Jedyną gwarancją, że głos w wyborach prezydenckich oddaje uprawniona osoba, ma być jej pisemne oświadczenie z nazwiskiem i numerem PESEL. Ale PESEL wielu ludzi można znaleźć w dostępnych publicznie rejestrach spółek i innych podmiotów, a podpis można sfałszować. Wyjaśniamy, jak ktoś nieuczciwy mógłby zagłosować np. jako Kaczyński albo Duda
Politycy koalicji rządzącej chcą, by najbliższe wybory prezydenckie odbyły się w drodze głosowania korespondencyjnego. Jarosław Kaczyński przekonuje, że takie głosowanie będzie całkowicie bezpieczne dla zdrowia i życia ludzi. I że jest trudniejsze do sfałszowania niż normalne wybory w lokalach.
Z każdą godziną pojawia się jednak coraz więcej dowodów na to, że organizowane naprędce wybory korespondencyjne mogą zakończyć się katastrofą.
Internauci zwracają uwagę na możliwość sfałszowania głosu każdego wyborcy, którego numer PESEL widnieje w dostępnych publicznie rejestrach sądowych.
Według ustawy o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na prezydenta RP, każda osoba uprawniona do głosowania ma otrzymać pocztą pakiet wyborczy. Znajdą się w nim:
Po wypełnieniu karty do głosowania wyborca ma ją włożyć do koperty na kartę do głosowania i zakleić.
Następnie musi wypełnić oświadczenie o osobistym i tajnym oddaniu głosu, podając w nim swoje imię, nazwisko oraz numer PESEL.
Kopertę z kartą do głosowania i oświadczenie ma włożyć do koperty zwrotnej, zakleić ją i wrzucić w dniu głosowania do specjalnie przygotowanej skrzynki pocztowej.
Oświadczenie ma gwarantować, że głos w wyborach odda uprawniona osoba, a nie ktoś inny, kto np. przypadkiem wszedł w posiadanie jej karty do głosowania. Komisje wyborcze będą otwierały najpierw tylko koperty zwrotne - sprawdzą, czy dane podane w oświadczeniach zgadzają się z tymi ze spisu wyborców. Jeśli wszystko będzie się zgadzało - koperta z kartą do głosowania trafi do urny. I głos zostanie policzony w wyborach.
Ale jeśli:
karta do głosowania zostanie uznana za nieważną.
Innymi słowy: jeśli komisja otrzyma kopertę z oświadczeniem podpisanym np. przez Jarosława Kaczyńskiego i wrzuci do urny dołączony do niej głos, nie może włożyć do urny kolejnego głosu z dołączonym oświadczeniem na to samo nazwisko.
Problem w tym, że ktoś nieuczciwy, mógłby bez najmniejszego problemu sfałszować oświadczenie Kaczyńskiego, zagłosować za niego i tym samym pozbawić go głosu w wyborach.
Dotyczy to wszystkich osób, których numery PESEL podawane są w dostępnych publicznie rejestrach sądowych spółek, fundacji, stowarzyszeń itd.
Jak zwrócili uwagę internauci, PESEL Jarosława Kaczyńskiego można znaleźć we wpisie sądowym fundacji Instytut Im. Lecha Kaczyńskiego. Są tam z resztą również numery PESEL wieloletnich współpracowników Kaczyńskiego - wiceprezesa PiS Adama Lipińskiego i przewodniczącego Rady Mediów Narodowych Krzysztofa Czabańskiego.
Z kolei np. PESEL prezydenta Andrzeja Dudy widnieje we wpisach stowarzyszenia Ruch Społeczny im. Lecha Kaczyńskiego. Podobnie jak PESEL ministra Jacka Sasina, który ma nadzorować całą operację z organizacją wyborów korespondencyjnych.
Jeśli do komisji wyborczej trafi kilka oświadczeń wypełnionych na to samo nazwisko, nie będzie ona miała żadnej możliwości weryfikacji, które z oświadczeń jest prawdziwe. Nie będzie przecież miała ani oryginałów podpisów wyborców do porównania z tymi z oświadczeń ani kompetencji by prowadzić grafologiczne analizy.
Za podrobienie oświadczenia grozi odpowiedzialność karna - do 3 lat więzienia. Ale w praktyce nie ma żadnej możliwości ustalenia, kto wrzucił do skrzynki wyborczej kopertę z podrobionym oświadczeniem.
Ryzyko fałszerstw wyborczych jest więc ogromne.
Afery
Wybory
Andrzej Duda
Jarosław Kaczyński
Jacek Sasin
Prawo i Sprawiedliwość
głosowanie
koronawirus
pocztyliada
wybory korespondencyjne
Wybory prezydenckie 2020
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Komentarze