Rosjanie rzeczywiście wycofują się z prawego brzegu Dniepru – ukraińska armia przejęła już kontrolę m.in. nad miasteczkiem Snihurywka i szeregiem mniejszych miejscowości. Niepokojące wiadomości docierają natomiast spod Wuhłedaru na południu obwodu donieckiego
Trwa odwrót Rosjan z prawobrzeżnej części obwodu chersońskiego – ogłoszony wczoraj (9 listopada) przez głównodowodzącego rosyjskimi wojskami w Ukrainie generała Siergieja Surowikina i ministra obrony Federacji Rosyjskiej Siergieja Szojgu – a nieoficjalnie prowadzony „na raty” już co najmniej od kilku dni. W ślad za wycofującymi się Rosjanami podążają Ukraińcy, którzy jeszcze w środę przejęli kontrolę nad miasteczkiem Snihurywka, a w czwartek wyzwolili łącznie około kilkunastu wsi na północ i północny wschód od Chersonia.
Siły Zbrojne Ukrainy nie dążą obecnie w obwodzie chersońskim do kontaktu bojowego z ewakuującymi się Rosjanami – co daje pole do spekulacji, że w sprawie rosyjskiego odwrotu na lewy brzeg Dniepru mógł zostać zawarty przez dowództwa obu armii jakiś rodzaj paktu. Jeśli nie mamy do czynienia z milczącym porozumieniem w tej sprawie, zawarcie jakiegoś rodzaju umowy dotyczącej rosyjskiej ewakuacji z Chersonia byłoby racjonalne dla obu stron.
Pozbawieni stałych przepraw przez Dniepr Rosjanie pod nagle wzmożoną ukraińską presją nie mieliby innego wyjścia niż podjąć desperacką obronę na swych nieźle umocnionych i przygotowanych do długotrwałych walk pozycjach, a także w samym Chersoniu. To z kolei oznaczałoby ogromne straty w ludziach i sprzęcie dla atakujących Ukraińców. Byłaby to zaś cena poniesiona za samo zniszczenie liczącego do 20 tysięcy ludzi rosyjskiego zgrupowania – a nie za odbicie Chersonia i likwidację rosyjskiego przyczółka za Dnieprem – bo na to zdecydowali się już sami Rosjanie.
Ukraińcy – w cichym porozumieniu z Rosjanami lub bez niego – wybrali najwyraźniej wariant o ograniczonych kosztach.
Wiele wskazuje na to, że rosyjscy żołnierze przedostaną się na lewy brzeg Dniepru względnie bez przeszkód, choć z pewnością sytuacja zmusi ich do pozostawienia pod Chersoniem części ciężkiego sprzętu. Ten zaś zasili zasoby Sił Zbrojnych Ukrainy. Na tempo odzyskiwania przez Ukraińców kontroli nad opuszczanymi przez Rosjan miejscowościami ma zaś też oczywiście wpływ konieczność rozminowywania dróg dojazdowych i dokonywania napraw niszczonej przez wycofujących się Rosjan infrastruktury drogowej i mostowej. To samo będzie też w znacznie większym stopniu dotyczyć samego Chersonia – dlatego ukraińskie władze podają bardzo ostrożne ramy czasowe spodziewanego wyzwolenia miasta, mówiąc o „końcu listopada”.
[Aktualizacja, 10 listopada, godzina 23: W rosyjskiej infosferze pojawiają się liczne doniesienia, jakoby ukraińska armia miała już osiągnąć przedmieścia Chersonia. Jednocześnie Ukraińcy mają prowadzić intensywne działania ofensywne w kierunku Berysławia - rosyjscy milblogerzy donoszą też o ostrzale promów służących do ewakuacji i rejonu tamy w Nowej Kachowce. Jeśli te informacje się potwierdzą, będzie to oznaczało, że Ukraińcy próbują odciąć na prawym brzegu Dniepru przynajmniej część rosyjskiego zgrupowania.]
O ile z obwodu chersońskiego płyną do nas – i najpewniej będą płynąć przez najbliższe dni głównie dobre wiadomości, o tyle spod Wuhłedaru na południu obwodu donieckiego docierają coraz bardziej alarmujące doniesienia. Na początku listopada po wielomiesięcznej przerwie Rosjanie wznowili tam aktywność ofensywną, stale zwiększając zaangażowane tam siły i kompletnie nie licząc się ze stratami, co skutkowało między innymi publikacją listu otwartego żalących się na bezduszność dowództwa żołnierzy 155 Brygady Piechoty Morskiej – o czym pisaliśmy już we wtorkowej (8 listopada) analizie z tego cyklu.
Na skutek wielokrotnie ponawianych przez Rosjan ataków Ukraińcy zostali zmuszeni do cofnięcia się do miejscowości Pawliwka graniczącej z Wuhłedarem. Przez kilka ostatnich dni trwały tam bardzo ciężkie walki. W ciągu ostatnich 48 godzin Rosjanie zaczęli jednak dodatkowo zasypywać Pawliwkę i znajdujące się w niej ukraińskie pozycje pociskami termobarycznymi z wyrzutni TOS-1A oraz bardzo silnym ogniem artyleryjskim. Dziś zaś w rosyjskiej infosferze krążą doniesienia, jakoby Pawliwka miała zostać w zdecydowanej większości zdobyta – głównym dowodem na to ma być jednak rosyjska flaga, która została zawieszona na jednym z budynków w południowej części miejscowości (co oznaczałoby, że większość zabudowy pozostaje pod kontrolą Ukraińców).
Jeśli sytuacja w Pawliwce się nie zmieni na korzyść Ukraińców, zagrożony może stać się sam Wuhłedar. A choć miejscowość to niewielka, jest to bardzo ważny punkt na mapie działań wojennych w Ukrainie. To punkt zwornikowy linii frontu – tam kończy się wschodni front tej wojny, przebiegający z północy od granicy z Rosją i rejonu Kupiańska na południe przez cały Donbas. I tam też zaczyna się front południowy – przebiegający ze wschodu na zachód, od Wuhłedaru przez obwód zaporoski aż po Dniepr.
Ewentualne przełamanie ukraińskiej obrony w tym właśnie rejonie mogłoby mieć bardzo niebezpieczne konsekwencje dla dalszego przebiegu wojny. Zdobycie Wuhłedaru otwierałoby Rosjanom drogę dalej na północ – na tyły ukraińskich linii w rejonie Marijnki pod Donieckiem i jeszcze dalej – aż w kierunku Pokrowska. Dlatego też będziemy bacznie przyglądać się przebiegowi działań wojennych w tym rejonie walk.
A oto jak dokładnie wyglądała sytuacja na frontach wojny w Ukrainie w trakcie jej 260. doby. Podsumowanie obejmuje stan sytuacji do czwartku 10 listopada do godziny 19:00.
O mapie: Mapa jest aktualizowana w rytmie odpowiadającym publikacji kolejnych analiz z cyklu SYTUACJA NA FRONCIE – za każdym razem przedstawia zatem ten względnie* bieżący stan działań wojennych, nie zaś ten historyczny zgodny z datami publikacji poszczególnych odcinków. Dla wygody korzystania mapę zdecydowanie warto rozwinąć – służy do tego przycisk w jej lewym dolnym rogu.
Odwzorowany przebieg linii frontu ma charakter mniej lub bardziej przybliżony – zwłaszcza w rejonach, gdzie biegnie ona wzdłuż krętych meandrów rzek Doniec i Ingulec.
*Musimy pamiętać, że część informacji trafia do nas z dobowym (lub i dłuższym) opóźnieniem, część zaś wymaga weryfikacji – aktualizując mapę korzystamy wyłącznie z potwierdzonych danych, choć w analizach wspominamy i o tych nie w pełni jeszcze zweryfikowanych.
Ukraińcy kontynuują – ale z ograniczoną w ostatnich dniach intensywnością - działania ofensywne w rejonie drogi R-66 Rubiżne-Kreminna-Swatowe na odcinku pomiędzy Kreminną a Swatowem. W tej części frontu rosyjskie linie zostały obsadzone przede wszystkim tysiącami nowozmobilizowanych rekrutów. Wykorzystywani są oni również do przeprowadzania dość chaotycznych lokalnych kontrataków – co skutkuje zarówno bardzo wysokimi rosyjskimi stratami, jak i tym, że w ręce Ukraińców trafiają spore grupy jeńców. Jednocześnie jednak rzucenie przez Rosjan na ten bardzo zagrożony odcinek frontu istnych „mas ludzkich” w postaci rezerwistów bardzo znacząco spowolniło dotychczasowe tempo ukraińskich postępów. Nadal nie można mówić o przerwaniu rosyjskiej linii obrony na pograniczu obwodów charkowskiego i ługańskiego – a tym bardziej o przełamaniu frontu.
Najbardziej zapalnym punktem linii frontu w Donbasie stał się obecnie jej sam południowy kraniec – czyli rejon Wuhłedaru. Od wznowienia aktywności ofensywnej pod Wuhłedarem, co miało miejsce na początku listopada, Rosjanie zdołali tam uzyskać kilkukilometrowe postępy. Obecnie wciąż trwają bardzo zażarte walki o Pawliwkę na południe od Wuhłedaru, jednak większość zabudowy tej miejscowości jest już w rosyjskich rękach. Rosjanie od kilku dni kierują pod Wuhłedar kolejne nowe jednostki – złożone w większości z nowozmobilizowanych rekrutów. Ich działania wspierane są przez wyrzutnie pocisków termobarycznych TOS-1A i znaczne siły artylerii.
Rosjanie nie ustają także w wysiłkach ofensywnych w rejonie Bachmutu – nie odnotowali tam jednak żadnych nowych postępów. Walki toczą się na wschodnich i południowych obrzeżach miasta.
Wciąż dochodzi do rosyjskich kontrataków na zachód od Łysyczańska, zwłaszcza pod Biłohorywką – Rosjanie usiłują tam odepchnąć Ukraińców jak najdalej od Łysyczańska, jednak wciąż bez większego skutku.
W prawobrzeżnej części obwodu chersońskiego Ukraińcy idą krok w krok za wycofującymi się Rosjanami. Tempo tego marszu jest niższe niż w trakcie najbardziej błyskotliwych ukraińskich ofensyw – jednak jeszcze w środę Ukraińcy przejęli kontrolę nad miasteczkiem Snihuriwka nad Ingulcem, zaś w czwartek wyzwolili między innymi Ołeksandriwkę, Bruskynskie, Borożeńskie, Stanisław, Kisieliwkę i co najmniej kilka innych niewymienionych z nazwy miejscowości.
Proces odzyskiwania kontroli nad prawobrzeżną częścią obwodu chersońskiego ma zdaniem ukraińskich władz trwać do końca miesiąca – naszym zdaniem bardziej prawdopodobne jest to, że zakończy się on w okolicy 20 listopada.
***
Stosunek w pełni udokumentowanych zdjęciowo i fotograficznie strat sprzętowych armii rosyjskiej i ukraińskiej wynosi obecnie 3,5:1. Rosjanie stracili dotąd 7717 egzemplarzy sprzętu, a Ukraińcy 2200 – wciąż trwa inwentaryzowanie strat poniesionych przez Rosjan w wyniku ukraińskich działań kontrofensywnych. Do wszelkich danych o stratach przeciwnika podawanych oficjalnie przez obie strony należy podchodzić z ostrożnością i sceptycyzmem.
Odzyskanie kontroli nad prawobrzeżną Chersońsczyzną da Ukrainie liczne korzyści – udaremnione zostaną jakiekolwiek szanse na wznowienie przez Rosjan ofensywy w kierunku Mikołajowa i Krzywego Rogu, odzyskana zostanie jedyna stolica obwodu, którą udało się opanować Rosjanom, w zasięgu HIMARS-ów natomiast znajdą się kolejne rosyjskie bazy i linie zaopatrzeniowe na lewym brzegu Dniepru. Zarazem jednak ciężar ewentualnych przyszłych działań ofensywnych SZU na południu Ukrainy przenosi się na Zaporoże – tylko stamtąd potencjalnie możliwa będzie kolejna operacja kontrofensywna w kierunku na przykład Melitopola czy Berdiańska. Problem w tym, że Rosjanie użyją sił zaangażowanych dotąd w obronę przyczółka na prawym brzegu Dniepru właśnie do wzmocnienia i tak już silnie ufortyfikowanej i obsadzonej linii obronnej przebiegającej przez Zaporoże. Bardzo niepokojące jest przy tym wznowienie przez nich już teraz działań ofensywnych w kierunku Wuhłedaru – stanowiącego wschodni kraniec południowej linii frontu.
***
Wszystkie dotychczasowe teksty z cyklu SYTUACJA NA FRONCIE, w których relacjonujemy przebieg działań wojennych w Ukrainie, znajdziesz TUTAJ.
Świat
Władimir Putin
Wołodymyr Zełenski
agresja Rosji na Ukrainę
Rosja
Sytuacja na froncie
Ukraina
wojna w Ukrainie
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Komentarze