"Wiadomości" TVP użyły naszego tekstu, by udowodnić widzom, że Rafał Trzaskowski chce, żeby warszawiacy się nie myli. To bzdura. Trzaskowski za podwyżki cen wywozu śmieci obwiniał PiS, co było manipulacją, ale to TVP pobiło w tej dziedzinie wszystkie rekordy
Czy Warszawa jest stolicą brudu? Na tak postawione pytanie zdecydowana większość warszawiaków z pewnością odpowiedziałaby przecząco. Ale z taką tezą mogli zapoznać się wieczorem 15 kwietnia widzowie „Wiadomości” TVP.
W tym krótkim (2 minuty 16 sekund) materiale pracownicy „Wiadomości” posłużyli się naszym tekstem o fałszywej narracji Warszawy na temat przyczyn podwyżki cen wywozu śmieci w stolicy.
Strzałka naszego fałszometru dumnie prężyła się przed setkami tysięcy widzów głównego programu informacyjnego Telewizji Polskiej.
Przypomnijmy. Prezydent Trzaskowski powiedział: „Obowiązujące przepisy, ustawa, którą przez ostatnie lata tyle razy poprawialiście, zabrania nam – samorządom – pokrywania części kosztów utrzymania systemu wywozu odpadów”.
Nasze tłumaczenie przeczytał lektor: „Ustawa tego nie zabrania. Co do zasady miasto powinno planować system tak, by sam się finansował, ale gdy kalkulacje są błędne, miasto może dopłacić. W tym roku nic się nie zmieniło”.
Cieszymy się, że nasze teksty są czytane redakcji „Wiadomości”. Mamy nadzieję, że na niniejszy tekst poświęci się tam równie dużo uwagi. Bowiem materiał, w którym TVP wykorzystało naszą pracę, nie miał nic wspólnego z rzetelnym przedstawieniem sprawy opłat za wywóz śmieci.
„Na mieszkańców Warszawy padł blady strach” – słyszymy na początku materiału – „wielu obawia się, że albo będą tonąć w śmieciach, albo chodzić brudni”.
Skąd podstawa do tak ostrych twierdzeń? Z dwóch wypowiedzi anonimowych warszawiaków. Mężczyzna mówi, że nie podoba mu się, bo jest za drogo; kobieta – że tacy są warszawiacy, takiego sobie wybrali prezydenta. Sugestia jest jasna – prezydent Trzaskowski jest winny podwyżkom cen wywozu śmieci. A konkretnie – winna jest decyzja, by powiązać cenę za wywóz śmieci ze zużyciem wody.
Z „Wiadomości” nie dowiedzieliśmy się jednak, że jest to coraz częstsze rozwiązanie - jedno z czterech, które dopuszcza ustawa (pozostałe to opłata uzależniona od powierzchni mieszkania, od liczby zadeklarowanych osób w lokalu lub opłata od gospodarstwa domowego). I, zdaniem wielu ekspertów, rozwiązanie najlepsze. W ten sam sposób rozliczani są mieszkańcy np. Łodzi i Olsztyna.
Samo powiązanie cen z ilością zużytej wody nie jest winne podwyżce. To rozwiązanie, które ma na celu urealnić ceny tak, by odpowiadały liczbie osób mieszkających w domu lub mieszkaniu. Podstawowa zasada jest prosta – przeciętnie im więcej w danym miejscu mieszka osób, tym więcej zużytej wody i tym więcej zużytych śmieci.
Rozwiązanie ma też pożyteczną funkcję regulacyjną: ma zachęcać do oszczędzania wody, co jest szczególnie istotne w dobie kryzysu klimatycznego i związanych z tym częstszych susz.
Ma to oczywiście swoje konsekwencje, np. w momencie, gdy zużywamy dużo wody na podlewanie kwiatów w ogrodzie. Stąd problem mężczyzny, który w nowym systemie zapłaci prawie 700 złotych miesięcznie za wywóz śmieci.
To jednak tylko sposób rozliczania – przyczyny rosnących cen leżą zupełnie gdzie indziej.
Tymczasem „Wiadomości” utrzymują, że nowa opłata uderzy w tych, którzy – tu autentyczny cytat – „lubią być czyści”.
To oczywista bzdura: normalne utrzymanie higieny nie doprowadzi do horrendalnie wysokich rachunków.
Dalej „Wiadomości” posługują się naszym tekstem, by dokopać prezydentowi Trzaskowskiemu. Miasto rzeczywiście posłużyło się nieuprawnioną argumentacją prawną w swojej kampanii informacyjnej „zanieczyszczający płaci”, żeby przerzucić piłeczkę na stronę PiS. Za chwilę jeszcze raz to wyjaśnimy.
Sprowadzenie przez TVP tego sporu do tego jednego zagrania jest nieuczciwe. To długi mecz, który trwa od co najmniej kilku lat, a silniejszą stroną jest tutaj rząd. I on również nie gra uczciwie.
Tego oczywiście z „Wiadomości” się nie dowiemy. Możemy spokojnie spuścić zasłonę milczenia nad końcem materiału, w którym prezydent Trzaskowski tradycyjnie łączony jest z awarią kanalizacji i ściekami w Wiśle. To stały punkt propagandy TVP.
Zamiast tego widzowie programu informacyjnego powinni się dowiedzieć, skąd wziął się ten spór i skąd wzięły się wysokie ceny śmieci. Od razu zdradzić możemy: ich winowajcą nie jest Rafał Trzaskowski.
Przypomnijmy więc najpierw istotę problemu z dopłacaniem do systemu wywozu śmieci. W prawie europejskim zapisana jest zasada „zanieczyszczający płaci”, o której mówi art. 191 traktatu o Unii Europejskiej i dyrektywa "śmieciowa" z 19 listopada 2008.
To oznacza, że za wywóz śmieci powinni płacić ci, którzy je wytwarzają. Taką zasadę wprowadziła więc ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, która obowiązuje od 2012 roku. W ustawie nie jest jednak explicite zapisany zakaz dopłacania do systemu przez samorządy.
Gminy mają obowiązek tak skalkulować opłatę za śmieci, aby pokryć z tych wpływów cały koszt. Gdy jednak rozminą się w kalkulacjach z rzeczywistością, nie ma innego wyjścia, jak tylko dopłacić. I tego prawo wprost nie zabrania.
Te zasady obowiązują od 2012 roku. Nic kluczowego się tej kwestii nie zmieniło.
„Z uwagi na problem wskazywany w fałszywej kampanii informacyjnej stolicy, rozważamy zniesienie przepisu, który został przyjęty w 2011 roku przez PO w sprawie tzw. zasady samobilansowania się systemu” – mówi teraz, już po naszym tekście - minister środowiska Jacek Ozdoba „Dziennikowi Gazecie Prawnej”.
A to zaskakujące tłumaczenie. Spór o dopłacanie do systemu trwa od lat, a ministerstwo chce nagle zmian w zasadach samobilansowania się systemu, bo jedno miasto zrobiło „fałszywą kampanię informacyjną”.
Trudno o gorszą motywację w tworzeniu dobrego prawa. Zamiast iść w kierunku naprawiania problemów, mamy raczej logikę politycznej wojny.
Szczególnie że raczej nie chodzi tu o spór o wartości, a zwyczajne, codziennie zarządzanie problemem, jakim są śmieci i opłaty za nie.
Minister Ozdoba mówi natomiast, że trzeba „zerwać z fikcją”, ponieważ „już dziś wiele gmin dokłada do systemu”. Minister jest więc świadomy problemu nie od dziś. Ale gdy Warszawa próbuje zaprojektować system, który będzie zgodny z tymi przepisami, minister Ozdoba w stronę władz Warszawy kieruje tylko krytykę.
Mamy pytanie do pana ministra: Jeśli zasadę samobilansowania znieść, to co ze zgodnością z prawem unijnym? Tego minister Ozdoba nie mówi.
W lutym 2021 w odpowiedzi na interpelację posła PiS Pawła Rychlika, minister Ozdoba pisał:
„Wszystkie koszty, które gmina ponosi w związku z prowadzeniem ww. systemu, są pokrywane z opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi, które każdy właściciel nieruchomości w danej gminie jest obowiązany uiścić. W związku z tym wysokość opłaty, którą ponoszą mieszkańcy gmin, jest wypadkową kosztów ponoszonych przez gminy w ramach samofinansującego się systemu”.
Minister w zasadzie nie mówi tutaj nic kontrowersyjnego, wykłada tylko zasadę, która obowiązuje od lat. Miasto projektuje opłatę tak, by działać zgodnie z tą zasadą.
Ale kontrolowana przez władzę TVP mówi swoim widzom, że Rafał Trzaskowski chce, by warszawiacy się nie myli. Tymczasem w maju 2020 minister Ozdoba, krytykując oczywiście pomysł nowych taryf w Warszawie, podkreślał, że uzależnienie opłaty od wody jest jednym z możliwych rozwiązań. Mówił też, że przelicznik powinien być „racjonalny”. Ale – skoro system musi się bilansować – to jak inaczej go skalkulować?
Jeszcze we wrześniu 2019 wiceminister klimatu Sławomir Mazurek, odpowiedzialny za gospodarkę odpadami, pisał w odpowiedzi na interpelację posła Nowoczesnej Pawła Pudłowskiego, że system co do zasady musi się bilansować, ale istnieje możliwość dopłacenia do systemu.
Odpowiedzi interpelacje nie są źródłem prawa, ale nawet kolejni ministrowie patrzyli na tę zasadę z nieco innych stron. Miasta mają prawo czuć się zdezorientowane.
W lutym 2021 minister Ozdoba mówił portalowi TVP.Info:
„Już w 2020 roku wyraźnie wskazywałem, że to, co robi prezydent Trzaskowski, jest po prostu skokiem na kieszenie warszawiaków. Wtedy była kampania wyborcza i oczywiście z przyczyn politycznych odłożono podwyżki”.
To nieprawda. Również w zeszłym roku ceny za wywóz śmieci w Warszawie wzrosły od 1 marca, czyli w trakcie kampanii wyborczej, w której Rafał Trzaskowski walczył o prezydenturę Polski.
W lipcu 2020 „Dziennik Gazeta Prawna” opisywał, że minister Ozdoba szykuje duże zmiany w systemie gospodarki odpadami. „Musimy zrobić restart systemu” – mówił gazecie zapowiadając duże zmiany – ostatni restart systemu to przecież początek 2012 roku.
Częścią zapowiadanej reformy miało być między innymi:
Pomysły faktycznie mogłyby obniżyć cenę wywozu śmieci, ale miałyby zły wpływ na środowisko.
Miasta od dawna zgłaszają szereg problemów w komunikacji z ministerstwem w sprawie odpadów. O przyczynach rosnących cen wywozu śmieci pisaliśmy dokładniej tutaj.
Samorządy m.in. słusznie postulują, aby część kosztów przerzucić na producentów nierecyklingowalnych odpadów.
W „DGP” wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski mówił 15 kwietnia: „Problemem nie jest samobilansowanie się systemu, tylko to, że zamiast sięgać do kieszeni koncernów, które faktycznie zaśmiecają kraj swoimi opakowaniami, rząd każe nam sięgać do kieszeni mieszkańców. I nie obchodzi go, z której kieszeni zapłacą, ważne, że nie zapłacą za to wielkie firmy”.
Ministerstwo od miesięcy zapowiada, że pracuje nad projektem Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta. To producent opakowań ma być odpowiedzialny za późniejsze składowanie jego produktu jako odpadu. Konkretnych deklaracji, kiedy ustawa trafi do Sejmu, brakuje.
Nie brakuje natomiast na pewno zasobów manipulacji w TVP.
Gospodarka
Media
Propaganda
Jacek Ozdoba
Rafał Trzaskowski
"Wiadomości" TVP
Telewizja Polska
Urząd Miasta Warszawy
wywóz śmieci
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze