0:00
0:00

0:00

"Sondaż dla Wiadomości TVP: stabilna przewaga PiS nad konkurentami" - tytułuje TVP Info materiał o badaniu Instytutu Pollster z 29-30 marca 2018. I w Wielki Piątek podaje wyniki:

Pollster marzec 2018 notowania partyjne dla Wiadomości
Pollster marzec 2018 notowania partyjne dla Wiadomości

Badanie jest odpowiedzią TVP na sondaż Kantar Millward Brown, dla Faktów TVN i TVN24, który przyniósł sensacyjny spadek poparcia PiS z 40 do 28 proc. - 12 pkt proc. w ciągu miesiąca.

Millward Brown marzec 2018 sondaż partyjny
Millward Brown marzec 2018 sondaż partyjny

Wynik Pollster miał zapewne uspokoić elektorat PiS, a zwłaszcza zaskoczone sondażem TVN szeregi partyjne. Zwłaszcza, że - jak analizowaliśmy w OKO.press - poparcie dla PiS w badaniach Kantar MB jest najniższe od wyborów 2015 roku.

Przeczytaj także:

Odbiorca materiału TVP może odetchnąć z ulgą przede wszystkim dlatego, że zamiast skromnego 28 proc. dla PiS widzi słupek sięgający prawie 40 proc. Zwłaszcza, że nie wie, że poparcie jest liczone inaczej niż w zwykłych sondażach (o czym dalej).

Zwolennik PiS może też uznać, że słuszne były oskarżenia wiceministra Jakiego, że TVN zmanipulowało swój sondaż zadając "pytanie podprowadzające", a także sugestie Jarosława Kaczyńskiego, wyrażone w sposób właściwy dla tego polityka, mistrza insynuacji: "Wiemy jak [te badania] są prowadzone i w związku z tym jesteśmy pełni optymizmu".

Odbiorca mediów prorządowych mógł też zapoznać się z koncepcją "spisku wielkanocnego" swoich publicystów: "Badanie [Kantar MB] ma być przedmiotem rozmów przy świątecznych stołach". Perfidia TVN polega na tym, że "w święta, a tym bardziej wielkanocne, ludzie są wyczuleni na grzech, przystępują do spowiedzi, żałują za grzechy, odbywają pokutę".

"Wiadomości TVP" postarały się zdążyć przed świętami, by przykryć wynik Kantar Millward Brown. Jednak wiadomości o sondażu Pollster tracą swą wymowę, gdy spojrzymy na fakty.

Przewaga stabilna?! Ależ skąd, szybko spada

Zapewnienia, że przewaga PiS nad konkurentami jest "stabilna" nie jest prawdziwe. Jest zupełnie nieprawdziwe, wystarczy porównać notowania podawane przez Pollster w ostatnich miesiącach. W styczniu PiS królował z przewagą nad PO aż 34 pkt proc. W lutym - było 28 pkt proc. W marcu - już tylko 17 pkt proc. To wciąż dużo, ale od stycznia dominacja PiS stopniała o połowę.

Wielkanocne uspokojenie szeregów PiS powinna osłabiać także wiedza o metodzie obu badań i sposobie przedstawiania wyników, zwłaszcza gdyby zwolennicy Kaczyńskiego taką wiedzę mieli.

To jednak nie jest próba losowa

Jak informuje TVP, badanie Pollster zostało przeprowadzone "na próbie 1072 Polaków". Brakuje tu charakterystycznego dla sondaży słowa "reprezentatywnej". W odróżnieniu od typowych sondaży to nie ankieterzy dzwonią (lub przychodzą do domu) dobieranych losowo osób badanych, Pollster w ogóle nie ma ankieterów.

Wyniki podaje na podstawie elektronicznie wypełnianych ankiet przez internautów, którzy zgłosili się na tzw. panel badawczy o nazwie "Reaktor Opinii". Takich "panelistów" Pollster ma obecnie aż 94 tys. (w tym dwie trzecie kobiet), za udział w badaniu dostają punkty.

"Respondent za udział w badaniu otrzymuje zazwyczaj od kilku do kilkudziesięciu punktów w naszych systemie lojalnościowym. Jeden punkt ma wartość 10 gr. Ilość punktów jest zależna od długości i stopnia zaangażowania, jaki respondent musi wykazać by ukończyć badanie" - informuje Instytut Pollster.

Polskie media (zwłaszcza tabloidy) coraz częściej korzystają z metody CAWI (Computer Assisted Web Interview), która jest tańsza i mniej kłopotliwa. To nie znaczy, że mimo swych słabości nie jest profesjonalna. Badacze tak dobierają próby spośród "panelistów", by zapewnić jak największą reprezentatywność i zmniejszyć skrzywienie wywołane przez fakt, że zgłaszają się tylko użytkownicy Internetu, a ich motywacją jest udział w badaniu i/lub zbieranie punktów/nagród.

Na takim liczeniu PiS zyskuje aż 5 pkt proc.

Druga różnica to sposób liczenia poparcia dla partii.

Kantar MB podaje odsetek popierających np. PiS wśród wszystkich badanych, którzy zadeklarowali, że wezmą udział w wyborach. Rzecz w tym, że niektórzy z nich - dokładnie 13 proc. (szary słupek na wykresie powyżej) - ostatecznie nie wskazali żadnej partii.

Pollster podaje poparcie partyjne wyłącznie wśród swoich "panelistów", którzy wiedzą, na kogo chcą głosować. To istotna różnica w porównaniu z klasycznymi sondażami, bo oznacza wyższe odsetki poparcia. Notowania każdej partii rosną proporcjonalnie o tyle samo, ale oznacza to, że w punktach procentowych większe partie zyskują więcej.

Jeżeli w jakimś badaniu PiS wskazało 180 osób na 600 badanych, którzy deklarują, że zagłosują w wyborach, to poparcie PiS wynosi 30 proc. Ale jeśli od tych 600 osób odliczymy 90, które ostatecznie nie wybrały żadnej partii (typowy odsetek niezdecydowanych - 15 proc.), to tak policzone poparcie dla PiS rośnie do 35 proc., bo maleje baza obliczeń.

W sondażu TVN niezdecydowanych było 13 proc. Gdyby Pollster wziął pod uwagę taką samą liczbę niezdecydowanych, poparcie dla PiS spadłoby z 39 proc. do 34 proc., co wygląda mniej imponująco.

Gdyby z kolei TVN przedstawił wyniki swego sondażu odrzucając niezdecydowanych i liczył poparcie tylko wśród 87 proc. zdecydowanych uzyskałby wyższe poparcie dla wszystkich partii, ale najwięcej (w punktach) zyskałby PiS:

Kantar Millward Brown marzec 2018 partie przeliczone
Kantar Millward Brown marzec 2018 partie przeliczone

Jak widać, takie przedstawianie wyników nie jest jednak zalecane przez socjologów, bo fałszuje prawdziwy wynik sondażu.

Zakłada ono, że albo niezdecydowani - wbrew deklaracjom -ostatecznie nie wzięliby udziału w wyborach, albo że głosowaliby tak samo jak zdecydowani. Oba założenia są niepewne.

PS. Warto odnotować, że same "Wiadomości TVP", być może mając na uwadze czekającą redaktorów wielkanocną spowiedź i ewentualną pokutę, przedstawiły wynik badania Pollster mniej triumfalistycznie niż TVP Info: "PiS z największym zaufaniem Polaków". I dalej: "PiS - zauważalną stratą - ale wciąż na czele sondaży"...

;
Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze