Są tylko deklaracją ideową, wyrazem wolności słowa, moralną obroną wartości konstytucyjnych - tak Ordo Iuris i Prokuratura Krajowa broniły uchwał anty-LGBT przed NSA. Co na to sąd?
28 czerwca Naczelny Sąd Administracyjny rozpatrzył cztery skargi kasacyjne na wyroki unieważniające tzw. uchwały anty-LGBT. To były pierwsze prawomocne rozstrzygnięcia ws. homofobicznych dokumentów, które od 2019 roku przyjmowały polskie samorządy. NSA potwierdził, że gminy Serniki, Istebna, Osiek i Klwów muszą wycofać uchwały z obrotu. Przypomnijmy, że zaskarżył je były rzecznik praw obywatelskich, prof. Adam Bodnar.
Skierowanie uchwał do sądów administracyjnych było nowatorskim ruchem i prawnicy nie byli pewni, czy sądy administracyjne w ogóle podejmą się oceny gminnych uchwał. Mogły przecież uznać, że ta sprawa pozostaje poza zakresem ich działania. Bodnar zaskarżył uchwały o "strefach wolnych" z kilku gmin, tak, by z problemem zmierzyło się kilka wojewódzkich sądów administracyjnych. W ten sposób można było obaczyć, jaki pogląd prawny przeważy: czy sądy administracyjne podejmą się oceny uchwał, a jeśli tak — to co z tym zrobią. Argumentował, że gminne uchwały to akty wydane przez organy państwowe nielegalne, bo wykraczają one poza to, co wolno robić gminie wobec członków wspólnoty samorządowej. Ograniczają prawa i wolności mieszkańców, i dyskryminują ich.
I sądy się z nim zgodziły.
Już wojewódzkie sądy administracyjne nie miały wątpliwości, że rezolucje "przeciwko ideologii LGBT" miały charakter dyskryminujący, godziły w godność osób LGBT, a samorządy, które je przyjęły, przekroczyły uprawnienia. Mimo to Prokuratura Krajowa i Ordo Iuris (reprezentujące w postępowaniach homofobiczne gminy i powiaty) odwołały się od rozstrzygnięć.
W skargach kasacyjnych Ordo Iuris podnosiło, że dokumenty mają charakter ideowy, a nie władczy, dlatego kontrola sądowa sadu administracyjnego była bezzasadna.
Organizacja twierdziła, że skoro uchwały nie mają mocy prawnej, nie doszło do naruszenia niczyjej godności, czy nierównego traktowania. A gminom chodziło tylko o napiętnowanie pewnych zachowań, wśród których wymieniają "seksualizację polskich dzieci" oraz "wywieranie administracyjnej presji na rzecz stosowania poprawności politycznej".
Według Ordo Iuris przyjmowanie deklaracji ideowych nie wykracza poza kompetencje jednostek samorządu terytorialnego. W tym celu prawnicy przywoływali, nieznane w polskim porządku prawnym, zobowiązanie do "moralnej obrony wartości konstytucyjnych" tj. wolność słowa, czy niewinność dzieci.
"Rada gminy jest uprawniona do uchwalania takich deklaracji jako moralnego samozobowiązania się do obrony wartości wymienionych w treści takich deklaracji, a przywoływanych wprost w ustawie zasadniczej — wolności słowa (art. 54 Konstytucji RP), niewinności dzieci (art. 72 ust. 1 Konstytucji RP), autorytetu rodziny (art. 18, art. 48 ust. 1 i art. 71 Konstytucji RP), autorytetu szkoły (art. 70 ust. 1 Konstytucji RP) oraz swobody działalności gospodarczej przedsiębiorców (art. 22 Konstytucji RP)" — to dokładny fragment skargi kasacyjnej "Ordo Iuris" przywołanej w pisemnym uzasadnieniu wyroku NSA ws. gminy Serniki.
Prokuratura Krajowa powieliła większość argumentacji ultrakonserwatywnej fundacji. Od siebie dodała, że wolność wypowiedzi gmin powinna być rozumiana szeroko. Na tę okazję przywołała orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, które wskazuje na konieczność ochrony wypowiedzi kontrowersyjnych i sprzecznych z poglądami większości. Prokuratura zapomniała jednak wspomnieć, że orzecznictwo ETPC w zakresie gwarancji wolności słowa dotyczy głównie poglądów mniejszościowych i organy władzy publicznej, do których należą samorządy, powinny stronić od ograniczania wolności słowa jednostek. Nie odwrotnie — organy władzy publicznej mogą działać na podstawie i w granicach prawa, a obywatele mają prawo ją kontrolować.
NSA całkowicie odrzucił argumentację Ordo Iuris i prokuratury. W pisemnym uzasadnieniu wyroku ws. gminy Serniki czytamy, że bez wątpienia przyjęta uchwała na charakter władczy. Świadczą o tym takie sformułowania jak:
Według NSA, uchwała to dyrektywy skierowane do organu wykonawczego oraz podległych gminie jednostek organizacyjnych. "Stanowi więc wytyczne stosowania prawa, co jest wystarczającą podstawą do uznania uchwały za akt władczy" — stwierdza sąd.
Sformułowanie deklaracji ideowej w formie uchwały, a nie głosu w debacie publicznej, ma też konsekwencje dla rozumienia wolności słowa.
"Związanie zasadą legalizmu stanowi nieprzekraczalną granicę swoistej wolności wypowiedzi organu jednostki samorządu terytorialnego. Chociaż w każdym wypadku, również w odniesieniu do podmiotów prywatnych, wolność słowa nie ma charakteru absolutnego, w przypadku organów władzy publicznej zakres tej wolności jest wyraźnie węższy" — czytamy w uzasadnieniu.
Sąd stwierdza też, że uchwała, wbrew temu co twierdzą autorzy skarg, ma charakter dyskryminujący. Przekaz w niej zawarty miał na celu negowanie podejmowanych w przestrzeni publicznej działań antydyskryminacyjnych oraz faktycznej swobody funkcjonowania osób należących do społeczności LGBT (choćby poprzez uniemożliwienie im przedstawiania swoich postulatów — gdyż te, jak należy mniemać, stanowią „ideologię LGBT” i „homopropagandę”).
Dalej sąd, zaznacza, że poprzedzenie akronimu LGBT słowem "ideologia" w tytule uchwały oznacza, że wszystkie te osoby mają jedną, wspólną ideologię, czyli jeden światopogląd służący do całościowego interpretowania i przekształcania świata.
"Nie ma podstaw do tego, by takie założenie przyjąć" — stwierdza sąd. I dodaje, że brak wyjaśnienia, czym jest ideologia LGBT celowo wprowadza w błąd.
NSA powołuje się nie tylko na konstytucyjną zasadę równości wobec prawa, ale też na międzynarodowe przepisy:
"Wbrew zarzutom zawartym w skargach kasacyjnych Sąd Wojewódzki prawidłowo uznał, że zaskarżona uchwała ingeruje w godność i życie prywatne tej grupy mieszkańców, którzy identyfikują się jako osoby LGBT. Niezależnie od tego, jakie były intencje radnych, społecznym skutkiem uchwały jest naruszenie godności, czci, dobrego imienia oraz — ściśle związanego z tymi dobrami osobistymi — życia prywatnego określonej grupy mieszkańców gminy" — czytamy dalej w pisemnym uzasadnieniu wyroku.
Sprawy rozpatrywane przed sądami administracyjnymi dotyczą dziewięciu najbardziej drastycznych uchwał przyjętych przez polskie samorządy w latach 2019-2020. W obrocie prawnym wciąż pozostaje ponad 80 podobnych dokumentów.
Do wycofania się z homofobicznych uchwał może zmusić samorządy Komisja Europejska, która w Umowie o Partnerstwie z Polską ws. funduszy spójności zapisała klauzulę niepozwalającą przekazać pieniędzy samorządom, które swoimi działaniami dyskryminują. Brzmi ona dokładnie tak: „Wsparcie polityki spójności będzie udzielane wyłącznie projektom i beneficjentom, którzy przestrzegają przepisów antydyskryminacyjnych, o których mowa w art. 9 ust. 3 Rozporządzenia PE i Rady nr 2021/1060. W przypadku, gdy beneficjentem jest jednostka samorządu terytorialnego (lub podmiot przez nią kontrolowany lub od niej zależny), która podjęła jakiekolwiek działania dyskryminujące, sprzeczne z zasadami, o których mowa w art. 9 ust. 3 rozporządzenia nr 2021/1060, wsparcie w ramach polityki spójności nie może być udzielone”.
Więcej pisaliśmy o tym tutaj:
LGBT+
Sądownictwo
Naczelny Sąd Administracyjny
Prokuratura Krajowa
Rzecznik Praw Obywatelskich
Fundacja Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris
Naczelny Sąd Administracyjny
uchwały anty-LGBT
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze