0:000:00

0:00

"Po nowelizacji ustawy o IPN, wbrew często powtarzanym w mediach informacjom i zapewnieniom polityków PiS, nie będzie karalne posłużenie się określeniem »polski obóz śmierci« (lub analogicznym), ponieważ nie jest ono równoznaczne z przypisaniem Polakom sprawstwa konkretnej zbrodni" - ocenia dla OKO.press dr Mikołaj Małecki z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, uczeń prof. Andrzeja Zolla, autor bloga "Dogmaty Karnisty".

Chodzi o nowy przepis - art. 55a - w ustawie o Instytucie Pamięci Narodowej przyjęty przez Sejm. Ustawą teraz zajmie się Senat.

Przeczytaj także:

Dr Małecki zauważa również, że przewidziane w nowym przepisie ukaranie cudzoziemca będzie bardzo trudne ze względu na ocenę jego wiedzy o bezprawności czynu. Mówi o tym art. 30 k.k.: "nie popełnia przestępstwa, kto dopuszcza się czynu zabronionego w usprawiedliwionej nieświadomości jego bezprawności; jeżeli błąd sprawcy jest nieusprawiedliwiony, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary".

Świadomość tego, że się kłamie, nie jest równoznaczna ze świadomością tego, że gdzieś na świecie to kłamstwo jest penalizowane - ostrzega dr Małecki.

Nowelizacja ustawy o IPN przyjęta 26 stycznia 2018 roku przewiduje „wprowadzenie nowego typu przestępstwa polegającego na przypisywaniu Polakom lub Państwu Polskiemu odpowiedzialności za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie”. Takie nowe przestępstwo wprowadza art. 55a.1, zgodnie z którym ścigane będzie przypisywanie publicznie i wbrew faktom Narodowi lub Państwu Polskiemu współsprawstwa zbrodni nazistowskich lub innych zbrodni przeciwko ludzkości.

„Kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie określone w art. 6 Karty Międzynarodowego Trybunału Wojskowego załączonej do Porozumienia międzynarodowego w przedmiocie ścigania i karania głównych przestępców wojennych Osi Europejskiej, podpisanego w Londynie dnia 8 sierpnia 1945 r. (Dz. U. z 1947 r. poz. 367) lub za inne przestępstwa stanowiące zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości lub zbrodnie wojenne lub w inny sposób rażąco pomniejsza odpowiedzialność rzeczywistych sprawców tych zbrodni, podlega karze grzywny lub karze pozbawienia wolności do lat 3. Wyrok jest podawany do publicznej wiadomości. Przepis ten stosuje się do obywateli polskich i do cudzoziemców."

"By doszło do tego przestępstwa musi więc paść wyraźna teza lub stwierdzenie wskazujące na fakt sprawstwa danej zbrodni" - zauważa Małecki. Zdaniem prawnika, samo użycie przymiotnika "polski" w zestawieniu z nazwą obiektu (obozu koncentracyjnego, obozu Zagłady) nie spełnia tego wymogu.

Określenie "polski obóz zagłady" świadczy o sporym braku wyczucia i ignorancji osoby, która go używa, ale to za mało, by wyczerpać znamiona nowego przestępstwa.

Jeśli mówimy np. o "niemieckiej autostradzie", to niekoniecznie mamy na myśli jej inwestora i wykonawcę. "Określenie to w danym kontekście wskazuje na lokalizację obiektu" - podkreśla prawnik.

Dlatego politycy, którzy chwalą się, że nowe regulacje umożliwią ściganie autorów takich sformułowań, powinni powściągnąć swój entuzjazm. Nie ma do tego podstaw - twierdzi Małecki.

Poprzednie próby też nieudane

W Polsce od lat dyskutuje się o możliwości włączenia ścieżki prawno-karnej do walki ze sformułowaniami "polskie obozy koncentracyjne" lub "polskie obozy zagłady". Sformułowania te mogą bowiem mylnie sugerować odpowiedzialność polskiego państwa czy narodu za tworzenie i zarządzanie obozami koncentracyjnymi i obozami zagłady, które niemieccy naziści zorganizowali na terytoriach polskich, okupowanych w czasie II wojny światowej przez Trzecią Rzeszę.

Służby dyplomatyczne (zarówno za PO-PSL, jak i za PiS) reagowały i reagują na pojawienie się takich sformułowań w przestrzeni publicznej za granicą. MSZ pod rządami PiS poświęcił temu wyzwaniu specjalną uwagę. Na stronie MSZ w zakładce "Niemieckie obozy koncentracyjne" można przeczytać o wysiłkach MSZ i ambasad w tym zakresie.

Politykom to jednak nie wystarczało. Wielokrotnie próbowano wprowadzić do polskiego porządku prawnego przepisy, które wprowadzają odpowiedzialność karną za pomawianie państwa polskiego czy narodu polskiego - często podając przykład sformułowania "polskie obozy" jako przykład takiego narażania dobrego imienia Polski i Polaków na szwank.

Za czasów pierwszych rządów PiS, ustawa lustracyjna z 2006 roku wprowadziła do Kodeksu Karnego nowy przepis pomówienia (art. 132a). Przewidywał, że „kto publicznie pomawia Naród Polski o udział, organizowanie lub odpowiedzialność za zbrodnie komunistyczne lub nazistowskie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”. Odpowiedzialności za akt pomówienia mieli podlegać zarówno obywatele polscy, jak i cudzoziemcy. Jednak w 2008 roku działający niezależnie Trybunał Konstytucyjny uznał przepisy ustawy lustracyjnej z 2006 roku za niezgodne z Konstytucją.

W 2013 roku do Sejmu VIII kadencji wpłynął poselski projekt nowelizacji ustawy o IPN, który zakazywał samego posługiwania się określeniem "polski obóz zagłady" lub analogicznym. Projekt przewidywał w art. 55b, że "kto publicznie używa sformułowania »polskie obozy śmierci«, »polskie obozy zagłady«, »polskie obozy koncentracyjne«, lub innych, które stosują przymiotnik »polskie« wobec nazistowskich obozów koncentracyjnych i ośrodków zagłady podlega grzywnie, ograniczeniu wolności lub karze pozbawienia wolności do lat 5". Ten projekt nie został jednak uchwalony.

Warto pamiętać, że jeśli ktoś uważa, że jego dobra osobiste, takie jak godność, tożsamość narodowa czy godność narodowa, są naruszane, może wykorzystać instrumenty prawa cywilnego i domagać się odszkodowania. W 2016 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie potwierdził, że wypowiedzi o polskich obozach koncentracyjnych mogą być podstawą do naruszania dóbr osobistych.

Wniosek: najnowsza nowelizacja ustawy o IPN jest co najmniej bezużyteczna jeśli chodzi o ściganie za sformułowanie "polskie obozy śmierci".

;

Udostępnij:

Anna Wójcik

Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych. Pracuje w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk. Stypendystka Fundacji Humboldta, prowadzi badania w Instytucie Maxa Plancka Porównawczego Prawa Publicznego i Międzynarodowego w Heidelbergu.

Komentarze