0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Anatolii Stepanov / AFPFot. Anatolii Stepan...

Mimo przynoszących wielkie straty seryjnych ataków Rosjanom nie udało się w ostatnich dniach posunąc w okrążaniu Bachmutu. Na południowy zachód od miasta powstrzymywani są w rejonie miejscowości Biła Hora, zaś na północ od miasta - w rejonie Krasnej Hory. Nazwy obu tych miejscowości są znaczące – położone wyżej niż Bachmut i jego przedpola są dobrymi punktami oporu.

Ukraińcy kontynuują działania ofensywne pod Kreminną – mierząc się tam jednocześnie z ponawianymi przez Rosjan kontratakami. Rosyjska armia siłami głównie wojsk powietrznodesantowych usiłuje wyprzeć Ukraińców z pozycji zagrażających zgrupowaniu z Kreminnej okrążeniem.

Wzrasta nasilenie działań wojennych na południu kraju

Rosjanie po raz kolejny przeprowadzili silne natarcie pod Wuhłedarem na południu obwodu donieckiego i zarazem na południowym krańcu wschodniego frontu tej wojny. Doprowadziło to ich na obrzeża miasteczka, gdzie obecnie toczą się ciężkie walki. Znacznymi rosyjskimi stratami i brakiem jakichkolwiek sukcesów zakończyła się natomiast „mała ofensywa” prowadzona przez Rosjan na południe od miast Orechów i Hulajpołe.

W czwartek Rosjanie przeprowadzili kolejny zmasowany atak rakietowo-dronowy na infrastrukturę energetyczną i miasta Ukrainy. W pierwszej fali uderzyły irańskie drony-kamikaze Szahid – Ukraińcy poinformowali, że zestrzelili wszystkie z 24 wysłanych przez Rosjan bezzałogowców. Kolejnym etapem było uderzenie około 55 pocisków manewrujących i balistycznych różnych typów – ukraińska obrona przeciwlotnicza miała zniszczyć 47 z nich.

Na zdjęciu u góry - ukraiński czołg pod Bachmutem, 26 stycznia 2023. Fot. Anatolii Stepanov / AFP

Leopardy i Abramsy

Długo oczekiwana (i poprzedzona całym serialem politycznych rozterek i zwrotów akcji) niemiecka decyzja dotycząca przekazania Ukrainie nie mniej niż 14 czołgów Leopard 2A6 - a także towarzysząca jej amerykańska obietnica wysłania Ukrainie 31 Abramsów razem z nieco wcześniejszą decyzją Wielkiej Brytanii dotyczącą 14 Challengerów 2 - rozpoczynają nowy etap w historii militarnej pomocy sprzętowej Zachodu dla walczącego kraju.

Ukraina zyskuje dostęp do nowoczesnych zachodnich czołgów podstawowych, na których oparte są siły pancerne armii państw NATO. Zachód ich dotychczas Ukrainie nie wysyłał w obawie przed reakcją Rosji i możliwością rozszerzenia konfliktu.

Nieco wcześniej – bo na przełomie grudnia i stycznia – zapadły natomiast decyzje o wysłaniu Ukrainie setek bojowych wozów piechoty i ciężkich transporterów opancerzonych zachodniej produkcji – o czym pisaliśmy już w jednym z poprzednich odcinków tego cyklu.

Po 14 sztuk czy jednak więcej?

W konsekwencji decyzji, które zapadły w ostatnich dniach, Ukraina otrzyma natomiast nie mniej niż ponad 80 Leopardów 2 i kilkadziesiąt zachodnich czołgów innych typów (Abramsy, Challengery 2 i prawdopodobnie francuskie Leclerki). Jest przy tym niemal pewne, że w dłuższej perspektywie dostawy zachodniego sprzętu pancernego będą znacznie większe.

Pierwsze deklaracje dotyczące przekazywania Leopardów i innych zachodnich czołgów Ukrainie brzmiały identycznie – to po 14 czołgów, co daje pełny skład kompanii pancernej według standardów NATO. 14 Leopardów obiecała Ukrainie Polska, 14 Challengerów II wysyła Wielka Brytania, Francja – gdy zdecyduje się na oddanie Ukrainie Leclerców – też zapewne w pierwszej partii wyśle właśnie 14 maszyn. Także Niemcy – gdy wreszcie podjęły decyzję – zapowiedziały przekazanie w pierwszym rzucie dokładnie 14 Leopardów.

Nieco inne liczby spodziewane są ze strony pozostałych krajów, które szykują się do oddania Ukrainie swych Leopardów 2 – czyli m.in. Kanady, Finlandii, Norwegii, Danii i Hiszpanii. A nawet Holandii, która nie mając własnych Leopardów zamierza wykupić 18 dzierżawionych od Niemiec maszyn, by przekazać je Ukrainie. Kanada, Dania i Hiszpania niemal na pewno oddadzą Ukrainie mniej niż po 14 czołgów.

Można jednak podejrzewać, że ich łączna liczba będzie podzielna przez 14.

Kompanie NATO-wskie?

Sama idea przekazywania Ukrainie czołgów „kompaniami” ma sens przede wszystkim z punktu widzenia krajów, które je Ukrainie oddają. Wysłanie Ukrainie pełnego kompanijnego składu maszyn jest wygodne z logistycznego - i zakupowego - punktu widzenia. Przekazane czołgi trzeba bowiem na ogół zastąpić we własnych siłach zbrojnych nowszymi maszynami.

Gdyby zaś Siły Zbrojne Ukrainy zdecydowały się na przeformowanie niektórych swych jednostek według standardów NATO, wówczas „kompanijna zrzutka” miałaby sporo sensu również z ukraińskiej perspektywy.

Pełne kompanijne składy pozwoliłyby Ukraińcom na rozpoczęcie pełnowymiarowych szkoleń personelu według standardów NATO na własnym terenie. Ukraińscy czołgiści zaś mogliby trenować nie tylko operowanie pojedynczymi maszynami, lecz także współdziałanie na poziomie plutonów i kompanii. Czyli w obrębie co najmniej batalionu.

Przekazywanie Ukrainie Leopardów kompanijnymi NATO-wskimi „modułami” mogłoby też ułatwić proces formowania z nich „NATO-wskich” batalionów pancernych. Jednego takiego batalionu potrzeba do sformowania brygady piechoty zmechanizowanej, a trzech - do utworzenia brygady pancernej.

I tu docieramy do interesującego zagadnienia.

Czy kompanie ukraińskie?

O ile według standardów NATO kompania czołgów liczy najczęściej 14 pojazdów, a batalion składa się z aż czterech kompanii (co razem z dwoma czołgami dla dowódców daje łącznie 58 pojazdów), o tyle ukraiński batalion pancerny ma prawie dwa razy mniej maszyn – składa się bowiem z 3 kompanii po 10 czołgów w każdej (co razem z czołgiem dowódcy daje 31 pojazdów).

Właśnie na tym tle od deklaracji dotyczących Leopardów 2 odbiegają amerykańskie zapowiedzi dotyczące Abramsów. Stany Zjednoczone oficjalnie obiecały Ukrainie 31 tych maszyn – czyli dokładnie tyle, ile czołgów liczy ukraiński batalion pancerny. Może to bardziej wyraźnie wskazywać na to, że do końca wojny Ukraińcy pozostaną przy własnych – a nie NATO-wskich – standardach dotyczących liczebności i uzbrojenia jednostek.

Byłoby to całkowicie uzasadnione – bo próba przeprowadzenia tak głębokiej transformacji armii w warunkach otwartego pełnoskalowego konfliktu niosłaby ze sobą niezliczone zagrożenia.

Ile batalionów pancernych sformuje Ukraina?

Wniosek z tego jeden. Z tej samej liczby czołgów można sformować znacznie więcej „ukraińskich” niż „NATO-wskich” batalionów pancernych. Już teraz można mówić, że Ukraińcy otrzymają z Zachodu pojazdy wystarczające do stworzenia co najmniej pięciu batalionów pancernych według ukraińskich standardów – trzy na Leopardach 2, czwarty na Abramsach i piąty na Challengerach uzupełnionych albo Leopardami, albo Leclerkami.

Na tym zapewne się nie skończy.

Niemcy deklarują otwarcie, że ich ostatecznym celem będzie dostarczenie Ukrainie (z pomocą innych krajów) czołgów w liczbie, która wystarczyłaby na utworzenie dwóch batalionów pancernych.

Nieoficjalnie wiemy, że również Polska przygotowuje się na ewentualność przekazania Ukrainie ostatecznie nawet kilku kompanii Leopardów, przy czym już tylko w tonie przypuszczeń można usłyszeć, że docelowo na Ukrainę mogą trafić nawet wszystkie polskie Leopardy2 w wersji A4. To ten najstarszy z posiadanych przez nasz kraj wariantów. Mamy takich maszyn około 100. I to jednak nie koniec, bo również część innych krajów zainteresowanych przekazaniem Ukrainie Leopardów 2 już teraz rozważa zwiększenie pomocy w przyszłości.

Pękła polityczna tama, która blokowała dotąd dostawy zachodnich czołgów na Ukrainę

Kolejna taka bariera, która dopiero czeka na przełamanie, dotyczy dostaw zachodniej produkcji samolotów i śmigłowców bojowych. Choć pierwsi ukraińscy piloci już u progu lata rozpoczęli w Stanach Zjednoczonych i niektórych krajach NATO intensywne szkolenia na myśliwcach wielozadaniowych F-16, decyzja o przekazaniu tych maszyn Ukrainie wciąż nie zapadła.

W piątek 27 stycznia Reuters podał jednak, że zastępca doradcy Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego John Feiner potwierdził, że

Stany Zjednoczone są gotowe “bardzo ostrożnie” przedyskutować z Kijowem i swymi sojusznikami pomysł dostarczenia Ukrainie myśliwców F-16

- Nie wykluczyliśmy żadnych konkretnych systemów. Staraliśmy się dostosować naszą pomoc do fazy bitwy, w której znajdują się Ukraińcy – mówił Feiner pytany o możliwość dostarczenia Ukrainie amerykańskich myśliwców wielozadaniowych.

14 i 15 lutego w Brukseli ponownie spotkają się ministrowie obrony państw NATO. Tematem szczytu będzie dalsza pomoc dla Ukrainy.

A oto, jak dokładnie wyglądała sytuacja na frontach wojny w Ukrainie w trakcie jej 338 doby.

Podsumowanie obejmuje stan sytuacji do piątku 27 stycznia do godziny 19:00.

Na północ od Dońca

Ciężkie walki mają miejsce pod Kreminną – zarówno na północ, jak i na południe od tego miasta. Rosjanie kontynuują próby odbicia zajmowanej przez Ukraińców Czerwonopopiwki położonej przy drodze R-66 do Swatowego na północ od Kreminnej, usiłują również wyprzeć Ukraińców z lasów rozciągających się między Kreminną a rzeką Doniec. Podstawowym rosyjskim celem pozostaje tam niedopuszczenie Ukraińców do uzyskania pełnej kontroli nad prowadzącymi do Kreminnej utwardzonymi drogami.

View post on Twitter

Intensywne walki o charakterze pozycyjnym miały również miejsce na przedpolach Swatowego.

Donbas

W bitwie pod Bachmutem Rosjanie nie zrobili ostatnich dniach postępów w okrążaniu miasta. Ukraińcy nadal bronią się w położonej na północ od Bachmutu Krasnej Horze. Nie pozwolili też Rosjanom na dalszy marsz pod Biłą Horą na południowy zachód od miasta.

Bitwa pod Bachmutem pozostaje cały czas tym najcięższym i angażującym ponadprzeciętnie duże siły po obu stronach starciem tego etapu wojny.

Ponownie rozgorzały walki pod Wuhłedarem położonym na południowym krańcu kontrolowanej przez Ukraińców części obwodu Donieckiego. Po intensywnym przygotowaniu artyleryjskim, Rosjanie rozpoczęli tam natarcie. Doprowadziło ich ono na obrzeża miasteczka – według niektórych przekazów przełamana miała zostać pierwsza linia ukraińskiej obrony. Obecnie toczą się tam ciężkie walki, ale sytuacja miała zostać opanowana.

View post on Twitter

Dążąc do zdobycia Wuhłedaru Rosjanie walczą zarazem o jedyną linię kolejową, która mogłaby im zapewnić transport lądowy z Rosji na okupowane tereny południa Ukrainy. Linia znajduje się wprawdzie pod rosyjską kontrolą, ale przebiega na tyle blisko pozycji ukraińskiej artylerii, że jest bezużyteczna. Możliwość jej ponownego uruchomienia dałoby Rosjanom dopiero wyparcie Ukraińców z rejonu Wuhłedaru.

Rosjanie tradycyjnie ponawiali też ataki w rejonie Awdijewki oraz położonej na zachód od Doniecka Marjinki. Tradycyjnie też ataki te nie przyniosły żadnych poważniejszych skutków.

Południe Ukrainy

Zamarła – być może ostatecznie - „mała ofensywa” uruchomiona przez Rosjan przed ponad tygodniem na Zaporożu, na południe od miast Orechów i Hulajpołe. Rosjanie dążyli tam do przecięcia szosy łączącej oba kontrolowane przez Ukraińców miasta. Nie udało im się osiągnąć tego celu. Mimo, że rosyjscy dowódcy zaangażowali tam spore siły, ich wykorzystali je wyjątkowo nieefektywne. Ukraińcy zadali Rosjanom poważne straty odpierając ataki prowadzone w otwartym terenie przez pozbawioną odpowiedniego wsparcia piechotę.

***

Stosunek w pełni udokumentowanych zdjęciowo i fotograficznie strat sprzętowych armii rosyjskiej i ukraińskiej wynosi obecnie 3,1:1 – i od października powoli, ale nieprzerwanie spada (najwyższe odnotowane przez nas relacje udokumentowanych strat wynosiły 3,9:1 na korzyść Ukrainy). Rosjanie stracili dotychczas 8887 egzemplarzy sprzętu, a Ukraińcy - 2854. Do wszelkich danych o stratach przeciwnika podawanych oficjalnie przez obie strony należy podchodzić z ostrożnością i sceptycyzmem.

Zapowiedziane przez kraje Zachodu dostawy nowoczesnych czołgów podstawowych będą miały przełożenie na sytuację na polu walki nie wcześniej niż wiosną.

Wynika to zarówno z samej logistyki dostaw, jak i z wymogów dotyczących procesu szkolenia – ukraińscy czołgiści muszą zapoznać się ze sprzętem bardzo różniącym się od czołgów z posowieckim rodowodem. Wyposażenie w zachodnie czołgi nawet istniejących pododdziałów pancernych będzie wymagało ich przeformowania (czołgi obecnie używane w Ukrainie mają 3-osobowe załogi – czołgi zachodnie zaś potrzebują 4-osobowego personelu).

Pod wieloma względami decyzję o wyposażeniu Ukraińców w nowoczesną broń pancerną można więc uznać za spóźnioną – na obecnym etapie wojny mogły one odegrać większoą rolę. Gorzej będzie wiosną, gdy rosyjski potencjał ofensywny wzrośnie za sprawą jesiennej mobilizacji i - być może - kolejnej fali poboru do wojska.

***

Wszystkie dotychczasowe teksty z cyklu SYTUACJA NA FRONCIE, w których relacjonujemy przebieg działań wojennych w Ukrainie, znajdziesz TUTAJ.

MAPA przebiegu działań wojennych w Ukrainie

O mapie: Mapa jest aktualizowana w rytmie odpowiadającym publikacji kolejnych analiz z cyklu SYTUACJA NA FRONCIE – za każdym razem przedstawia zatem ten względnie* bieżący stan działań wojennych, nie zaś ten historyczny zgodny z datami publikacji poszczególnych odcinków. Dla wygody korzystania mapę zdecydowanie warto rozwinąć – służy do tego przycisk w jej lewym dolnym rogu.

Odwzorowany przebieg linii frontu ma charakter mniej lub bardziej przybliżony – zwłaszcza w rejonach, gdzie biegnie ona wzdłuż krętych meandrów rzek.

*Musimy pamiętać, że część informacji trafia do nas z dobowym (lub i dłuższym) opóźnieniem, część zaś wymaga weryfikacji – aktualizując mapę korzystamy wyłącznie z potwierdzonych danych, choć w analizach wspominamy i o tych nie w pełni jeszcze zweryfikowanych.

;
Na zdjęciu Witold Głowacki
Witold Głowacki

Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.

Komentarze