Mija właśnie miesiąc od momentu, w którym Siły Zbrojne Ukrainy przeszły do ofensywy na froncie południowym oraz na pojedynczym odcinku frontu wschodniego w rejonie Bachmutu. Pierwsze natarcia Ukraińców w ramach tej operacji rozpoczęły się w niedzielę 4 czerwca.
Od momentu rozpoczęcia ofensywy Siły Zbrojne Ukrainy zdołały odbić łącznie około 160 kilometrów kwadratowych okupowanego terytorium – a zatem bardzo niewiele w porównaniu ze spektakularnymi osiągnięciami w ramach ubiegłorocznych ofensyw w obwodach charkowskim i chersońskim. Kontrofensywa w obwodzie chersońskim pozwoliła Ukrainie odzyskać 4800 kilometrów kwadratowych zagrabionego terytorium, operacja w obwodzie charkowskim przyniosła jeszcze większe zyski, a do tego przebiegała błyskawicznie.
Dlaczego więc tym razem wygląda to zupełnie inaczej? Oto nasze odpowiedzi na najważniejsze pytania.
Rejon Wuhłedaru. Pod położonym na pograniczu obwodów donieckiego i zaporoskiego Wuhłedarem Ukraińcy osiągnęli pewne postępy (liczone w setkach metrów) jedynie w pierwszych dniach ofensywy. Udało im się tam odepchnąć Rosjan na linię miejscowości Pawliwka – Wołodymyrywka.
Rejon Wełykiej Nowosiłki. Tam Ukraińcy uzyskali jak dotąd największe postępy – wyzwalając łącznie kilka wsi i odpychając linię frontu o około 3 kilometrów. Rosjanie bronią się obecnie w rejonie miejscowości Staromajorśkie położonej na południe od Wełykiej Nowosiłki
Rejon Orechowa. Na południe od miast Orechów i Hulajpołe miało już w ramach operacji ofensywnej miejsce kilka silnych ukraińskich natarć. Stamtąd wiedzie najbliższa droga do Tokmaku, a następnie Melitopola – w sensie geograficznym to najbardziej dogodny kierunek natarcia w celu rozcięcia rosyjskiego ugrupowania na południu Ukrainy na pół i tym samym zablokowania lądowego połączenia Rosji z Krymem.
Rejon lewego brzegu Zbiornika Kachowskiego. To zachodni kraniec linii frontu na Zaporożu opartej o brzeg Zbiornika Kachowskiego. Ukraińcy uzyskali tam pewne postępy nacierając w kierunku miejscowości Wasyliwka połączonej z Melitopolem utwardzoną drogą niezłej jakości. Wydaje się że ten kierunek natarcia ma w ramach całej ukraińskiej operacji ofensywnej znaczenie jedynie pomocnicze.
Rejon Bachmutu. Ukraińcy utrzymują jednocześnie stałą presję także na pojedynczym odcinku frontu wschodniego, czyli w rejonie Bachmutu. Od początku czerwca Ukraińcom udało się na powrót przenieść walki na obrzeża zdobytego już przez Rosjan miasta, a także znacząco odepchnąć Rosjan z jego flanek (zwłaszcza na południe od Bachmutu). Na północ od Bachmutu Ukraińcy nacierają z kolei w kierunku opanowanego przez Rosjan Sołedaru. Ogólnym zamiarem Sił Zbrojnych Ukrainy w rejonie Bachmutu wydaje się oskrzydlenie miasta i w ten sposób powolne zmuszenie Rosjan do odwrotu. Choć odzyskanie Bachmutu byłoby sukcesem militarnym o relatywnie niskiej realnej wartości (miasto jest zburzone i niełatwe do dalszej obrony), jego znaczenie symboliczne byłoby gigantyczne. Rosjanie pozbawieni zostaliby w ten sposób swego jedynego bojowego sukcesu osiągniętego od lipca 2022 roku. Już teraz konieczność oddawania przez Rosjan pojedynczych pozycji w rejonie Bachmutu ma bardzo negatywny wpływ na morale rosyjskich oddziałów walczących na froncie i zmusza propagandę Kremla do coraz większej ekwilibrystyki.
Rozpoczynając swą operację ofensywną, Ukraińcy nie mieli po swojej stronie elementu zaskoczenia. Rosjanie spodziewali się na froncie południowym ukraińskiego ataku od miesięcy. Mieli też rozeznanie co do potencjalnych celów, które Ukraińcy zamierzali osiągnąć, rozpoczynając ofensywę. Choć istniało kilka możliwych wariantów ukraińskiego uderzenia, każdy z nich sprowadzałby się ostatecznie do podobnego działania – marszu w kierunku wybrzeża Morza Azowskiego lub Czarnego w celu przecięcia lądowych dróg zaopatrzenia wiodących z terytorium Rosji przez Mariupol i Melitopol do okupowanych części obwodów chersońskiego i zaporoskiego i Krymu. Rosjanie przygotowali się więc – jak tylko mogli – do odparcia ukraińskiego ataku.
Jeszcze w ostatnich miesiącach 2022 roku na południu okupowanej części obwodu zaporoskiego Rosjanie zaczęli budować wielowarstwową linię obronną – z ciągnącymi się przez dziesiątki kilometrów okopami, fortyfikacjami, bunkrami i zaporami przeciwczołgowymi. Budowa jej tuż za frontowym pasem ziemi niczyjej była już niemożliwa za sprawą bardzo skutecznego ostrzału ukraińskiej artylerii, praktycznie uniemożliwiającego szeroko zakrojone prace inżynieryjne w pobliżu frontu. Dlatego też Rosjanie budowali linię obronną w głębi swego ugrupowania – do ok. 30 km na południe od linii frontu – oczywiście po to, by uniknąć ognia ukraińskiej artylerii i nieustannych ataków dronów.
Teren przed tą linią obronną stał się zaś nietypowo szerokim tzw. pasem przesłaniania, czyli strefą pierwszego kontaktu z nacierającymi ukraińskimi wojskami. Rosjanie zbudowali tam w miarę swych możliwości punktowe i odcinkowe umocnienia (siłą rzeczy nietworzące zwartej linii obronnej, lecz gęsto rozmieszczone i dostosowane do warunków pola walki), przede wszystkim jednak zaminowali ten teren wszelkimi typami min, z wykorzystaniem także tzw. minowania narzutowego – z użyciem artylerii i specjalnych pojazdów.
Zaznaczmy przy tym, że w zdecydowanej większości jest to teren płaski jak stół, pokryty polami uprawnymi o przemysłowych rozmiarach i pozbawiony wysokiej roślinności – a zatem wyjątkowo trudny, jeśli chodzi o możliwości skrytego czy choćby względnie bezpiecznego przemieszczania kolumn pojazdów.
Właśnie w tym pasie przesłaniania toczą się obecnie walki. Działania Ukraińców ogromnie opóźniają i komplikują gęste pola minowe, większość ich taktycznych sukcesów w pasie przesłaniania skutkuje szybkimi rosyjskimi kontratakami. W tej – wciąż wstępnej – fazie ofensywy dużą rolę odgrywają także artyleria i drony – które bardzo znacząco utrudniają osiąganie postępów przez Ukraińców.
Nie ma żadnych wiarygodnych danych o ukraińskich i rosyjskich stratach w ramach toczącej się operacji ofensywnej. Jest jednak jasne, że w warunkach walk o silnie ufortyfikowany i zaminowany teren straty strony atakującej mogą być znacznie wyższe niż strony broniącej się. Rosjanie doświadczali tego stale w swych działaniach ofensywnych w Donbasie.
Ukraińcy – w przeciwieństwie do Rosjan – nie przeprowadzają bezpośrednich frontalnych szturmów o na poły samobójczym charakterze. Starają się przy tym znacząco ograniczać własne straty.
Bardzo pomaga w tym wykorzystanie zasadniczo bezpieczniejszych dla załóg pojazdów zachodniej produkcji. O jakościowej zmianie, która nastąpiła w tym zakresie w ukraińskiej armii, świadczą paradoksalnie doniesienia o uznaniu przez Ukraińców wozów rozpoznawczych AMX-10 (często, choć myląco, nazywanych w mediach „lekkimi czołgami”) za zbyt niebezpieczne, by uczestniczyć w bezpośredniej walce. Bierze się to stąd, że po trafieniu jednego z tych pojazdów przez Rosjan, zginęła w nim cała załoga. Regułą staje się zatem to, że porażenie wozów zachodniej produkcji nie pociąga za sobą wysokich strat personelu. Z całą pewnością jednak w cięższych momentach ofensywy – a takie już następowały – Siły Zbrojne Ukrainy mogły tracić ponad 100 żołnierzy w ujęciu dobowym. Powolne – i mozolne – przełamywanie głębokiej rosyjskiej obrony wiąże się i będzie wiązało ze stratami w ludziach.
Brak przy tym doniesień, które mogłyby szczególnie niepokoić – na przykład takich, które dotyczyłyby przepełnionych szpitali na zapleczu frontu, lub braku wystarczających sił personelu medycznego. Oznacza to, że ukraińskie straty mieszczą się w zakresie zakładanym na etapie planowania działań ofensywnych.
