"Była to umyślna rosyjska zbrodnia wojenna, celowe masowe mordy na ukraińskich jeńcach wojennych" - powiedział Zełenski o ataku na więzienie w Ołeniwce, w wyniku którego zginęły 53 osoby. Tymczasem rosyjska strona oskarża o atak samą Ukrainę
Rosjanie nie zrezygnowali z wysiłków ofensywnych w Donbasie - jednak na frontach wojny w Ukrainie nadal utrzymuje się impas. Trwa rosyjski ostrzał artyleryjski wzdłuż niemal całej linii styczności wojsk - o sytuacji na froncie pisze w OKO.press Witold Głowacki
"Dla wielu komentatorów silny rubel jest dowodem jakoby zachodnie sankcje przeciw Rosji nie działały. Tymczasem wysoki kurs rubla wręcz sugeruje, że rosyjskiej gospodarce grozi słynna klątwa surowcowa – o ile już się nie spełniła" - pisze w OKO.press Tomasz Makarewicz.
Jak informowaliśmy, rosyjska ambasada w Londynie zamieściła na Twitterze post, w którym napisała, że "bojownicy z pułku Azow zasługują na egzekucję" przez "powieszenie".
"Zasługują na upokarzającą śmierć" - czytamy we wpisie.
Twitter oznaczył post jako szerzący nienawiść, ale go nie usunął.
Kilka godzin później pojawiła się odpowiedź strony ukraińskiej. Andrii Jermak, szef gabinety prezydenta Ukrainy, napisał na Telegramie:
"Rosja to państwo terrorystyczne. W XXI wieku tylko dzicy i terroryści mogą mówić na szczeblu dyplomatycznym o tym, że ludzie zasługują na egzekucję przez powieszenie. Rosja jest sponsorem terroryzmu. Jakie dodatkowe dowody są potrzebne?".
Na placu Sofii zebrało się około stu osób. Żony i krewni ukraińskich obrońców Azowstali prosiły władze w Kijowie o zwrócenie uwagi na to, co rosyjscy okupanci robią z pojmanym personelem wojskowym - informuje Suspilne.
Portal cytuje kilkoro uczestników manifestacji - w tym Katerynę, żona dowódcy pułku Azow Denysa Prokopenko, zaapelowała o uznanie Rosji za sponsora terroryzmu. W rozmowie z ukraińskimi dziennikarzami mówiła, że wydarzenia w Ołeniwce mogły być zaplanowanym działaniem. Przypomnijmy: chodzi o atak na więzienie, w którym przebywali ukraińscy jeńcy. Wiadomo, że są ofiary - część źródeł podaje, że zginęły 53 osoby.
„Chcieli tylko zatrzeć ślady tortur, jakoś je ukryć" – powiedziała Kateryna.
Inna uczestniczka Violetta Shovkova, żona wziętego do niewoli azowskiego żołnierza, mówiła, że chce pokazać swoje niezadowolenie z ONZ i Czerwonego Krzyża. Organizacje miały zapewniać rodziny, że jeńcy żyją i są stosunkowo bezpieczni.
„I tak naprawdę wszyscy widzimy, co się stało. Wczoraj zadzwoniłem do Czerwonego Krzyża, aby dowiedzieć się, czy są jakieś informacje w sprawie mojego męża. Usłyszałam typową odpowiedź, taką samą, jak od miesiąca: »Nic nie wiemy , nie wpuszczają nas tam«".
Od 7 maja nie miała kontaktu z mężem. Dowiedziała się jednak, że może przebywać na "terytorium niekontrolowanym przez Ukrainę". "To znaczy w niewoli w Ołeniwce. Na ile prawdziwe są te informacje? Myślę, że mogą być prawdziwe" - powiedziała.
"Według naocznych świadków najmłodszy członek rodziny został przez okupantów wrzucony do piwnicy. Krewnym powiedziano, że zostanie uwolniony, jeśli cała rodzina przyjmie rosyjskie paszporty i weźmie udział w propagandzie pod kamerami" - napisał na Facebooku Serhij Danilow, wicedyrektor Centrum Studiów Bliskowschodnich.
Jak dodał, Rosjanie nie mają innego pomysłu na to, kto ma występować w propagandowych filmach - dlatego wykorzystują zakładników.
Agencja Ukrinfom podała, że siły rosyjskie blokują ewakuację ludności cywilnej z miasta. Okupanci porywają Ukraińców i umieszczają ich w obozach filtracyjnych. Łączność z nimi jest utrudniona: od końca maja w regionie nie ma internetu i zasięgu ukraińskiej sieci komórkowej.
Okupanci propagandowymi filmami zachęcają mieszkańców okupowanego miasta do przyjmowania rosyjskich paszportów.
Urzędnicy twierdzą, że w obwodzie chersońskim wydali już ponad 2300 paszportów, a do rozpatrzenia mają 11 tys. wniosków o przyznanie rosyjskich dokumentów - podał dwa dni temu Reuters. W regionie działa 11 centrów paszportowych.
Reporterzy byli również świadkami przyjmowania paszportów przez obywateli Chersonia - na ścianie w sali urzędu wisi portret Władimira Putina i plakaty z napisami: "Rosja jest tu na zawsze!" oraz "W przyszłość razem z Rosją". Dlaczego niektórzy mieszkańcy decydują się na przyjęcie rosyjskich paszportów?
„10 000 rubli nie zaszkodzi” - powiedziała Reutersowi Swietłana Stiepanowa, 83-letnia emerytka stojąca w kolejce. Stiepanowa wyjaśniła, że urzędnicy sporządzili listy osób uprawnionych do zapłaty. Reuters nie był w stanie określić, jakie kryteria należy spełnić, aby znaleźć się na takiej liście.
"W Odessie rozpoczęły się dziś konkretne prace nad przywróceniem ukraińskiego eksportu zboża. To ważne. Jest to ważne nie tylko z punktu widzenia siły ekonomicznej naszego państwa, która jest potrzebna do wytrzymania tej wojny. Dla świata ważne jest, aby wytrzymać presję kryzysu żywnościowego. Im więcej ukraińskiego zboża na światowym rynku, tym stabilniejsza będzie sytuacja z naszymi partnerami. A co za tym idzie, stabilniejsze będzie nasze wspólne przeciwdziałanie państwu terrorystycznemu" - powiedział w swoim codziennym nocnym przemówieniu prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Zełenski dodał, że do rozpoczęcia transportu zboża potrzebna jest już tylko zgoda ONZ i Turcji, które pośredniczyły w rozmowach dotyczących umożliwienia przepływu.
22 lipca przedstawiciele Ukrainy i Rosji podpisali z Turcją i ONZ dwie oddzielne umowy, które odblokują eksport ukraińskiego zboża przez porty Morza Czarnego. Bezpieczne korytarze mają prowadzić do trzech portów - w Odessie, Czarnomorsku i Jużnem. Media podały, że według umowy do eskortowania statków ze zbożem nie będą używane okręty wojenne, ale przy wejściach do portów będą czuwały trałowce, gdyby zaistniała konieczność ich użycia.
Nad przestrzeganiem postanowień umowy ma czuwać wspólne centrum koordynacyjne z siedzibą w Stambule, w skład którego wejdą przedstawiciele Rosji, Ukrainy, Turcji i ONZ. Po podpisaniu porozumienia Ukraina informowała, że potrzebuje 10 dni na przygotowanie portów. Udało się je przygotować w tydzień.
Głównym celem umowy jest umożliwienie eksportu z Ukrainy 5 mln ton zbóż miesięcznie.
O transporcie ukraińskiego zboża pisał w OKO.press Marcel Wandas:
Ukraińskie wojsko poinformowało w sobotę, że zabiło "dziesiątki rosyjskich żołnierzy" i zniszczyło dwa składy amunicji podczas walk w regionie Chersonia, który jest celem kontrofensywy Kijowa na południu. Reuters podaje, że w piątek mogło zginąć nawet 100 rosyjskich żołnierzy.
Kilka dni temu strona ukraińska podała, że ostrzelała most Antonowski, główne połączenie drogowe z okupowanym przez Rosjan miasto. W sobotę dowództwo wojskowe poinformowało również, że całkowicie odcięto ruch kolejowy, co może dodatkowo utrudniać dostawy amunicji dla rosyjskiej armii i izolować siły rosyjskie na zachód od Dniepra. W sumie w ostatnich dniach ukraińskie wojsko uszkodziło trzy mosty prowadzące do Chersonia.
Brytyjskie Ministerstwo Obrony, które monitoruje sytuację na froncie, poinformowało dziś, że Rosja prawdopodobnie zbudowała dwa mosty pontonowe i system promowy, aby móc przedostawać się przez Dniepr.
Rosyjskie rakiety trafiły w nocy z piątku na sobotę w dwie dzielnice mieszkalne w Mikołajowie. Jedna osoba zginęła, sześć zostało rannych. Ataki zostawiły „wybite okna i drzwi oraz zniszczone balkony” – napisał w Telegramie burmistrz Ołeksandr Sienkiewicz.
Potwierdził to również szef władz obwodu mikołajowskiego Witalij Kim, który przypomniał, że w piątek w ostrzale jednej z dzielnic Mikołajowa przeprowadzonym pociskami kasetowymi zginęło pięć osób, a 14 zostało rannych.
W sobotę rano Rosjanie zaatakowali również Charków. O poranku rakiety systemu ziemia-powietrze S-300 uderzyły w szkołę. Wybuchł pożar, jednak nie ma na razie informacji o ofiarach.
"Bojownicy z pułku Azow zasługują na egzekucję, ale nie przez pluton egzekucyjny, tylko przez powieszenie, bo nie są prawdziwymi żołnierzami. Zasługują na upokarzającą śmierć" - napisała na Twitterze rosyjska ambasada w Londynie.
Wpis zamieszczono niedługo po tym, jak pojawiły się informacje o zbrodni w Ołeniwce.
Twitter oznaczył ten post jako naruszający zasady i szerzący nienawiść. W komunikacie dopisano: "Ponieważ jednak jego treść ma znaczenie z punktu widzenia interesu publicznego, zainteresowane osoby wciąż mogą go zobaczyć".
Gazprom poinformował, że Łotwa "naruszyła warunki odbioru" - nie sprecyzował jednak, o jakie naruszenie chodzi. Prawdopodobnie chodzi o odmowę płatności w rublach. Przypomnijmy: pod koniec marca Władimir Putin podpisał dekret, według którego "wrogie" państwa mają płacić za rosyjski gaz w rublach. Żeby to zrobić, należało założyć konto w Gazprombanku.
Polska, ale również Dania i Łotwa znalazły się w grupie krajów, które odmówiły płatności w rublach. Rosyjski gaz przestał płynąć do Polski w maju.
Firma Latvijas Gaze (34 proc. jej udziałów ma Gazprom) kupuje gaz od Rosji i płaci w euro - poinformował jej szef Aigars Kalvitis, cytowany przez portal LSM. Nie chciał jednak podać szczegółów, argumentując, że jest to "informacja handlowa, która nie jest omawiana w przestrzeni publicznej".
Jak podaje Polska Agencja Prasowa, Edijs Szaicans, zastępca sekretarza stanu w ministerstwie gospodarki Łotwy, powiedział, że resort też nie wie, od jakiej firmy Latvijas Gaze kupuje teraz surowiec.
Wcześniej łotewski rząd zdecydował, że od 1 stycznia 2023 będzie obowiązywał zakaz sprowadzania gazu z Rosji.
Wczoraj do Polski przyjechało 24,8 tys. osób. Z Polski do Ukrainy wyjechało 24,6 tys. osób.
"Ponad 50 ukraińskich obrońców zostało w cyniczny sposób zamordowanych" - podkreślił Wołodymyr Zełenski w swoim oświadczeniu na Telegramie " To kolejne potwierdzenie, że Rosja jest państwem terrorystycznym" - dodał. Chodzi o atak, do jakiego doszło w nocy z czwartku na piątek. Rosyjskie wojska ostrzelały obóz filtracyjny w Ołeniwce na terytorium samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej, gdzie znajdowali się ukraińscy jeńcy. Zginęły 53 osoby, ponad 130 jest rannych.
"Mamy wystarczające dowody na to, że była to zaplanowana zbrodnia" - powiedział Zełenski.
Ukraiński wywiad stwierdził, że atak był „celowym aktem terroryzmu”, a agencja bezpieczeństwa wewnętrznego SBU poinformowała, że przechwyciła rozmowy telefoniczne, które wskazują na odpowiedzialność Rosji. Z rozmów wynika, że Rosjanie podłożyli materiał wybuchowy w więzieniu.
Tymczasem Kreml próbuje oskarżyć o atak samą Ukrainę. Jako argument podaje, że na miejscu widziano fragmenty rakiet HIMARS produkcji amerykańskiej. Rosyjskie media opublikowały zdjęcia, które mają być dowodem w tej sprawie, a ministerstwo obrony nazwało atak "rażącą prowokacją".
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Komentarze