0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: 03.06.2025 Warszawa, Krakowskie Przedmieście, Pałac Prezydencki. Prezydent RP Andrzej Duda i Prezydent Elekt Karol Nawrocki podczas pierwszego spotkania po wyborach prezydenckich. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl03.06.2025 Warszawa,...

Zwycięzca wyborów prezydenckich ogłosił w czwartek swoje pierwsze zamiary dotyczące obsady stanowisk w nowej administracji. Dwa ważne stanowiska mają dostać ludzie z IPN bez żadnego doświadczenia politycznego. Przyszłego rzecznika Kancelarii Prezydenta, Rafała Leśkiewicza, sam Nawrocki reklamował jako „świetnego historyka”. Zastępcą szefa gabinetu prezydenta ma zostać Jarosław Dębowski, dotąd dyrektor biura prezesa IPN i oczywiście zaufany współpracownik Nawrockiego.

Szefem gabinetu prezydenta ma z kolei zostać Paweł Szefernaker, PiS-owski specjalista od polityki w sieci, który prowadził kampanię Karola Nawrockiego, a przed dekadą miał wydatny udział w przejęciu władzy przez PiS, po czym na długi czas znalazł się (razem z całą ekipą najbliższych współpracowników Beaty Szydło, do których należał) na bocznym torze w partii.

Przeczytaj także:

Środowisko pracy ciasne, ale własne

Na trzy kluczowe stanowiska w kancelarii nowy prezydent wyznaczył więc ludzi, którzy może niekoniecznie się do tego nadają – przynajmniej jeśli mierzymy taką przydatność ich życiorysami zawodowymi – za to z całą pewnością zdążyli nawiązać z Nawrockim jakiś rodzaj więzi. Dwaj przyboczni z IPN, czyli Leśkiewicz i Dębowski, wykazali się kilkuletnią lojalnością wobec swego szefa. Szefernaker natomiast był w pierwszych tygodniach kampanii być może tym jedynym członkiem sztabu wyborczego Nawrockiego, który realnie wierzył w jego zwycięstwo. W kampanię Nawrockiego włożył całe swoje doświadczenie i energię – i choć z pewnością była to inwestycja we własną polityczną przyszłość. Na Szefernakera Nawrocki rzeczywiście mógł stale liczyć.

Na trzy kluczowe stanowiska w kancelarii nowy prezydent wyznaczył więc ludzi, którzy może niekoniecznie się do tego nadają – przynajmniej jeśli mierzymy taką przydatność ich życiorysami zawodowymi – za to z całą pewnością zdążyli nawiązać z Nawrockim jakiś rodzaj więzi. Dwaj przyboczni z IPN, czyli Leśkiewicz i Dębowski, wykazali się kilkuletnią lojalnością wobec swego szefa. Szefernaker natomiast był w pierwszych tygodniach kampanii być może tym jedynym członkiem sztabu wyborczego Nawrockiego, który realnie wierzył w jego zwycięstwo. W kampanię Nawrockiego włożył całe swoje doświadczenie i energię – i choć z pewnością była to inwestycja we własną polityczną przyszłość. Na Szefernakera Nawrocki rzeczywiście mógł stale liczyć.

Jeśli dodamy do tego pogłoskę, jakoby na poniedziałkowym spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim Nawrocki miał odmówić mianowania szefem Kancelarii Prezydenta Marka Kuchcińskiego, czego miał domagać się prezes PiS, wyłania się nawet ciekawy obraz. Sprawia to bowiem wrażenie, jakby Nawrocki zamierzał natychmiast po zaprzysiężeniu otoczyć się małym polem siłowym przynajmniej częściowo chroniącym go przed presją wywieraną przez Nowogrodzką i Żoliborz. Choć z perspektywy PiS tworzenie takiego wrażenia byłoby z całą pewnością efektywnym rodzajem spinu (patrzcie, oto prawdziwie obywatelski, jakże niezależny prezydent!), to jednak oddanie kluczowych stanowisk w kancelarii IPN-owcom, którzy nie przeszli wcześniej weryfikacji swej politycznej lojalności i przydatności w szeregach PiS, zdaje się czymś, co dotąd nie mieściło się w kulturze korporacyjnej partii Kaczyńskiego.

Euforia i lęk

„Prawda jest taka, że my wciąż dopiero przetwarzamy tę nową rzeczywistość” – mówi OKO.press dobrze poinformowany polityk PiS, który nie uczestniczył w pracach sztabu Nawrockiego.

;
Na zdjęciu Witold Głowacki
Witold Głowacki

Dziennikarz, publicysta, rocznik 1978. Pracowałem w "Dzienniku Polska Europa Świat" (obecnie „Dziennik Gazeta Prawna”) i w "Polsce The Times" wydawanej przez Polska Press. W „Dzienniku” prowadziłem dział opinii. W „Polsce The Times” byłem analitykiem i komentatorem procesów politycznych, wydawałem też miesięcznik „Nasza Historia”. Współprowadziłem realizowany we współpracy z amerykańską fundacją Democracy Council i Departamentem Stanu USA cykl szkoleniowy „Media kontra fake news”, w ramach którego ok 700 dziennikarzy mediów lokalnych z całej Polski zostało przeszkolonych w zakresie identyfikacji narracji dezinformacyjnych i przeciwdziałania im. Wydawnictwo Polska Press opuściłem po przejęciu koncernu przez kontrolowany przez rząd PiS państwowy koncern paliwowy Orlen. Wtedy też, w 2021 roku, wszedłem w skład zespołu OKO.press. W OKO.press kieruję działem politycznym, piszę też materiały o polityce krajowej i międzynarodowej oraz obronności. Stworzyłem i prowadziłem poświęcony wojnie w Ukrainie cykl „Sytuacja na froncie” obecnie kontynuowany przez płk Piotra Lewandowskiego.

Komentarze