Czasowo lub trwale wyłączonych z walki zostało już kilkanaście czołgów Leopard 2 i ponad 30 wozów bojowych Bradley – a zatem pojazdów, które należą do tych jakościowo najlepszych wśród dostarczanych Ukrainie przez państwa Zachodu. Zdjęcia uszkodzonych lub opuszczonych wozów z lubością kolportuje rosyjska propaganda. Nie dowiadujemy się od niej jednak już tego, że zdecydowana większość załóg tych utraconych pojazdów i przewożonych nimi żołnierzy cieszy się nadal życiem i zdrowiem. Tym bardziej nie dowiadujemy się tego, że spora część z tych wozów nie została trwale utracona – zostały opuszczone po napotkaniu pól minowych lub innych przeszkód, a następnie po jakimś czasie ewakuowane z pola walki.
Ukraińcy w dalszym ciągu nie zaangażowali na froncie zdecydowanej większości ciężkich pojazdów wojskowych dostarczonych przez Zachód po zwiększeniu skali pomocy dla walczącego kraju.
Oznacza to, że wciąż dysponują odwodami o wysokiej sile przełamującej – możliwymi do zaangażowania na dalszych etapach ofensywy.
Nadal ogromną rolę odgrywają armatohaubice samobieżne oraz HIMARS-y dostarczane przez kraje NATO. Ukraińcy wykorzystują je do konsekwentnego ostrzeliwania rosyjskich szlaków komunikacyjnych oraz obiektów stanowiących głębokie zaplecze linii frontu. Podobnie jak w wypadku ubiegłorocznej ofensywy w obwodzie chersońskim, tak i teraz prowadzi to do stopniowej degeneracji rosyjskiej logistyki – a w konsekwencji do znaczącego osłabienia rosyjskich sił walczących na froncie.
Dostarczenie przez Wielką Brytanie pocisków manewrujących Storm Shadow o zasięgu do 250 kilometrów znacząco zwiększyło możliwości Ukraińców w tym zakresie. Realne skutki ich wejścia do użytku w wojnie dopiero zaczynamy obserwować.
Rozpoczęcie operacji ofensywnej doprowadziło do ponownego przejęcia przez Ukraińców inicjatywy w działaniach wojennych. Obecnie to Siły Zbrojne Ukrainy narzucają armii Federacji Rosyjskiej kierunki działania i zmuszają ją do działań o charakterze niemal wyłącznie reaktywnym.
Ukraińscy sztabowcy mieli świadomość tego, że ofensywa na południu kraju będzie trudnym, kosztownym i długotrwałym zadaniem dla całych sił zbrojnych. Choć z wypowiedzi ukraińskich polityków i wojskowych można wnioskować, że ofensywa przebiega wolniej, niż zakładano w planach, etap mozolnych i długotrwałych walk w pasie przesłaniania z całą pewnością został w nich uwzględniony.
Największym problemem Sił Zbrojnych Ukrainy pozostaje obecnie to, że na żadnym z odcinków frontu południowego ukraińskim jednostkom nie udało się dotąd znacząco przybliżyć do rosyjskiej głównej linii obronnej.
Dopiero realizacja tego zadania może rozpocząć nowy etap ofensywy – czyli właściwe przełamywanie rosyjskiej obrony.
Ukraińskie odwody pozostają znaczne – i liczą do kilkunastu dobrze wyposażonych brygad zmechanizowanych i do 2 brygad pancernych. Daje to Siłom Zbrojnym Ukrainy możliwość kontynuowania obecnego etapu działań ofensywnych jeszcze przez wiele tygodni – z ogólną perspektywą obejmującą także wczesną jesień.
O mapie: Mapa jest aktualizowana w rytmie odpowiadającym publikacji kolejnych analiz z cyklu SYTUACJA NA FRONCIE – za każdym razem przedstawia zatem ten względnie* bieżący stan działań wojennych, nie zaś ten historyczny zgodny z datami publikacji poszczególnych odcinków. Dla wygody korzystania mapę zdecydowanie warto rozwinąć – służy do tego przycisk w jej lewym dolnym rogu.
Odwzorowany przebieg linii frontu ma charakter przybliżony.
* Musimy pamiętać, że część informacji trafia do nas z dobowym (lub i dłuższym) opóźnieniem. Część zaś wymaga weryfikacji. Aktualizując mapę, korzystamy wyłącznie z potwierdzonych danych, choć w analizach wspominamy i o tych nie w pełni jeszcze zweryfikowanych
Świat
Władimir Putin
Wołodymyr Zełenski
NATO
agresja Rosji na Ukrainę
Rosja
Sytuacja na froncie
Ukraina
wojna w Ukrainie
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Komentarze