0:000:00

0:00

Czym jest warszawski panel klimatyczny? Czy mieszkańcy rzeczywiście mogą zdecydować o polityce miejskiej? Jak uniknąć klinczu politycznego i braku środków finansowych na realizację ambitnych celów? OKO.press rozmawia z Justyną Glusman, dyrektor ds. zrównoważonego rozwoju i zieleni w Urzędzie m.st. Warszawa.

Anton Ambroziak, OKO.press: Spotkaliśmy się rok temu na debacie o adaptacji do zmieniającego się klimatu i roli, jaką w tym procesie może pełnić samorząd, organizowanej przez Fundację im. Heinricha Bölla i OKO.press. Padła tam zapowiedź organizacji obywatelskiego panelu klimatycznego w Warszawie z udziałem ekspertów, organizacji społecznych, a także mieszkańców. Co się dzieje teraz?

Justyna Glusman: Panel został otwarty 1 listopada przez prezydenta Rafała Trzaskowskiego.

Bierze w nim udział 90 mieszkańców, którzy reprezentują Warszawę w swojej różnorodności: osoby starsze, młodsze, kobiety, mężczyźni, osoby o różnym statusie materialnym, często tacy, którzy nigdy wcześniej nie brali udziału w procesie konsultacji społecznych.

Chcemy oddać im głos, zaprosić do wspólnego budowania polityki klimatycznej miasta. Jesteśmy już po dwóch z pięciu spotkań, które zakończą się głosowaniem. Otrzymaliśmy już pierwszych 27 rekomendacji.

Jeśli 80 proc. z uczestników panelu zgodzi się co do konkretnego rozwiązania, a ciało monitorujące, w skład którego wchodzą urzędnicy miasta, radni i organizacje społeczne, które zainicjowały panel klimatyczny, nie dostrzeże przeszkód formalno-prawnych, zostanie ono wdrożone.

Ot tak, po prostu? Po pięciu spotkaniach?

Rozmowa o klimacie mogłaby się nie kończyć, dlatego zdecydowaliśmy, że najpierw porozmawiamy o efektywności energetycznej i udziale źródeł energii odnawialnej w stołecznym miksie energetycznym.

Pamiętajmy też, że nie zaczynamy od zera. Prezydent Rafał Trzaskowski zadeklarował, że do 2030 roku Warszawa obniży emisję o 40 proc., a na horyzoncie mamy neutralność klimatyczną.

Stwierdziliśmy, że skoro jednym z głównych źródeł emisji gazów cieplarnianych są budynki, w tym budynki miejskie, warto porozmawiać o architekturze. Od ekspertów oraz organizacji pozarządowych, które zgłosiły chęć przedstawienia swoich propozycji, mieszkańcy mają okazję dowiedzieć się, jak dziś wygląda emisyjność i efektywność energetyczna. I już pojawił się postulat, by miasto zastosowało standardy zgodne z celami klimatycznymi w budowaniu szkół, przedszkoli, lokali komunalnych.

Przeczytaj także:

Oczywiście panel to wycinek z całego dużego celu klimatycznego, nad którym pracujemy, ale dzięki rozmowom możemy dowiedzieć się, co myślą mieszkańcy. Jak oni widzą tę nieuchronną transformację.

Dlaczego o tej inicjatywie jest tak cicho? Oczywiście, jesteśmy w samym środku bezprecedensowego, globalnego kryzysu zdrowia publicznego, Polki i Polacy tłumnie wychodzą na ulice w sprzeciwie wobec drakońskich przepisów antyaborcyjnych, za oceanem właśnie doszło do kluczowej zmiany z punktu widzenia demokracji. Jednak temat katastrofy klimatycznej się nie dezaktualizuje.

To dobre pytanie, ale proszę zapytać koleżanki i kolegów dziennikarzy, dlaczego się tym nie interesują. Rzeczywiście, w tak nietypowym momencie, jak kryzys związany z pandemią, bardzo trudno jest skierować uwagę opinii publicznej na inne tematy, których waga wydaje się relatywnie mniejsza.

Dla mnie ten proces jest fascynujący.

Część kompetencji prezydenta miasta zostało oddanych w ręce mieszkańców, a to oznacza, że dzierżą oni bezpośredni mandat do sprawowania władzy.

Oczywiście, wszystkie propozycje wypracowane podczas panelu będzie potem musiał zatwierdzić niezależny organ, którym jest Rada Miasta. I to miejscy radni zdecydują, jaki budżet ostatecznie zostanie przeznaczony na te działania.

Politycy często obawiają się twardych zobowiązań. Często kalkulują. A co jeśli się nie uda? Przyjdą obywatele i powiedzą "Sprawdzam". W przypadku Warszawy to jeszcze większa obawa, że ewentualne niepowodzenia na gruncie lokalnym zostaną wykorzystane na poziomie polityki krajowej.

To nie jedyne obawy. Gdy słyszę o nowym pomyśle, który chce realizować miasto, w głowie pojawia się też myśl: skąd na to pieniądze w budżecie tak obciążonym pandemią, czy wydatkami edukacyjnymi?

Po pierwsze, nie wszystkie rozwiązania klimatyczne są kosztowne. Istnieją też mechanizmy pozyskiwania pieniędzy z rynku i, chcąc nie chcąc, samorządy będą musiały wykazać się większą kreatywnością w pozyskiwaniu finansowania na inwestycje.

Poleganie teraz tylko na prostym, centralnym mechanizmie finansowania samorządu jest niemożliwe. Powiem nawet mocniej, ono się skończyło wraz z reformami rządu PiS bezpośrednio uderzającymi w samorząd lokalny, i z pandemią, która uszczupliła wpływy z podatków czy usług miejskich.

Oczywiście liczymy na wsparcie UE. Niektóre inwestycje klimatyczne można też realizować w partnerstwie publiczno-prywatnym. Pewnie nie kojarzy się to zbyt dobrze, ale dla modernizacji energetycznej budynków, wymiany miejskich latarni, czy np. stworzenia farmy fotowoltaicznej na pewno byłoby to korzystne i możliwe do wdrożenia rozwiązanie.

Panel nie ma doprowadzić do kolejnych papierowych rozwiązań. Zdajemy sobie sprawę, że bez ograniczenia emisyjności miast nie będziemy mogli mówić o realizacji celów klimatycznych.

Jak wysoko w priorytetach prezydenta są cele klimatyczne?

Jest to jeden z trzech głównych priorytetów. Ale pamiętajmy, że klimat to też postulat mieszkańców. Najczęściej słyszymy o czystym powietrzu i nic dziwnego. Smog wpływa na zapadalność na różne choroby, a w przypadku pandemii, z którą teraz się mierzymy, może nawet podnosić poziom śmiertelności, na co wskazują badania naukowe prowadzone we Włoszech, w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych.

Obserwujemy też wzrost świadomości mieszkańców dotyczący zieleni miejskiej. Przy każdej, nawet najmniej wycince, widać jak bardzo staliśmy się wrażliwi na ten temat.

Efektywność energetyczna nie brzmi przy tych tematach może tak bardzo widowiskowo, ale jest kwestią fundamentalną.

Panel pozwala nam też upowszechnić wiedzę o zagrożeniach związanych ze zmianami klimatu i doprowadzić do sytuacji, w której termomodernizacja budynku będzie tak atrakcyjna, jak dosadzanie drzew.

Kolejnym hamulcem zmian, który przychodzi mi do głowy, może być kwestia wygody i przywiązania do starych rozwiązań. Jak przeforsować pomysł wyprowadzania ruchu samochodowego z centrum miasta? I jak sprawić, by nikt na tym nie stracił?

Nie wierzę, że siłowe rozwiązania się sprawdzą. Panel jest jednym z elementów pracy, którą wykonujemy, by tłumaczyć, jaki nasze działania mają cel i sens. I ten proces nie potrwa cztery tygodnie, ale lata. Jestem przekonana, że stosunek mieszkańców do kwestii transportowych także się zmienia. I nie chodzi tylko o klimat, ale też nowe standardy przestrzeni publicznej i jakości życia w mieście.

Nie będzie chyba zaskoczeniem, jeśli powiem, że już powoli wypychamy samochody z centrum miasta. Powiększyliśmy strefę płatnego parkowania, podnieśliśmy opłaty parkingowe. Przygotowujemy strefę śródmiejską.

Równolegle zamawiamy autobusy elektryczne i rozwijamy linie tramwajowe i metro. Takie są też wymogi najnowszego Programu Ochrony Powietrza uchwalonego przez Sejmik Województwa Mazowieckiego. Nakłada on na samorządy lokalne różne obowiązki w zakresie redukcji emisji, w tym te związane z ograniczaniem ruchu samochodowego.

Skoro proces redukcji emisyjności obliczony jest na lata, to jak uniknąć polskiej bolączki, czyli zmiany polityki wraz z każdą nową ekipą wchodzącą do UM?

Zmiany personalne będą nieistotne, jeśli w kwestii klimatu wypracujemy kontrakt społeczny. Gdy większość mieszkańców będzie się utożsamiać z polityką miasta, nie pozwoli na jej zmianę wraz ze zmianami personalnymi.

Jak to osiągnąć? No właśnie prowadząc konsultacje, rozszerzając proces decyzyjny, a także działając transparentnie. Tylko wtedy mieszkańcy mają szansę przywiązać się do polityki na tyle, by nie pozwolić decydentom schować strategii do szuflady.

Bo, powiedzmy sobie jeszcze raz, politycy boją się zobowiązań, których mogą nie dotrzymać. Co jeśli uda się zrealizować 60 proc. planu? Ja bym powiedziała, lepsze 60 proc. niż zero.

Ratowanie planety w oparciu o naukę to jeden z najważniejszych celów, które postawili przed sobą prezydent-elekt Joe Biden i wiceprezydentka Kamala Harris w USA, więc chyba jednak da się, wystarczy trochę odwagi. Mam wrażenie, że o klimacie politycy i media w Polsce przypominają sobie sezonowo, gdy dotyka nas plaga suszy albo deszczy nawalnych.

Myślę, że wciąż brakuje liderów takiej zmian. Osób, które dbałyby o to, by temat klimatu, także lokalnie, był nieustannie na agendzie. Ale to będzie się powoli zmieniać i już widzimy tego symptomy, chociażby w programach różnych partii politycznych.

Warto pamiętać o organizacjach społecznych — antysmogowych, ruchach miejskich. To dzięki nim temat zanieczyszczenia powietrza znalazł się dziś tak wysoko na liście priorytetów, chociażby prezydenta Warszawy.

Nieoficjalnie słyszymy, że po dymisji wiceprezydenta Pawła Rabieja w ratuszu trzeszczy. Wątpliwe jest utrzymanie koalicji z Nowoczesną, co u niektórych rodzi obawę, że z agendy spadną sprawy bardziej progresywne czy proobywatelskie. Czy to realne zagrożenie?

Mówiłam już, że prezydent Trzaskowski kwestie klimatyczne traktuje priorytetowo, więc nie wierzę, że mógłby od tego odejść. Nie chcę też weryfikować faktów, które żyją głównie w mediach. Nie widzę też związku pomiędzy dymisją zastępcy Prezydenta ds. Zdrowia a zmianą na stanowisku Koordynatora ds. Zrównoważonego rozwoju.

Głęboko wierzę, że w tak ważnych kwestiach klimatycznych nie tylko obraliśmy właściwy kierunek zmian, ale razem z warszawiakami zgodnie go realizujemy i żadne zawirowania personalne nas z niego nie zawrócą.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze