0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Patryk Ogorzalek / Agencja GazetaPatryk Ogorzalek / A...

Ukraińcy są w Polsce dyskryminowani, a polskie państwo przyczynia się do tego – to najważniejszy wniosek raportu Związku Ukraińców w Polsce. Rośnie liczba negatywnych opinii o Ukraińcach, rośnie liczba przestępstw z nienawiści (zwłaszcza przypadków użycia mowy nienawiści) – a polski rząd robi bardzo niewiele, aby temu przeciwdziałać. Coraz więcej jest negatywnych wypowiedzi o Ukraińcach – zarówno w mediach, jak i w internecie, a także w wypowiedziach polityków, głównie partii rządzącej.

Ukraińcy w Polsce są w dużym stopniu dyskryminowani, zarówno w życiu publicznym, jak i indywidualnie

– twierdzą autorzy raportu „Mniejszość ukraińska i migranci z Ukrainy w Polsce”, wydanego przez Związek Ukraińców w Polsce.

Władze państwa sprzyjają dyskryminacji

„Odwoływanie się w publicznym przekazie na temat przeszłości do języka emocji, brak reakcji na przykłady łamania prawa, udział w działaniach dyskryminacyjnych organów samorządu, instytucji rządowych” – zdaniem autorów raportu to tylko niektóre przykłady działań polskiego rządu, które dyskryminują Ukraińców.

„To zaprzeczenie demokratycznej tradycji Rzeczypospolitej. Te praktyki stoją również w sprzeczności z europejskimi zobowiązaniami w kwestii ochrony praw osób należących do mniejszości narodowych i etnicznych przyjętymi przez RP po 1989 roku.

Tego typu praktyki w sposób bezpośredni godzą również w podstawowe prawa człowieka oraz w wizerunek RP na arenie międzynarodowej” – piszą autorzy raportu. Raport dotyczy głównie dyskursu medialnego i polityków w stosunku do Ukraińców, zawiera analizę przestępstw z nienawiści i działań władzy (w tym mowy nienawiści), a także relacjonuje monitoring treści internetowych.

Autorzy piszą:

„W naszej ocenie władze RP w dostatecznym stopniu nie monitorują ani nie przeciwdziałają zjawiskom, na które wskazujemy w Raporcie.

Istnieje uzasadniona obawa, że mogą się one w Polsce pojawić na skalę masową, zarówno jako wynik działań prowokacyjnych i wojny hybrydowej, jak też wspieranych przez instytucje życia publicznego działań stygmatyzujących Ukraińców. W naszej ocenie liczba publicznych głosów sugerujących potrzebę prowadzenia przez władze RP polityki usankcjonowanej dyskryminacji nie może nie wywoływać poważnego zaniepokojenia”.

Autorami raportu są Piotr Tyma, szef Związku Ukraińców w Polsce, dr Marek Troszyński, socjolog, kierownik Obserwatorium Cywilizacji Cyfrowej w Collegium Civitas i adwokat Piotr Fedusio, który współpracuje pro publico bono z Helsińską Fundacją Praw Człowieka. Pełen raport można przeczytać tutaj.

Przeczytaj także:

Rok 2016 to punkt zwrotny

Ukraińcy cieszyli się sympatią Polaków od czasu tzw. pomarańczowej rewolucji – to jednak zaczęło się zmieniać w ostatnich latach. Zdaniem autorów raportu, punktem zwrotnym w zmianie nastrojów społecznych były okolice roku 2016. Dlaczego? Z jednej strony znacząco wzrosła liczba ukraińskich migrantów ekonomicznych w Polsce, z drugiej – wojnę informacyjną wytoczyła Ukrainie Rosja.

Raport przywołuje, jako swoisty znak czasu, atak z 2016 roku na procesję religijną w Przemyślu: „Wydarzeniem, które z jednej strony wskazywało na zaistnienie w Polsce zjawiska nowego rodzaju agresji przeciwko Ukraińcom, z drugiej ilustrowało zjawisko »obojętności« i braku gotowości do adekwatnej reakcji władz RP, był atak 26 czerwca 2016 w Przemyślu na procesję religijną zorganizowaną przez Ukraińską Cerkiew Greckokatolicką.

Podczas procesji doszło do kilku spektakularnych zdarzeń: członkowie Młodzieży Wszechpolskiej wmieszali się w tłum uczestników i zamierzali eksponować czerwono-czarną flagę; ich celem była dyskredytacja uroczystości religijnej i sprowokowanie ataków na jej uczestników (flaga została przez nich schowana po interwencji funkcjonariusza policji). Inna grupa w tym czasie zaatakowała czoło procesji, doszło do profanacji chorągwi religijnych”.

Oprócz ataków fizycznych autorzy raportu wymieniają też:

  • akcję dezinformacyjną polegającą m.in. na nagłaśnianiu „roszczeń wobec Polski” ze strony ukraińskich nacjonalistów,
  • pikiety i innego rodzaju akcje pod budynkami Konsulatów Generalnych i Honorowych w różnych miastach Polski oraz pod Ambasadą Ukrainy w RP,
  • ekspozycję w różnych miastach materiałów propagandowych będących formą wspierania prorosyjskich sił z Donbasu;
  • najistotniejsze: podsycana w prasie, mediach elektronicznych i mediach społecznościowych „jednostronna pamięć polsko-ukraińskich konfliktów z okresu 1918 roku i walk o Przemyśl, II wojny światowej oraz okresu powojennego”.

Zdaniem autorów raportu, część z tych działań była inspirowana z zagranicy (najczęściej z Rosji), ale polskie media i politycy również odegrali swoją rolę: raport odnotowuje „nacechowane negatywnymi emocjami oraz językiem wrogości wystąpienia w polskich mediach publicystów i polityków”. W ten sposób w polskiej debacie publicznej powstał zupełnie nowy nurt pisania i mówienia o Ukrainie, mniejszości ukraińskiej i Ukraińcach pracujących w Polsce.

Państwo nie robi nic, żeby pomóc

Obok negatywnych opinii w internecie i mediach rośnie liczba bezpośrednich ataków: fizycznych i werbalnych. Raport wymienia m.in. akty niszczenia ukraińskich pomników, cmentarzy, zabytków, ale też pobicia i publiczne znieważanie. Wszystkie te akty podpadają pod definicję przestępstw z nienawiści. Najczęściej ich tłem są kwestie historyczne: Wołynia, akcji „Wisła”. W wielu przypadkach działania sprawców mają charakter nieprzypadkowy i zorganizowany (np. niszczenie pomnika w Hruszowicach).

Większość zawiadomień spotyka się jednak z odmową wszczęcia dochodzenia lub śledztwa, a jeśli już śledztwo zostanie wszczęte, sprawa jest szybko umarzana. Najczęstsze trzy powody podawane przez policję i prokuraturę to:

  • nieustalenie sprawcy przestępstwa,
  • brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu,
  • brak znamion czynu zabronionego.

Adwokat Piotr Fedusio, autor części dotyczącej przestępstw z nienawiści, podkreśla, że ze strony organów państwa nie ma zdecydowanej reakcji na takie przestępstwa: nie są podejmowane śledztwa, nie ma też jednoznacznego i zdecydowanego potępiania tego typu zachowań.

Może to kreować wyobrażenie o przyzwoleniu na takie zachowania, zwłaszcza mowę nienawiści. Ta ostatnia jest szczególnym problemem w internecie. Fedusio zauważa, że sprawcy tego typu przestępstw pozostają w większości niewykryci, pomimo że organy ścigania dysponują nazwą użytkownika (nick).

Podaje przykład sprawy, gdy prokuratura nie zwróciła się administratora domeny o wskazanie IP użytkownika, który zamieścił wpis dotyczący osób narodowości ukraińskiej o treści: „Jakim prawem tacy pobratymcy bandery żyją...”, „Przeganiając to ścierwo do swoich na wschodzie”, „To najbardziej obrzydliwi zbrodniarze na świecie”, „...tzw. Ukrainiec, to dzicz bez humanitarnych hamulców. Najgorsze ścierwo zbrodniarzy!”. Dochodzenie zostało umorzone przez Prokuraturę Rejonową Warszawa Południe z powodu niewykrycia sprawcy.

Zdaniem Fedusio, Ukraińcy czują, że ich niebezpieczeństwo jest zagrożone również ze względu na brak adekwatnej reakcji organów państwa na publiczne podżeganie do nienawiści – chodzi m.in. o pikiety organizowane na terenie województw podlaskiego i lubelskiego. Jego zdaniem te działania mają charakter zorganizowany i łączą się z aktywizacją organizacji nacjonalistycznych, takich jak Obóz Narodowo-Radykalny i Młodzież Wszechpolska. Jest to nowe zjawisko – jeszcze do bardzo niedawna w przestrzeni publicznej na tych obszarach było zupełnie nieobecne.

;
Na zdjęciu Monika Prończuk
Monika Prończuk

Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.

Komentarze