Ryszard Czarnecki napisał list do przewodniczącego europarlamentu Antonia Tajaniego. Skarży się na rozpowszechnianie przekłamanych informacji o treści jego wypowiedzi o Róży Thun. OKO.press pokazuje, na czym polega kolejny fałsz polityka PiS Ryszarda Czarneckiego
Wiceprzewodniczący europarlamentu Ryszard Czarnecki (PiS) wysłał 18 stycznia do przewodniczącego europarlamentu Antonia Tajaniego list, w którym twierdzi, że jego wypowiedź o Róży Thun została zmanipulowana przez nieżyczliwe media.
Treść listu ujawnił na swoim twitterze dziennikarz Tomasz Bielecki.
"Wyjaśnienia" Czarneckiego są zupełnie kuriozalne. Ale po kolei.
Nie użyłem słowa "szmalcownik" do opisu Pani Róży Thun.
Przypomnijmy: wypowiedź Czarneckiego dla niezależna.pl brzmiała dosłownie tak:
"To, co robią niektóre partie opozycyjne, to wypisz wymaluj działania rodem ze średniowiecza, kiedy ich poprzednicy kłaniali się obcym dworom domagając się interwencji i obalenia legalnych władz Polskich ówczesnych.
Podczas II wojny światowej mieliśmy szmalcowników, a dzisiaj mamy Różę von Thun und Hohenstein i niestety wpisuje się ona w pewną tradycję".
W języku polskim tego rodzaju konstrukcja jest porównaniem. Czyli Ryszard Czarnecki porównał Różę Thun do osób "kłaniających się obcym dworom", do których zaliczył także szmalcowników. Czarnecki podkreśla siłę swego skojarzenia używając zwrotu "wypisz wymaluj".
Jego tłumaczenia się przed szefem europarlamentu to wykręty i manipulacje. Nawet jeżeli nie stosuje tym razem obowiązującej polityków PiS w wypowiedziach w kraju wersji nazwiska: Róża Gräfin von Thun und Hohenstein, co ma sugerować obcość (niemieckość) polskiej europosłanki.
Być może w ten sposób Czarnecki usiłuje obronić swoje stanowisko jednego z 14 wiceprzewodniczących europarlamentu. W reakcji na jego oburzającą wypowiedź zażądali tego szefowie czterech największych partii w Parlamencie UE. Również OKO.press rozpoczęło akcję wysyłania listów do przewodniczącego Europarlamentu Tajaniego (akcja trwa nadal, dołącz tutaj!).
Ale próba zafałszowania własnej wypowiedzi raczej nie pomoże Czarneckiemu. Decyzja w sprawie jego odwołania ma zapaść 1 lutego na posiedzeniu Prezydium Parlamentu UE. We wtorek zaplanowane jest spotkanie Antonia Tajaniego z Czarneckim i Różą Thun. Według informacji OKO.press, Tajani liczy na to, że uda mu się przekonać Czarneckiego, by odwołał swoje słowa i przeprosił europosłankę PO.
Patrząc jednak na kuriozalną treść listu Czarneckiego, o polubowne rozwiązanie sprawy może być ciężko. Czarnecki bowiem nie tylko wypiera się swoich słów - twierdząc, że "mówił, jako historyk, o negatywnych zjawiskach i zachowaniach w polskiej historii", ale również utrzymuje, że jest ofiarą nieakceptowalnego "powielania fałszywych informacji i kreowania faktów".
A w TV Republika oświadczył wręcz, że "jeżeli ktoś ma przepraszać, to powinna to zrobić von Thun, która głosowała przeciwko Polsce. Ja broniłem mojego kraju, który był atakowany i poniewierany przez polityka PO. Ta pani, mam wrażenie, jest ambasadorem Unii w Polsce, a nie Polski w Unii. Jeżeli za cenę moich przeprosin ona przeprosi Polskę i Polaków to proszę bardzo, ale najważniejsze, żeby ona powiedziała «Polsko przepraszam», jeżeli ona to uczyni, ja na pewno znajdę też odpowiednią formułę żeby ją przeprosić".
.
Dziennikarz, filozof, kulturoznawca, doktorant na Wydziale „Artes Liberales” Uniwersytetu Warszawskiego. Autor książki "Fluks. Wspólnota płynów ustrojowych" (PWN 2017). Zajmuje się współczesną filozofią polityczną.
Dziennikarz, filozof, kulturoznawca, doktorant na Wydziale „Artes Liberales” Uniwersytetu Warszawskiego. Autor książki "Fluks. Wspólnota płynów ustrojowych" (PWN 2017). Zajmuje się współczesną filozofią polityczną.
Komentarze