziemy bronić mediów publicznych” – przekonywał Błaszczak. I mówił, że PiS nie zgodzi się na łamanie zasad demokracji i praworządności. „Będziemy bronić Polski” – zakończył.
„Wszystkie wasze umizgi były fałszywe, nie daliśmy się na to nabrać” – mówił do posłów PiS szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, nawiązując do nieudanych prób przeciągnięcia posłów PSL na stronę rządu Morawieckiego.
W swoim przemówieniu podkreślał, że dotychczasowa opozycja ma dziś najsilniejszy mandat demokratyczny.
Odpowiadając na zaczepki PiS, zdołał jednocześnie poruszyć część swojej własnej agendy politycznej. Nawiązał do słów Mariusza Błaszczaka o tym, że Tusk będzie ostrym partnerem, który zniszczy swoich partnerów. I że, zdaniem Błaszczaka, Hołownia za dwa lata nie będzie miał już własnej partii.
Za dwa lata Hołownia może nie mieć partii, bo może być prezydentem Rzeczypospolitej – odparł na to Kosiniak-Kamysz. Marszałek Hołownia zachował jednak pokerową twarz i udało mu się nie odwzajemnić tej uwagi nawet jednym uśmiechem.
Bartłomiej Sienkiewicz z KO przekonywał, że Tusk jest kandydatem tolerancji i wolności. Nawiązał do dziedzictwa I Rzeczpospolitej i przekonywał, że w Polsce Tuska każdy może czuć się Polakiem, bez względu na to, czy mówi po polsku, śląsku, kaszubsku czy białorusku. A Włodzimierz Czarzasty przypominał, że chociaż bardzo się z Tuskiem różnią, to mają wspólny cel i przekonywał, że jest co do tej współpracy optymistyczny.
Po prawie półtorej godziny przemówień przyszedł czas na błyskawiczne głosowanie. A jego wyniki były dokładnie takie, jak przewidywano: 248 osób poparło Tuska na premiera.
„Stwierdzam, że Sejm bezwzględną większością głosów wybrał pana Donalda Tuska na premiera” – ogłosił marszałek Szymon Hołownia po głosowaniu.
Obyło się więc bez niespodzianek: Tusk dostał dokładnie tyle głosów, ile się spodziewano. Za tą kandydaturą zagłosowali wszyscy członkowie nowej koalicji rządowej oraz partia Razem.
Po wyborze na mównicę wszedł Tusk i zapowiedział, że będzie mówił krótko, bo jutro czeka go exposé i debata nad jego rządem.
„Dziękuję Polsko, to jest naprawdę wspaniały dzień. Nie dla mnie, ale dla tych wszystkich, którzy przez te długie lata głęboko wierzyli, że jeszcze będzie lepiej, i że przegonimy mrok, i że przegonimy zło. I to się stało. Dzięki wam, to wyście zrobili. Wy na tej sali, ale przede wszystkim miliony Polek i Polaków”.
15 października nazwał „dniem wielkiej nadziei”, a zmianę, która się wtedy dokonała – historyczną. Przeprosił też swoją rodzinę za to, że polityka wróciła do ich życia, ale, jak powiedział, „musiałem wrócić”.
Dziękował też obecnemu na sali sejmowej Lechowi Wałęsie, który wyglądał na wzruszonego.
Przekonywał, że nie jest to tylko przewrotność, gdy mówił:
„Chciałbym podziękować też wam – posłankom i posłom PiS, funkcjonariuszom waszej partii. Bo nikt tak bardzo się nie przyłożył, nikt tyle pracy nie włożył, żeby Polacy i Polski każdego dnia, z waszych mediów widzieli, co zgotowaliście Polsce i Polakom. To tak naprawdę wam się udało obudzić miliony ludzi, którzy myśleli – e, jakoś to jest. To dzięki temu, co zrobiliście publicznie, co staraliście się zrobić nie tylko ze mną, z demokracją, z naszą ojczyzną, tyle Polek i tylu Polaków 15 października się obudziło i postanowiło odsunąć was od władzy”.
Na koniec zapowiedział „ostatnie zdanie”, które jest winny Jarosławowi Kaczyńskiemu.
„Jestem to winny moim dziadkom. Dzisiaj też słyszałem »do Berlina«, »für Deutschland«. Każdego dnia słyszałem te słowa z telewizji. Każdego dnia słyszałem tę płytę wiele, wiele lat temu nagraną przez Jacka Kurskiego. Kiedy nagrał tę płytę, twój brat – tu zwrócił się Tusk bezpośrednio do Jarosława Kaczyńskiego – zwrócił się do mnie publicznie, mówiąc, że takiego łajdaka jak Kurski świat nie widział, po tym, co zrobił".
To jasne nawiązanie do figury „dziadka z Wermachtu”, którą w 2005 roku w kampanii prezydenckiej między Lechem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem wymyślił Jacek Kurski, by odmalować Tuska jako potomka Niemców, w domyśle – nie w pełni Polaka.
Tutaj Kaczyński wyraźnie się zirytował, ale na nagraniu sejmowym nie słychać, co powiedział.
Tusk zakończył tym, że dlatego chce zadedykować to zwycięstwo obu swoim dziadkom, Polaków z Wolnego Miasta Gdańska. Przypomniał, że nie wyrzekli się polskiej tożsamości, kiedy wymagało to bohaterstwa, a ich polskie dokumenty z tamtego czasu są w rodzinie przechowywane jak relikwie.
Tuż po odśpiewaniu hymnu przez Sejm po wyborze Donalda Tuska na premiera, na mównicę wszedł prezes PiS. Niejasne jest, w jakim występował trybie, sam powiedział, że to tryb „gdy ktoś kogoś obraża”.
Powiedział do Tuska: „Ja nie wiem, kim byli pana dziadkowie, ale wiem jedno – pan jest niemieckim agentem, po prostu niemieckim agentem”.
„Jeśli ktoś miał wątpliwości, czy należy odsunąć ich od władzy, to Jarosław Kaczyński pokazał wszystko dzisiaj. Widziałem po minach posłanek i posłów PiS-u... Tak się nie robi. Ale to jest jego problem. Ja w zasadzie powinienem być mu wdzięczny, że tak bardzo odkrywa, co mu siedzi w głowie” – powiedział później dziennikarzom w Sejmie Tusk.
Po tym spięciu marszałek Hołownia zarządził przerwę.
Jutro Sejm wznawia obrady o godzinie dziesiątej. W planach jest drugie na tym posiedzeniu głosowanie nad wotum zaufania. Tym razem rząd – teraz już Donalda Tuska – z pewnością je uzyska. Kolejnym krokiem jest zaprzysiężenie. Prezydent nie dał żadnych sygnałów, że zamierza tutaj zwlekać.
Zaraz po wyborze Tuska na premiera spotkał się z nim w Sejmie. Na spotkaniu ustalono, że jeżeli rząd Tuska uzyska wotum zaufania, zaprzysiężenie nowego rządu przez prezydenta odbędzie się w Pałacu Prezydenckim o 09:00 rano w środę 13 grudnia.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze