0:000:00

0:00

Artykuł 257 Kodeksu Karnego mówi: „Kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.

Prawdopodobnie nie da się zilustrować czynu, którego zabrania ten przepis, lepiej niż słowami Wojciecha Cejrowskiego wypowiedzianymi 15 października 2016 roku na antenie Radia Koszalin (jeden z lokalnych programów Polskiego Radia).

Pod koniec audycji, jeden z prowadzących dziennikarzy, zapytał go o opinię na temat filmu Wołyń, Wojciecha Smarzowskiego.

„Proszę Pana, Ukraińcy to gwałciciele i rzeźnicy!” – odkrzyknął natychmiast Cejrowski.

„Ale nie wszyscy, oczywiście…” – próbował ratować sytuację prowadzący.

„Nie wiem tego czy nie wszyscy. Jeżeli mój brat jest gwałcicielem i rzeźnikiem, a ja przez dziesiątki lat, po tym jak dokonano rzezi wołyńskiej, twierdzę cały czas, że on jest bohaterem, to to mnie czyni rzeźnikiem i gwałcicielem” – kontynuował prawicowy podróżnik.

„To znaczy, że mnie nie przeszkadza, że on był rzeźnikiem i gwałcicielem, liczy się dla mnie tylko to w jakiej sprawie gwałcił i rozrzynał ludzi. No więc na Pańskie pytanie "czy wszyscy Ukraińcy?" – stwierdzam, że wszyscy, bo żaden Ukrainiec do tej pory nie uporządkował tej sprawy” – wyjaśnił na koniec.

Po emisji programu do prokuratury wpłynęło kilka zawiadomień o popełnieniu przestępstwa – złożyli je m.in. Związek Ukraińców w Polsce i Rafał Suszek, obecnie działacz Obywateli RP.

To pierwszy poważny błąd prokuratury – ponieważ przepis, o którym mowa, znajduje się w kodeksie karnym, zachowanie Cejrowskiego powinno być ścigane z urzędu, nie na wniosek obywateli.

Obaj wnioskodawcy otrzymali niedawno pisma z Prokuratury Okręgowej w Szczecinku, do której została przekierowana sprawa. Tamtejszy prokurator zdecydował o umorzeniu postępowania. Pismo miało tylko kilka linijek, a wytłumaczenie było proste: „czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego”.

Tymczasem art. 257 sformułowany jest tak jasno, że nawet laik prawny jest w stanie zauważyć, że słowa Cejrowskiego go naruszają. Wypowiedź „Ukraińcy to gwałciciele i rzeźnicy” jest przecież jawnym znieważeniem określonej grupy narodowościowej. Cejrowski wygłosił to zdanie w programie radiowym, więc trudno nie nazwać tego publicznym wyrażaniem takich poglądów.

OKO.press poprosiło o komentarz w tej sprawie, ale powiedziano nam, że nic więcej nie usłyszymy ponad to, że sprawa została umorzona. Prokurator nie ma już nawet wglądu w akta, bo te zostały odesłane do Prokuratury Rejonowej w Koszalinie.

Związek Ukraińców w Warszawie złożył zażalenie na decyzję prokuratury i czeka na jego rozpatrzenie.

Tymczasem Program Trzeci Polskiego Radia zapowiedział ostatnio, że Wojciech Cejrowski wraca na antenę. Po kilku latach przerwy znowu będzie tam miał swoją autorską audycję.

Przestępstwa z nienawiści

Taka sytuacja to, niestety, standard w Polsce. Tzw. przestępstwa z nienawiści (w polskim prawie definiowane jako czyn zabroniony motywowany uprzedzeniami wobec konkretnych grup) to problem, który rośnie w Polsce lawinowo.

Szef MSW Mariusz Błaszczak skalę tych przestępstw określił „marginesem marginesów".

A w 2016 roku postępowań w sprawie przestępstw z nienawiści było rekordowo dużo – 1631. Prokuratura Krajowa umorzyła aż 76 proc. z nich.

Przeczytaj także:

W Polsce najczęściej spotykają one osoby o innym niż biały kolorze skóry lub o rysach, które sprawcom nie wydają się „polskie” (zdarzały się np. ataki na Polki i Polaków o ciemniejszej karnacji).

Ostatnio jednak w coraz większym stopniu zaczynają dotyczyć Ukraińców. Oto kilka przykładów, tylko z maja i czerwca 2017 roku:

  • Atak na ukraińską parę na warszawskim Mokotowie, 18 maja 2017

Fakty: Para Ukraińców została zwyzywana, pobita, a następnie spryskana gazem łzawiącym przez przechodzącego obok mężczyznę. Krzyczał, że „zrobi z nimi porządek”. Ukraińcy schronili się w pobliskiej restauracji, a na miejsce wezwano policję. Napastnik był pod wpływem alkoholu.

Co dalej: Mężczyzna został oskarżony o naruszenie nietykalności cielesnej i znieważenie obcokrajowców z powodu przynależności narodowej. Został objęty dozorem policyjnym przez prokuratora.

  • Atak na Ukraińców w Chwaszczynie, 1 czerwca 2017

Fakty: We wsi pod Trójmiastem Polacy zaatakowali dom zamieszkały przez 15 Ukraińców, którzy pracują u miejscowego przedsiębiorcy. Rzucali butelkami i kamieniami, bili, wyzywali, krzyczeli: „Spierd… na Ukrainę!”, „Polska dla Polaków!” Ukraińcy wezwali na pomoc Polaka, który ich zatrudnia. Gdy zaczął ich bronić, napastnicy pobili również jego (na zdjęciu – jedna z ofiar napadu).

Co dalej: Siedmiu mężczyznom w wieku od 23 do 38 lat postawiono zarzuty znieważenia i kierowania gróźb pozbawienia życia z powodu przynależności narodowej oraz pobicia Polaka i obywatela Ukrainy. Żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy.

  • Incydent podczas procesji w Przemyślu, 25 czerwca 2017

Fakty: Procesja grekokatolików i prawosławnych w Przemyślu została zatrzymana przez kilkadziesiąt osób, w tym pseudokibiców z transparentami „Banderowcy i ich zwolennicy precz z Polski” i nawiązującymi do rzezi wołyńskiej. Według świadków doszło do przemocy fizycznej. Interweniowała policja. Procesja upamiętniała Ukraińską Armię Galicyjską pod dowództwem Semena Petlury, która walczyła w latach 1919-1920 z Józefem Piłsudskim.

Co dalej: Policja zatrzymała 23 osoby. Dziewięć osób zostało oskarżonych o naruszenie prawa do publicznego wykonywania kultu religijnego, wobec reszty toczy się postępowanie. Grozi im do dwóch lat więzienia.

Politycy podsycają uprzedzenia

Sytuację pogarsza jeszcze postawa polskiej prawicy. Od dłuższego czasu nakręcają oni niechęć wobec Ukraińców. Mistrzem antyukraińskiej propagandy wśród polityków jest Paweł Kukiz, który zapytany o naszych sąsiadów ze Wschodu, niemal zawsze zaczyna przez wszystkie przypadki odmieniać Wołyń i Banderę. Ale „godnie” wtóruje mu także rząd. Tylko kilka dni temu minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski mówił o Ukrainie, że „z Banderą do Europy nie wejdzie”. To samo powiedział Jarosław Kaczyński w lutym 2017 roku.

;

Udostępnij:

Szymon Grela

Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.

Komentarze