Każdą z kontrowersyjnych społecznie spraw dotyczących energetyki można by załatwić. Wymagało by to jednak obniżenia politycznej temperatury i niełatwych kompromisów z obu stron. Nikomu na scenie politycznej na tym nie zależy.
Trudno wyliczyć wszystkie sprawy, które miały zostać załatwione przez rząd „po wyborach”. Tutaj skupimy się tylko na kilku najważniejszych, które wywołują głębokie kontrowersje polityczne i wymagają zmiany ustawy, a więc i podpisu prezydenta.
Przewiduje m.in. zmniejszenie odległości wiatraków od domów z 700 m do 500 m, czyli przywrócenie propozycji rządu Mateusza Morawieckiego oraz ułatwienia w tzw. repoweringu, czyli wymianie starych wiatraków na nowe.
Projekt leży sobie w Sejmie już ponad dwa miesiące i czekał na wynik wyborów, gdyż rząd obawiał się weta Andrzeja Dudy, albo – co gorsza – skierowania ustawy do TK, gdzie utknęłaby na wiele miesięcy.
Projekt leży sobie w Sejmie już ponad dwa miesiące i czekał na wynik wyborów, gdyż rząd obawiał się weta Andrzeja Dudy, albo – co gorsza – skierowania ustawy do TK, gdzie utknęłaby na wiele miesięcy.
Z wyborczych zapowiedzi prezydenta-elekta można wyciągnąć wniosek, że lądowe wiatraki – najtańsza obecnie technologia produkcji energii – nie są bliskie jego sercu. „Nie pozwolę na to, aby obcy interes zniszczył piękno polskiego krajobrazu i komfort życia w polskich miasta i gminach. Apeluję, aby Sejm przyjął takie rozwiązania, które zagwarantują, że wielkie wiatraki nie staną w odległości zaledwie 500 m od naszych osiedli” – to cytat z kwietnia.
Z drugiej strony można znaleźć jego wypowiedzi, z których wynika, że nie będzie przeciwko wiatrakom tam, gdzie lokalne społeczności się na nie zgodzą.
Czy rząd coś może zrobić w tej sprawie, aby ustawę uchwalić?
Komentarze