0:000:00

0:00

"Proszę o udostępnienie źródeł, na podstawie których TVP dokonała wyliczeń, że rząd Pani Beaty Szydło wydał na nagrody dla swoich ministrów 1,5 miliona złotych, natomiast za czasów rządów Pana Donalda Tuska oraz Pani Ewy Kopacz suma tych nagród wynosiła 626 milionów złotych" - wniosek o udostępnienie informacji publicznej o takiej treści do TVP opublikował wykopowicz saakaszi. Wnioskodawca chciał sprawdzić, w jaki sposób doszło do tego, że “Wiadomości” TVP rozminęły się z prawdą.

Gdy w marcu Krzysztof Brejza z PO ujawnił, że Beata Szydło bez żadnego uzasadnienia przyznawała swoim ministrom nagrody sięgające 82 tys. zł rocznie, “Wiadomości” próbowały przekonać widzów, że za Platformy było gorzej. Pokazały infografikę, według której nagrody dla “konstytucyjnych ministrów” przyznane za rządów PiS wyniosły 1,5 mln zł, a “nagrody za PO” - aż 626 mln zł.

Porównanie było grubymi nićmi szytą manipulacją. W rzeczywistości Ewa Kopacz nie nagrodziła nikogo, a Donald Tusk w ciągu dwóch kadencji za konkretne osiągnięcia przydzielił nagrody kilkunastu ministrom i wiceministrom o łącznej wartości 219 tys. zł. Beata Szydło tylko w 2017 roku siebie i swoich ministrów nagrodziła łączną kwotą 5,1 mln zł.

Platforma wyjaśniała wtedy, że 626 mln zł podane przez wiadomości to nie suma nagród dla ministrów, lecz dla wszystkich pracowników ministerstw wypłaconych w ciągu ośmiu lat. "Nawet jeśli porówna się nagrody wypłacane w ministerstwach wszystkim pracownikom, to kwocie wypłaconej przez 8 lat (626 mln według Wiadomości) odpowiada 200 mln na nagrody wypłacone w 2 lata rządu PiS, czyli: PO-PSL - średnio 78 mln rocznie PiS - średnio 100 mln rocznie" - punktował Jan Grabiec, rzecznik PO.

Przeczytaj także:

TVP chroni informatora

Redakcja “Wiadomości” musiała więc albo świadomie okłamać swoich widzów, albo ktoś wprowadził ją w błąd. Odpowiedź TVP na wniosek o udostępnienie informacji publicznej sugeruje drugą ewentualność:

“"(...) należy wskazać, iż dziennikarz ma obowiązek zachowania w tajemnicy danych osób udzielających informacji opublikowanych albo przekazanych do opublikowania, jeżeli osoby te zastrzegły nieujawnianie powyższych danych. Informacje, o których mowa we wniosku zostały udostępnione na podstawie informacji przekazanych od innych osób, które nie wyraziły zgody na ujawnianie ich tożsamości”.

Choć nie dowiadujemy się z tej odpowiedzi, kto jest informatorem “Wiadomości”, rzuca ona światło na warsztat dziennikarzy TVP. Informację o wysokości nagród “za PO” zdobyli nie na drodze wniosku o udostępnienie informacji publicznej, lecz dzięki wrzutce od tajemniczego informatora. Być może także winą informatora jest pomylenie nagród ministrów z nagrodami pracowników ministerstw. Dziennikarze TVP, ufając swojemu źródłu, nie sprawdzili ani wysokości tych nagród, ani komu właściwie je przyznano.

Nawet jeśli rzeczywiście za manipulacją “Wiadomości” stoi jakieś osobowe “źródło”, uzasadnienie odmowy odpowiedzi jest nieprzekonujące. Przepisy ustawy o dostępie do informacji publicznej (art. 5 ust. 1 i 2), na które powołała się TVP, mówią o ochronie informacji niejawnych i prywatności osób fizycznych oraz tajemnicy przedsiębiorstwa. Dalszy tekst uzasadnienia odnosi się jednak do ochrony tajemnicy dziennikarskiej (art. 15 prawa prasowego). W rezultacie nie wiadomo właściwie, dlaczego TVP odmówiła odpowiedzi.

Sieć Obywatelska Watchdog Polska, organizacja pozarządowa specjalizująca się w monitorowaniu przestrzegania prawa do informacji publicznej, zapowiedziała, że zaskarży tę decyzję TVP do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

“TVP odmawia, bo ochrona danych osobowych? Tajemnica przedsiębiorcy? W zasadzie, to nie wiadomo. Dla nas decyzja jest dość absurdalna i trzeba ją zaskarżyć” - zapowiedział Watchdog.

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze