W Wielkanoc i poprzedzające ją dni Polska była przedmiotem zainteresowania zagranicznych mediów. Czy Polskę czekają kolejne kary od UE - tym razem za lekceważenie energii z odnawialnych źródeł? Czy polskie szkoły w Wielkiej Brytanii są rasistowskie? Pisano też o buncie kobiet przeciwko polskiemu Kościołowi, czyli o Czarnym Piątku
„Financial Times” publikuje tekst dr hab. Agnieszki Graff (napisany we współpracy z Agatą Szczęśniak z OKO.press) o Czarnym Piątku: „Hasła były radykalne: «To ja decyduję o religii, a nie religia o mnie», «Moja macica to nie twoja kaplica». Kościół okazał się surową, ideologiczną i okrutną instytucją, której nie obchodzą cierpienia kobiet i żyjących dzieci. Ludzie mają dość. Wierząca znajoma napisała na Facebooku: «Jestem kobietą, nie niewolnicą» (...)
Na Zachodzie uznaje się, że skoro Polska to kraj katolicki, obostrzenia dotyczące aborcji muszą znajdować szerokie poparcie. Tak nie jest.
W styczniu 2018 37 proc. Polaków popierało liberalizację prawa aborcyjnego, 43 proc. wpierało obecną ustawę. Jedynie 15 proc. było za całkowitym zakazem”.
Dlaczego wszystko to powinno obchodzić zachodnich czytelników? „To, co dzieje się w Polsce, jest częścią globalnej walki. Grupy anti-choice takie jak Ordo Iuris stoją za falą mobilizacji przeciwko «ideologii gender», która zalała Europę w ostatnich latach.
Polska ma dla tych grup strategiczne znaczenie jako miejsce, gdzie rozpoczynają globalną krucjatę przeciwko prawu do przerywania ciąży. Polska jest wyjątkowa: z powodu olbrzymich politycznych wpływów Kościoła, sukces jest tutaj prawdopodobny. A dla nich to tylko początek”.
„Financial Times”, a za nim inne gazety, zastanawiają się, czy Andrzej Duda nie jest na ścieżce kolizyjnej z Prawem i Sprawiedliwością po tym, jak polski prezydent zawetował tzw. ustawę degradacyjną. Gazeta zwraca uwagę, że zalążkiem sporu była odmowa podpisania pod koniec lipca zeszłego roku przez głowę państwa ustaw reformujących Sąd Najwyższy i Krajową Radę Sądownictwa. Wyłamanie się z partyjnej linii wywołało wtedy wściekłość lidera rządzącej partii i jego najbliższych współpracowników.
„FT” pisze, że Duda może kalkulować tak: opierając się wyłącznie na elektoracie PiS, nie uzyska w 2020 r. reelekcji. Jednak jego pozorne „zdanie odrębne” może też być przykładem raczej gładkiej współpracy z centralą partii przy Nowogrodzkiej, bo pomaga Polsce w sporach z Unią Europejską o przestrzeganie praworządności. Ustawa degradacyjna wedle ekspertów i tak znalazłaby swój finał przed strasburskim Europejskim Trybunałem Praw Człowieka.
Agencje prasowe donoszą o ważnej sprawie, która polskim mediom w ostatnich dniach raczej umknęła. W miniony czwartek Andrzej Duda podpisał ustawę o ratyfikacji tzw. poprawki dauhańskiej ws. emisji dwutlenku węgla. W tej sposób Polska jako ostatni kraj UE dołączyła się do ONZ-owskiego porozumienia w sprawie redukcji produkcji gazów cieplarnianych w ramach walki z globalnym ociepleniem. Na razie poprawkę do Protokołu z Kioto ratyfikowało 111 państw. Aby porozumienie było wiążące, musi to zrobić 144 członków ONZ.
Przypomnijmy: pierwotnie pierwsze po Kioto globalne porozumienie miało zostać zawarte na szczycie klimatycznym w Kopenhadze w 2009 r. Przedstawiciele rządów mieli się tam zobowiązać do zmniejszenia do 2050 r. emisji dwutlenku węgla o 50 proc. w stosunku do poziomu z 1990 r. Szczyt zakończył się fiaskiem. Ograniczono się jedynie do zobowiązania do działań, dzięki którym temperatura na świecie do 2050 r. nie wzrośnie o dwa st. C w porównaniu z epoką przedprzemysłową.
Po klęsce w Kopenhadze przyszedł Paryż.
Wynegocjowane w grudniu 2015 r. podczas szczytu klimatycznego w Paryżu globalne porozumienie klimatyczne jest pierwszą umową międzynarodową zobowiązującą wszystkie państwa do działań na rzecz ochrony klimatu.
Ale Pod koniec rządów koalicji PO-PSL prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę w tej sprawie. Kancelaria Prezydenta tłumaczyła wówczas, że przygotowany przez Ministerstwo Środowiska dokument w tej sprawie nie został poprzedzony szczegółową analizą jego skutków prawnych i ekonomicznych, szczególnie kosztami dla gospodarki.
Tymczasem „Forbes” publikuje pogłębioną analizę autorstwa Anny Mikulskiej z Center for Energy Studies na Rice’s University’s Baker Institute for Public Policy i prof. Eryka Kosińskiego z UAM o polskim problemie z węglem kamiennym. Kiedy cała Unia Europejska koncentruje się na walce o energię pochodzącą z odnawialnych źródeł, polski rząd dalej z pozytywnie wypowiada się o węglu jako podstawie polskiej energetyki. Autorzy zwracają uwagę, że
jeżeli Warszawa dalej będzie lekceważyć wymagany przez Brukselę minimalny odsetek energii z odnawialnych źródeł w swojej polityce energetycznej, to czekają ją kary finansowe.
I piszą, że stawianie na węgiel stoi w sprzeczności z zobowiązaniem się rządu Mateusza Morawieckiego do walki z plagą smogu w polskich miastach. Raport „Forbesa” przygląda się też specyficznej pozycji społecznej górników w Polsce.
Brytyjski „Guardian” w reportażu Sarah Marsh opisuje związki polskich szkół w Wielkiej Brytanii z ruchem narodowym. Na problem zwróciła uwagę ostatnio antyfaszystowska grupa watchdogowa Hope Not Hate.
Np. Polska Szkoła Języka Ojczystego (Polish School of Mather Tongue) z Southampton na swojej stronie na Facebooku reklamuje wydarzenia organizowane przez stowarzyszenie Ogniwo przedstawiające się jako patriotyczne. Członkowie tej organizacji niejednokrotnie w mediach społecznościowych zdradzali rasistowskie poglądy, a jeden z nich upublicznił swoje zdjęcie z transparentem z napisem „Europa będzie albo biała, albo bezludna” w tle. Ogniwo nie kryje się z sympatią i poparciem wobec byłego księdza Jacka Międlara, któremu brytyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych odmówiło wjazdu na Wyspy ze względu na propagowanie przez niego islamofobii.
Komentarze