Według badaczy ze Światowej Organizacji Meteorologicznej jest 98 proc. szans nie tylko na to, że jeden rok z tych pięciu będzie rekordowy, ale że taka będzie cała pięciolatka. Problem skomplikuje jeszcze stary znajomy, El Niño
W miniony weekend w indyjskim stanie Uttar Pradesz temperatura osiągnęła 45°C, praktycznie paraliżując życie ponad 200-milionowej prowincji. Kryzys pogłębił się, kiedy z powodu ekstremalnie wysokiej temperatury w niektórych dzielnicach Lucknow zabrakło energii elektrycznej
Agencja Associated Press opisała codzienne trudy mieszkańców 5-milionowej stolicy stanu. „Przerwy w dostawie prądu oznaczają brak klimatyzacji, wentylatorów, a nawet wody. Upał sprawił, że nasze życie stało się nie do zniesienia, a brak prądu tylko pogłębił naszą nędzę” – powiedział AP Ramesh Gupta, jeden z setek tysięcy mieszkańców miasta cierpiących z powodu fali gorąca. Jego żona spędziła weekend w samochodzie z włączoną klimatyzacją – tylko tak można było sprawić, że ich 9-miesięczne dziecko przestało płakać.
Ekstremalne zjawiska pogodowe – obok upałów to także susze, ale również katastrofalne powodzie, jak ta, która właśnie zdewastowała włoski region Emilia-Romania – nasilają się na skutek globalnego ocieplenia.
Niestety, w najbliższych pięciu latach może być ich jeszcze więcej, ponieważ
na spowodowany przez człowieka wzrost średniej temperatury Ziemi nałoży się naturalne „turbodoładowanie” czyli El Niño.
Tak należałoby streścić najnowszy raport Światowej Organizacji Meteorologicznej (WMO), opublikowany kilka dni przed rozpoczętym w tym tygodniu kongresem. „Napędzany przez gazy cieplarniane i naturalnie występujące zjawisko El Niño, wzrost globalnej temperatury prawdopodobnie osiągnie rekordowy poziom w ciągu najbliższych pięciu lat” – czytamy w raporcie.
„Istnieje 66-procentowe prawdopodobieństwo, że średnia roczna globalna temperatura przy powierzchni w latach 2023-2027 będzie o ponad 1,5°C wyższa od poziomu sprzed epoki przemysłowej przez co najmniej rok. Istnieje [także] 98-procentowe prawdopodobieństwo, że co najmniej jeden rok z najbliższych pięciu lat, a także cały pięcioletni okres będzie najcieplejszy w historii [pomiarów]” – napisali naukowcy z WMO.
Raport stwierdza także, że średnia roczna globalna temperatura przy powierzchni dla każdego roku w okresie 2023-2027 będzie od 1,1°C do 1,8°C wyższa niż średnia z lat 1850-1900. Ponadto „oczekuje się, że w nadchodzących miesiącach nastąpi ocieplenie El Niño, które połączy się z wywołanymi przez człowieka zmianami klimatycznymi, a te podniosą wzrost globalnej temperatury do nieznanych dotychczas poziomów” – powiedział sekretarz generalny WMO prof. Petteri Taalas.
„Będzie to miało daleko idące konsekwencje dla zdrowia, bezpieczeństwa żywnościowego, gospodarki wodnej i środowiska. Musimy być przygotowani” – dodał prof. Taalas.
El Niño, który najprawdopodobniej – choć nie jest to jeszcze absolutnie pewnie – wzmocni globalne ocieplenie, to cyklicznie występujące zjawisko na tropikalnych szerokościach geograficznych Pacyfiku – tłumaczy OKO.Press Piotr Florek, polski klimatolog pracujący z brytyjskim MetOffice (czyli odpowiedniku naszego IMGW). MetOffice to także główne centrum badawcze stojące za raportem WMO.
„W normalnym stanie interakcji oceanu i atmosfery wiejące ze wschodu wiatry utrzymują najcieplejszą wodę na zachodnim Pacyfiku. Na wschodzie, u wybrzeży Ameryki Południowej, jest ona chłodniejsza” – mówi Florek.
„El Niño zmienia ten stan rzeczy: wschodni Pacyfik zaczyna się ogrzewać, a wiatry wiejące z zachodu zaburzają normalną cyrkulację atmosferyczną, zmieniając rozkład zachmurzenia i opadów. Z punktu widzenia globalnego klimatu El Niño powoduje skokowy, trwający około pół roku wzrost średniej temperatury planety, spowodowany tą rozlewającą się na wschodnim Pacyfiku »plamą« bardzo ciepłej wody. Lokalnie najważniejszymi efektami El Niño jest przesunięcie się stref opadów, skutkujące na przykład ekstremalnymi pożarami w Australii i Indonezji” – dodaje klimatolog.
Ostatnio globalne ocieplenie zostało podbite przez El Niño w roku 2016, który do dziś pozostaje najcieplejszym w historii pomiarów.
W roku 2017 zaczęło rozwijać się zjawisko odwrotne, czyli La Niña. Jej wpływ okazał się jednak minimalny – rok 2017 był tylko o 0,1°C chłodniejszy od poprzednika, co dowodzi drastycznych skutków ocieplenia klimatu spowodowanych przez człowieka – ani wahania w aktywności Słońca, ani chłodna cyrkulacja La Niñy nie są w stanie zniwelować efektu miliardów ton gazów cieplarnianych wprowadzanych co roku do atmosfery.
Czy to oznacza, że za chwilę ludzkość nieodwracalnie przekroczy jeden z progów globalnego ocieplenia wpisany w Porozumienie Paryskie? Nie do końca, tłumaczy dr Kasia Tokarska, zajmująca się danymi klimatycznymi i modelowaniem skutków zmiany klimatu w Climate Change AI, organizacji wykorzystującej sztuczną inteligencję do badań klimatycznych.
„Cel Porozumienia Paryskiego dotyczy długoterminowych poziomów temperatury. Dlatego jeśli w danym roku przekroczy się 1,5°C – na przykład z powodu El Niño – nie musi to oznaczać przekroczenia celu porozumienia. Naturalna zmienność klimatu, taka jak właśnie El Niño, nie powinna decydować o przekroczeniu – bądź nie – progu ocieplenia o 1,5°C, ponieważ chodzi o antropogeniczną zmianę klimatu. W rzeczywistości będziemy mogli to stwierdzić dopiero za jakiś czas, gdy upewnimy się, że długoterminowa tendencja się utrzymuje” – mówi Tokarska.
Klimatolodzy uważają, że przy obecnej trajektorii wzrostu emisji – z uwzględnieniem planów ich redukcji – ludzkość znajduje się na ścieżce do ocieplenia o ok. 2,6°C-2,7°C do roku 2100, przy czym górny zakres niepewności wynosi 3,7°C.
Każda dziesiąta część stopnia powyżej 1,5°C to wzrost ryzyka ekstremalnych zjawisk pogodowych – których liczba stale rośnie – oraz przekroczenia tzw. punktów krytycznych klimatu, czyli degradacji lub zaniku stałych elementów środowiska geograficznego i naturalnego, mówi dr Aleksandra Kardaś, redaktorka naczelna portalu „Nauka o klimacie” i współautorka (razem z prof. Szymonem Malinowskim i dr Marcinem Popkiewiczem) książki o tym samym tytule.
„Prawdopodobnie jest już przesądzone, że na przykład część Antarktydy Zachodniej spłynie do oceanu.
Im bardziej wzrost temperatury przekroczy próg 1,5°C, tym więcej tych zjawisk będzie się uruchamiać” – mówi dr Kardaś.
Zgodnie z Porozumieniem Paryskim rządy krajów-sygnatariuszy zobowiązały się utrzymać wzrost średniej globalnej temperatury na poziomie „dużo poniżej 2°C względem poziomu z czasów przedprzemysłowych” i starać się, by było to “nie więcej niż 1,5°C”.
„Ocieplenie rzędu 2°C było progiem przyjmowanym w negocjacjach klimatycznych jako zakres zmienności klimatu, z którą ludzkość powinna sobie jakoś poradzić. Natomiast próg 1,5°C został wprowadzony po naleganiach krajów wyspiarskich i nisko położonych, ponieważ już przy tej temperaturze wzrost poziomu mórz i oceanów sprawi, że duża część ich powierzchni po prostu zniknie pod wodą” – mówi dr Kardaś.
„Różnica 0,5°C między jednym a drugim progiem ocieplenia jest duża” – dodaje.
„Powyżej 1,5°C szybko rośnie prawdopodobieństwo zaniku raf koralowych, częstotliwości zaniku lodu arktycznego latem, susz i gwałtownych ulew.”
Raport WMO wskazuje, że liczba ekstremalnych zjawisk pogodowych i wartość strat nimi powodowanych sukcesywnie rośnie. W latach 2010-2019 sięgnęły blisko 1,5 bln dolarów – prawie 48 proc. więcej niż w poprzedniej dekadzie i ośmiokrotnie więcej niż w latach 1970-1979.
Na szczęście postęp w meteorologii i systemach wczesnego ostrzegania przed kataklizmami stopniowo zmniejsza liczbę ofiar śmiertelnych – do ok. 185 tys. w latach 2010-2019 z blisko 330 tys. w latach 2000-2009.
W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc
W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc
Komentarze