0:000:00

0:00

Prawa autorskie: fot. Fundacja Vivafot. Fundacja Viva

„Odnoszę wrażenie, że dla pracowników ubojni te zwierzęta już nie są żywymi, czującymi istotami, a jedynie produktem spożywczym. Kotletem, kiełbasą, kośćmi” – mówiła w czerwcu 2021 roku adwokatka Katarzyna Topczewska, pełnomocniczka Fundacji Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt Viva!, po ujawnieniu sprawy ubojni Pamso w Pabianicach. Aktywiści śledczy Vivy oskarżyli ubojnię o znęcanie się nad świniami.

Podczas 17 wyjazdów do Pabianic aktywiści zarejestrowali, jak pracownicy na krótkiej drodze od rampy rozładunkowej do budynku ubojni znęcają się nad zwierzętami. Na filmie, który nagrali, widać jak mężczyźni:

  • dźgają świnie prętem,
  • uderzają je poganiaczem,
  • rażą je prądem w głowę,
  • kopią.

Sprawę jako pierwsi opisaliśmy w OKO.press. 19 października 2022 roku Sąd Rejonowy w Pabianicach wydał wyrok, uznając wszystkich pięciu oskarżonych za winnych.

Przeczytaj także:

Piąte śledztwo

Pamso to duży producent wyrobów mięsnych, zatrudniający ponad 600 osób, z trzema hurtowniami i 50 sklepami w Łódzkiem, ale też na Mazowszu i w Wielkopolsce. Na stronie internetowej przedsiębiorstwa czytamy, że od ponad 100 lat jego główna siedziba znajduje się w tym samym miejscu: przy ulicy Żwirki i Wigury w Pabianicach. „Zmieniały się ustroje, rządy, a nawet nazwy ulic – dawna ulica Japońska stała się Żwirki i Wigury, a Pamso wciąż ma ten sam adres!”.

Dowiadujemy się również, że produkty są wyrabiane, dostarczane i sprzedawane „zgodnie z rygorystycznymi standardami”, a firmowym bestsellerem jest biała kiełbasa.

Zakład w Pabianicach jest bardzo duży – znajduje się tu ubojnia, odbywa się produkcja wyrobów mięsnych, są także biura i sklep. Aktywiści Vivy znaleźli miejsce przy płocie zakładu, skąd dokładnie widać punkt rozładunku ciężarówek przywożących świnie do ubojni. Obserwowali zakład od października 2020 roku do kwietnia 2021 roku. Wybrali Pamso losowo, jako piąty zakład, w którym przeprowadzili śledztwo. I piąte miejsce, w którym, jak się okazało, dochodziło do łamania prawa.

Wcześniej Viva opublikowała śledztwa z ubojni w Dobrej (woj. wielkopolskie), Szczecinie, Przechlewie (woj. pomorskie) i Witkowie (woj. zachodniopomorskie). Wszystkie sprawy trafiły do prokuratury. W sprawie Witkowa zapadł już nawet przełomowy wyrok: dwóch oskarżonych zostało skazanych na pięć miesięcy pozbawienia wolności.

Cierpienie świń

„To, że zwierzęta zaraz zostaną zabite na mięso, w żaden sposób nie uzasadnia ani tym bardziej nie tłumaczy pastwienia się nad nimi"

– komentowała mec. Topczewska. Film nagrany przez aktywistów Vivy jest trudny do oglądania. Niemal na każdym ujęciu słychać głośne kwiczenie przerażonych zwierząt. Widzimy też, jak zwierzę przewraca się na ziemię po wielokrotnym rażeniu prądem. Pracownicy kopią je, po czym zawiązują mu na nodze łańcuch i wloką przez rampę w stronę ubojni. Aktywiści Vivy wyjaśniają, że w takiej sytuacji powinien zostać wezwany lekarz weterynarii, który może zdecydować o uśpieniu świni.

Na innym ujęciu pracownicy zakładu i zewnętrznej firmy przewozowej dźgają i uderzają metalowym prętem świnie, próbując wygonić je z ciężarówki. W ruch idą też elektryczne poganiacze. Zgodnie z przepisami mogą być używane tylko w razie konieczności i wyłącznie w zad. Tymczasem świnie były rażone w głowę, uszy, ryj i oczy. Dostają po kilka impulsów, raz za razem.

Elektryczny poganiacz został użyty także wobec świni, która próbowała uciec z rampy. To najczęściej używany przez pracowników sprzęt. Wciskają poganiacz albo pręt przez kraty na pace ciężarówki, bijąc przerażone zwierzęta na oślep.

Pamso chce się poprawić?

Viva podkreślała, że takie traktowanie zwierząt łamie zarówno polskie, jak i unijne prawo.

Według unijnych przepisów zakazane jest m.in. uderzanie i kopanie zwierząt, wykręcanie i łamanie ogonów, a także stosowanie poganiaczy z ostrymi końcami. Przy użyciu elektrycznych poganiaczy, impulsy nie powinny być dłuższe niż sekundę i nie mogą być powtarzane.

Z kolei w ustawie o ochronie zwierząt czytamy, że „przez znęcanie się nad zwierzętami należy rozumieć zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień". Ustawa wyszczególnia także, że za znęcanie uznaje się bicie zwierząt, a także przewożenie i przepędzanie zwierząt w taki sposób, który powoduje "zbędne cierpienie i stres".

„To nie powinno mieć miejsca” – mówił OKO.press jeden z przedstawicieli Pamso. „Podpisaliśmy z naszymi dostawcami umowy, ustalając kary za takie zachowania. Jak widać nie zadziałały” – dodał.

Po tym, jak przedstawiliśmy dyrekcji Pamso nagrania Vivy, przedsiębiorstwo wysłało nam kilka oświadczeń.

„Zdecydowanie sprzeciwiamy się złemu traktowaniu zwierząt” – czytamy.

Przedstawiciele Pamso zadeklarowali rezygnację z elektrycznych poganiaczy i zmniejszenie liczby zwierząt przewożonych podczas jednego transportu. Firma miała również przeszkolić swoich pracowników, żeby uniknąć takich sytuacji w przyszłości. Z kolei Główny Lekarz Weterynarii po naszym materiale zarządził kontrole w ubojniach w całej Polsce.

Wyrok jest, ale łagodny

Sprawa pięciu pracowników: Mariusza B., Jakuba K., Dariusza K., Grzegorza K. i Sylwestra M., trafiła do Sądu Rejonowego w Pabianicach. Wszyscy zostali oskarżeni o znęcanie się nad świniami na podstawie art. 35 ust. 1a ustawy o ochronie zwierząt: „Kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów (...) podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Tej samej karze podlega ten, kto znęca się nad zwierzęciem”.

Mariusz B. i Sylwester M. zostali również uznani za winnych działania „ze szczególnym okrucieństwem”. Grozi za to od 3 do 5 lat pozbawienia wolności.

Żaden ze skazanych do więzienia jednak nie pójdzie. Nie dostali również zakazu pracy ze zwierzętami. Sylwester M. nie może jedynie posiadać świń przez rok, a Marcin B. prowadzić działalności, związanej z hodowlą zwierząt – także przez rok. Zarówno dwaj pracownicy, którzy znęcali się nad świniami ze szczególnym okrucieństwem, jak i pozostali oskarżeni, dostali karę grzywny oraz mają zapłacić po 1000 zł nawiązki na Łódzkie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Grzywny nie są wysokie – od 9 tys. zł do 2 tys.

„To kolejna tego rodzaju sprawa, którą ujawniła i nagłośniła Fundacja Viva!, a która swój finał znalazła w sądzie” – mówi mec. Katarzyna Topczewska. – „Jeszcze kilka lat temu takie sprawy były przez prokuraturę umarzane. Dlaczego? Dlatego, że prokuratura przez lata obowiązywania ustawy o ochronie zwierząt, nauczyła się dostrzegać cierpienie psów i kotów, ale wciąż była ślepa i głucha na kwik rozpaczy zwierząt gospodarskich. Na szczęście coraz częściej dociera on nie tylko do zamkniętych, prokuratorskich pokojów, ale też na sale sądowe” - komentuje.

Viva składa skargę

Viva podkreśla jednocześnie, że kara dla mężczyzn, którzy znęcali się nad świniami w Pamso, jest zdecydowanie zbyt niska.

„Zazwyczaj wyrokami nakazowymi (czyli takimi, które są wydawane na posiedzeniu bez udziału stron – dopisek od aut.) sądy zasądzają niższe kary niż po przeprowadzeniu rozprawy. Jednak grzywny i minimalnej wysokości nawiązki za takie zadawanie cierpienia zwierzętom przed ich śmiercią, to kary, z którymi nie mogliśmy się zgodzić” - podkreśla mec. Topczewska. - „Dwóch oskarżonych Sąd uznał za winnych znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad zwierzętami. Między innymi za wleczenie za nogę osłabionej świni, która nie była w stanie się samodzielnie poruszać. Jest to przestępstwo zagrożone karą do 5 lat pozbawienia wolności. Tymczasem na obu oskarżonych sąd nałożył grzywnę.

Jednak w przypadku przestępstwa w typie kwalifikowanym, a zatem o wyjątkowej brutalności, grzywna jest karą niską i niewychowawczą. Zarówno dla samych sprawców, jak i dla społeczeństwa"

– zaznacza.

Fundacja już złożyła sprzeciw wobec wyrokowi sądu w Pabianicach.

;

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze