0:00
0:00

0:00

Mimo akcji #Tuskprzeproś i narzucenia pisowskiej narracji mediom współpracownicy Morawieckiego przegrali walkę o wpływy w partyjnym sztabie wyborczym. W poniedziałek rano ogłoszono, że decyzją Jarosława Kaczyńskiego nowym szefem sztabu został europoseł Joachim Brudziński. Nie należy on do partyjnej frakcji premiera.

W piątek, 16 czerwca o godzinie 18 na rynku w Poznaniu rozpoczął się wiec Donalda Tuska. Tak samo, jak na każdą inną demonstrację, także i na tę uczestniczy przynieśli własne transparenty. Jeden z nich, wyjątkowo kontrowersyjny, został wykorzystany przez PiS do przeprowadzenia uderzającej w lidera PO akcji internetowej pod hasłem #Tuskprzeproś.

To był zwykły karton z odręcznym napisem „Boże zabrałeś nie tego Kaczyńskiego”. Obok znajdowało się zdjęcie Teda Kaczynskiego, tak zwanego „unabombera” – terrorysty, który wysyłał do różnych osób listy-bomby. Został skazany na dożywotnie więzienie. 10 czerwca znaleziono go w celi martwego. Przyczyną śmierci było samobójstwo.

Widzę to tak” to cykl, w którym od czasu do czasu pozwalamy sobie i autorom zewnętrznym na bardziej publicystyczne podejście do opisu rzeczywistości

Mężczyzna nadal niezidentyfikowany

Znaczenie napisu na transparencie było jednoznaczne – życzenie śmierci. Okrutne i nieakceptowalne. Nie dziwi oburzenie PiS-u prezentowanym hasłem. Ale hasło oburzyło nie tylko PiS. Jak informowała na Twitterze posłanka PO Kinga Gajewska, organizatorzy wiecu szybko zwrócili uwagę mężczyźnie trzymającemu transparent i poprosili go o niepokazywanie hasła. To ich interwencja sprawiła, że po kilku minutach od rozpoczęcia przemówienia Donalda Tuska mężczyzna zrezygnował z uczestnictwa w wiecu.

Później, gdy sprawę transparentu nagłośnił PiS, próbowano zidentyfikować tego mężczyznę. Na razie się to nie udało. Nie rozpoznali go lokalni działacze Platformy Obywatelskiej ani aktywiści KOD-u. Sympatycy opozycji chcieli dokonać identyfikacji za pomocą narzędzi do wyszukiwania obrazów w sieci, ale przyniosło to jedynie fałszywy, choć pozornie atrakcyjny trop, kierujący do Rosjanina z Kurska. Zestawienie fotografii obu mężczyzn było często udostępniane w sieci. Jednak bliższa analiza ich zdjęć pokazuje, że nie jest to ta sama osoba (różni się zwłaszcza kształt oczu i powiek).

Otwarte pozostaje więc pytanie, czy mężczyzna z transparentem był prowokatorem, czy też z własnej inicjatywy zaprezentował na wiecu swój prawdziwy – nieakceptowalny społecznie – pogląd.

Niezależnie od tego PiS wykorzystał incydent. Zrobił to błyskawicznie, realizując prostą akcję przekazową w sieci, głównie na Twitterze. Z tej platformy narracja przeniosła się do mediów. PiS pokazał, że wciąż potrafi narzucać mediom swój spin, gdy sytuacja mu sprzyja.

Przeczytaj także:

Akcję #Tuskprzeproś rozpoczął Müller

Przyjrzyjmy się dokładnie internetowej akcji. Wiec zaczął się o godzinie 18-tej. Tusk wszedł na scenę od razu, ale przemawiać zaczął kilkanaście minut później, przed nim głos zabierały trzy inne osoby, w tym prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak.

Mężczyzna podniósł transparent do góry, gdy Tusk wchodził na scenę, potem opuścił go na czas przemówień dwóch aktywistek, by znów go podnieść w chwili, gdy lider PO zaczął przemawiać.

Była mniej więcej godzina 18.20, gdy kamera zarejestrowała go po raz ostatni.

O godz. 18.32 tweet ze zdjęciem Tuska na tle transparentu zamieścił Samuel Pereira z TVP Info. „Ich zdziczenie nie ma nic wspólnego z polską kulturą i zwyczajami. Nie umieją Kaczyńskiego demokratycznie pokonać, więc próbują zaklęciami wybłagać jego śmierć” – napisał. Ale to jeszcze nie była partyjna akcja. Ta zaczęła się o 18.55. O tej godzinie tweeta z innym zdjęciem Tuska na tle tego samego transparentu zamieścił Piotr Müller, rzecznik rządu Morawieckiego. „Obrzydliwa mowa nienawiści! Donald Tusk przeproś! #Tuskprzeproś” – zatweetował. I wtedy się zaczęło.

Już w tym pierwszym wpisie widać dwie charakterystyczne cechy pisowskiego przekazu:

  1. Obarczenie Donalda Tuska odpowiedzialnością za ręcznie wykonany transparent, trzymany na publicznym wiecu przez niezidentyfikowanego mężczyznę.
  2. Atakowanie Tuska za mowę nienawiści. Jak pokażą inne wpisy, ten atak często przybierał formę… mowy nienawiści.

Pisowska wersja moralności Kalego

Widoczny we wpisach polityków PiS oraz w komentarzach ich zwolenników przekaz można streścić w dwóch zdaniach: „Tusk i opozycja są źli, bo akceptują mowę nienawiści. Ale my, czyli PiS i jego zwolennicy, możemy w odwecie zastosować nienawistne słowa, bo im się to należy”.

Przykładem mowy nienawiści, zastosowanej przez polityków PiS w akcji #Tuskprzeproś, niech będzie komentarz Joachima Brudzińskiego, nowego szefa sztabu PiS, zamieszczony obok zdjęcia Tuska z transparentem: „Ten łajdak zawsze żywił się nienawiścią, najpierw do Śp. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego (który spuścił mu łomot w wyborach prezydenckich), a dziś do Jego brata Jarosława Kaczyńskiego. Tylko kulturowa dzicz, której idolem jest ta kreatura, może życzyć śmierci swemu politycznemu przeciwnikowi. #Tuskprzeproś”.

Zrzut ekranu

To opisana już przez Henryka Sienkiewicza „moralność Kalego”, czyli podwójny system oceny uczynków, zależny od tego, kto ich dokonuje. A więc typowa hipokryzja. Jak wyjaśniał bohater powieści Sienkiewicza, kiedy Kali komuś ukradnie krowy, to dobrze, ale gdy Kalemu ktoś ukradnie krowy, to źle.

I tu jest identycznie: jak PiS stosuje wobec Tuska mowę nienawiści – to dobrze, ale jak stosuje ją Tusk wobec PiS, to źle.

Manipulacja, czyli fałszywa wina Tuska

Poza hipokryzją mamy tutaj także wyraźną manipulację, polegającą na przerzuceniu winy za transparent z jego twórcy na osobę zabierającą głos podczas wiecu. I to pomimo reakcji organizatorów, która spowodowała, że hasło zniknęło. Łatwo tę manipulację przyjąć jako fakt, ale jest intencjonalnym zniekształcaniem rzeczywistości.

Gdyby ktoś chciał kontynuować tę manipulację, powinien obarczyć Jarosława Kaczyńskiego odpowiedzialnością za przepełnione mową nienawiści komentarze pod wpisami polityków PiS, tymi z hashtagiem #Tuskprzeproś. Życzenia śmierci i cierpienia nie były w nich rzadkością (z tego powodu nie cytujemy tych komentarzy tutaj). Obwinianie za nie Kaczyńskiego to absurd? Tak. Identyczny jak obwinianie Tuska za transparent na wiecu.

Team premiera w akcji

Wróćmy do akcji. Zaczął ją Müller o 18.55. Drugi był młody poseł PiS Robert Gontarz – o 18.57 zamieścił to samo zdjęcie Tuska na tle transparentu i napisał: „Nienawiść w czystej postaci! #Tuskprzeproś”. Następnie Adam Andruszkiewicz, wiceminister cyfryzacji – po latach od transferu z Ruchu Narodowego znany obecnie jako człowiek Morawieckiego. KPRM zatweetował o 18.59: „Czysto zło i nienawiść na spotkaniu z liderem PO. Czy »wolne media« to także zauważą i potępią?! #Tuskprzeproś”. Dwie minuty później – Marcin Horała, pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego: „Hejter Tusk poprzednio osiągnął dno, teraz w nim ryje dół. Nic do zaoferowania poza czystą nienawiścią. #Tuskprzeproś.”

W następnej minucie tweetował Michał Dworczyk, były szef Kancelarii Premiera, bohater afery mailowej: „Stop mowie nienawiści! Co za obrzydliwe towarzystwo… #Tuskprzeproś”. Dwie minuty później wpis pojawił się na koncie premiera Morawieckiego: zdjęcia oraz krótkie „Łajdactwo! #Tuskprzeproś”.

To, że akcja była skoordynowana, jest oczywistym wnioskiem. Niemal wszędzie takie samo zdjęcie, ten sam hashtag i komentarz z wykorzystaniem słowa „nienawiść” (poza wpisem Morawieckiego, w którym poprzestano na łajdactwie). Do tego opisane już przerzucenie odpowiedzialności za transparent na Tuska. Wszystko to w rekordowo krótkim czasie: akcja rozpoczęła się 40 minut od rozpoczęcia przemówienia lidera PO na wiecu, a w ciągu jej pierwszych dziesięciu minut dołączył do niej nawet premier Morawiecki.

Zrzuty ekranu, Twitter

#Tuskprzeproś frakcyjną rozgrywką?

I na to warto zwrócić uwagę. Otóż z analizy sieci wynika, że akcję zainaugurowały osoby związane z Morawieckim – rzecznik rządu, były szef jego kancelarii oraz blisko współpracujący z premierem: wiceminister, pełnomocnik i poseł.

W mailach wykradzionych Michałowi Dworczykowi podczas afery mailowej łatwo sprawdzić, kto od dawna należy do teamu Morawieckiego w PiS-e. Horała jest w nich wymieniony kilkukrotnie jako polityk uruchamiany przez współpracowników premiera w razie potrzeby. Współpraca z Andruszkiewiczem w KPRM to oczywistość. W mailach w tym gronie nie pojawiał się jedynie Robert Gontarz. Przyjrzałam się więc jego kontu na Twitterze. A tam wysyp retwittów z wpisami Kancelarii Premiera, samego premiera Morawieckiego oraz jego współpracowników. Nie ma wątpliwości, do czyjego teamu dołączył Gonciarz.

To o tyle istotne, że w minionym tygodniu w PiS doszło do ostrych sporów wewnętrznych. Dotychczasowy szef sztabu wyborczego partii, europoseł Tomasz Poręba podał się do dymisji. Ta co prawda najpierw nie została przyjęta przez Jarosława Kaczyńskiego, ale od razu ruszyły poszukiwania nowego szefa sztabu. W tym kontekście od początku wymieniano Joachima Brudzińskiego.

O swoją strefę wpływów w sztabie walczy jednak również frakcja Morawieckiego. Ludzie Morawieckiego nie dostali wcześniej miejsc w sztabie – uznali więc, że kierownictwo partii próbuje odsunąć ich od kampanii. Zaznaczmy przy tym, że ekipa Morawieckiego jest przekonana o swoich wysokich umiejętnościach w tym zakresie.

Sieciowa pokazówka

Wydaje się, że piątkowa akcja #Tuskprzeproś była akcją pokazową teamu Morawieckiego. Włączyło się w nią wielu polityków PiS, ale wszyscy zareagowali później niż ludzie premiera. Ich wpisy były jak od jednej sztancy – to samo zdjęcie, bardzo podobny przekaz o nienawiści, użycie hashtagu. Oczywiste jest, że politycy partii rządzącej musieli dostać formatkę wpisu i polecenie zaangażowania się w akcję. Ale rozpoczęły ją osoby związane z Morawieckim.

Prawdopodobne celem był więc nie tylko sam atak na Tuska, lecz także udowodnienie, że team premiera jest kampanijnie skuteczny, a zatem powinien odgrywać znaczącą rolę w sztabie PiS.

Obserwowaliśmy więc walkę o partyjne wpływy. Ludzie premiera przeprowadzili akcję, którą można się pochwalić przed Jarosławem Kaczyńskim, przedstawić sieciowe dane, pokazać spójne z narracją PiS publikacje medialne. A tych rzeczywiście było sporo. Nie tylko prawicowe media poszły za spinem ludzi Morawieckiego i opisywały „skandaliczny transparent” oraz cytowały tweety polityków PiS. Niestety dziennikarze nie zwracali przy tym uwagi na manipulację, przerzucającą odpowiedzialność za transparent z trzymającego go mężczyzny na lidera PO.

Media poszły za spinem

Z punktu widzenia rozgrywek partyjnych team Morawieckiego odniósł sukces – pokazał, że gdy sytuacja mu sprzyja, potrafi narzucić mediom narrację. A to akurat PiS-owi nie udawało się od kilku miesięcy.

Poza tym jednak akcja była bardzo ograniczona. W sieci rozwinęła się głównie na Twitterze, trochę wpisów pojawiło się na Facebooku, na Instagramie odnotowano zaledwie dwa posty. Temat w mediach społecznościowych nie wyszedł poza bańkę polityczną, nie wzbudził zainteresowania u użytkowników, którzy na co dzień nie zajmują się polityką. Z tej perspektywy nie miał więc żadnego znaczenia wyborczego.

Tyle że rozgrywki wewnątrzpartyjne rządzą się własną logiką. Akcja nie pomogła grupie skupionej wokół Morawieckiego. W poniedziałek rano ogłoszono oficjalnie, że nowym szefem sztabu PiS został Joachim Brudziński. Teraz to od niego będzie zależeć, czy współpracownicy premiera będą mieli cokolwiek do powiedzenia w trakcie kampanii wyborczej.

;

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze