0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: fot. Jakub Porzycki / Agencja Wyborcza.pl; Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.pl.fot. Jakub Porzycki ...

Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi oddzielne postępowania dotyczące dwóch polityków, którzy w czerwcu zostali wybrani do Parlamentu Europejskiego. Chodzi o lidera Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna, a także Michała Dworczyka, polityka PiS, byłego szefa Kancelarii Premiera za rządów Mateusza Morawieckiego. Aby ich sprawy mogły znaleźć finał w sądzie, niezbędne jest uchylenie im immunitetów.

Obaj mężczyźni do niedawna byli polskimi parlamentarzystami, w związku z tym o pociągnięciu ich do odpowiedzialności karnej decydował polski Sejm.

Teraz jednak o ich dalszych losach zdecyduje Parlament Europejski.

Już kilka miesięcy temu większość parlamentarna w Sejmie zgodziła się na uchylenie immunitetu posłowi Grzegorzowi Braunowi. Dzięki temu prokuratura mogła mu postawić zarzuty za szereg incydentów, których się dopuścił. Natomiast w sprawie Michała Dworczyka podobny wniosek trafił do Sejmu dopiero na początku czerwca. Posłowie nie zdążyli się nim zająć przed wyborami do PE.

W czerwcu obaj politycy zostali wybrani do Parlamentu Europejskiego, co spowodowało, że automatycznie objął immunitet parlamentarny. Czy to oznacza, że nie muszą się już martwić śledztwami, które prowadzi w ich sprawach prokuratura?

Przeczytaj także:

Dworczyk – zarzuty za utrudnianie śledztwa

„Oba postępowania pozostają w toku” – podkreśla Piotr Antoni Skiba, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. – „W zakresie sprawy europosła Michała Dworczyka, w związku z uzyskaniem przez wymienionego statusu europosła, będzie skierowany wniosek do Parlamentu Europejskiego o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej”.

Dworczyk ma mieć postawione zarzuty za utrudnianie postępowania karnego.

Chodzi o śledztwo dotyczące nieuprawnionego dostępu do skrzynki mailowej, czyli toczące się w sprawie tak zwanej aferze mailowej. Jak informowała Prokuratura Okręgowa, utrudnianie miało polegać na „udzieleniu dostępu do użytkowanej przez siebie prywatnej skrzynki mailowej ustalonym osobom i nakazanie im dokonania trwałego usunięcia wiadomości e-mail wysyłanych z tej skrzynki we wskazanych przedziałach czasowych”.

Chodzi o to, że na początku afery mailowej, w czerwcu 2021, służby zabezpieczyły prywatną skrzynkę mailową Michała Dworczyka, z której wykradziono korespondencję. Tyle że, jak ustalili śledczy, zanim służby wykonały kopię, część maili została usunięta. I to w taki sposób, by nie można ich było odzyskać. Chodzi o maile wychodzące.

Ze skrzynki zniknęły maile

Zniknęła więc ta część mailowego archiwum, w której zapisane były maile autorstwa Dworczyka. Pozostawiono natomiast maile przychodzące. Tyle że wcześniej cyberprzestępcy włamali się do skrzynki ministra i wykradli z niej wszystko. W rezultacie cyberwłamywacze weszli w posiadanie całości mailowej korespondencji. Natomiast polscy śledczy mogli o ich treści jedynie wnioskować na podstawie zachowanej części archiwum.

„Skutkiem takiego działania było zniszczenie danych stanowiących istotny dowód dla ustalenia okoliczności ataku hakerskiego, co jest przedmiotem postępowania w sprawie Prokuratury Okręgowej w Warszawie” – mówiła w czerwcu prokurator Anna Adamiak, rzeczniczka Prokuratury Generalnej.

Według śledczych Dworczyk w ten sposób naruszył artykuł 296b.1 Kodeksu karnego. Grozi za to kara pozbawienia wolności do lat pięciu.

Były minister zaprzecza

Były szef Kancelarii Premiera zaprzeczył informacjom prokuratury.

„Żadne dowody w sprawie nie były niszczone – to zarzut kompletnie wyssany z palca. Co więcej – do ABW po ataku hakerskim została niezwłocznie przekazana kopia binarna zawartości mojej skrzynki” – skomentował w czerwcu na Twitterze. Stwierdził również, że te zarzuty to… zemsta polityczna. I dodał: „Dzisiejszą informację odbieram jako kolejny polityczny atak najpierw tuż przed wyborami. Jak widać, »uśmiechnięta Polska« łapie się każdego, nawet najbardziej groteskowego sposobu, by odwrócić uwagę od swojej fatalnej polityki w zakresie bezpieczeństwa”.

Tyle że wybory do Parlamentu Europejskiego minęły, a prokuratura nie zamierza zawieszać śledztwa. Będzie wnioskować o uchylenie Dworczykowi immunitetu, aby móc postawić nowemu europosłowi zarzuty.

Siedem zarzutów dla Brauna

Podobny wniosek zostanie przesłany w sprawie Grzegorza Brauna. Jemu śledczy postawili zarzuty już w kwietniu. Jest ich siedem. Polityk Konfederacji jest podejrzany o znieważenie na terenie Sejmu RP grupy osób na tle religijnym; naruszenie nietykalności cielesnej; stosowanie przemocy fizycznej; pomówienie; uszkodzenie mienia (dwukrotnie) oraz naruszenie miru domowego.

Braun nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Zaś prokuratura przed wyborami do PE nie zdążyła sformułować wobec niego aktu oskarżenia.

"Na trzech dotychczasowych terminach przesłuchania podejrzany składał spontaniczne wyjaśnienia i kierował wolne wnioski.

Jak na razie nie ustosunkował się w swoich wyjaśnieniach do stawianych mu zarzutów. Planowany jest jeszcze jeden termin przesłuchania podejrzanego„ – informuje Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej. – ”Biorąc pod uwagę uzyskanie przez tego podejrzanego statusu europosła, skierujemy wniosek do Parlamentu Europejskiego o wyrażenie zgody na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej".

W europarlamencie takimi sprawami zajmuje się Komisja Prawna. Zapoznaje się z wnioskiem krajowej instytucji i z wyjaśnieniami parlamentarzysty. Następnie wydaje zalecenie, które przedstawia całej izbie. Parlament Europejski głosuje. Podejmuje decyzję zwykłą większością głosów. Może się okazać, że w rozpoczynającej się niedługo kadencji wnioski dotyczące polskich posłów będą w tym zakresie pierwszymi zadaniami nowej Komisji Prawnej.

;
Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze