0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Jakub Porzycki / Agencja Wyborcza.plFot. Jakub Porzycki ...

Przyglądając się życiu politycznemu, można odnieść wrażenie, że Polska katolicyzmem stoi. Duża część prawicy zanurzona jest w religijnym fundamentalizmie, a konserwatywne centrum wciąż zwraca się w stronę Kościoła. Pokazało to ostatnie sejmowe głosowanie nad wprowadzeniem obowiązkowych dwóch lekcji religii do polskich szkół. Za tym radykalnym pomysłem – bo do tej pory religia na mocy konkordatu z 1993 roku była w szkołach organizowana wyłącznie jako przedmiot dobrowolny – głosowali wszyscy obecni na sali posłowie PiS, Konfederacji i PSL, a także 8 z 28 posłów Polski 2050-TD, w tym marszałek Sejmu Szymon Hołownia.

Przeczytaj także:

Z drugiej strony, od lat 90. widać postępującą laicyzację polskiego społeczeństwa. I nie chodzi tylko o odsetki osób deklarujących się jako niewierzące. Motorem zmian są przede wszystkim katolicy, dla których udział w obrzędach religijnych, czy wychowanie dzieci do katolicyzmu, przestało być częścią przeżywania swojej wiary. Ten coraz większy dystans do instytucji widać wyraźnie statystykach.

Kto wierzy, a kto praktykuje

Najpierw dane ze Spisu Powszechnego. W 2011 roku katolicy stanowili 87,8 proc. populacji, w 2021 – 71,4 proc. W tym czasie wzrosła też liczba osób, które deklarują się jako bezwyznaniowe: od 2,4 proc. do 6,9 proc.

Od lat 90. badaniem religijności polskiego społeczeństwa zajmuje się CBOS, czyli państwowa pracownia badawcza. Pomiary przeprowadza co miesiąc, dlatego jest to jeden z najlepszych barometrów nastrojów społecznych i praktyk związanych z życiem religijnym Polek i Polaków. Na przestrzeni ostatnich 30 lat liczba katolickich autodeklaracji wyraźnie maleje.

W 1992 roku wierzący stanowili 94 proc. społeczeństwa. Podobny poziom, przekraczający 90 proc., utrzymywał się aż do 2019 roku. Dopiero od roku 2020 powoli, ale stale spada. W 2024 osiągnął poziom 87 proc., z czego 9 proc. to osoby głęboko wierzące. Z deklaracjami osób niewierzących jest dokładnie na odwrót. W 2005 roku było ich zaledwie 3 proc., w 2019 roku – 8 proc., pięć lat później to już 14 proc. CBOS nazywa ten proces polaryzacją postaw religijnych. Najszybciej ubywa postaw „letnich”, czyli osób po prostu wierzących, rośnie postaw „zimnych”: suma osób głęboko wierzących i niewierzących.

Największej erozji ulega jednak udział w praktykach religijnych.

Tu również do 2019 roku sytuacja była dosyć stabilna – w cotygodniowych niedzielnych mszach uczestniczyło 45-50 proc. badanych. Potem przyszło tąpnięcie: od Kościołów wiernych odsunęła pandemia i wielu z nich więcej tam nie wróciło. W 2020 w niedzielnej mszy brało udział średnio 39 proc. badanych. W 2024 już tylko 1/3 Polek i Polaków chodziła co tydzień do Kościoła (34 proc.). To najniższy wynik w historii pomiarów.

Ci, którzy zrezygnowali z regularnego praktykowania, albo nie chodzą do Kościoła wcale, albo znajdują czas na nabożeństwa kilka razy w roku. W 2024 roku co czwartą osobę można uznać z katolika od święta (24 proc.). Za to co piąty badany przyznał, że w ogóle nie praktykuje (22 proc.). I ten poziom również utrzymuje się od czasu pandemii, wcześniej wynosił maksymalnie 13 proc.

Badania CBOS dotyczące motywów rezygnacji z praktyk religijnych pokazywały, że najczęstsze deklarowane powody to „brak potrzeby” i „obojętność” (17 proc.), szeroko pojęta krytyka Kościoła jako instytucji (12 proc.) oraz – po prostu – „brak wiary” (11 proc.).

Kościół już dawno przegrał młodych

W 2021 roku CBOS zbadał też religijność najmłodszych Polek i Polaków. Dane demograficzne pokazywały, że trendy są podobne w różnych przekrojach społecznych: w podobnym tempie laicyzują się kobiety i mężczyźni czy osoby z wykształceniem podstawowym i wyższym. Trochę szybciej ten proces przebiegał w największych polskich miastach. W Poznaniu, Warszawie, Wrocławiu, Krakowie i Łodzi więcej niż co czwarty mieszkaniec deklarował, że nie wierzy. Dla porównania, w reszcie kraju ten odsetek wynosił 11 proc. i rósł wolniej. CBOS pisał wówczas o wielkomiejskiej wolności od reglamentacji życia religijnego: w społecznościach z mniejszą kontrolą społeczną łatwiej oderwać się od religijnych norm.

Największy rozstrzał widać jednak w grupach wiekowych. Wśród najmłodszych dorosłych (18-24) odsetek wierzących spadał z 93 proc. w 1992 roku do 78 proc. w 2021. Wśród najstarszych badanych, powyżej 65 lat, różnica wyniosła niecałe 3 punkty procentowe: z 97,3 proc. do 94,6 proc.

W najmłodszej grupie wiekowej spada też odsetek regularnie praktykujących – z 69 proc. do 23 proc. – i rośnie niepraktykujących – z 7,9 proc. do 36 proc.

Ale najwięcej informacji o przemianach pokoleniowych mówią badania kohort wiekowych.

CBOS podzielił Polki i Polaków na sześć grup:

  • pokolenie seniorów – ur. 1947 lub wcześniej,
  • baby boomers – ur. 1948-1955,
  • pokolenie „Solidarności” – ur. 1956-1964,
  • pokolenie X – ur. 1965-1979,
  • millenialsi – ur. 1980-1996,
  • pokolenie Zet – ur. od 1997 roku.

Millenialsi, czyli osoby, które dziś mają 30-45 lat, wkraczały w dorosłość z poziomem religijności tylko nieco niższym niż starsze pokolenia, a wiarę traciły z czasem. Od 1998 ten spadek wynosi 10,5 pkt proc.

CBOS

Inaczej jest u Zetek, które CBOS bada dopiero od 2015 roku. Poziom wejściowy był niższy, a przemiany szybsze. W ciągu sześciu lat odsetek deklaracji wiary w tej kohorcie spadł o 10 pkt proc. (i o tyle samo wzrósł wskaźnik deklaracji niewierzących).

Proces zarzucania praktyki religijnych wśród młodszych pokoleń CBOS opisuje jako „gwałtowny”:

  • w pokoleniu X regularnie praktykujących ubyło o 26,6 pkt proc., a niepraktykujących przybyło o 14 pkt;
  • w pokoleniu millenialsów regularnie praktykujących ubyło o 42,8 pkt proc., niepraktykujących przybyło o 22,7 pkt, a stało się to w ciągu niespełna 24 lat;
  • w najmłodszej kohorcie regularnie praktykujących ubyło o 32,7 pkt proc. o, niepraktykujących przybyło o 18,4 pkt, ale stało się to w ciągu niespełna 7 lat.

CBOS podkreślał, że erozja wiary ma też charakter wewnątrzpokoleniowy: nawet osoby, które wchodziły w dorosłość przywiązane do uczestniczenia w życiu Kościoła, z czasem zarzucają regularne praktykowanie, a część z nich – również wiarę.

Kościół sam o sobie w liczbach

Podobny trend widać w publikacjach Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, który co roku udostępnia najważniejsze dane na swój temat: liczbę parafii, zakonników, księży. Wśród nich jest też wskaźnik dominicantes, czyli odsetek osób uczestniczących w niedzielnych mszach świętych. Najnowszego raportu – za rok 2024 – możemy spodziewać się na początku grudnia 2025. Proces kompletowania danych trwa aż rok, bo wymaga uzyskania i opracowania raportów ze wszystkich 10 tys. parafii. Dane, które będziemy omawiać, pochodzą więc z 2023 roku.

Dominicantes było wówczas 29,02 proc., to drugi najniższy wynik w historii.

W 2019 roku, przed pandemią COVID-19 ten odsetek wynosił 36,9 proc.

Najwięcej wiernych na msze uczęszczało w diecezji tarnowskiej (60,5), rzeszowskiej (53,2) i przemyskiej (49,1). Najmniej w diecezjach szczecińsko-kamieńskiej (17,2), sosnowieckiej (18,87), koszalińsko-kołobrzeskiej (18,58).

Z roku na rok spadają też statystyki udzielonych sakramentów: chrztu, komunii świętej, bierzmowania i małżeństw (co wynika po części z przemian społecznych, po części z demografii).

Nie mówiąc o tym, że kryzys puka do drzwi samej instytucji. Liczba parafii nie zmienia się gwałtownie, ale dramatycznie brakuje ludzi, którzy będą nieść posługę. Chętnych do seminariów brak. W 2025 roku po raz pierwszy w historii seminarium duchownego we Wrocławiu, które istnieje od 1947 roku, nie zostanie wyświęcony żaden ksiądz. Wyższe Seminarium Duchowne Metropolii Warmińskiej „Hosianum” miało pierwszy pusty rocznik w 2022, potem znowu w 2024. W tym roku wyświęciło dwóch kleryków. W Łodzi do święceń kapłańskich przygotowywało się pięciu ochotników. W latach 2003-2024 liczba święceń kapłańskich w polskich seminariach spadła z około 570 do 153. W podobnym okresie liczba przyjęć do seminariów spadła z ponad 1700 do 300.

Puste sale lekcyjne

O kryzysie Kościoła najczęściej mowa jednak w kontekście edukacji. Według danych Episkopatu w roku szkolnym 2023/2024 na szkolną katechezę chodziło 76,8 proc. uczniów i uczennic. Także tutaj wyraźny spadek szczególnie widać w ostatnich sześciu latach – od września 2019 o 9 pkt proc. w skali kraju. Najsłabiej w statystykach Kościoła wypada diecezja warszawska, gdzie uczestnictwo w zajęciach religii jest na poziomie 58 proc.

Dane z samorządów wskazują, że jest jeszcze gorzej. Jak informował stołeczny magistrat, w roku szkolnym 2023/2024 na lekcje religii chodziło tylko 42 proc. z 271 tys. uczniów. Dla szkół podstawowych ten wskaźnik jest wyższy i wynosi 65 proc. Za to

w liceach dobrowolną katechezę wybiera zaledwie 27 proc. warszawskiej młodzieży.

Najwyższa frekwencja jest w klasach 1-3 szkoły podstawowej. Jeśli rodzice chcą, żeby dziecko uczestniczyło w przygotowaniach do sakramentu Komunii Świętej, obecność na lekcjach religii jest wówczas w zasadzie obowiązkowa. Im dalej w etapach edukacji, tym puściejsze sale z katechetami i księżmi. Pokazało to już badanie CBOS z 2022 roku. Wówczas instytut porównał uczestnictwo najstarszych uczniów w lekcjach religii na przestrzeni 12 lat. W 2010 roku w grupie 17-19 lat udział w szkolnej katechezie deklarowało 93 proc. badanych.

W 2018 roku ten odsetek spadł do 70 proc., a w 2022 – do 54 proc.

A podobny trend widać w całym kraju, choć z różnicami regionalnymi.

W Poznaniu na lekcje religii w roku szkolnym 2023/2024 chodziło 73 proc. uczniów, dwa lata wcześniej – 81 proc. W liceach ten odsetek spada do 29 proc. W Katowicach ogólna frekwencja na zajęciach z religii wyniosła 59 proc., w liceach – 37 proc. Rekordzistką była Łódź, gdzie zajęcia z religii przyciągnęły mniej niż 20 proc. wszystkich uczniów i uczennic liceów i techników.

Jak jest w bardziej konserwatywnej części kraju? W Zamościu w szkołach podstawowych na katechezę uczęszczało aż 92 proc. dzieci, w szkołach ponadpodstawowych – 68 proc. młodzieży, w Białymstoku – odpowiednio 96 proc. i 64 proc.

Religia dodaje otuchy, ale nie jest normą

Jeśli chcemy rozbudować obraz religijności Polek i Polaków, możemy zajrzeć do sondażu „A w co wierzysz?” prowadzonego regularnie przez pracownię Ipsos w 26 krajach. Zacznijmy od podstaw. W 2023 roku za chrześcijan uważało się 75 proc. Polek i Polaków. Wiarę w Boga opisanego w tekstach świętych deklarowało 52 proc. badanych. Za to 12 proc. respondentów deklarowało, że wierzy w inne siły wyższe. Badanie pokazało, że religia wciąż odgrywa ważną rolę w życiu Polek i Polaków, ale raczej w wymiarze osobistym. Ankietowani podkreślali, że nadaje sens im życiu albo pomaga przezwyciężyć trudne sytuacje.

Spada za to społeczna waga religii.

W 2017 roku religia była czynnikiem definiującym osobowość dla 54 proc. Polek i Polaków, w 2023 roku – już tylko dla 45 proc. Wyraźnie zmalało też przeświadczenie, że praktyki religijne są ważnymi czynnikiem moralnego życia Polaków – z 63 proc. do 48 proc. Coraz mniej z nas uważa też, że ludzie wierzący są lepszymi obywatelami: spadek z 36 proc. w 2017 roku do 26 w 2023 roku.

Z ciekawostek, znacznie więcej badanych było wówczas skłonnych przyznać, że istnieje niebo (54 proc.) niż, że po drugiej stronie jest też piekło (44 proc.).

Kościół na politycznej kroplówce

Wszystkie omówione przez nas dane pokazują, że Kościół katolicki w Polsce jest w najgłębszym kryzysie po 1989 roku. Nic dziwnego, że próbuje zachować bastiony swojego wpływu, co widać wyraźnie w kontekście dyskusji o seksualności i prawach reprodukcyjnych, czy obecności lekcji religii w szkołach. W wielu opracowaniach pojawiają się refleksje na temat „motorów” przyspieszających proces laicyzacji (który widać przecież w wielu miejscach na świecie), a także hamulców, które pozwalałyby zachować wiernych blisko Kościoła. W tym drugim przypadku mowa szczególnie o charyzmatycznych liderach, elastyczności i gotowości do zmian, otwarciu na potrzeby ludzi, uruchomieniu słuchu społecznego, odpokutowaniu własnych win. Polski Kościół nie zaciągnął żadnego z tych hamulców. Jedynym pomysłem na uniknięcie przepaści jest polityczna kroplówka. Co oznacza jeszcze większą radykalizację i jeszcze mniej „letnich” wiernych chętnych do uczestniczenia w praktykach duchowych.

;
Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Rocznik ‘92. Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o migracjach, społeczności LGBT+, edukacji, polityce mieszkaniowej i sprawiedliwości społecznej. Członek n-ost - międzynarodowej sieci dziennikarzy dokumentujących sytuację w Europie Środkowo-Wschodniej. Gdy nie pisze, robi zdjęcia. Początkujący fotograf dokumentalny i społeczny. Zainteresowany antropologią wizualną grup marginalizowanych oraz starymi technikami fotograficznymi.

Komentarze