0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Tomasz Stanczak / Agencja Wyborcza.plFot. Tomasz Stanczak...

Straszenie skutkami wprowadzenia od Nowego Roku euro w Chorwacji miało krótki termin przydatności do użycia. Najpierw premier Morawiecki opowiadał, że opozycja chce wprowadzenia euro w Polsce, a w Chorwacji, gdy europejską walutę wprowadzono, ceny poszły w górę o 70 proc. Dane o inflacji pokazały, że premier pomylił się… 350 razy.

Przeczytaj także:

Szybko więc PiS wrócił do swojego ulubionego straszaka – Donalda Tuska.

3 lutego PiS uruchomił nową kampanię medialną – Tusk Znaczy Bieda. Politycy PiS udostępniają w mediach społecznościowych grafiki z hasztagiem #TuskZnaczyBieda, na których znajdziemy różne przewiny rządu PO-PSL z lat 2007-2014.

To rozwinięcie używanego wcześniej hasła, że Donald Tusk jest „premierem polskiej biedy”.

„Dziś przed Polakami stoi wybór: czy chcą Donalda Tuska - premiera polskiej biedy i chaosu, czy chcą PiS - partię, która dba o bezpieczeństwo, politykę społeczną i zdrowe finanse publiczne” – to słowa premiera Morawieckiego z lipca 2022.

Prześledźmy tę kampanię i sprawdźmy na ile są to sensowne zarzuty, a na ile to (nie)czysta propaganda przedwyborcza.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

Stopa bezrobocia

Spójrzmy na tę kolportowaną w mediach społecznościowych przez polityków i działaczy PiS grafikę:

Pierwszy analizowany wskaźnik to stopa bezrobocia. Po pierwsze, grafika szybko się zestarzała, ponieważ mamy już nowsze dane. W styczniu 2023 roku stopa bezrobocia rejestrowanego w urzędach pracy wzrosła i wynosi 5,5 proc.

To dalej dużo, dużo mniej niż to, co widzimy po stronie reprezentowanej przez twarz Donalda Tuska. W grudniu 2013 roku (ostatni grudzień, w którym premierem był Donald Tusk) wynosiła ona 13,4 proc. – czytamy. I to prawdziwe dane.

Długi okres

Gdy podane są tylko dwie liczby, nie widzimy tego, co działo się w międzyczasie.

Unemployment_rate_in_Poland (1)

Szczytowy odczyt bezrobocia za rządów koalicji PO-PSL miał miejsce w lutym 2013 roku – to 14,4 proc. Pojedyncze zmiany miesięczne w bezrobociu mogą być mylące – wpływa na nie sezonowość.

Na przykład latem dostępnych jest sporo prac sezonowych w rolnictwie, dlatego zwykle wskaźnik ten jest niższy w miesiącach letnich. Niemniej, gdy spojrzymy na dłuższy okres, wówczas widać wyraźne trendy. I w grudniu 2013 roku mieliśmy już do czynienia z nasilającym się trendem spadkowym.

PiS przejęło władzę w listopadzie 2015 roku. Dla łatwiejszego porównania użyjmy grudnia 2015, szczególnie że dane prawie się nie różnią. A więc od grudnia 2013 do grudnia 2015 bezrobocie spadło o 3,7 punktu procentowego. A między 2013 a 2014 – aż o dwa punkty procentowe.

W czasach rządów PiS ani razu nie mieliśmy do czynienia z tak dużym spadkiem rocznym lub dwurocznym. Czy to oznacza, że rząd PO-PSL był świetny w zwalczaniu bezrobocia, a rząd PiS jest w tym gorszy? Niekoniecznie. Ale na tym przykładzie widać dobrze, jak łatwo można w złej wierze manipulować danymi.

Zatrudnienie rośnie

Szczególnie że bezrobocie rejestrowane to niejedyny istotny wskaźnik sytuacji na rynku pracy. Przypomnijmy – jest to odsetek osób zarejestrowanych jako bezrobotne w urzędach pracy wśród wszystkich osób pracujących lub poszukujących pracy.

Nie jest to wcale odsetek osób bez pracy wśród wszystkich osób zdolnych do pracy. Wskaźnik bezrobocia nie obejmuje osób zdezaktywizowanych zawodowo. Czyli takich, które po prostu zrezygnowały z pracy i jej nie szukają. Powodów może być wiele – fatalny lokalny rynek pracy, brak jakiegokolwiek wykształcenia, niedostosowanie społeczne, bogaty partner lub partnerka, opieka nad dzieckiem.

O odsetku osób aktywnych zawodowo (pracujących i szukających pracy) wśród wszystkich osób między 15 a 89 rokiem życia (z wyłączeniem wciąż uczących się) mówi nam wskaźnik aktywności zawodowej. I on zachowuje się inaczej niż wskaźnik bezrobocia. Bezrobocie miało swoją górkę w 2013 roku (a wcześniej – w latach 2003-2004). Wskaźnik aktywności nieustannie rośnie (choć można zauważyć lekkie wahanie we wzroście okolicach 2013 roku).

Ale faktem jest, że przede wszystkim liczba zatrudnionych w Polsce idzie od lat jedną ścieżką – pracujących jest coraz więcej. Ale trzeba też dodać, że wskaźnik zatrudnienia po kryzysie 2009 roku zatrzymał się między 58 a 60 proc. i zaczął rosnąć dopiero w 2013 roku, gdy Polska gospodarka w końcu odetchnęła po dwóch spowolnieniach w 2009 i w latach 2012-2013.

Płaca minimalna

Punkt drugi – na czerwono mamy płacę minimalną w 2014 roku (1680 zł brutto), na zielono tę z 2023 roku (3490 zł od stycznia, 3600 od lipca).

Spójrzmy na wykres obejmujący ostatnie 15 lat:

Płaca minimalna rosła przez cały ten okres. Mamy dwa przypadki dużego skoku – to rok 2020 i 2023.

W 2020 mamy podwyżkę obiecaną w roku wyborczym – z 2250 do 2600. Wówczas Jarosław Kaczyński obiecywał też, że na koniec 2023 roku wyniesie ona 4 tys. złotych.

Druga silna podwyżka związana jest z inflacją. W obecnym 2023 roku płaca minimalna wzrośnie dwa razy. Rząd ma taki obowiązek, gdy inflacja przekracza 5 proc. w skali roku. A właściwie nie inflacja, a jej prognoza na kolejny rok. W 2021 roku rząd przygotował budżet na podstawie prognozy inflacji w wysokości 3,3 proc., choć na koniec roku była ona bliska 10 proc. A dzięki temu nie trzeba było podnosić płacy minimalnej dwa razy.

W tym roku więc rząd nadrabia jedynie zapóźnienie z 2022 roku.

Inny obraz po dodaniu inflacji

Z tymi danymi jest jeszcze jeden problem. To liczby nominalne, nie widać w nich wpływu inflacji na realną wartość minimalnego wynagrodzenia. Możemy to jednak zrobić za PiS.

Do porównania bierzemy lata 2008-2014 i 2016-2022 - choć nie znamy jeszcze wskaźnika inflacji za cały 2022 rok. Do pełnej informacji o wzroście cen za ten rok brakuje nam jeszcze danych za grudzień. W pierwszym przypadku mamy wzrost realnej płacy minimalnej (wzrost płacy minimalnej minus inflacja) o 29,5 proc. Najwyższa inflacja w tym okresie to 4,3 proc. w 2011 roku, najwyższy wzrost płacy minimalnej – 13,3 proc. w 2009 roku.

W czasach PiS (2016-2022) wzrost realnej płacy minimalnej to 23,2 proc. Najwyższa inflacja w tym okresie to oczywiście 14,4 proc. w 2022 roku. Największe podniesienie płacy minimalnej – 15,6 proc. w 2020 roku.

Możemy też spojrzeć na lata 2008-2015 i 2016-2023, jeśli użyjemy prognozy inflacji na 2023 rok. OECD przewiduje 10,8 proc. Bazą musi być 2008 i 2016, a nie 2007 i 2015, bo w ostatnim roku swoich rządów płacę minimalną na kolejny rok ustalał poprzedni rząd. W pierwszym przypadku realna płaca minimalna rośnie o 36 proc., w drugim – o 29,6 proc.

Czyli – wysoka inflacja przesądza o tym, że czasy PiS wcale nie są złotym wiekiem dla naszych pensji. Ale tego na grafikach nie znajdziemy.

Średnia pensja i emerytura minimalna

Podobnie (choć nieco inaczej) rzecz wygląda ze średnim wynagrodzeniem.

Dla lat 2008-2014 mamy wzrost realnej średniej pensji o 11 proc., dla lat 2016-2022 19 proc. Czyli tutaj przewaga po stronie rządu PiS. Ale ostatni rok wygląda bardzo kiepsko - to spadek realnego średniego wynagrodzenia o 2,3 proc. A obecny - 2023 rok - wcale nie musi być dużo lepszy. Najpewniej niższa będzie inflacja, ale tak samo powinno być ze wzrostem wynagrodzeń. Gdyby średnia płaca realna spadła w 2023 roku o jeden procent, to lata 2016-2023 dają wzrost o 18 proc., a analogiczny okres 2008-2015 o 15,5 proc. Czyli prawie tyle samo.

No i jeszcze emerytura minimalna. Gdy przyłożymy do podwyżek inflację, w porównywalnych okresach wychodzi prawie to samo. Lata 2008-2015 to realny wzrost emerytury minimalnej o 20,8 proc., 2016-2023 – o 23,5 proc.

Znów liczby są bardzo zbliżone.

Komentujący te grafiki dobrze rozumieją, jaki wpływ na te dane ma inflacja. Bardzo wiele komentarzy pod nimi dotyczy właśnie tego aspektu. Inflacja lat 2021-2023 mocno zmienia obraz.

Mało znaczące porównanie

Tutaj jednak dwa ważne zastrzeżenia.

Po pierwsze, różnice nie są duże. A okresy, które wybieramy, są dosyć arbitralne. Cykle gospodarcze niezbyt zważają na to, kto akurat rządzi w danym kraju. A gospodarka kraju takiego jak Polska – dużego w skali regionu, różnorodnego (nie polegamy nadmiernie na jednym rodzaju towaru eksportowego, jak choćby Rosja) – to skomplikowany mechanizm, którego nie można popsuć lub naprawić jedną decyzją polityczną.

Po drugie, stosując takie porównania, gramy w grę polityków. Prosta grafika daje nam proste odpowiedzi – za PO było źle, teraz jest dobrze. Wtedy była bieda, dziś jej nie ma.

Taka kampania nie ma na celu opowiedzieć nam rzeczywistej historii gospodarczej Polski w ostatnich. Ma przekonać do głosowania na PiS.

Tymczasem prawda jest mniej atrakcyjna, trudniej pokazać ją na grafice. Wysokość obecnej inflacji nie jest w pełni zależna od polskiego rządu. Ale tak samo w niewielkim stopniu jego zasługą jest wysoki wzrost gospodarczy lat 2016-2019. To też wysiłek polskich pracowników i przedsiębiorców oraz wpływ pozytywnej koniunktury gospodarczej w Europie i na świecie. A to bardzo pozytywnie wpływało na pensje.

W drugą stronę

Miałkość poznawczą porównania, które zaprezentował nam PiS, można bardzo łatwo podsumować, gdy zrobimy analogiczną grafikę dla końcówki rządów Donalda Tuska i rządów Jarosława Kaczyńskiego. A ten był przecież premierem w latach 2006-2007.

Komentujący grafikę również to zauważyli i w wielu postach można znaleźć dokładnie takie porównanie. Spójrzmy na nie:

FoNwhCvWQAANGGX

I tutaj działa to tak samo, jak w poprzednim przypadku. Te kilka liczb nie oznacza, że jeden premier był dla dochodów polskich gospodarstw domowych świetny, a drugi beznadziejny. Ta grafika jest nawet bardziej manipulacyjna i nieścisła - porównuje różne okresy, by wyglądała korzystniej, a część danych z prawej strony jest już z czasów, gdy premierką była Ewa Kopacz.

Takie liczby nie oznaczają, że Donald Tusk był doskonałym premierem, który zajmował się tylko pomnażaniem dochody Polaków. Jego rząd ma oczywiście na koncie błędy i zaniedbania.

"Wśród polskich obywatelek i obywateli odczuwalny był rozdźwięk między retoryką Polski jako »zielonej wyspy«, wolnej od kryzysu gospodarczego a postulatami »zaciskania pasa« i nierozbudzania indywidualnych i zbiorowych potrzeb. Te sprzeczności w połączeniu z obniżającym się statusem niektórych grup pracowników przyczyniły się do rozpowszechnionego poczucia frustracji społecznej i osłabienia legitymizacji działania systemu politycznego w Polsce" - pisały autorki krytycznej pracy na temat polskiej polityki społecznej w latach 2008-2015 wydanej przez Instytut Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk.

To m.in. te zjawiska sprawiły, że ostatecznie propozycja PiS w 2015 roku była najatrakcyjniejsza dla ponad 37 proc. wyborców.

Niekorzystne trendy w ubóstwie

Problem w tym, że pisząc o „biedzie za Tuska”, PiS całkowicie ignoruje dzisiejsze trendy, a raczej świadomie odwraca od nich uwagę. Tymczasem obecna inflacja na ubóstwo wpłynie bardzo negatywnie.

Pisaliśmy o tym w OKO.press wielokrotnie – program 500 plus pomógł zbić współczynnik ubóstwa do poziomu 4-5 proc. Ale dane o ubóstwie są trudne do zebrania, GUS prezentuje je w połowie roku. Wszystko wskazuje jednak na to, że w zeszłym i obecnym roku ubóstwo znów wzrośnie. Chociaż dane o ubóstwie za 2022 rok poznamy dopiero w połowie tego roku.

„Jeżeli rok 2023 będzie taki sam jak rok 2022 pod względem spadku siły nabywczej płac i świadczeń na dzieci oraz zbliżony, jeżeli chodzi o poziom inflacji, a dodatkowo wzrośnie jeszcze bezrobocie i pozostawanie poza rynkiem pracy, to przewiduję, że ubóstwo i deprywacja materialna i społeczna w 2023 roku zwiększą się w porównaniu z rokiem 2022” – mówił nam w styczniu 2023 prof. Ryszard Szarfenberg. – „Będą to więc dwa lata wzrostu ubóstwa i deprywacji materialnej i społecznej z niskich poziomów, które zostały osiągnięte w latach 2017-2021. Zwiększy się też nierówność mierzona współczynnikiem Giniego, taki trend widać już od kilku lat, a wzrost ubóstwa w latach 2022-2023 jeszcze go wzmocni”.

Czy PiS ma pomysł, by temu wzrostowi zapobiegać? A skoro o takich pomysłach nie słychać, to czy w takim razie #MorawieckiZnaczyBieda?

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze