0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.plFot. Jakub Orzechows...

Na najbliższym posiedzeniu Sejmu, parlamentarzyści zajmą się zmianami w kodeksie pracy. Wśród nich znajdzie się zapowiadana od miesięcy reforma urlopów opiekuńczych. Najważniejsza zmiana dotyczy urlopu rodzicielskiego. Projekt zakłada jego wydłużenie z 32 do 41 tygodni w przypadku jednego dziecka. Gdy poród jest mnogi, rodzice będą mogli skorzystać z 43 zamiast 34 tygodni.

Dodatkowe 9 tygodni na opiekę nad dzieckiem będzie przysługiwać tylko ojcu.

Przypomnijmy, że urlop rodzicielski może być wykorzystany do 8 roku życia dziecka. Nie koliduje też z niepełnym wymiarem pracy. Świadczenie przysługujące rodzicom podczas urlopu rodzicielskiego wyniesie 70 proc. wynagrodzenia, tyle samo, co podczas urlopu macierzyńskiego.

Nowością będzie też możliwość uzyskania wyższego zasiłku macierzyńskiego i rodzicielskiego, jeżeli złoży się tzw. wydłużony wniosek o obydwa urlopy, bez przerw. Wówczas odpłatność zasiłku i świadczenia urlopowego dla matek wzrośnie do 81,5 proc. Takiej możliwości nie będą mieli jednak ojcowie. Posłanki Lewicy apelują, by nie dyskryminować finansowo mężczyzn, którzy chcą zajmować się opieką na dzieckiem.

Zmiany dotyczą też urlopów ojcowskich, czyli 14 dni wolnych, płatnych 100 proc. wynagrodzenia. Do tej pory mężczyźni mogli wykorzystać czas na opiekę nad dzieckiem w ciągu pierwszych 24 miesięcy jego życia. Jeśli zmiany wejdą w życie, ten czas skróci się do 12 miesięcy. Jak tłumaczyła minister rodziny Marlena Maląg w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej, chodzi o to, by między ojcem i dzieckiem od początku wywiązała się silna więź.

Unijna dyrektywa o równowadze w życiu rodzinnym i zawodowym

Reforma, którą proponuje PiS nie jest zawieszona w próżni. Państwa UE były zobowiązane do wdrożenia tzw. dyrektywy work-life balance do 2 sierpnia 2022 roku. Chodziło przede wszystkim właśnie o wydłużenie urlopu rodzicielskiego do czterech miesięcy, przy czym dwa miesiące miały nie podlegać przeniesieniu pomiędzy rodzicami. Cały mechanizm działa na zasadzie "use it or loose it" (skorzystaj albo strać).

Przeczytaj także:

Komisja Europejska za cel stawia podniesienie roli mężczyzn w sprawowaniu obowiązków opiekuńczych, a także ułatwienie kobietom powrotu na rynek pracy. Podobne mechanizmy już wcześniej sprawdziły się w niektórych państwach UE. W Niemczech, w ciągu pierwszych siedmiu lat obowiązywania nieprzenoszonych urlopów rodzicielskich, odsetek dni, z których skorzystali mężczyźni, wzrósł z 3 do 35 proc.

Mechanizm ma nie tylko walor równościowy, ale też demograficzny. Najnowsze badania pokazują, że poza kwestiami materialnymi, w podejmowaniu decyzji prokreacyjnych dla kobiet najważniejsza jest możliwość łączenia macierzyństwa z karierą zawodową, a także realne wsparcie partnera przy wychowaniu dziecka.

Socjolożka z Uniwersytetu w Sztokholmie Livia Olah, na podstawie badań w Szwecji i na Węgrzech, wywnioskowała, że kobiety w dużej mierze uzależniają decyzję o drugim dziecku od postawy ich partnerów po narodzinach pierwszego. Urlop opiekuńczy przeznaczony ojcom uczy ich zachowań, które przenoszą się na cały okres wychowania dziecka. To ma ogromne znaczenie dla wytworzenia bardziej partnerskiego podziału ról w rodzinie.

PiS z poślizgiem przyjmuje nowoczesne prawo

PiS był fundamentalnie przeciwny unijnej dyrektywie na etapie prac w Parlamencie Europejskim. Europosłowie prawicy podnosili, że reforma odbiera rodzinom możliwość samodzielnego decydowania o dzieleniu się obowiązkami. W skrócie, przymusza mężczyzn, a kobietom odbiera tygodnie, które mogłyby spędzić w domu z dzieckiem. PiS odwoływał się też do stereotypowych ról płciowych.

Rząd nad wdrożeniem dyrektywy pracował prawie rok, od lutego 2022. Finalnie minister pracy Marlena Maląg stwierdziła, że cele rządu pokrywają się z unijną strategią. "Nowe przepisy ułatwiają łączenie pracy z życiem zawodowym. To ważne, aby rozwój rodziców nie musiał odbywać się kosztem czasu spędzanego z dziećmi" - tłumaczyła.

Urlopy ojcowskie cieszą się coraz większym powodzeniem

Jakie szanse ma reforma w Polsce? Z danych udostępnionych przez ministerstwo rodziny i polityki społecznej wynika, że z roku na rok rośnie odsetek mężczyzn, którzy korzystają z urlopów ojcowskich. W 2022 roku było to 182,5 tys. pracowników na 315 tys. urodzonych w tym czasie dzieci. Jeszcze dwa lata temu odsetek ojców korzystających z zasiłków wynosił 53 proc., w zeszłym roku już 58 proc. Taki wynik można traktować jako zmianę kulturową w myśleniu o opiece nad dziećmi.

Jednak urlopy rodzicielskie, które już dziś można było przekazać drugiemu rodzicowi, nie cieszą się tak dużym powodzeniem. Odsetek ojców korzystających z uprawnień od lat utrzymuje się na poziomie 1 proc. Dlaczego?

Pierwszą barierą wymienianą przez ekspertów są pieniądze.

Podczas gdy urlop ojcowski jest w 100 proc. odpłatny, urlop rodzicielski pokrywa 70 proc. wysokości wynagrodzenia.

Wiele gospodarstw domowych nie może pozwolić sobie na taki ubytek w dochodach, bo w Polsce to wciąż mężczyzna zarabia więcej. Innymi słowy, wciąż bardziej opłacalne jest dla rodziny, by to kobieta skorzystała ze świadczenia.

Kara za macierzyństwo

W Polsce luka płacowa wynosi 8,5 proc. Różnice w zasobności portfela pomiędzy kobietami i mężczyznami wynikają z:

  • wyższego udziału pracowniczek w sektorach źle opłacanych (usługi, w tym usługi publiczne);
  • gorszego dostępu do stanowisk kierowniczych;
  • braku transparentności wynagrodzeń,
  • a także większego udziału kobiet w obowiązkach rodzinnych, w tym opiekuńczych.

W 2020 roku wskaźnik aktywności zawodowej kobiet w Polsce wynosił 67,9 proc. To o prawie 7 proc. wyższy wynik niż w 2015 roku. Wciąż plasujemy się jednak poniżej unijnej średniej.

Z nowych rozwiązań prawdopodobnie w pierwszej kolejności skorzystają rodziny zamożne lub takie, w których różnice w dochodach pomiędzy partnerami nie są znaczące.

Do pokonania jest też inna bariera. Chodzi o uwarunkowania kulturowe, czyli społeczną percepcję matek i ojców. Stereotypy wciąż działają na niekorzyść tych pierwszych. Matki są piastunkami, ojcowie to żywiciele.

Jak tłumaczyła w OKO.press Dorota Szelewa, takie przekonania bezpośrednio przekładają się na dyskryminację kobiet na rynku pracy.

"Pracodawcy obawiają się, że kobieta wykorzysta całą dostępną rodzinie przerwę w zatrudnieniu (urlopy, zwolnienia na opiekę nad dzieckiem itd.) i to powoduje dodatkową dyskryminację. Po prostu faworyzowani są mężczyźni, jako pracownicy, którzy nie korzystają uprawnień.

Społeczne oczekiwania są podobne: wraz z powiększeniem rodziny ojcowie mają pracować więcej. Dane Eurostatu pokazują, że mężczyźni, którzy zostają ojcami mają wyższy poziom zatrudnienia niż ci bezdzietni i odsetek pracujących rośnie wraz z kolejnymi dziećmi. Odwrotnie jest w przypadku kobiet. To klasyczny przykład kary za macierzyństwo i premii za ojcostwo" - mówiła Szelewa.

Entuzjaści pomysłu podkreślają, że mimo wszelkich barier, wizja utraty świadczenia zachęca mężczyzn do sięgania po urlopy rodzicielskie.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze