Prorządowa telewizja publiczna złożyła prywatny akt oskarżenia przeciwko dziennikarzom za komentarze wyrażone o TVP po zamordowaniu prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Powołuje się na krytykowany przez dziennikarzy art. 212 kodeksu karnego. Siedlecka i Czuchnowski odpowiadają, że procesu się nie boją i nie dadzą się przestraszyć
Prywatny akt oskarżenia przeciwko doświadczonym i znanym dziennikarzom trafi do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Woli. TVP oskarża ich o pomówienie z artykułu 212 kodeksu karnego.
Przepis ten mówi o pomówieniu osoby, grupy osób, osoby prawnej lub jednostki organizacyjnej o „takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności”. Dziennikarzom zarzuca się rzekome pomówienie przez środki masowego komunikowania, za co grozi grzywna, kara ograniczenia wolności lub do roku więzienia.
TVP oskarżyło dziennikarzy za ich opinie wyrażone krótko po zamordowaniu prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Zarzuca im, że zniesławienie w dniu 15 stycznia 2019 roku poprzez „podniesienie zarzutu, że na sprawcę przestępstwa zabójstwa Prezydenta Gdańska Pana Pawła Adamowicza wpłynęło oglądanie programów emitowanych w Telewizji Polskiej w zakładzie karnym, w którym sprawca [Stefan W. - red.] przebywał, czym w konsekwencji swoich zachowaniem narazili Telewizję Polską SA, na utratę zaufania potrzebnego dla rodzaju prowadzonej działalności”.
TVP nie spodobał się komentarz Wojciecha Czuchnowskiego dziennikarza śledczego, od wielu lat związanego z „Gazetą Wyborczą”, który zamieścił na Twitterze. Czuchnowski napisał wtedy, że „Zabójca Pawła Adamowicza ostatnie lata spędził w zakładzie karnym. Odkąd rządzi PiS, w placówkach publicznych puszcza się tylko TVP. Jest więc dosyć jasne jaki przekaz do niego docierał. Aż dotarł…”.
Tego samego dnia Ewa Siedlecka, dziennikarka i publicystka zajmująca się prawem, przez wiele lat związana z „Gazetą Wyborczą”, a obecnie z „Polityką” na swoim blogu zamieściła wpis: „Nie pozwólmy sobie związać rąk naszą przyzwoitością”. Siedlecka pisała wtedy o narracji, jaką próbował narzucić PiS po zabójstwie Adamowicza. TVP nie spodobał się fragment dotyczący jej działalności: „W więzieniu jedyne dostępne media to prorządowe gazety i Telewizja Publiczna. Szczególnie telewizyjne »Wiadomości«, które w każdym wydaniu sporo czasu poświęcają »opozycji totalnej«, która szkodzi Polsce i Polakom na tysiące sposobów. Przekonują też, że sędziowie – a Stefan W. był skazany – są opozycją polityczną, że są»na telefon«, oczywiście polityków Platformy. Jeśli więc coś kształtowało wizję Polski Stefana W. w ostatnich latach, to raczej »Wiadomości«. I rządowa telewizja ze słynnym programem »Minęła 20«, w którym ostatnio pokazano satyryczny materiał o tym, że Jerzy Owsiak za pomocą Wielkiej Orkiestry nabija kabzę Hannie Gronkiewicz-Waltz”.
Obie opinie powielono w artykule, który ukazał się na Wirtualnych Mediach. Branżowy portal, powołując się na ich wpisy podał, że dziennikarze wskazują, że na zabójcę Adamowicza wpłynęło oglądanie TVP.
To też TVP się nie spodobało, bo jej ocenę zamieszczono w ogólnodostępnym serwisie.
Czuchnowski i Siedlecka nie bez powodu wskazywali na media publiczne. Bo przed zabójstwem Adamowicza TVP zrobiła wiele materiałów uderzających w prezydenta Gdańska. Pisał o tym Onet, a także OKO.press, m.in. w tekście "TVP mówiła o Adamowiczu prawie 1800 razy w 2018 roku. Średnio prawie 5 razy dziennie".
Zdaniem TVP ocena Czuchnowskiego i Siedleckiej na jej temat jest nieprawdziwa oraz wskazuje na odpowiedzialność Telewizji Polskiej za wydarzenia związane ze śmiercią prezydenta.
TVP w akcie oskarżenia zarzuca, że wpisy dziennikarzy mogły wywołać u czytelników wrażenie, że telewizja w niewłaściwy, a może nawet bezprawny sposób prowadzi działalność programową i nie stanowi „wiarygodnego podmiotu na rynku mediów”. "Szczególnie dotkliwe jest tu posądzenie o niewłaściwe prowadzenie działalności programowej, która jest podstawową działalnością Spółki, co może prowadzić do postrzegania samego podmiotu jako mało wiarygodnego partnera w interesach, co zwykle przekłada się na stratę samej Spółki, w szczególności w aspekcie handlowym” – przekonuje w akcie oskarżenia TVP.
Podkreśla, że obie opinie dezawuują jej renomę jako nadawcy publicznego i miały doprowadzić do ujemnych następstw w zakresie realizowanych przez TVP zadań.
Telewizja twierdzi w akcie oskarżenia, że musi mieć zaufanie odbiorców jako „rzetelny, staranny i cieszący się nienaganną reputacją, sprzyjający swobodnemu kształtowaniu się opinii publicznej” nadawca publiczny.
A opinie Czuchnowskiego i Siedleckiej uderzyły w renomę TVP. "Takie zarzuty [dziennikarzy-red.] mają realny, negatywny wpływ na odbiór społeczny. Ma to wpływ na zmniejszenie atrakcyjności Spółki dla kontrahentów, a w szczególności dla potencjalnych reklamodawców – przekonuje telewizja w akcie oskarżenia. Pisze jeszcze o podważaniu jej autorytetu i rangi na rynku medialnym „w szczególności jako podmiotu realizującego misję publiczną”.
TVP ponadto przekonuje, że w więzieniu osadzeni sami wybierają, jakie programy oglądają. I że nie ma dowodów, by zabójca Adamowicza oglądał TVP. Na świadka chcą powołania dziennikarza Onetu, który rozmawiał z osobą współosadzoną w celi ze Stefanem W. i powiedział dziennikarzowi, że W. miał oglądać TVN i czytać „Gazetę Wyborczą”.
TVP opinii Czuchnowskiego i Siedleckiej nie uważa za dozwoloną krytykę i zarzuca, że miały one ją upokorzyć i poniżyć w oczach opinii publicznej. Stwierdza wręcz, że są one „hańbiące”. Jako kary dla dziennikarzy TVP domaga się, by sąd orzekł nawiązkę na rzecz WOŚP, od każdego po 5 tys. zł.
Akt oskarżenia przeciwko dziennikarzom to realizacja zapowiedzi TVP, że będzie ścigać osoby wiążące ją ze śmiercią Pawła Adamowicza.
TVP pozwała już Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara. Ale złożyła przeciwko niemu pozew cywilny o ochronę dóbr osobistych, a nie akt oskarżenia. Sąd szybko rozpoznał sprawę i dwa tygodnie temu TVP przegrała z Bodnarem. Sąd oddalił jej pozew z żądaniem przeprosin i wpłaty 25 tys. zł na WOŚP.
TVP pozwała Bodnara za słowa z wywiadu dla Onetu. Bodnar mówił w nim, że materiały TVP o Adamowiczu mogą być uznane za mowę nienawiści. Rozważał też, czy zabójca Adamowicza miał w celi dostęp do TVP i czy przed zabójstwem ją oglądał. Stołeczny sąd oddalając pozew orzekł, że Bodnar miał prawo krytykować TVP po zabójstwie prezydenta Gdańska. A jako Rzecznik Praw Obywatelskich ma ustawowy obowiązek mówić o mowie nienawiści, która też spotkała Adamowicza. OKO.press pisało o tym wyroku.
OKO.press zapytało dziennikarzy o oskarżenie ich z artykułu 212 kodeksu karnego, który uważany jest nawet przez prawicowych dziennikarzy za knebel na media.
"Podtrzymuję to, co napisałem. TVP nie wyciągnęła wniosków ze śmierci Adamowicza.
Ostatnie ich zachowanie podczas obchodów rocznicy 4 czerwca w Gdańsku [TVP na konferencji goniła z napastliwymi pytaniami prezydent Gdańska Aleksandrę Dulkiewcz – red.], pokazuje, że nie ma w nich refleksji. Co się musi jeszcze stać żeby się opamiętali – mówi OKO.press Wojciech Czuchnowski z „Gazety Wyborczej”.
Dodaje: "Nie boję się procesu karnego z TVP. Nie dam też się zmrozić tym aktem oskarżenia".
Podobnie wypowiada się Ewa Siedlecka z „Polityki”: "Nie przestraszyłam się aktu oskarżenia. Jest on absurdalny, bo wyraziłam opinię, do której miałam prawo.
TVP wydaje publiczne pieniądze od podatników, by ścigać dziennikarzy za opinie. Ten akt oskarżenia świadczy o tym, że TVP nie potrafi sama zapracować na dobrą opinię, tylko chce, by ją potwierdził sąd" – mówi OKO.press Ewa Siedlecka.
Podkreśla, że pisała o tym, jaką atmosferę wytwarza TVP, a nie co oglądał w celi zabójca Adamowicza. Siedlecka dodaje, że TVP celowo wytoczyła dziennikarzom proces karny – a nie cywilny jak Bodnarowi – by to groźniej wyglądało. "Ale się nie boję" – podkreśla Siedlecka.
Sąd nie wyznaczył jeszcze terminu rozpoznania tej sprawy.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze