PiS chce poszerzyć uprawnienia Straży Marszałkowskiej. Największe wątpliwości wzbudza nieograniczona możliwość chronienia parlamentarzystów poza terenem Sejmu m.in. z wykorzystaniem służbowych aut i opłacanych informatorów. Marszałek może wykorzystać Straż do inwigilowania posłów i senatorów opozycji
Podczas wczorajszego (9 listopada 2017) pierwszego czytania projektu ustawy posłowie PO, Nowoczesnej i Europejskich Demokratów zwracali w Sejmie uwagę przede wszystkim na przepis pozwalający, by strażnicy roztaczali ochronę nad parlamentarzystami poza terenem Sejmu (PSL nie miał żadnych zastrzeżeń, Kukiz’15 - drobne). Takie działania będą możliwe “w przypadkach uzasadnionego zagrożenia ich życia lub zdrowia” i tylko na polecenie Marszałka Sejmu.
Arkadiusz Czartoryski z PiS uzasadniał potrzebę takiego przepisu atakami na posłów przez demonstrujących przed Sejmem. “Takie ataki, proszę panią, że kilkudziesięciu zbirów, bo inaczej nie można tego nazwać, otaczało jednego posła, obrzucając obelgami, dotykając posła, przyciskając do ściany” - mówił Czartoryski, nawiązując do zdarzeń z grudnia 2016 i lipca 2017 roku, gdy protestujący przed Sejmem szli za wychodzącymi z niego posłami PiS i Kukiz’15 i skandowali “będziesz siedzieć”. Czartoryski wymienił dwie osoby, które miały być tak potraktowane przez demonstrujących - Grzegorza Janika z PiS i Marka Jakubiaka z Kukiz’15.
Drugim argumentem Czartoryskiego było zagrożenie terrorystyczne.
Główny deklarowany cel zmiany ustawy o Straży Marszałkowskiej to zwiększenie bezpieczeństwa Sejmu i zrównanie zabezpieczeń socjalnych strażników z takimi, które mają członkowie innych służb mundurowych. Niepokojące jest jednak przyznanie im uprawnień właściwym służbom specjalnym.
Oba zagrożenia dla parlamentarzystów: poturbowanie przez demonstrantów i atak terrorystyczny można uznać za realne. Pozwolenie Straży Marszałkowskiej na działanie w okolicach Sejmu ułatwiałoby ochronę posłów i senatorów. Przepis zaproponowany w ustawie jest jednak sformułowany tak ogólnie, że może być używany w zupełnie innych celach.
Z nagrań rozmów policyjnych na otwartym kanale radiowym ujawnionych przez “Wyborczą” dowiedzieliśmy się, że podczas lipcowych manifestacji przed Sejmem w obronie niezależności sądów policjanci śledzili członków Obywateli RP oraz Ryszarda Petru, przewodniczącego Nowoczesnej. Robili to także wtedy, gdy Petru opuścił już okolice Sejmu. Policja tłumaczyła się, że śledziła posła dla jego bezpieczeństwa. Teraz uprawnienia do takiej inwigilacji ma dostać także Straż Marszałkowska. Dlaczego nie miałaby z nich korzystać?
Co więcej, ustawa PiS dodaje “pojazdy służbowe” do katalogu środków przymusu bezpośredniego, z których mogą korzystać strażnicy. Co ciekawe, to uprawnienie nie jest wymienione w uzasadnieniu projektu, choć pojawia się w jego przepisach.
Pojazdy SM mogą być wykorzystywane m.in. do “przeciwdziałania naruszeniu porządku lub bezpieczeństwa publicznego”. Oznacza to, że Straż Marszałkowska będzie mogła nie tylko chodzić za parlamentarzystami, ale i śledzić ich auta.
Wiemy, że policja stosuje już tę metodę prewencji wobec organizatorów kontrmiesięcznic. Przed jedną z nich zatrzymała ich samochody, by drobiazgową kontrolą uniemożliwić dostarczenie sprzętu nagłaśniającego na czas.
Kolejną możliwością nadużycia tego przepisu jest wykorzystanie Straży Marszałkowskiej do zapewnienia stałej ochrony wybranym przez Marszałka posłom na koszt Sejmu. Obecnie taką osobistą ochronę m.in. członkom rządu i prezydentowi zapewnia BOR.
Straż Marszałkowska upodobni się do służb specjalnych także dzięki możliwości pozyskiwania informacji od policji, ABW, AW, Straży Granicznej, SKW, SWW oraz Żandarmerii Wojskowej, mogących przysłużyć się do ochrony Sejmu i przebywających w nim osób. Informacje te może przetwarzać bez wiedzy zainteresowanych.
Dodatkowe informacje może też sama pozyskiwać od anonimowych informatorów, czyli agentów. Za tzw. “pomoc od osób niebędących funkcjonariuszami” Kancelaria Sejmu może wypłacać wynagrodzenia. Podobne uprawnienia miało już wcześniej Biuro Ochrony Rządu.
Od BOR-u Straż Marszałkowska ma przejąć także sprawdzanie pirotechniczno-radiologiczne pomieszczeń sejmowych oraz wykrywanie podsłuchów.
Ustawa reguluje też możliwość korzystania przez sejmowych strażników z broni palnej. Mieli do niej dostęp już wcześniej, choć z niej nie korzystano. Kabury u ich pasów pojawiły się po kryzysie parlamentarnym w grudniu 2016 roku. Teraz funkcjonariusze Straży mają mieć prawo do korzystania z broni palnej, gdy będzie konieczne:
Straż Marszałkowska ma powiększyć się o 120 etatów funkcjonariuszy zatrudnionych na podstawie mianowania oraz 10 etatów cywilnych pracowników SM. Obecnie jest strażników jest 160. Budżet na wynagrodzenia, umundurowanie, wyposażenie i szkolenia jednorazowo ma zwiększyć się o 17 mln zł.
Dzięki ustawie funkcjonariusze Straży Marszałkowskiej dostaną takie same uprawnienia emerytalne, jakie mają funkcjonariusze policji, Straży Pożarnej, ABW czy Straży Granicznej.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze