0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.plJakub Orzechowski / ...

Granicę polsko-ukraińską w ciągu miesiąca przekroczyło 2 mln 237 tys. osób uciekających przed wojną. W pierwszych dniach najazdu Rosji na Ukrainę wjeżdżało nawet kilkaset tysięcy uchodźców. Teraz Straż Graniczna odprawia około 30 tys. osób dziennie i nic nie wskazuje na to, żeby napływ uchodźców miał się zatrzymać.

Większość osób uciekających przed wojną chce osiedlić się w Polsce. Rząd wprowadził nowe przepisy, które zawierają szereg ułatwień dla osób pracujących lub poszukujących pracy i maksymalnie upraszczają procedurę zatrudnienia. Nowelizacja ustawy o cudzoziemcach i niektórych innych ustaw likwiduje absurdy, które od lat utrudniały zatrudnienie obcokrajowców.

Upraszcza i skraca procedury, sprawia, że większość formalności można załatwić drogą elektroniczną, a także ułatwia zalegalizowanie pobytu. Pisaliśmy o tym tutaj.

Otwarcie rynku dla uchodźców to dobry ruch. Ale teraz uchodźcy z Ukrainy szukają pracy najczęściej przez osoby, które im pomagają. W mediach społecznościowych pojawiają się ogłoszenia o pracach dorywczych, które często są krótkoterminowe i poniżej ich kompetencji. Wprowadza to chaos — bo tak jak możliwa jest pomoc kilku osobom — tak znalezienie pracy dla kilkudziesięciu czy kilkuset tysięcy ludzi staje się ogromnym wyzwaniem i wymaga odgórnej koordynacji.

Społeczność ukraińska od lat boryka się z szeregiem problemów, w tym łamaniem praw pracowniczych. Wchłonięcie przez rynek pracy tak dużej liczby migrantów zarobkowych może być szkodliwe dla nich samych. Jak temu przeciwdziałać?

"Osoby zdesperowane, żeby uzyskać dochody, są w stanie zgodzić się na warunki pracy, które nie będą zgodne z prawem, i które będą niegodne, a niektórzy pracodawcy mogą to wykorzystać. Możemy założyć, że przed takim ryzykiem powinny chronić dwie rzeczy: z jednej strony normy społeczne, a z drugiej instytucje kontroli takie jak Państwowa Inspekcja Pracy. To jednak mało prawdopodobne, żeby PIP miała możliwości, aby masowo kontrolować zatrudnienie uchodźców i uchodźczyń.

Dlatego najważniejsze jest to, że uchodźcy i uchodźczynie wiedzieli, jakie prawa im przysługują"

- mówi w rozmowie z OKO.press Piotr Lewandowski z Instytutu Badań Strukturalnych.

Podkreśla, że ludzie, którzy uciekają przed wojną, trafiają w ogromnym stresie do nowego kraju i nie znają porządku prawnego, jaki w nim obowiązuje. Nie wiedzą, jakie prawa im przysługują w momencie podejmowania pracy.

I. Wiedza o prawach pracowniczych

"Dostarczenie im takiej informacji jest konieczne. Osoby, które uciekły przed wojną i zaczynają pracę, a będą to głównie kobiety, powinny wiedzieć, jakie przysługują im prawa i umieć rozpoznać, kiedy są łamane" - mówi Lewandowski.

Aby zapobiec łamaniu praw pracowniczych, najważniejsze jest więc uświadomienie migrantów zarobkowych w kwestiach takich jak:

  • płaca minimalna,
  • minimalna stawka godzinowa,
  • czas pracy,
  • ubezpieczenie społeczne,
  • ubezpieczenie zdrowotne,
  • kwestie związane z zawieraniem rozwiązywaniem umów,
  • miejsca, do których można się zgłosić, jeżeli prawa pracownicze nie są przestrzegane.

Te informacje pozwolą uniknąć zatrudnienia według stawek niezgodnych z prawem, fikcyjnego zatrudnienia w niepełnym wymiarze czasu pracy, przedłużania czasu do pracy do 14 godzin i więcej czy zatrudniania na bezpłatny okres próbny, a potem zwalniania pracowników.

Przeczytaj także:

Badania na temat łamania praw pracowniczych wśród obcokrajowców prowadzi m.in. Fundacja „Nasz Wybór”. W raporcie z 2018 roku wśród najbardziej palących kwestii wymienia też brak zapłaty zarówno przez pośredników, jak i przez pracodawców i wykorzystywanie przez nich faktu, że pracownikom, zatrudnianie na bezpłatny okres próbny, a następnie zwalnianie, potrącanie z wynagrodzenia kosztów zakwaterowania oraz innych kosztów – mimo braku adnotacji na ten temat w umowie.

II. Mechanizm zbierania informacji

"Rozszerzenie kompetencji Państwowej Inspekcji Pracy i rozbudowanie instytucji, która zajmowałaby się obroną praw pracowników zagranicznych zajmie lata. Wymaga dodatkowych finansów, zmiany kultury organizacyjnej, zwiększenia budżetu instytucji, zatrudnienia większej liczby osób i wypracowania nowych procedur. To perspektywa długofalowa, a chodzi o to, że rozwiązać problem tu i teraz. Państwo nie ma możliwości na tak dużą skalę, więc ważne są normy społeczne, ostracyzm wobec osób, które próbują wykorzystać napływ ludności do Polski".

To sytuacja bezprecedensowa, bo tak naprawdę nie mamy informacji na temat struktury zawodowej, kompetencji, wykształcenia czy doświadczenia osób, które przyjechały do Polski.

"Powinniśmy wiedzieć, ile przyjeżdża osób dobrze wykształconych, które mogłyby wykonywać prace wymagające większych umiejętności, a ile osób mających wykształcenie niższe. Nie wiemy też, jak długo te osoby planują zostać w Polsce. To duży problem, bo instytucje rynku pracy nie są w stanie dopasować działań do aktualnej sytuacji. W Polsce powinniśmy jak najszybciej utworzyć mechanizm zbierania tych informacji" - mówi ekspert.

W jaki sposób te informacje miałyby trafić do uchodźców?

III. Infrastruktura i usługi publiczne

"Ministerstwo Rodziny stworzyło stronę, na której znajdują się wszystkie oferty zgłoszone do urzędów pracy. To bardzo dobre rozwiązanie. Strona jest dostępna w języku ukraińskim i jest tam sporo ofert w tym języku, bo 8 tysięcy, a łącznie w systemie jest 31 tys ofert. To dobrze. Ale gdy się kliknie w pierwszą z brzegu, to jest wymagany język polski. Więc nie wiadomo - czy to są oferty, które pracodawcy oznaczyli jako dla Ukraińców, czy może oferty losowo przetłumaczone na ukraiński przez ministerstwo i z czasem będą przetłumaczone wszystkie? Chaos. Państwo powinno przełamać tę barierę informacyjną chociażby przełączając treści na automatyczne tłumaczenie" - mówi Lewandowski.

Do Polski wjeżdża grupa ludzi, którzy mają konkretne kompetencje, zawód i doświadczenie. Aby je wykorzystać, proces związany z przyjmowaniem uchodźców na rynek pracy powinien być skoordynowany. Przy takim napływie ludności to ogromne wyzwanie.

"Powinniśmy wykorzystać istniejącą infrastrukturę i system usług publicznych, a w szczególności powiatowe i wojewódzkie urzędy pracy, aby skoordynować działania. W momencie, w którym ludzie zgłaszają się do wyrobienia numeru PESEL, powinni dostać informacje, gdzie mogą uzyskać pomoc w zakresie pracy.

Z kolei urzędy pracy mogłyby zbierać podstawowe informacje od tych osób na temat wykształcenia, zawodu czy doświadczenia zawodowego.

To oczywiste, że nie będzie tych danych zbierał nikt na granicy, ale można wykorzystać obecną infrastrukturę, aby cały proces usprawnić. Na początek rozwiesić ulotki informacyjne w języku polskim i ukraińskim w urzędach. Bo osoby, które uciekły przed wojną i postanowiły tu zostać, muszą gdzieś dowiedzieć się, jak w Polsce szuka się pracy".

IV. Rządowa kampania

"W Hongkongu, gdzie przyjeżdża dużo migrantów, informacje o prawach pracowniczych są prezentowane np. na przystankach autobusowych jako banery w kilku językach typowych dla migrantów, którzy tam pracują. Znajdują się na nich informacje o płacy minimalnej, regulacjach czasu pracy oraz numery infolinii i adresy urzędów pracy, do których mogą się zgłosić, jeżeli pracodawca nie przestrzega zasad. Rząd mógłby rozpocząć taką kampanię społeczną w Polsce" - mówi Lewandowski.

Chodzi też o bezpieczeństwo socjalne i prawa pracownicze. Tutaj znowu przydałby się pakiet informacyjny jak się odnaleźć w polskiej rzeczywistości społeczno-gospodarczej.

"Informacje, które mówiłyby, czym zajmują się urzędy pracy oraz co można w nich załatwić, na jakich popularnych stronach pojawiają się oferty pracy oraz jakie są podstawowe prawa pracownika.

Skoro można zmusić ustawą każdy sklep w Polsce, żeby wywieszał informacje o tarczy antyinflacyjnej, to można zrobić mechanizm przy ofertach pracy online, który wyświetlałby krótką informację o prawach pracowniczych" - mówi ekspert.

;

Udostępnij:

Julia Theus

Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.

Komentarze