0:000:00

0:00

Słowa ministra pokazują wyraźnie, że przywództwo PiS nie konsultuje między sobą polityki zagranicznej. Prezes PiS, Jarosław Kaczyński, powiedział w rozmowie z Onet.pl, że „legalność wyboru Tuska jest oczywista. Dlaczego mam nie uznawać czegoś, co jest bezsprzeczne”.

Prezydent Andrzej Duda dzień po ponownym wyborze Donalda Tuska na przewodniczącego RE, wysłał do niego depeszę gratulacyjną. Wszystko wskazuje więc na to, że uważa go za legalnie wybranego. Trudno, żeby gratulował mu wyboru, który uważa za bezprawny.

Sensacyjnymi ekspertyzami swojego szefa zaskoczony wydawał się też wiceminister MSZ ds. europejskich Konrad Szymański: „Wszystko wskazuje na to, że wybór Donalda Tuska ma wady polityczne, ale wady prawnej nie widzę. Nie wiem, co mógł mieć na myśli minister Waszczykowski”.

Bądź tu mądry.

Podstaw brak

O staraniach zablokowania wyboru Tuska na przewodniczącego RE pisaliśmy, gdy PiS groził tym przed szczytem w Brukseli 9 marca.

Przeczytaj także:

Dla wszystkich poza ministrem Waszczykowskim jasne jest, że żadnych podstaw do podważania legalności tej decyzji nie ma. Sam szef MSW jako podstawę podaje fakt, że żadne głosowanie się nie odbyło:

„Nie było głosowania nad Tuskiem. Zapytano kto jest przeciw, nie było pytania kto jest za, ani kto się wstrzymał. Nie jest prawdą, że przegraliśmy 27 do jednego, bo tych 27 krajów nie zapytano, kto jest za i kto się wstrzymał od głosu.”

Tymczasem pokazuje to tylko i wyłącznie, że Waszczykowski nie rozumie unijnych przepisów.

Traktaty europejskie są bardzo powściągliwe w kwestii procedury wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej. Traktat o Unii Europejskiej (na mocy Traktatu z Lizbony z 2007 r.) mówi tylko, że „Rada Europejska wybiera swojego przewodniczącego większością kwalifikowaną na okres dwóch i pół roku; mandat przewodniczącego jest jednokrotnie odnawialny. W przypadku przeszkody lub poważnego uchybienia Rada Europejska może pozbawić przewodniczącego mandatu zgodnie z tą samą procedurą” (art. 15(5)).

W praktyce więc, forma głosowania nie jest w żaden sposób zdefiniowana. Kompromis i jednomyślność, którą państwa członkowskie starają się w tej sprawie osiągnąć, to tylko dobry polityczny obyczaj, który Polska zdecydowała się na brukselskim szczycie zerwać. Należy zauważyć, że żadna z 27 głów państw, które poza Polską wzięły udział w tym posiedzeniu Rady Europejskiej, nie zgłosiła żadnych proceduralnych właściwości. Oznacza to więc, że

jeśli Waszczykowski uważa wybór Tuska za sfałszowany, to oskarża o poważne oszustwo wszystkich uczestników głosowania, którzy żadnych zastrzeżeń co do wyniku nie zgłosili.

OKO.press wysłało zapytanie do MSZ z prośbą o udostępnienie ekspertyz, o których mówił minister Waszczykowski, zrobiła to też Platforma Obywatelska kilka godzin później. Resort na razie milczy.

Jeszcze bardziej pogrążył się szef MSZ na prasowym briefingu, tłumacząc się ze swoich poprzednich słów. Powiedział:

„Nawiązywałem dzisiaj rano do wypowiedzi opublikowanych chociażby w tygodniku „Do Rzeczy” prof. Jacka Czaputowicza, który nawiązywał do m.in. jednego z artykułów traktatu, zgodnie z którym, gdyby go zastosowano, to wybór powinien wyglądać inaczej. Są więc takie ekspertyzy".

Okazuje się, że jedyną "ekspertyzą", jest więc felieton w jednym z prorządowych czasopism, nie żaden oficjalny, naukowy dokument. Mimo to, w tej samej wypowiedzi minister dalej nazwał tę pojedynczą opinię "ekspertyzami", sugerując, że jest ich więcej, a o jedynym autorze artykułu mówi w liczbie mnogiej: "Naukowcy przekonują nas, że ten wybór był niewłaściwy".

Minister zdaje sobie chyba jednak sprawę, że podstawy jego rewelacji są raczej mizerne, bo zapewnił, że "oczywiście nie ma żadnych politycznych decyzji, aby z tych ekspertyz skorzystać".

Udostępnij:

Szymon Grela

Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.

Komentarze