0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Anders Sandberg, w wolnym dostępieFot. Anders Sandberg...

Każdy z nas prędzej czy później staje twarzą w twarz z jedną z najtrudniejszych prawd: życie jest ulotne, a śmierć – nieunikniona. Od wieków ludzie marzą o przechytrzeniu tej nieubłaganej zasady natury.

Obietnica nieśmiertelności pobudza wyobraźnię, a co, jeśli istnieje technologia, która pozwala na dosłowne odroczenie śmierci?

Oto krionika – kontrowersyjna, choć fascynująca dziedzina, która obiecuje zatrzymać ludzkie życie w „lodowym uścisku” do momentu, gdy nauka znajdzie sposób na jego ponowne rozpalenie.

Wyobraźmy sobie człowieka, który umiera w XXI wieku, ale zostaje przywrócony do życia w odległej przyszłości – w świecie pełnym technologicznych cudów, wolnym od chorób i ograniczeń. Zupełnie jak Steve Rogers vel Kapitan Ameryka w znanej historii Marvela.

Czy to science fiction, czy też obietnica nieśmiertelności, której wszyscy tak pragniemy? Krionika kusi nadzieją, ale równocześnie budzi sceptycyzm – nie tylko wśród naukowców, ale i w opinii publicznej.

Czy umieszczenie ciała w ekstremalnie niskiej temperaturze faktycznie daje szanse na nowe życie, czy jest jedynie świadectwem ludzkiej pychy i niezdrowej wiary w technologię?

Przeczytaj także:

Czym jest krionika?

Krionika, będąca wciąż niszowym obszarem technologii, ma swoje korzenie w latach 60. XX wieku. Termin ten pochodzi od greckiego słowa kryos, oznaczającego zimno. Sama koncepcja wykorzystania niskich temperatur w stosunku do ludzkich ciał lub tkanek by w przyszłości „przywrócić” je do życia, była początkowo traktowana bardziej jako wizja science fiction niż realna propozycja naukowa.

Na początku warto wyjaśnić wszelkie wątpliwości, by być precyzyjnym – w kontekście krioniki nieprawidłowe jest mówienie o zamrażaniu ciała/tkanek a o ich krioprezerwacji. Choć potocznie używa się tego pierwszego określenia, biologicznie i technologicznie proces krioprezerwacji różni się od zwykłego zamrażania.

W klasycznym zamrażaniu, np. żywności, woda w komórkach organizmu zamienia się w kryształki lodu, co prowadzi do mechanicznych uszkodzeń błon komórkowych. W krioprezerwacji stosuje się specjalne substancje krioprotekcyjne, które zastępują wodę w komórkach i zapobiegają powstawaniu lodu.

Dzięki temu proces umożliwia witryfikację, czyli przejście materiału biologicznego w stan przypominający szkło, gdzie cząsteczki są zamrożone w miejscu, ale bez tworzenia destrukcyjnych kryształków.

Jednym z ojców krioniki był amerykański fizyk Robert Ettinger, który w 1962 roku wydał książkę The Prospect of Immortality. W swoim dziele argumentował, że technologia rozwijająca się w zawrotnym tempie może pewnego dnia umożliwić nie tylko zatrzymanie procesów starzenia, ale również odwrócenie skutków śmierci.

Ettinger nie tylko teoretyzował – sam stał się gorącym zwolennikiem i praktykiem krioniki. W 1967 roku doszło do pierwszej krioprezerwacji ludzkiego ciała – profesora psychologii Jamesa Bedforda, cierpiącego na nieuleczalny nowotwór. Jego ciało, przechowywane w ciekłym azocie, do dziś jest symbolem narodzin krioniki.

Badacze wyciągają ciało prof. Bedforda. Zrzut ekranu z publikacji raportu

Początkowe lata tej technologii pełne były problemów i kontrowersji. Wiele ciał uległo uszkodzeniu z powodu braku odpowiednich procedur i technologii. Do lat 80. ubiegłego wieku większość organizacji zajmujących się krioprezerwacją upadła, co prowadziło do porzucenia „pacjentów”. Jednak mimo trudności, idea krioniki przetrwała, znajdując nowe rynki i inwestorów.

Jak to działa?

Za romantyczną wizją krioniki kryje się skomplikowany, wieloetapowy proces, który wymaga precyzji, zaawansowanej technologii i rygorystycznej logistyki. To nie jest prosty zabieg „zamrożenia” ciała, jakby wrzucano je do gigantycznej zamrażarki. To raczej walka z czasem i degradacją biologiczną, zanim śmierć stanie się ostateczna.

Wszystko zaczyna się od momentu stwierdzenia śmierci klinicznej. W krionice liczy się każda sekunda – tkanki, a zwłaszcza mózg, zaczynają ulegać uszkodzeniom już kilka minut po ustaniu krążenia. Dlatego specjalne zespoły ratunkowe, współpracujące z firmami krionistycznymi, czekają w gotowości, by natychmiast wkroczyć do akcji.

Ciało jest schładzane lodem, a funkcje krążeniowe i oddechowe podtrzymywane są za pomocą urządzeń mechanicznych. Chodzi o to, by dostarczyć jak najwięcej tlenu do komórek i maksymalnie opóźnić procesy degeneracyjne. Na tym etapie mamy paradoks: ciało jest formalnie martwe, ale nadal wymaga działań podtrzymujących życie.

Kiedy organizm trafia do laboratorium, rozpoczyna się kolejny etap – witryfikacja. Zamiast pozwolić wodzie wewnątrz komórek zamarznąć i rozsadzać je kryształkami lodu, stosuje się specjalne chemikalia zwane krioprotektantami.

Krew zostaje usunięta, a krioprotektanty wypełniają naczynia krwionośne, zastępując wodę. To pozwala na przeprowadzenie procesu, który nie przypomina typowego zamrażania. Witryfikacja sprawia, że tkanki przechodzą w stan przypominający szkło – stały, ale bez formowania lodowych struktur. Dzięki temu komórki pozostają w relatywnie dobrym stanie, nawet jeśli całkowicie zatrzymuje się w nich aktywność biologiczna.

-196 stopni Celsjusza

Po zakończeniu witryfikacji ciało jest stopniowo schładzane do temperatur kriogenicznych, docelowo osiągając -196oC. To proces wymagający cierpliwości, bo zbyt szybkie schładzanie mogłoby spowodować mikropęknięcia tkanek.

Dopiero wtedy organizm trafia do kriostatu – specjalnego zbiornika wypełnionego ciekłym azotem, który utrzymuje stabilną, ultra niską temperaturę. W tym stanie (teoretycznie) wszystkie procesy biologiczne zostają wstrzymane, a ciało może być przechowywane przez dziesiątki, a nawet setki lat.

Jednak prawdziwe wyzwanie zaczyna się tam, gdzie kończy się proces krioprezerwacji. O ile obecna technologia pozwala na „zamrożenie” ciała lub mózgu, o tyle „odmrażanie” i przywrócenie funkcji życiowych pozostają poza zasięgiem współczesnej nauki.

Czy tkanki uszkodzone przez czas i proces witryfikacji będą mogły zostać naprawione? Czy pamięć, świadomość i osobowość mogą przetrwać w nienaruszonym stanie?

Zwolennicy krioniki wierzą, że przyszłe przełomy w nanotechnologii i medycynie regeneracyjnej przyniosą odpowiedzi na te pytania. Ich zdaniem przyszłość może zaoferować narzędzia, które pozwolą nie tylko na naprawę ciała, ale i pełne przywrócenie życia. Wciąż jednak ich jeszcze nie mamy.

Ile to kosztuje?

Krionika to rozwiązanie dostępne przede wszystkim dla osób zamożnych. Koszt zamrożenia całego ciała wynosi od 80 000 do nawet 200 000 dolarów, natomiast opcja ograniczona do samej głowy – tzw. neuroprezerwacja – to wydatek rzędu 30 000-60 000 dolarów.

W Stanach Zjednoczonych istnieją dwie główne organizacje oferujące takie usługi: Alcor Life Extension Foundation oraz Cryonics Institute.

W Europie dostęp do krioniki jest ograniczony. Niemiecka firma Tomorrow Biostasis oferuje podobne usługi, ale koszty logistyczne transportu ciał do Stanów Zjednoczonych znacznie podnoszą cenę.

Polacy, choć na razie sceptyczni, mają możliwość podpisania umowy z firmami europejskimi, które współpracują z amerykańskimi liderami rynku.

Czy krionika w ogóle ma sens?

Największym problemem krioniki jest brak dowodów na możliwość skutecznego przywrócenia życia. Badania nad witryfikacją tkanek są obiecujące, ale dotyczą głównie małych próbek – takich jak embriony lub niewielkie organy. W przypadku całego organizmu technologia napotyka poważne bariery.

Eksperci zwracają uwagę na problemy związane z zachowaniem integralności mózgu. Dr Michael Shermer, biolog i znany sceptyk, podkreśla, że: „Wszystkie obecne metody krioniki opierają się na założeniu, że przyszłość znajdzie rozwiązanie na nasze obecne problemy technologiczne. To wielki skok wiary”.

Nawet jeśli w przyszłości udałoby się osiągnąć postępy w regeneracji tkanek czy naprawie uszkodzeń spowodowanych krioniką, nadal pozostają fundamentalne problemy biologiczne. Jednym z głównych wyzwań jest degradacja mózgu. Mózg jest niezwykle wrażliwy na zmiany chemiczne i termiczne, a utrata funkcji neuronalnych następuje w zaskakująco krótkim czasie po śmierci.

Okno czasowe śmierci

Kiedy krew przestaje krążyć, komórki mózgowe szybko ulegają niedotlenieniu, co prowadzi do trwałego uszkodzenia neuronów w ciągu kilku minut. Proces ten nazywa się „oknem czasowym śmierci”. W tym krótkim okresie umierania komórki neuronalne tracą zdolność do regeneracji, co oznacza, że nawet w najbardziej obiecującej przyszłości, odzyskanie pełnej funkcji mózgu byłoby trudnym zadaniem.

Dr David Eagleman, neurolog i autor książki Livewired, zauważa: „Mózg jest jednym z najbardziej skomplikowanych systemów w biologii. To, co tracimy w kilka minut po śmierci, to nie tylko komórki, ale także unikalne połączenia neuronowe, które definiują nasze osobowości i pamięć”.

W kontekście krioniki, brak możliwości przywrócenia tych połączeń oznacza, że nawet jeśli ciało zostałoby skutecznie odtworzone, umysł może pozostać utracony na zawsze. Czy więc warto „mrozić” całe ciało, wiedząc, że umysł może nigdy nie powrócić do stanu, w jakim istniał przed śmiercią?

Obok problemów technologicznych, krionika wywołuje również ważne pytania etyczne. Czy moralnie usprawiedliwiona jest krioprezerwacja ciała w oczekiwaniu na przyszłą technologię, która może nigdy nie nadejść? Krionika wymaga ogromnych inwestycji finansowych, a często nie ma gwarancji, że rezultaty będą pomyślne.

Oprócz kwestii indywidualnych krionika może również budzić pytania o społeczne nierówności, ponieważ dostęp do niej jest ograniczony głównie dla osób zamożnych. Inwestycja w technologię, która może nigdy nie przynieść oczekiwanych efektów, pokazuje, że krionika może być bardziej symbolem społecznej elity niż realną opcją dla większości ludzi.

Co przyniesie przyszłość?

Krionika jest jedną z tych idei, które balansują na granicy naukowej obietnicy i futurystycznej mrzonki. W swojej istocie odzwierciedla pragnienie człowieka, by przekroczyć naturalne ograniczenia i zmierzyć się z największym przeciwnikiem – śmiercią.

Pomimo technologicznych przeszkód i etycznych kontrowersji, krionika pozostaje symbolem ludzkiej determinacji w poszukiwaniu nieśmiertelności i dowodem na to, jak daleko jesteśmy gotowi się posunąć, by wygrać wyścig z czasem.

Obecne technologie są dalekie od tego, aby skutecznie przywrócić życie „zamrożonym” ciałom. Witryfikacja, krioprotektanty i przechowywanie w temperaturach kriogenicznych pozwalają jedynie na konserwację, ale nie oferują drogi powrotnej do życia.

Niemniej jednak naukowcy nie tracą nadziei – postępy w medycynie regeneracyjnej, nanotechnologii i sztucznej inteligencji mogą kiedyś dostarczyć rozwiązań, które dziś wydają się jedynie fantazją. Czy przyszłe pokolenia będą w stanie odwrócić proces śmierci? To pytanie, na które współczesna nauka nie ma jeszcze odpowiedzi.

Czy warto więc czekać na przyszłość, w której nauka znajdzie sposób na obudzenie wyrwanych z objęć śmierci dusz? Czy krionika jest mostem do wieczności, czy tylko kosztowną ułudą?

Odpowiedź zależy od tego, jak postrzegamy śmierć i czas. Może krionika to jedynie kolejny dowód na ludzką potrzebę kontrolowania rzeczywistości, a może wyraz naszej niegasnącej nadziei na to, że granice życia są elastyczniejsze, niż nam się wydaje.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

;
Na zdjęciu Marcin Powęska
Marcin Powęska

Biolog, dziennikarz popularnonaukowy, redaktor naukowy Międzynarodowego Centrum Badań Oka (ICTER). Autor blisko 10 000 tekstów popularnonaukowych w portalu Interia, ponad 50 publikacji w papierowych wydaniach magazynów „Focus", „Wiedza i Życie" i „Świat Wiedzy". Obecnie publikuje teksty na Focus.pl.

Komentarze