Coraz żałośniej brzmią zapewnienia Morawieckiego i Szumowskiego o opanowaniu epidemii. W czerwcu jest więcej nowych zakażeń niż w maju, kiedy było ich więcej niż w kwietniu. Przodujemy w UE. W Rosji Putin odtrąbił sukces przy ponad 500 tys. zakażeń
Zapowiadając zdjęcie (od 30 maja) zasadniczych obostrzeń minister Łukasz Szumowski twierdził 27 maja, że liczba zakażeń "zacznie spadać we wszystkich województwach pod koniec przyszłego tygodnia" (czyli 5-7 czerwca). Władze przedstawiały sytuację jako opanowaną, a Mateusz Morawiecki chwalił się w Sejmie 4 czerwca: "Prawda jest taka, że odnieśliśmy ogromny sukces w walce z koronawirusem. Sukces, który jest dostrzegany przez wszystkich na całym świecie".
Kolejny dzień epidemii nie potwierdza tych zadufanych deklaracji. Niedziela 14 czerwca przyniosła 375 nowych przypadków, z tego mniej niż połowa (160) na najbardziej zagrożonym Śląsku, 52 - na Mazowszu, 39 - w woj. łódzkim oraz 33 w podlaskim i 23 w podkarpackim.
Jak widać, średnia liczba nowych dziennych zakażeń w czerwcu (401) jest wyższa niż w maju (352), a ta była wyższa niż w kwietniu (349).
Z trzech województw pokazanych na wykresie poniżej tylko w Wielkopolsce przepowiednia Szumowskiego się jako tako potwierdza.
Władze tłumaczyły przez pewien czas, że wzrosty wynikają wyłącznie z ogniska COVID-19 na Śląsku, gdzie intensywnie bada się górników i ich rodziny, ale jak widać na wykresie poniżej w pozostałej części kraju przypadków przybywa:
Poniższy wykres (dodajmy, że wynalazek OKO.press) pokazuje, w jakim tempie przybywa nowych aktywnych przypadków. Słupek w górę - oznacza, że danego dnia jest ich więcej niż dzień wcześniej, słupek w dół - oznacza, że jest ich mniej (aktywne przypadki, to wszyscy aktualnie zakażeni/chorzy, czyli wszystkie przypadki od początku epidemii minus wyzdrowienia+zgony).
14 czerwca liczba ozdrowieńców wyniosła 14 226, 13 czerwca było ich 14 104, co oznacza, że przybyło 222. To zdecydowanie mniej niż nowych zakażeń (375), stąd słupek 14 czerwca skierowany ku górze.
Patrząc sumarycznie: rośnie liczba osób, które wyzdrowiały (zielony pasek), ale wciąż nowych przypadków (czerwony) przybywa nieco szybciej. Powtarzane zapewnienia min. Szumowskiego, że nie dochodzi już do "transmisji poziomej" jest trudne do obrony.
Podsumowanie sytuacji 14 czerwca w Polsce wygląda zatem tak:
Epidemia w Polsce się nie skończyła i nie wygląda na to, by krzywa liczby zakażonych miała zacząć spadać. Wręcz przeciwnie, powoli rośnie, choć ciągle nie przyjmuje skali krajów Europy Zachodniej i Południowej, z czasów gdy COVID-19 szalał w marcu i kwietniu. Na tle sąsiadów, którzy razem z nami padli ofiarą drugiej fali epidemii, wypadamy jednak kiepsko.
Może to oznaczać, że zaczynamy zbierać skutki zbyt pochopnego poluzowania zakazów od początku czerwca. Powszechnie obserwowany spadek dyscypliny plus procesje w Boże Ciało, wiece wyborcze i wreszcie zbliżające się wybory, na które pójdzie kilkanaście milionów ludzi, mogą dodatkowo przyspieszyć transmisję wirusa.
14 czerwca mieliśmy najwięcej (375) dziennych zakażeń wśród krajów UE: za nami były Włochy (338), Hiszpania (332) i Niemcy (198), nie mówiąc o Czechach, Węgrzech, Litwie, Słowenii czy Słowacji, gdzie notowano tylko pojedyncze przypadki. W Szwecji krytykowanej za brak polityki ograniczania kontaktów - nowych zakażeń było tylko 75.
Unia Europejska jest jednak obecnie epidemicznym peryferium. Więcej niż w Polsce zakażeń było na Białorusi (732), gdzie interes polityczny wyznacza politykę zdrowotną i w Ukrainie (648), a także w Wielkiej Brytanii (1514), która ciężko choruje na COVID-19. Na milion Brytyjczyków zmarło na koronawirusa 614 osób, w Polsce - 33.
Najcięższa sytuacja na świecie jest w Indiach (11,1 tys. nowych przypadków 14 czerwca), nadal w USA (9,9 tys.), Pakistanie (6,8 tys.), Iranie (2,5 tys.), Chile (6,9 tys.) i Meksyku (3,5 tys.)
Dobrą wiadomością jest fakt, że zarażenia COVID-19 nie prowadzą w Polsce do zbyt dużej liczby zgonów i wielkiej liczby hospitalizacji, wciąż zajętych jest kilkanaście procent przygotowanych łóżek i kilka procent respiratorów. Oba te wskaźniki spadają.
Systematycznie rośnie natomiast od początku czerwca liczba osób objętych kwarantanną: 1 czerwca było ich 78 470, 14 czerwca już 93 094. To oznacza, że liczba potencjalnych transmisji poziomych powoli się podnosi. Liczba osób zagrożonych stanowi nadal tylko 0,2 proc. populacji.
14 czerwca ministerstwo poinformowało o 19,6 tys. wykonanych próbek (testów). Wzrost ich liczby zatrzymał się, a nawet widać lekka tendencję spadkową od 22 maja, kiedy zbadano 31,4 tys. próbek. Na europejskim tle testujemy wciąż mało.
Kiedy późnym wieczorem 14 czerwca publikowaliśmy nasz raport, sytuacja epidemiczna na świecie była następująca:
Chiny boją się drugiej fali epidemii, odnotowano tam najwyższą liczbę przypadków od miesięcy - 55, w tym 36 w Pekinie.
W związku z tym władze zdecydowały się na zamknięcie targowiska, gdzie wykryto ognisko wirusa oraz na kwarantannę otaczających je osiedli.
Tymczasem w Rosji Władimir Putin triumfalnie odtrąbił sukces w walce z epidemią. Stwierdził, że kraj przeszedł pierwszą falę wirusa "z minimalnymi stratami".
To dość mocne stwierdzenie, biorąc pod uwagę, że Rosja ma trzecią najwyższą liczbę zakażeń na świecie - prawie 530 tys. Choć rzeczywiście liczba zgonów jak na taką skalę zachorowań jest minimalna - mniej niż 7 tys. Jest jednak wiele wątpliwości, czy koronawirusowe zgony są właściwie raportowane.
Nie przeszkodziło to jednak Putinowi ogłosić koronawirusowego zwycięstwa nad Stanami Zjednoczonymi: "U nas jest niewyobrażalne, by władze lokalne nie wykonywały poleceń rządu i prezydenta" - mówił Putin, odnosząc się do sporu prezydenta Donalda Trumpa z gubernatorami.
Trwa dramat w Brazylii. Kraj wyprzedził Wielką Brytanię i zajął drugie miejsce na świecie pod względem liczby zgonów: odnotowano ich prawie 43 tys. Według modelu Uniwersytetu Waszyngtońskiego do końca sierpnia może umrzeć kolejnych 100 tys. Brazylijczyków, a Brazylia wyprzedzi Stany Zjednoczone pod względem liczby zgonów.
Postępująca katastrofa nie wzrusza prezydenta Jaira Bolsonaro, który konsekwentnie nazywa pandemię "fantazją".
Państwa członkowskie Unii Europejskiej od jutra (15 czerwca) zaczynają szeroko otwierać swoje granice. Zrobiła to już m.in. Grecja, zapraszając do siebie turystów.
Prezydent Francji Emmanuel Macron w telewizyjnym wystąpieniu 14 czerwca stwierdził, że walka z epidemią nie jest zakończona, ale ogłosił "pierwsze zwycięstwo". Zapowiedział, że cały kraj staje się "strefą zieloną" (to najniższy stan alarmowy), co pozwoli otworzyć w pełni kafejki i restauracje. Od lipca otwarte będą również szkoły, a 28 czerwca odbędzie się druga tura wyborów lokalnych.
Nie wiadomo jednak, jak duże przełożenie na postępy wirusa będzie miało obecne otwarcie krajów europejskich. Czyhające zagrożenia pokazuje przypadek Izraela, który ponownie zamknął szkoły po tym, gdy zakaziło się niemal 500 uczniów i nauczycieli.
Epidemia ma także swoje konsekwencje polityczne w wielu krajach. W Chile do dymisji podał się minister zdrowia po tym, jak jednego dnia w kraju odnotowano aż 234 zgony.
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze