0:000:00

0:00

To główny wniosek z opublikowanego 18 czerwca raportu organizacji Global Witness pt. „Pipe Down”.

„Prawie 90 procent wszystkich środków publicznych UE przeznaczonych na projekty związane z gazem ziemnym trafiło do przedsiębiorstw [zrzeszonych w ENTSOG]. Te same firmy odgrywają dominującą rolę w decydowaniu, jak te pieniądze są dystrybuowane”

– piszą autorzy raportu.

Zapytane przez OKO.press ENTSOG i polski członek tej organizacji - Gaz-System - kategorycznie odrzucają zarzuty. Szczegóły pod koniec tekstu.

Global Witness to założona w 1993 roku organizacja pozarządowa zajmująca się tropieniem nieprawidłowości tam, gdzie stykają się polityka, ochrona środowiska i prawa człowieka. Sprawozdanie z działalności organizacji za rok 2019 znajduje się tutaj, a zeszłoroczny raport finansowy - tutaj (lista organizacji i instytucji, które przekazały pieniądze na rzecz Global Witness wraz z kwotami wsparcia: strony 17-19).

W Polsce członkiem ENTSOG i beneficjentem tych funduszy jest Gaz-System S.A. Raport podaje, że spółka otrzymała ponad 1 mld euro dotacji na gazowe projekty infrastrukturalne w ramach tzw. projektów będących przedmiotem wspólnego zainteresowania (Projects of Common Interest - PCI) – czyli uznanych za strategiczne w skali całej UE.

Całkowita suma wsparcia, jakie otrzymały spółki zrzeszone w ENTSOG to ponad 4 mld euro od 2013 roku, twierdzi raport.

Według raportu, ENTSOG ma decydujący wpływ na to, które inwestycje gazowe otrzymają unijne wsparcie. Odpowiedzialny jest również za korzystne dla siebie zawyżanie prognoz zapotrzebowania na gaz ziemny w UE.

Wg raportu skutkuje to konfliktem interesów, w którym firmy odpowiedzialne za utrzymanie i rozwój sieci gazowej mają wpływ na decyzje inwestycyjne prowadzące do zwiększenia roli gazu w unijnej energetyce.

Przeczytaj także:

Gaz kontra klimat

Raport ostrzega, że uzależnienie UE od gazu osłabia jej zdolność do powstrzymania groźnych zmian klimatu. O ile uwagę opinii publicznej przykuwa przede wszystkim kwestia odejścia od spalania węgla, jako najbardziej emisyjnego paliwa, rola gazu – często przedstawianego jako „paliwo przejściowe” między brudnym węglem a energetyką opartą na odnawialnych źródłach energii (OZE) – jest znacznie mniej jednoznaczna.

Tymczasem z głównych źródeł energii używanych na świecie gaz jest trzecim najbardziej emisyjnym.

Wg Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu (IPCC), emisje ze spalaniu gazu wynoszą ok. 490 gramów na kilowatogodzinę (kWh). Bardziej emisyjne są współspalanie biomasy z węglem (740 g/kWh) i oczywiście węgiel (820 g/kWh).

Dla porównania - najmniej emisyjne źródła energii to wiatr na lądzie (11 g/kWh) oraz wiatr na morzu i energia jądrowa (po 12 g/kWh).

Do emisji ze spalania gazu dochodzą jeszcze emisje metanu, potencjalnie groźniejszego dla klimatu gazu cieplarnianego wyciekającego m.in. z infrastruktury przesyłowej. Jak oszacował pod koniec zeszłego roku Massachusetts Institute of Technology, wycieki metanu mogą wynosić od 1,5 do 4,9 proc. wytwarzanego i następnie tłoczonego gazociągami gazu.

Niemieckie paradoksy

Sztandarowym przykładem „zielonego PR” gazu ziemnego są Niemcy, które stopniowo wygaszają swoje elektrownie atomowe na rzecz energetyki opartej na OZE. Problem tej strategii polega na tym, że OZE – głównie wiatr i energia słoneczna – są dużo mniej efektywne niż energetyka jądrowa i potrzebują wsparcia, by uniknąć problemów ze stałymi dostawami prądu.

Wsparcie zapewniają elektrownie gazowe, a w związku z tym zwiększa się popyt na gaz i infrastrukturę do jego importu, przesyłu na terenie kraju itd.

W latach 2015-2019 w Niemczech produkcja energii elektrycznej z gazu wzrosła z ok. 60 terawatogodzin (TWh) do ponad 90 TWh rocznie, a więc o ok. 50 proc.

W zeszłym roku gaz był trzecim najistotniejszym źródłem energii w Niemczech i - jeśli trendy z ostatnich lat utrzymają się - niedługo ma szansę wyprzedzić węgiel brunatny i zająć drugie miejsce po energii odnawialnej. Przy czym ta ostatnia - jak na razie - nie będzie mogła obejść się bez wsparcia gazowego właśnie.

„Uznanie gazu za paliwo przejściowe pozwala odsunąć w czasie forsowną transformację energetyczną. Działanie takie dałoby się może usprawiedliwić, gdyby na horyzoncie widniał realny i nieodległy punkt, w którym będzie można zastępować gaz naprawdę czystą technologią - mowa tu np. o osiągnięciu celu 100 proc. OZE” - mówi OKO.press Jakub Wiech, z portalu Energetyka24, od dawna krytykujący niemiecką politykę energetyczną jako nieefektywną i w istocie antyklimatyczną.

„Takiej perspektywy brakuje, nie wiadomo bowiem, kiedy będziemy dysponowali technologią dającą możliwość stabilizacji systemu opartego wyłącznie na źródłach odnawialnych.

Tymczasem obecnie dostępne narzędzie generowania dużych ilości czystej energii, czyli energetyka jądrowa, jest zwalczane na poziomie regulacyjnym, a niektóre państwa deklarują wygaszanie mocy w tej technologii. Jest to szczególnie jaskrawo widoczne na przykładzie Niemiec, które wychodzą z atomu szybciej niż z węgla”

– dodaje Wiech.

Polskie „molekuły wolności”

Polska również stawia na gaz. Przez długie lata zależny od dostaw z Rosji, nasz kraj inwestuje miliardy w infrastrukturę mającą zapewnić uniezależnienie się od wschodniego sąsiada.

W 2016 zaczął działalność terminal LNG im. Lecha Kaczyńskiego w Świnoujściu, do którego sprowadzamy gaz z Kataru, oraz „molekuły wolności” – jak górnolotnie nazwano gaz ziemny z łupków w USA.

Dynamicznie rozwija się również projekt Baltic Pipe, czyli gazociągu mającego przesyłać wydobywany przez PGNiG na Morzu Norweskim gaz przez Danię do Polski. W planach jest też pływający terminal LNG w Zatoce Gdańskiej.

Polska wielokrotnie zapowiadała, że gdy obowiązujący do 2022 kontrakt na dostawy gazu z Rosji dobiegnie końca, nie zostanie odnowiony. Terminale LNG, Baltic Pipe i rodzime wydobycie mają pokryć nasze zapotrzebowanie na „paliwo przejściowe”, wynoszące obecnie ok. 17 mld metrów sześciennych rocznie.

W UE zużycie gazu rośnie, zamiast spadać

Ogółem w 2019 r. państwa członkowskie UE zużyły 482 mld metrów sześciennych gazu, co stanowi wzrost o 1.7 proc. względem roku poprzedniego. Liczba ta musi spaść o co najmniej 30 proc., jeśli Europa ma osiągnąć swoje cele w zakresie zmian klimatu, zauważa raport Global Witness.

Osiągnięcie tego celu może być trudne ze względu na interesy lobby gazowego.

„Jednym z powodów, dla których Europa zużywa zbyt dużo gazu, jest to, że UE zleciła krytyczne decyzje polityczne firmom, które czerpią zyski z tego paliwa. Firmy te - zwane operatorami systemów przesyłowych (OSP) - obsługują terminale, które dostarczają gaz, zbiorniki, które go magazynują, oraz rurociągi, które przesyłają go po całej Europie”

– czytamy w raporcie.

Gazowi OSP to – oprócz naszego Gaz-Systemu – takie firmy, jak włoski Snam, hiszpański Enagás, czy belgijski Fluxys. Ten ostatni posiada również infrastrukturę w Niemczech, Francji i Grecji. Brytyjski National Grid zarządza sieciami elektrycznymi i gazowymi zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i USA.

Przestrzelone szacunki

Wpływ OSP na unijną politykę gazową jest nie do przecenienia, twierdzi raport Global Witness. Jak to się dzieje? Kluczowe jest unijne rozporządzenie w sprawie transeuropejskich sieci energetycznych (Trans-European Networks for Energy - TEN-E), które koncentruje się na priorytetowych projektach dotyczących infrastruktury energetycznej UE, w tym oczywiście gazowej.

Owe priorytetowe projekty to wspomniane wyżej PCI. Rozporządzenie w sprawie TEN-E mówi, że należy im „nadać status najwyższego możliwego znaczenia krajowego i traktować je jako takie w procesie wydawania pozwoleń”, oraz że wyznaczono im koordynatorów rządowych w celu zapewnienia szybkich decyzji.

Projekty z list PCI – do tej pory było ich cztery – mają oczywiście dostęp do wielomilionowych dotacji unijnych.

Z projektów gazowych szanse na otrzymanie statusu PCI mają jedynie projekty z tzw. dziesięcioletniego planu rozwoju sieci (ang. Ten Year Network Development Plan, TYNDP), opracowywanego przez… ENTSOG - twierdzi raport.

Ponadto plany TYNDP zawierają szacunki ENTSOG dotyczące zużycia gazu w Europie w najbliższych latach. Z reguły przestrzelone, twierdzą autorzy raportu.

W latach 2015-2019 szacunki ENTSOG okazały się 6-17 proc. wyższe niż faktyczny popyt w porównaniu z oficjalnymi danymi Komisji. Szacunki związku na lata 2013–2019 były 5-21 proc. wyższe niż rzeczywisty popyt. Wreszcie – szacunki na lata 2010-2013 były przestrzelone o 22 proc.

Połączenie tych dwóch elementów – oskarżają autorzy raportu Global Witness – a więc de facto dyktowanie Komisji Europejskiej, ile gazu zużyje unijna gospodarka, i co należy wybudować, by temu popytowi sprostać, powoduje, że związek firm infrastruktury gazowej faktycznie kieruje unijną polityką gazową.

Uniezależnić politykę od biznesu

Raport Global Witness wzywa do pozbawienia ENTSOG wpływu na rozporządzenie TEN-E ze względu konflikt interesów.

„W nadchodzącym przeglądzie TEN-E musimy zastąpić ENTSOG niezależnym ciałem, która będzie ukierunkowywać decyzje UE. Powinno ono dbać o to, aby publiczne pieniądze były przeznaczane na projekty energetyczne wspierające Zielony Ład i ograniczające emisję gazów cieplarnianych, do 2050 roku i później” – mówi Connie Hedegaard, była unijna komisarz ds. klimatu, obecnie m.in. przewodnicząca komitetu doradczego KE ds. adaptacji do zmian klimatu.

ENTSOG i Gaz-System odpowiadają

ENTSOG w odpowiedzi przesłanej OKO.press zaprzecza – choć nie wprost - twierdzeniom raportu, wskazując, że związek jest tylko jednym z elementów skomplikowanego procesu decyzyjnego w sprawie nowych inwestycji gazowych.

„ENTSOG jest odpowiedzialny za stworzenie otwartego i przejrzystego procesu dla każdego, kto chce zgłosić swój projekt do planu rozwoju sieci - po prostu ułatwiamy gromadzenie informacji, a w proces [tworzenia listy projektów] jesteśmy zaangażowani jako eksperci, na dodatek nie jedyni. Decyzję o statusie PCI podejmuje Parlament Europejski i Rada UE na podstawie zaleceń Komisji Europejskiej” – napisała rzeczniczka związku Carmel Carey.

„Faktycznie, niektóre zgłaszane do planu rozwoju sieci inwestycje są projektami członków ENTSOG” – przyznała Carey.

ENTSOG jest „organizacją techniczną ze ściśle zdefiniowanymi prawami i obowiązkami” - napisała w odpowiedzi na pytania OKO.press rzeczniczka Gaz-Systemu Iwona Dominiak.

”Projekty, którym przyznano status PCI, są kluczowe z perspektywy szerszej niż pojedynczego państwa członkowskiego. Przyczyniają się do realizacji celów polityki klimatycznej UE. Wpisanie projektu na listę PCI oznacza, że wnosi on wartość dodaną na wielu płaszczyznach - ekologicznej, ekonomicznej, społecznej, bezpieczeństwa dostaw energii i współpracy między państwami członkowskimi. Dzięki statusowi PCI wsparcie uzyskały kluczowe dla Polski i regionu projekty infrastruktury gazowej, czyli Baltic Pipe, terminal LNG [w Świnoujściu], gazociąg GIPL mający połączyć Polskę i Litwę oraz gazociąg Polska-Słowacja” - dodała Dominiak.

;

Udostępnij:

Wojciech Kość

W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc

Komentarze