0:000:00

0:00

W rosyjskich mediach wiele pisze się o dyskryminacji osób rosyjskojęzycznych w Ukrainie. To jeden z oficjalnych powodów „operacji wojskowej”, jak nazywa wojnę w Ukrainie Kreml.

Mało się mówi natomiast o prześladowaniu osób ukraińskojęzycznych, którym rosyjskojęzyczni zarzucają negatywne komentarze na temat rosyjskiego.

Wybitny ukraiński pisarz Wasyl Szklar kilka lat temu tak pisał o problemie języka ukraińskiego w książce pt. „Czarne słońce”:

„Jeśli mówisz w swoim języku, na przykład w Kijowie, Charkowie lub w Krzywym Rogu, to jesteś już nacjonalistą. Ukraina jest naprawdę wyjątkowym krajem, podobnego nie ma na świecie. Tutaj nacjonalistami nazywają ludzi tylko dlatego, że mówią własnym językiem. Gdy tylko ci straszni egoiści chcą, aby rozmawiać z nimi w ich języku, są nazywani nazistami, rasistami lub co najmniej faszystami. Tacy jesteśmy, my Ukraińcy”.

„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY” to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, zaskakują właśnie

Obcy język ukraiński

Pochodzę z zachodniej części Ukrainy. Jako dziecko nie zdawałam sobie sprawy, że w mojej ojczyźnie większość ludzi posługuje się językiem rosyjskim. Jako nastolatka pojechałam na obóz na Krym. Była z nami grupa Polaków. Jakiś czas przed wyjazdem zaczęli uczyć się ukraińskiego. Jakie było ich zaskoczenie, kiedy okazało się, że w Eupatorii i Jałcie nikt nie mówił w tym języku.

Polski znam z dzieciństwa. Usłyszałam, jak Polacy dyskutowali, że to bardzo przykre, że ukraiński język po prostu umiera. Było mi wstyd. Sama doświadczyłam, że coś jest nie tak, kiedy chciałam kupić sobie czekoladkę i sprzedawczyni mnie nie zrozumiała, bo mówiłam po ukraińsku. Na Krymie, w Ukrainie. Ponad 10 lat temu.

Później tłumaczyłam sobie kwestię językową tym, że rosyjskojęzyczni Ukraińcy po prostu urodzili się w miastach zrusyfikowanych. Nie mogę uważać się za gorszą czy lepszą, bo mówię po ukraińsku. Przecież mogłam urodzić się w Odessie.

Rusyfikacja Ukrainy trwa od XVII wieku. Przez stulecia władze rosyjskie zabraniały wydawania książek w języku ukraińskim, zamykały szkoły ukraińskie, w edukacji i cerkwi natomiast wprowadzano język rosyjski. Rosja systemowo spychała na margines język ukraiński w każdej sferze. Awans społeczny był możliwy, gdy człowiek posługiwał się językiem rosyjskim. Nawet wybitny ukraiński pisarz Taras Szewczenko napisał kilka utworów po rosyjsku, chcąc zdobyć większe uznanie.

Ukraińcy zaczęli szukać w swoim pochodzeniu „rosyjskości”, żeby zostać zaakceptowanym w społeczeństwie. Jeśli jej nie było, to ją nabywali, wypierając się rodziców, którzy mieszkali na wsi i podtrzymywali tradycje ukraińskie. Tragikomedia Mykoły Kulisza pt. „Myna Mazajło” dobrze pokazuje, jak główny bohater, wstydząc się swojego “małorosyjskiego”, czyli ukraińskiego nazwiska i pochodzenia, stara się go zmienić, co powoduje absurdalne sytuacje.

W Związku Radzieckim kontynuowano tradycję niszczenia ukraińskiej kultury i tożsamości. W 1937 roku w Sandarmoch w Karelii na północy Rosji w ciągu pięciu nocy rozstrzelano 1111 więźniów, wśród nich kilkuset ukraińskich pisarzy, działaczy kultury, polityków, księży. Oprócz przedstawicieli inteligencji Sowieci likwidowali też chłopów. Stracili życie, bo nie dało się z nich zrobić „radzieckiego człowieka”.

W tym samym czasie władze radzieckie powołały lojalnych naukowców, którzy mieli za zadanie zmienić język ukraiński, aby uczynić go bardziej podobnym do rosyjskiego. Słowa, których nie dało się zamienić, zostały zabronione. „Indeks słów zakazanych” miał ułatwić zacieranie różnic językowych i łatwiejsze przejście na rosyjski. Ukraińskie słowo „wymina”, czyli wymiana, zamieniono na nowe słowo „obmin”, czyli „obmien” po rosyjsku. Do każdego słowa w indeksie był komentarz, dlaczego go trzeba zmienić lub usunąć.

Nawet po odzyskaniu niepodległości Ukraina nie zdobyła niepodległości językowej. Moskwa stała się centrum wydarzeń kulturowych. Schemat nie zmienił się: chcesz osiągnąć sukces ーśpiewaj po rosyjsku, studiuj po rosyjsku itd. Propaganda rosyjska nadaje językowi rosyjskiemu rolę języka międzynarodowego, a tak naprawdę niszczy różnice pomiędzy Ukraińcami i Rosjanami, czy innymi narodami byłego ZSRR. Są też narracje, że język ukraiński nie istniał, że to „narieczije”, czyli gwara, chociaż „Enejida” Iwana Kotlarewskiego – pierwszy utwór, opublikowany we współczesnym języku ukraińskim, ukazał się wcześniej, niż urodził się Aleksander Puszkin. To tylko wierzchołek góry lodowej antyjęzykowej propagandy.

Język kształtuje myślenie

Na studiach omawialiśmy hipotezę Sapira-Whorfa, która mówi, że język, w jakim rozmawiamy, wpływa na sposób myślenia. Język, w którym wychowujemy się i myślimy od dzieciństwa, kształtuje nasz sposób postrzegania otaczającego nas świata. A ludzie, myślący w różnych językach, różnie postrzegają świat. Dlatego, myślę, Ukraińcy często się nie rozumieją.

Badałam też hasła w rosyjskiej i ukraińskiej Wikipedii: teksty w języku ukraińskim, dotyczące chociażby kwestii Krymu, wojny rosyjsko-ukraińskiej, rosyjskich kolaborantów, różnią się. Rosyjskojęzyczny czytelnik Wikipedii ma dużą szansę poznać inne (popierające politykę Rosji) poglądy. To przekłada się na chaos informacyjny i brak zaufania do prawdziwych komunikatów. Z powodu wojny sytuacja zmienia się, ale nadal trzeba pamiętać, że język jest nośnikiem treści.

W ostatnich latach część rosyjskojęzycznych Ukraińców zaczęła przechodzić na ukraiński. Dwa lata temu, podczas wyjazdu do Zakopanego, całą noc dyskutowałyśmy z koleżanką z Charkowa, która od dzieciństwa rozmawiała po rosyjsku, o języku ukraińskim w Ukrainie. Wtedy nie doszłyśmy do porozumienia, a rano udawałyśmy, że nie było tematu. Ostatnio, kiedy znów się spotykałyśmy, rozmowa była inna: Nastia przechodzi na ukraiński i tłumaczy mi swoją decyzję.

W tym tekście oddaję głos trzem dziewczynom z Charkowa: Nastii Czerniak, Marharycie Fedorenko i Daszy Gusiewej, które podzieliły się przemyśleniami o swoim języku.

Nastia jest studentką fotografii i już kilka lat mieszka w Polsce. Marharyta jest na piątym roku medycyny na Charkowskim Uniwersytecie Narodowym im. Wasyla Karazina. Niedawno dołączyła do medyków wojskowych i pomaga na froncie. Dasza jest absolwentką prawa Narodowego Uniwersytetu Prawa im. Jarosława Mądrego, obecnie z powodu wojny wyjechała z Charkowa do centralnej Ukrainy.

W OKO.press wcześniej pisaliśmy o tym, jak Rosja rusyfikowała Ukraińców.

Przeczytaj także:

Dzieciństwo po rosyjsku

Marharyta Fedorenko pochodzi z obwodu charkowskiego. W domu mama Marharyty rozmawiała z nią po ukraińsku, a ojciec po rosyjsku. Jako nastolatka dziewczyna zauważyła, że niektórzy jej znajomi i krewni przechodzili na rosyjski po przekroczeniu granicy Charkowa.

– Nie rozumiałam dlaczego, póki sama nie zamieszkałam w tym mieście – mówi Marharyta. – Przejście na język rosyjski nie było dobrowolne, było konieczne, aby uniknąć nieporozumień. Kiedy zaczęłam studia, na 120 studentów pierwszego roku tylko trzy lub cztery osoby mówiły po ukraińsku. Bałam się zadawać pytania na wykładach, żeby nie mówić w ojczystym języku. Kiedy zadawałam pytania w ukraińskim – zwracałam na siebie uwagę. Kiedyś chciałam wyjaśnić Amerykaninowi problem ukraińskiego i rosyjskiego w Charkowie, ale jak wytłumaczyć, że człowiek mówiący w języku ojczystym zwraca uwagę?

Nastia urodziła się w rodzinie rosyjskojęzycznej.

– Pierwsze słowa wymawiasz po rosyjsku, po rosyjsku rozmawiasz z rodzicami, na mieście, w szkole. Na lekcjach rozmawiasz po ukraińsku, oprócz lekcji rosyjskiego, która nie wiadomo po co była Ukraińcom. Mówią ci, że to twój ojczysty język. Dzwonek na przerwę – przechodzisz na rosyjski.

Nastia nie widziała problemu w tym, że Charków mówi po rosyjsku.

– W twojej głowie to jest normą, nie zastanawiasz się, dlaczego tak jest. Teraz rozumiem, dlaczego ludzie nie zadają sobie tego pytania: ponieważ to naprawdę bardzo udana rusyfikacja.

Dasza również wychowywała się w całkowicie rosyjskojęzycznym środowisku. Urodziła się w obwodzie żytomierskim, jednak kiedy miała 8 lat, przyjechała z rodziną na stałe do Charkowa.

– Ukraiński był tylko na lekcjach, moi przyjaciele rozmawiali po rosyjsku. Miałam kolegę, który z nami rozmawiał po rosyjsku, a w domu po ukraińsku, bo jego mama jest nauczycielką języka ukraińskiego i używała go w rodzinie – mówi Dasza. Nie zadawała sobie pytania, dlaczego rozmawia po rosyjsku.

– Myślę po rosyjsku. Mogę rozmawiać po ukraińsku, ale tłumaczę w głowie. Zdarza się, że jakiegoś słowa nie mogę przetłumaczyć, wtedy zaczynam się denerwować. Wydaje mi się, że to zależy od przyzwyczajenia.

Wojna w języku

Po ukończeniu szkoły Nastia nie używała języka ukraińskiego, bo studiowała w Polsce.

– Wcześniej nie myślałam, że to jakiś problem, kiedy mówię do kogoś po rosyjsku, a on mi odpowiada po ukraińsku i się rozumiemy. Myślałam, że to fajne. Kiedy opowiadałam o tym Polakom, byli w szoku. Nie mogą nas zrozumieć, bo wyrastali w państwie, gdzie jest jeden język – mówi Nastia.

Jej podejście do rosyjskiego zmieniło się z początkiem rosyjskiej inwazji.

– W pierwszych dniach wojny nie miałam czasu, żeby myśleć o języku. Bałam się o moją rodzinę, o miasto, o kraj. Wtedy jeszcze sądziłam, że Rosjanie po prostu nie wiedzą, co się dzieje – mówi Nastia.

Dziewczyna rozmawiała z Rosjanami w mediach społecznościowych: Vkontakte (rosyjski odpowiednik Facebooka) czy na TikToku. Chciała im powiedzieć prawdę, okazało się, że mają inną, swoją. Została zablokowana. Najbardziej przykre było, kiedy dowiedziała się, że jej dziadek, mieszkający w Rosji, też nie rozumie sytuacji w Ukrainie. Dla rodziny to był szok.

Nastii zajęło kilka miesięcy, aby zrozumieć, że chce przejść na ukraiński. Zawdzięcza tę decyzję mediom, liderom opinii oraz ukraińskim blogerom, którzy zachęcali do tego swoją postawą.

– Wkurzały mnie filmiki w internecie, których autorzy krzyczeli: rosyjskojęzyczni Ukraińcy są jak moskale, niech wsiadają do pociągu i jadą do Rosji. Nie mają prawa do pomocy humanitarnej. Kiedy słyszysz takie apele, ręce ci opadają i już nie chcesz przechodzić na ukraiński ー mówi Nastia. Na jej decyzję, aby mówić po ukraińsku, wpłynęły inne filmy: o tym, jak Rosja niszczyła ukraiński język, historię i tradycję.

Celebryci i blogerzy mówią po ukraińsku

Na Uniwersytecie im. Jarosława Mądrego studiowała młodzież z różnych regionów Ukrainy, dlatego Dasza na uczelni słyszała język ukraiński.

– W większości nie byli to miejscowi. Z miejscowych (z Charkowa - red.) nikt po ukraińsku nie rozmawia. Tylko jeśli trzeba było jakiś referat przeczytać, to wtedy tak. Nie wszyscy nauczyciele prowadzili wykłady po ukraińsku, chociaż powinni. Pytają studentów, w którym języku im wygodniej. Większość odpowiada, że po rosyjsku – Dasza tłumaczy realia na uczelni.

Według Daszy, celebryci i blogerzy przechodzą na ukraiński, bo nie chcą stracić followersów, biznesu i zarobków. Chcą pokazać, że są przeciwko wojnie i wspierają Ukrainę. Ich postawę Dasza odbiera pozytywnie, jednak uważa, że medialne informacje o masowym przechodzeniu na ukraiński są rozdmuchane.

– Jest mi obojętnie, w jakim języku komunikują się ludzie. Niech rozmawiają jak komu wygodnie. W centralnej Ukrainie, gdzie mieszkam teraz, wszyscy porozumiewają się po rosyjsku. Byłam zaskoczona, myślałam, że tylko w miastach niedaleko granicy z Rosją, takich jak Charków czy Sumy, mówi się w języku rosyjskim. W miasteczku, gdzie obecnie mieszkam, wszyscy posługują się czystym rosyjskim. Tylko sprzedawcy w sklepie rozmawiają po ukraińsku – tłumaczy Dasza.

Walka o ukraińskie wykłady

Do Marharyty świadomość, że znowu powinna mówić po ukraińsku, dotarła na początku marca. Czytała, że Rosjanie chcą zakazać języka ukraińskiego na tymczasowo okupowanych terenach.

– Nagle zrozumiałam, że to tak, jakby chcieli mi coś ważnego odebrać – mówi Marharyta.

Impulsem do zmiany języka stał się film „Zakazany” o Wasylu Stusie, ukraińskim poecie, dysydencie i więźniu politycznym. Ze swoim chłopakiem wcześniej rozmawiała tylko po rosyjsku. Film sprawił, że przeszła na ukraiński.

Nie wszyscy jej znajomi zareagowali pozytywnie. Z niektórymi dziewczyna przestała się komunikować.

W marcu na jednym z wykładów prowadzonym w języku rosyjskim, Marharyta poprosiła, żeby profesor wykładał po ukraińsku. Odmówił. Marharyta została oskarżona na uczelni o podżeganie do konfliktu językowego. Pozostali studenci zaczęli ją nękać. Ich zdaniem nie ma różnicy, w jakim języku są prowadzone wykłady.

28 marca 2022 roku nagrała wideo z apelem, aby zajęcia na jej uczelni były prowadzone po ukraińsku. Opowiedziała także o gniewnych komentarzach, jakie otrzymywała po swoim wystąpieniu. W efekcie wykładowca, który odmówił prowadzenia zajęć po ukraińsku, został zwolniony. Jednocześnie koledzy z roku zaczęli bojkotować Marharytę z powodu jej stanowiska.

– Jeden z najlepszych studentów na roku, Denys Iwaszczenko, napisał, że chce mi dać w twarz za moje ukraińskie stanowisko. A przecież nasze nazwiska: jego Iwaszczenko, moje Fedorenko – są ukraińskie. Jego pradziadek na pewno mówił po ukraińsku. Jak to możliwe, że człowiek nie zna historii swojej rodziny?

Marhartya uważa, że to, co dzieje się w Ukrainie, to nie jest konflikt językowy. To walka dwóch idei: ukraińskiej i moskiewskiej.

– Ukraińcy, broniący języka rosyjskiego, bez względu na to, kim są – nauczycielem czy sprzedawczynią, bronią idei, która zabiła ich przodków, która zniszczyła istotę ich kultury – mówi Marharyta.

Narzucony rosyjski rodowód

Nastia wspomina moment, kiedy uświadomiła sobie, że mówi w obcym języku: – Leżałam na łóżku i nagle, na moment, jakbym zanurzyła się w lodowatej wodzie: mówię całe życie po rosyjsku i nie zdaję sobie sprawy, że to nie jest mój ojczysty język… Co do cholery się dzieje? Dlaczego rozmawiam po rosyjsku, skoro jestem Ukrainką? Jestem udanym produktem rosyjskiej propagandy. Jestem ich małym zwycięstwem. Nie mogę na to pozwolić – mówi Nastia.

Według Nastii i Marharyty, wielu osobom rosyjskojęzycznym brakuje odwagi, aby zmierzyć się z prawdą.

– Mówienie po rosyjsku w Ukrainie to zwycięstwo „rusni” (Rosjan - red.). Dopiero kiedy to sobie uświadomimy, można coś zmienić w swoim życiu – mówi Nastia.

Marharyta jest podobnego zdania: – Rosyjskojęzyczni Ukraińcy żyją, jakby byli pod presją. To nie jest presja osób ukraińskojęzycznych, ale ich samych. Działają przeciwko sobie. Trudno im przyjąć do wiadomości fakt, że ich rosyjski rodowód jest efektem przemocy. Łatwiej powiedzieć sobie, co za różnica. To boli, gdy zdajesz sobie sprawę, że to, co uważasz za bliskie – tak naprawdę zostało ci narzucone.

Wymazać wspomnienia

Od niedawna Nastia zwalcza w sobie miłość do wszystkiego, co rosyjskie. To trudne: wielu Ukraińców ma sentyment, na przykład do rosyjskiej muzyki.

– W twoim życiu były chwile, które kochasz, ale one brzmiały po rosyjsku. Słuchałam rosyjskiej muzyki. Mam wiele związanych z nią wspomnień. A teraz, gdy gdzieś ją słyszę, blokuję te wspomnienia. Mózg nie umie sobie z tym poradzić: przecież jestem Ukrainką, a moje wspomnienia są związane z czymś rosyjskim. Muszę wymazać część siebie. Naprawdę zazdroszczę osobom ukraińskojęzycznym, że nie muszą tego doświadczać – mówi Nastia.

Dasza nie podziela takiego podejścia. Uważa, że nie można innym narzucać ani kultury, ani języka.

– Niech każdy sam decyduje, jakiej muzyki słuchać, czy jakie filmy oglądać. Tak samo z językiem: nie zmuszałabym nikogo do mówienia tylko po ukraińsku, bo sama nie chcę przechodzić na ukraiński. Jeśli to będzie potrzebne, na przykład w pracy, użyję ukraińskiego. W życiu łatwiej mi porozumiewać się po rosyjsku – mówi Dasza.

Język drugiej kategorii?

Rosyjski nigdy nie kojarzył się Nastii z Rosją. Dla niej był to po prostu język, w którym się komunikuje.

– Mieszkasz w Ukrainie, w twoim życiu są dwa języki: ten, którym mówisz i ten, w którym załatwiasz sprawy. Nie myślałam o tym, że rozmawiam po rosyjsku, nawet po 2014 roku, kiedy Rosjanie zajęli Krym i część wschodnich terytoriów.

Nastia oglądała rosyjskie kanały telewizyjne STS i TNT, bo były w ofercie telewizji kablowej. Później zaczęła oglądać ukraiński kanał Nowyj.

– Latami wbijano nam do głowy, że mamy wiele wspólnego: Ukraińcy i Rosjanie. Teraz, wraz z wojną, ten stereotyp upadł – mówi Nastia.

Dasza uważa, że w Ukrainie powinien być tylko jeden język urzędowy. Jej zdaniem trzeba także szanować inne języki:

– W Ukrainie żyje wiele mniejszości. Nie można zmuszać ludzi, którzy nie mówią po ukraińsku, aby używali tylko tego języka.

Według Marharyty wielu Ukraińców nie mówi po ukraińsku, ponieważ władze radzieckie zniechęciły do używania tego języka, kojarząc go z językiem chłopów, ludzi niewykształconych.

– Większość Ukraińców we wschodniej części kraju przeszło na rosyjski, by uzyskać lepszy status społeczny i nie być postrzeganym jako osoby drugiej kategorii. Dla rosyjskojęzycznych Ukraińców przejście na ukraiński oznacza społeczną degradację. Na zachodzie Ukrainy język ukraiński nie ma takich konotacji ー mówi Marharyta.

Ścieżka do ukraińskiego

Nastia stopniowo wprowadza do swojego życia język ukraiński. Bliscy podzielają jej pragnienie i próbują także mówić w tym języku. Z niektórymi przyjaciółmi dziewczyna umówiła się, że będą komunikować się tylko po ukraińsku. Jedna z koleżanek poprosiła jednak, aby rozmawiać z nią po rosyjsku.

– Zdarza mi się nieświadomie używać rosyjskich słów. Mój mózg nie wie, jak je tłumaczyć na ukraiński. Koleżanka, która zna oba języki, ale na co dzień mówi po rosyjsku, poprawia mnie i śmieje się z tych moich prób. W ten sposób chce mnie zniechęcić do ukraińskiego. Ale tak naprawdę nie rozumie mojej decyzji, po prostu chce utrzymać naszą relację – mówi Nastia.

Dziewczyna miała szczęście, że zaczynała swoją językową ścieżkę razem z koleżankami. Mówi, że ważne jest wsparcie osób ukraińskojęzycznych.

– Jeśli mieszkasz w Charkowie i nie masz sojuszników, trudno nagle zacząć mówić po ukraińsku – mówi Nastia.

Potwierdza to także Dasza:

– Gdyby moje otoczenie komunikowało się w języku ukraińskim, też przeszłabym na ten język. Nie mam nic przeciwko ukraińskiemu. Ale spośród moich znajomych na ukraiński przeszła tylko jedna osoba.

Propagandowe stereotypy o dzieleniu społeczeństwa

Po tym, jak Marharyta w nagranym filmiku zażądała prowadzenia zajęć na uczelni po ukraińsku, kilku lekarzy z Charkowa napisało do niej, że jest nazistką. Otrzymała pogróżki, że nie znajdzie pracy w mieście. Według rosyjskojęzycznych Ukraińców poruszanie kwestii językowej oznacza wzniecanie nienawiści. Zdaniem ukraińskiej dziennikarki Emmy Antoniuk jest to kolejna teza rosyjskiej propagandy: osoba, która w Ukrainie porusza temat języka rosyjskiego, już jest zdrajcą i dzieli społeczeństwo.

Marharyta po tym, jak przeszła na ukraiński, spotkała się z niezrozumieniem kolegów ze studiów. Im język rosyjski na wykładach nie przeszkadza. Grozili Marharycie pobiciem, jeśli będzie walczyć o język ukraiński na uczelni.

– Najbardziej bolesne i obraźliwe jest to, że moi koledzy z uczelni, z którymi przyjaźniłam się przez trzy lata, albo odmówili wsparcia, albo mnie zaatakowali – mówi Marharyta.

Na uniwersytecie dziewczyna czuła się zagrożona, jednak nie przestała walczyć o wykłady po ukraińsku. Mama poprosiła, aby zmieniła uczelnię.

– Nie chcę iść na inną uczelnię. Teoretycznie na wszystkich uczelniach powinien być używany ukraiński, ale w praktyce wykładowcy prowadzą zajęcia po rosyjsku. Nie ma jak sprawdzić, w jakim języku rzeczywiście prowadzone są wykłady i zajęcia – mówi Marharyta.

Za swoją postawę zapłaciła wysoką cenę. – Zostałam wygnańcem, tak jak mi obiecali. Nikt z roku ani z grupy nie rozmawia ze mną. Czasem odpowie mi kolega z zachodniej części Ukrainy, ale tak formalnie. Tyle że nie dostaję już bezpośrednich gróźb.

Straż językowa

W innych uczelniach w Ukrainie występuje podobny problem, zajęcia prowadzone są głównie po rosyjsku. Aby to zmienić, Marharyta dołączyła do Mownoji Warty, czyli Straży Językowej - serwisu, który walczy z naruszeniami ustawy językowej, jak np. obowiązek prowadzenia stron internetowych instytucji w języku rosyjskim. Pisze polityczne posty u siebie na Instagramie. Została językową aktywistką.

– Jeśli będziemy w Charkowie walczyć o język ukraiński na uczelniach i w urzędach, to nowe pokolenia przybywające do miasta z małych miejscowości nie przejdą na rosyjski. Będą mówić po ukraińsku, bo poznają swoją historię – mówi Marharyta.

Osobom rosyjskojęzycznym, zwłaszcza starszym, trudniej jest przejść na ukraiński: oni nigdy nie rozmawiali w tym języku. Brakuje słów, trudno formułować zdania. Nastia i Dasza zauważają to na przykładzie swoich rodzin.

– Kiedy próbujesz rozmawiać po ukraińsku, najpierw czujesz, że jesteś nieszczera. Masz niby nostalgię do rosyjskojęzycznej siebie – mówi Nastia.

Dziewczyna czuje dyskomfort, kiedy rozmawia po ukraińsku, bo to wymaga wysiłku. A w życiu zdarzają się sytuacje, kiedy nie ma czasu na myślenie, wybór języka, szukanie słów.

– Czuję napięcie, kiedy mam rozmawiać po ukraińsku. Po rosyjsku nie mam tego problemu. Po prostu mówię. Poniekąd po polsku łatwiej mi mówić, bo wiem, że to obcy język – mówi Nastia.

Język rodzimy czy język agresora?

Na razie za wcześnie na przewidywanie, jaka będzie przyszłość zmiany językowej w Ukrainie. Dzisiaj jest jasne, że dla części społeczeństwa Ukrainy rosyjski to język agresora. Dla innych kwestia językowa jest obojętna. Nadal posługują się rosyjskim jak Dasza.

Według badań Gradus Research po 24 lutego 2022 roku na język ukraiński przeszło 14 proc. Ukraińców. 42 proc. Ukraińców zaczęło mówić częściej po ukraińsku. Badanie zostało przeprowadzone w dniach 18-19 października 2022 roku na zlecenie ukraińskiego portalu Suspilne przy wsparciu BBC Media Action.

Udostępnij:

Krystyna Garbicz

Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.

Przeczytaj także:

Komentarze