TVP odmówiła Okręgowej Izbie Lekarskiej w Warszawie emisji spotu z kampanii „Polska to chory kraj”. Widzowie telewizji publicznej nie mogą dowiedzieć się, że politycy walcząc o władzę igrają z naszym zdrowiem. Spot jest „niezgodny z linią programową TVP S.A.” - tłumaczy telewizja. Ale ustawa o radiofonii i telewizji mówi o "misji" a nie "linii programowej"
W głośnej sprawie odrzucenia przez TVP kampanii "Polska to chory kraj" szczególnie uderzające jest uzasadnienie, w którym telewizja publiczna bez żenady powołuje się na swą "linię programową". OKO.press analizuje tę deklarację z punktu widzenia ustawy o radiofonii i telewizji.
Kampanię prowadzi Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie. Zaczęło się od billboardów w kilku miastach. 9 września 2019 Izba ogłosiła specjalny spot i plakaty, a także manifest, do podpisywania którego namawia obywateli.
Spot metaforycznie ukazuje najważniejszych polityków w państwie, którzy spokojnie rozgrywają partię szachów, a tymczasem wokół padają ludzie. Jest apelem do polityków, by wreszcie potraktowali sprawy zdrowia Polaków poważnie i zajęli się tym ponad podziałami. Jego adresatami są posłowie VIII kadencji Sejmu i senatorowie IX kadencji Senatu oraz politycy kandydujący w najbliższych wyborach do Sejmu i Senatu.
„Polska to chory kraj…, ale wspólnie możemy go uleczyć” – rozszerzyli hasło jego twórcy.
Wybrali wraz z ekspertami 6 obszarów, w których zaproponowali konkretne rozwiązania mające za zadanie postawienie systemu ochrony zdrowia na nogi. Pisaliśmy o tych propozycjach programowych w OKO.press.
Pod manifestem podpisało się do tej pory ok. 28 tys. osób. Organizatorzy kampanii, do której przyłączyli się związkowcy, lekarze-rezydenci, a także przedstawiciele różnych zawodów medycznych i organizacji pacjenckich, zabiegają, by tych podpisów było znacznie więcej. W tym celu Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie zwróciła się o emisję spotu do kilku nadawców telewizyjnych. Izba zamierzała wykupić standardowy czas reklamowy. Nie wnioskowała o przyznanie jej bezpłatnego czasu z puli przeznaczonej dla organizacji pożytku publicznego.
TVP na emisję spotu nie wyraziła zgody.
Jak podał portal Wirtualnemedia.pl TVP uzasadniła to tak:
„Spot nie wpisuje się w charakter treści emitowanych w programach telewizji publicznej i jest niezgodny z linią programową TVP S.A., co w świetle Zasad Sprzedaży może być podstawą do odmowy emisji reklamy”.
Maria Kłosińska odpowiadająca w Izbie Lekarskiej za relacje z mediami poinformowała Wirtualnemedia.pl, iż biuro reklamy TVP podało dodatkowe powody odmowy: bo spot zawiera kontrowersyjne hasło oraz bo nie ma już wolnego czasu reklamowego w stacjach nadawcy.
„Mówienie prawdy jest niezgodne z linią programową TVP?” - skomentował na Twitterze Krzysztof Bukiel, przewodniczący zarządu krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Rzeczywiście, w Zasadach Sprzedaży Biura Reklamy TVP z 2018 roku w punkcie 9.2. pojawia się zapis:
"BRTVP zastrzega sobie prawo do odmowy zawarcia umowy o przeprowadzenie kampanii reklamowej, a w przypadku już zawartej umowy, prawo do jej rozwiązania i odmowy emisji przekazu handlowego, jeżeli jego treść jest sprzeczna z przepisami prawa, narusza interesy konkurencyjne TVP S.A. lub jest niezgodna z linią programową TVP S.A.".
Jednak fakt, że jakieś pojęcie pojawia się w regulaminie TVP nie oznacza jeszcze, że jest zgodne z prawem.
Linia programowa to pojęcie, które nie było zdefiniowane prawnie, ale pojawiało się w ustawie prawo prasowe. Komentarze do ustawy wskazują, że to
"wynikające z założeń wydawcy preferencje ideowe, światopoglądowe realizowane w działalności prasowej".
Jeśli wydawca zastrzegł takie preferencje w regulaminie lub statucie, dziennikarz zatrudniony w redakcji miał obowiązek się do nich dostosować, a naruszenie linii programowej traktowane było jako naruszenie obowiązku pracowniczego.
Ale kilka lat temu wycofano te przepisy z prawa prasowego.
Obecnie obowiązek zgodności z linią programową istnieje już tylko w przypadku reklam i ogłoszeń, które nie mogą być z nią niezgodne. Reguluje to art. 36 ust. 4 prawa prasowego:
"Wydawca i redaktor mają prawo odmówić zamieszczenia ogłoszenia i reklamy, jeżeli ich treść lub forma jest sprzeczna z linią programową bądź charakterem publikacji".
Nie zmienia to faktu, że linia powinna być zdefiniowana w jakimś innym dokumencie. W przeciwnym razie odmowa zamieszczenia reklamy będzie nieuzasadnioną odmową wykonania usługi.
Definicji takiej nie znajdziemy jednak nigdzie - ani w statucie Telewizji Polskiej S.A., ani w Regulaminie Rady Programowej TVP S.A. ani w regulaminie organizacyjnym TVP S.A.
"Jeżeli w ogóle mówić o jakiejkolwiek linii programowej TVP, to jej podstawą musi być, zgodnie z ustawą, pluralizm i otwartość na różne poglądy i różne środowiska" - zaznacza Krzysztof Luft, członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w latach 2010-2016, obecnie kandydat do Sejmu z list Koalicji Obywatelskiej w Warszawie.
Podstawową kategorią, jaką operuje system prawny regulujący prace telewizji publicznej jest "misja mediów publicznych" opisana w art. 21.1 ustawy o radiofonii i telewizji:
"Publiczna radiofonia i telewizja realizuje misję publiczną, oferując, na zasadach określonych w ustawie, całemu społeczeństwu i poszczególnym jego częściom, zróżnicowane programy i inne usługi w zakresie informacji, publicystyki, kultury, rozrywki, edukacji i sportu, cechujące się pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem i niezależnością oraz innowacyjnością, wysoką jakością i integralnością przekazu".
Z misji publicznej wynikają zadania określone w art. 21 ust. 1a - i to z nich rozliczać TVP może jej Rada Nadzorcza. Te zadania to m.in. tworzenie i rozpowszechnianie programów realizujących demokratyczne, społeczne i kulturalne potrzeby społeczności. W przyszłości uchwalona ma zostać również karta powinności TVP.
Artykuł 21.2 mówi z kolei o wymogu rzetelności w ukazywaniu “różnorodności wydarzeń i zjawisk w kraju i za granicą”. Media powinny także
“umożliwiać obywatelom i ich organizacjom uczestniczenie w życiu publicznym poprzez prezentowanie zróżnicowanych poglądów i stanowisk oraz wykonywania prawa do kontroli i krytyki społecznej”.
Oznacza to, że publiczny nadawca zobowiązany jest nie tylko do bezstronnego referowania poczynań rządu, ale również do przedstawienia jego krytyki. Wszystko po to, by, jak wskazuje ustawa, „sprzyjać swobodnemu kształtowaniu się poglądów obywateli”.
Ale to nie wszystko. Programy (zgodnie z art. 21.2. punkt 7a) powinny "służyć kształtowaniu postaw prozdrowotnych".
Trudno odmówić akcji "Polska to chory kraj" spełniania wszystkich tych warunków. A przecież cały czas mówimy o komercyjnym wykupie czasu reklamowego, a nie programie realizowanym przez TVP.
To nie pierwszy przypadek odmowy emisji spotu kampanii społecznej przez telewizję publiczną. Ostatnio TVP odmówiła też wyemitowania spotu #StopMowieNienawiści Wirtualnej Polski, w którym dzieci czytają nienawistne wypowiedzi różnych osób, głównie polityków. TVP tym razem uznało, że spot może naruszać ustawę o radiofonii i telewizji. A także naruszać godność ludzką oraz „zagrażać fizycznemu, psychicznemu lub moralnemu rozwojowi małoletnich”. TVP dodała także w uzasadnieniu, że „jako publiczny nadawca zobowiązana jest do zachowania najwyższych standardów”.
Z naszych informacji wynika, że na emisję spotu „Polska jest chora” zgodził się Polsat. Spot ma być pokazywany w dobrym czasie antenowym, przed głównym wydaniem „Wydarzeń”.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Komentarze